Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Styczeń, Posiadłość Marou

Go down 
+2
Raika
Almarien
6 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość
Laurana
Admin
Laurana


Liczba postów : 233
Join date : 28/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyPią Maj 03, 2019 6:07 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Denrito.regular

Uniosłem ku górze szklankę wypełnioną bursztynowym płynem. Zanim jednak cokolwiek byłem w stanie wypić prowadzące na taras przeszklone wrota powtórnie się otworzyły. Moje spojrzenie instynktownie powędrowało w kierunku wejścia gdzie dostrzegłem niebieskowłosą kobietę, z którą to przyszło mi spędzić znakomitą większość dzisiejszego wieczoru. Czystej krwi wampirzyca przekroczyła próg pewnym siebie krokiem, zbliżyła się do naszej dwójki, a następnie z wyrzutem w głosie stwierdziła, iż nie raczyłem zaczekać na nią z toastem. Chcąc nadrobić tę drobną niedogodność odwróciłem się z zamiarem ponownego przywołania kelnera lecz nim to uczyniłem Xanthia ujęła palcami trzymane przeze mnie szkło. W momencie gdy poczułem na swej skórze delikatne muśnięcie odruchowo zabrałem własną dłoń pozwalając tym samym by przejęła szklankę z mej ręki. Dziewczyna uniosła naczynie do swych ust i niemal natychmiast opróżniła je z całej zawartości po czym wyraźnie z siebie zadowolona zwróciła mi puste szkło.
- W istocie… - Odpowiedziałem gdy mimochodem wspomniała o losach drinka, który osobiście dla niej przygotowałem. Nieznacznie ściągnąłem brwi w chwili gdy dotarła do mojej osoby kolejną wypowiedź niebieskowłosej. Pomijając samą kwestię braku odpowiedniej prezentacji przebywających w mym towarzystwie kobiet wspomniała również o zdarzeniach, które z całą pewnością wolałbym zachować jedynie dla własnej wiadomości. Nie umknęła mej uwadze intencjonalna wzmianka o „niecierpiącej zwłoki sprawie” jak również dwuznaczna aluzja odnośnie tego co rzekomo robiliśmy w mojej sypialni.
- Sugerowałbym byś z pewną rozwagą rozprawiała o mających dziś miejsce sytuacjach… Zwłaszcza, iż zastosowane przez Ciebie sformułowania inadekwatnie mogą zostać zinterpretowane. – Powiedziałem wpatrując się bezpośrednio w ametystowe tęczówki wampirzycy.
- Xanthio, pozwól, że przedstawię Ci Ayę Kiryuu… Aya wraz ze mną uczęszcza do Akademii Cross. - Rzekłem stosując się do ogólnej zasady savoir vivre, w której to osobę umiejscowioną niżej w hierarchii przedstawia się osobie ważniejszej. Po tych słowach zwróciłem się w kierunku białowłosej.
- Aya, poznaj proszę Xanthię z rodu Pentagram, która łaskawie dotrzymuje mi towarzystwa na czas dzisiejszej uroczystości.
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyPią Maj 03, 2019 7:13 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Julietta-messie.messie-demo

     Nie traktowałam tego przyjęcia jako utrapienia, niemniej obecność wśród tylu wampirów, zapatrzonych w korzyści płynące z ich szczególnie aktywnego uczestnictwa w jednej z większych imprez ostatnich lat nie należała do przyjemnych. Zbyt bliski kontakt z niektórymi gośćmi przyprawiał mnie o zawroty głowy, a nie byłam zainteresowana, w jaki sposób von Strucker dobierze się do majtek jednej z obecnych tutaj modelek. Nadmiar niepotrzebnych bodźców nakłaniał mnie do zastanawiania się, kiedy poziom mojej kreatywności odbierze mi możliwość wybrania, które miejsce zostanie opuszczone w najbliższym czasie, abym mogła pozwolić sobie na chwilę odpoczynku od wizji. Upojona kolejnymi obrazami niemal nie zauważyłam ponownego pojawienia się Aleca w sali balowej. Już nie mówiąc o tym, że kompletnie umknął mi moment, w którym ją opuścił towarzysząc Xanthii Pentagram. Matka nie będzie z tego zadowolona. Oczekiwała, że będę asystowała kuzynowi przez całe przejęcie.
     - Przebrał się Sybillo – matka podeszła do mnie pewnym krokiem, uśmiechając się po drodze do kilku znajomych wampirów.
     - Wiem, mamo, przewidziałam to – odpowiedziałam, lekko skłaniając głową na znak okazywanego jej szacunku.
     - Xanthia Pentagram również się przebrała.
     - Splot nieprzewidzianych wydarzeń. Z jej strony nie istnieje żadne zagrożenie. Inaczej się ma sytuacja, jeśli chodzi o Ayę Kiryuu.
     - Nie powinnaś w takim razie czegoś z tym zrobić?
     - Nie moją rolą mamo jest zmienianie przeszłych i przyszłych wydarzeń. Jestem tylko odbiorcą wizji.
     - Oczekuję, że coś z tym zrobisz – spojrzałam na kobietę, a widząc jej stanowczy, zimny wzrok, wzdrygnęłam się. Odsunęłam się od ściany i odwróciłam przodem do niej.
     - Oczywiście mamo. Jeśli pozwolisz, oddalę się teraz w stronę kuzyna – kobieta się szeroko uśmiechnęła, kiwając głowę na znak zgody, a ja skierowałam swe kroki w stronę barku. Poprosiłam o wlanie do szklanki bourbonu, a zmierzając w kierunku tarasu, gdzie wciąż stał Alec, zatrzymałam jednego z kelnerów prosząc o asystę. Miał na tacy więcej kieliszków szampana niż potrzebowałam. Mężczyzna chciał wziąć ode mnie szklankę z Bourbonem, ale nie pozwoliłam mu. – Tym się zajmę sama – odpowiedziałam uprzejmie.
     Na balkon weszłam spokojnie, ale pewnie stawiałam kroki. Zwinnie omijałam mijanych gości i odmawiałam mężczyznom, aby moja skóra się nie zetknęła z niczyją, aż dotarliśmy do celu.
     - Witam drogie panie, nazywam się Sybilla Grimmoire – dygnęłam nieznacznie, nie przesadzając z grzecznością i podeszłam do kuzyna. – Przebrałeś się Alec – podałam mu alkohol, który specjalnie dla niego zamówiłam. – Jeśli ubiór, który dla ciebie przygotowałam nie odpowiadał twoim gustom, chciałabym cię za to przeprosić – uśmiechnęłam się do niego ciepło, ale i ze skruchą. Nie chcąc jednak okazać braku szacunku kobietom obecnym na tarasie, odwróciłam się w ich stronę. - Mam nadzieję, że dobrze się panie tutaj bawią. Nasze rodziny starały się jak najbardziej sprostać oczekiwaniom zaproszonych gości, jednak w razie jakichś problemów czy uwag, chętnie przyjmiemy krytykę, aby następne przyjęcie wypadło lepiej.

Spoiler:


Ostatnio zmieniony przez Raika dnia Nie Maj 05, 2019 7:00 pm, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry Go down
altivia

altivia


Liczba postów : 128
Join date : 07/03/2017
Skąd : Z lasu

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptySob Maj 04, 2019 10:19 pm

Aya

Na pozór niewinny toast z młodszym bratem Marou okazał się początkiem zebrania pewnych gości przyjęcia...
I choć zyczylam mężczyznom szczerze, napój który przetrzymywalam w kieliszku prawie naprawdę stanął mi w gardle.
Mój wzrok powedrowal na wysoką wampirzycę, której czarny strój tak bardzo podkreślał to, jaka była wręcz doskonała. Jasne włosy dodawały jej delikatności, ale jej słowa... Przez jej słowa szczęka opadłaby mi do ziemi, gdybym się w ostatniej chwili nie powstrzymała. Zdumienie i próba szybkiego zanalizowania jej wypowiedzi na tyle mnie zajęła, że przynajmniej nie zdążyłam się przy niej nieśmiało poczuć.
Drink? Miał zaczekać? Sypialnia? Alec? A ta pani to co?
Przeniosłam wzrok na Aleca, który najwyraźniej nie do końca się z nią zgadzał. Ze niby miałabym źle to zrozumieć. No tak. Ciekawe co takiego się robi w sypialni. Może grali w makao.
Czułam się tak niezręcznie i tak nie na miejscu, w dodatku miałam wrażenie, że jakiś chłód się wkrada w moje ciało.
Gdy ciemnowlosy przedstawił nas sobie, w mojej głowie zapaliła się lampeczka.
Pyk! Witamy, witamy w zakładzie psychiatrycznym, czym nas pani dziś zaskoczy?
Mialam tylko nadzieję, że nie mocą czytania w myślach, bo mogłabym nieciekawie dzisiaj skończyć.
- Witaj, zaszczyt móc poznać siostrę Keiry- powiedziałam, uśmiechając się do niej jak najładniej tylko potrafiłam, mając nadzieję, że nie wyszedł z tego jakiś grymas. Siostra Keiry... W końcu co dwie wariatki to nie jedna.
Złośliwe komentarze wlatywaly do głowy tak płynnie, że sama byłam w szoku.
Nim wymienilysmy że soba więcej słów, nim ja jakoś zdążyłam się zmyć, a bardzo miałam na to ochotę... Chciałam ich zostawić samych, a razem z nimi moje myśli... Pójść i się napić, pójść, znaleźć Nymerię... Jednak dołączyła do nas jeszcze jedna postać. Kobieta. Która niemal od razu zwróciła się do Aleca po imieniu i dosyć szybko się również przedstawiła. Połączyłam fakty, uznając ją za jego kuzynkę. Już myślałam, że w swoich progach Alec zbiera swój fanklub. Wzięłam głębszy wdech, zbierając się powoli do kupy. Moje lekkie oniesmielenie zniknęło, przypominając sobie, że jestem córką Zero Kiryuu. Nie będę czuła się gorsza tylko dlatego, że laska ma cyce jak donice, twarz jak z okładki i do tego czystą krew.
- Aya Kiryuu- przedstawilam się Sybilli, tym razem z szerokim, pewnym siebie uśmiechem, jakbym witała kolejną nową uczennicę Akademii Cross.
- Przyjęcie jest niesamowite, a Twoje jakiekolwiek obawy bezpodstawne. To skoro już wszyscy tu jesteśmy, wzniesmy może toast? Za Aarona? - spytałam, patrząc na Aleca, wzrokiem pewnym i chłodnym, jak nocne powietrze.
Powrót do góry Go down
Momoko
Admin
Momoko


Liczba postów : 110
Join date : 28/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyNie Maj 05, 2019 5:06 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Hastagram-personal.regular

         Nie musiałam zbyt długo czekać, aż Alec zabierze głos w sprawie, próbując swoją wypowiedzią przekazać białowłosej, że to przecież nie tak. Szczerze mówiąc myślałam, że zaprzeczy… bardziej dosadnie.
         — Nie wiem o co Ci chodzi. — powiedziałam, wytrzymując jego spojrzenie. — Przecież nie zamierzam zdawać szczegółowej relacji. Poza tym wątpię, żeby ktokolwiek chciał tego słuchać… Wyszło dość… ekstremalnie. Ktoś o słabych nerwach mógłby dostać zawału, a przecież nie chcemy zgonów na przyjęciu, racja? — mój boże, czerpałam z tego większą satysfakcję niż powinnam. Wiedziałam, że stąpam po kruchym lodzie, ale o matko, dlaczego to było takie przyjemne?
         Mężczyzna zdecydował się w końcu zmienić temat, który zresztą podałam mu na talerzu, przedstawiając mi wreszcie białowłosą dziewczynę, a później to samo czyniąc ze mną.
         — Mi również bardzo miło. — odwzajemniłam uśmiech. — Och, a więc znasz Keirę? Czyżby z Akademii Crossa? Tyle słyszałam o tej szkole, muszą się tam dziać ciekawe rzeczy… — mruknęłam, pomijając fakt, że wkrótce miałam tam dołączyć… Misie będą mieć niespodziankę.
         Nasza rozmowa jednak została przerwana, gdy kolejna osoba postanowiła dołączyć do naszego małego zgromadzenia. Gdy zdradziła swoje miano miałam w głowie totalną pustkę. Ale, że kto? To ktoś ważny? Tekst o ubiorze sprawił, że zaczęłam myśleć, że może to jakaś jego niańka czy ktoś w tym typie, ale ostatnia część wypowiedzi wyprowadziła mnie jednak z błędu. A więc to ktoś z rodziny… nono, ładnie to się traktuje swoich niżej postawionych krewnych.
         — Witaj, witaj. Ja to w sumie mam tylko jedną uwagę. — odezwałam się w momencie, kiedy Sybilla zaproponowała, aby zwierzać się jej ze wszystkich naszych fantazji i zawodów dotyczących imprezy. — Złociutki, podejdź. — kiwnęłam palcem na kelnera, który po chwili zbliżył się zgodnie z moim życzeniem. — Przynieś mi bourbon, ale nalej pełną szklankę, bo nie chce mi się wołać co chwilę, okej? No, to leć. — machnęłam ręką, jak gdybym odganiała muchę i gdy kelner posłusznie zniknął za drzwiami, zwróciłam swoje spojrzenie ponownie na jakąś… kuzynkę?
         — Hmmm… — wydałam z siebie odgłos głębokiego zastanowienia. — Ciuchy mu tylko przygotowujesz czy też je na niego zakładasz? — zapytałam. — Z tego co widziałam to facet umie ubrać się sam, więc nie daj się wrabiać, skarbie.
         — Bourbon, pani. — usłyszałam, zanim z ust Sybilli zdążyło wypłynąć jakieś słowo.
         — Pięknie. — mruknęłam z uśmiechem, przejmując wypełnioną niemal po brzegi szklankę. — No dobrze, miejmy nadzieję, że uda nam się kiedyś pogadać trochę dłużej, a tymczasem… — zrobiłam krok w kierunku wyjścia, ale zatrzymałam się na moment blisko Sybilli, przechylając głowę, aby móc wyszeptać jej coś do ucha.
         — Jak zapinał sobie koszulę to paluszki śmigały mu prawie tak szybko, jak przy grze na fortepianie. — powiedziałam niezwykle cicho, bębniąc paznokciami o szkło szklanki, niczym w klawisze wspomnianego przeze mnie instrumentu. Wygięłam wargi w półuśmieszku i, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, podeszłam do drzwi.
         — Życzę przyjemnego wieczoru... — pożegnałam się, nieznacznie kiwając głową. — Alec, nie każ mi czekać. — to powiedziawszy, wreszcie opuściłam taras.


Ostatnio zmieniony przez Momoko dnia Nie Maj 05, 2019 7:55 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyNie Maj 05, 2019 6:17 pm


Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Gaby.demo

Dedykacji?
Uśmiechnęłam się tylko, nie odpowiadając i dalej sunęłam z nią po parkiecie. Coś się jednak powoli zmieniało - to ja zaczęłam, to ja czułam potrzebę bycia z kimś blisko. Łaknęłam choćby jakiejś namiastki rozładowania emocji, Roxanne wydawała się jednak niewzruszona moimi staraniami. Przynajmniej początkowo, bo z każdym ruchem widziałam w niej coraz więcej zaangażowania. Coraz więcej tego, co siedziało we mnie.
Na początku to ja prowadziłam, ale z czasem nasze ciała współgrały ze sobą coraz bardziej harmonijnie. Moja dłoń na jej nagim ramieniu, jej palce zmysłowo spływające w dół mojego dekoltu. Angażował się równie mocno, co ja i to sprawiało, że moje serce biło szybciej.
Gdy zmusiła mnie, bym opadła w tył, na chwilę przymknęłam powieki, rozkoszując się jej gorącym oddechem muskającym moją skórę, potem jednak otworzyłam oczy, by sprawdzić, by przekonać się i z satysfakcją dostrzegłam skupione na nas liczne spojrzenia. Gdy usłyszałam jej słowa, uśmiechnęłam szeroko. Prostując się musnęłam jej twarz, najpierw opuszkami palców, potem jednak przekręcając dłoń tak, że to jej wierzch dotykał jej skóry.
- To moja ulubiona rozrywka - szepnęłam w jej usta, pozwalając, by moja dłoń ześlizgnęła się niżej, po jej szyi, obojczyku... Potem złapałam jej dłoń i zakręciłam nią mocno, wymuszając wytworzenie dystansu, który następnie z nieziemską przyjemnością pokonałam, zamykając go z dłońmi na jej biodrach. Powiodłam nimi w górę po smukłej talii. Potem położyłam rękę na jej ramieniu, raz jeszcze splotłam nasze palce i usztywniłam sylwetkę. Utwór dobiegał końca.
Powrót do góry Go down
Laurana
Admin
Laurana


Liczba postów : 233
Join date : 28/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyWto Maj 07, 2019 9:58 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Denrito.regular

Nie miałem w swej intencji odpowiadać na kolejną impertynencką wypowiedź ze strony Xanthi gdyż doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, iż jakikolwiek respons z mej strony czy też próba zanegowania głoszonych przez wampirzycę sensacji jedynie odwrotny odniesie rezultat. Zdolny byłem dostrzec w aurze otaczającej sylwetkę kobiety jak wielkie zadowolenie oraz satysfakcję uzyskuje z wypowiadanych przez siebie słów zupełnie nie zważając na konsekwencje jakie mogły by spotkać ją samą, a także cały reprezentowany przez jej osobę ród, gdyby prawda o mających dziś miejsce wydarzeniach została ujawniona. W tym momencie zacząłem dość poważnie zastanawiać się cóż mogłoby okazać się przyczyną lub bodźcem dla obecnego postępowania czystokrwistej… Ponadprzeciętna, wybitna inteligencja czy wręcz przeciwnie, całkowity jej brak… Nieznacznie odwróciłem się by móc spojrzeć na Ayę, która po krótkiej prezentacji podjęła się kontynuowania rozpoczętej konwersacji. Postać białowłosej otoczona została przez bursztynowej barwy wstęgi świadczące przede wszystkim o takim uczuciu jak skrajne zaskoczenie, co jednak starała się ukryć pod maską uprzejmego uśmiechu. Rozmowa pomiędzy towarzyszącymi mi kobietami dość rychło została przerwana na skutek pojawienia się w naszym gronie mojej kuzynki, Sybilli. Nieznacznie schyliłem głowę na powitanie swej krewnej.  
-Dziękuję… - rzekłem w chwili gdy przyjąłem oferowaną przez srebrnowłosą szklankę z burbonem. – Odpowiadał. Aczkolwiek na przyszłość sugerowałbym abyś zadbała o chociażby jeden element, który odróżni moją osobę od obsługującej uroczystość służby… - Dodałem beznamiętnym tonem wpatrując się w jasne tęczówki wampirzycy by następnie przenieść swe spojrzenie na błękitnowłosą, która w tym momencie zdecydowała się podjąć, kolejną już tego wieczoru, próbę prowokacji. Sybilla zdziwiona jej słowami najpierw zmrużyła oczy po czym uśmiechnęła się delikatnie do kobiety.
- Nie rozumiem o co ci chodzi. Dorosłe osoby raczej nie mają problemów z zapinaniem koszuli. Chyba, że ty masz, to może warto popracować nad tą umiejętnością. – Pewnie odezwała się w stronę odchodzącej już w kierunku wejścia na salę balową Xanthii. W sekundzie gdy panna Pentagram opuściła nasze grupę z mych ust wydobyło się delikatne westchnięcie. Czystej krwi wampirzyca odchodząc nie pozostawiła mi możliwości wyboru także zmuszony byłem za nią podążyć.
- Wkrótce wszyscy wspólnie wzniesiemy kielichy na cześć mego brata... – Zwróciłem się do stojącej po mojej lewej stronie Ayi. – Niestety nie mogę dłużej pozostać w Waszym towarzystwie. Proszę o wybaczenie. – Powiedziałem kłaniając się nieznacznie obu dziewczętom na pożegnanie, a potem ruszyłem w kierunku tarasowych drzwi gdzie zaraz po przekroczeniu progu natknąłem się na oczekującą mego przyjścia Xanthię. Pochyliłem głowę przybliżając swe usta do jej ucha.
- Przejdźmy się… - Powiedziałem szeptem, a następnie poprowadziłem niebieskowłosą ponownie na zewnątrz budynku, w stronę oprószonego śniegiem ogrodu. W momencie gdy pełną posiadałem pewność, iż nikt nie zdoła usłyszeć naszej konwersacji, zatrzymałem się.
- Twoją siostrę uważam za niezwykle błyskotliwą kobietę… Przezorną i powściągliwą… - Zacząłem mówić. – Nie uwierzę by w wypowiedzianych do Ciebie na osobności słowach poniechała przekazać Ci ostrzeżenia względem mojej osoby. Aczkolwiek… Zaprezentowane zachowanie oraz śmiałe aluzje odnośnie istniejącej pomiędzy nami zażyłości zdają się temu przeczyć. Sądziłem, iż zależy Ci na dochowaniu tajemnicy… Myliłem się? – zapytałem
Powrót do góry Go down
altivia

altivia


Liczba postów : 128
Join date : 07/03/2017
Skąd : Z lasu

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyWto Maj 07, 2019 11:14 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 2n0n8rm
  - Naprawdę, ciekawe rzeczy? Toż to najspokojniejszy ośrodek, jaki możesz sobie wyobrazić, chociaż rzeczywiście czasami próbują nam dostarczyć nieco rozrywki- skłamałam bezczelnie, uśmiechając się do niebieskowłosej. W ciągu kilku minut z jej ust zaczęły padać słowa, które chyba tylko mnie kuły w gardło. Nie rozumiałam jej zachowania... Prowokowała jego, czy mnie? Nie wiedziała jeszcze, jak bardzo... Beznamiętny emocjonalnie jest? Czy ten debil zapomniał o tym wspomnieć pomiędzy grą na fortepianie, a... No właśnie? Z jednej strony moja wrodzona ciekawość chciała wiedzieć więcej... Jaśniej, dobitniej... A z drugiej strony nie chciałam wiedzieć już nic. Dokładnie tak samo czułam się, widząc zawartość piwnicy.
    Właśnie.
    Aya, co Ty się przejmujesz bandą jebniętych psychicznie wampirów, kiedy na dole jest trup. Tak, na tym się skup. Toż to ważne!
    Nagle niesamowita mnie naszła ochota, by odkryć wszystkie tajemnice tego pięknego zadupia, w którym intensywne perfumy przepięknych wampirzyc zatajały smród krwi i nędzy w tym miejscu... Właściwie chciałam zrobić cokolwiek, byle się od nich oddalić. Najwyraźniej nie czułam się teraz komfortowo, a co się będę męczyć, prawda?
    Kilka sekund później Xanthia wyszła, ubiegając mnie w pomyśle i rzucając ostatnie zdanie, przez które miałam ochotę zrobić jej coś nieco mniej sympatycznego... Co za bezczelna baba, która pewnie wyżej sra niż dupę ma. Przeszyłam Aleca spojrzeniem, kiedy westchnął, bo jakoś tak nagle wydało mi się to irytujące. I po kilku formalnych, jakże cudownych zdaniach poszedł w jej ślady.
    I niechaj im na zdrowie, niech się Alec w jej biuście utopi. I zostanie tam na wieki wieków, gdzie me oczy nie dosięgną...
    Spojrzałam na Sybillę, osobę, która może w innej sytuacji i innych okolicznościach byłaby niezwykle ciekawą towarzyszką rozmów... Idealną koleżanką, którą można by było poznać na obcym przyjęciu. Ale...
Musiałam się napić.
  - Wybacz, muszę się przejść...- odparłam, również wchodząc do środka i poszukując znanych mi osób. Gdzie Nymeria? Gdzie ta kobieta, kiedy jej potrzebuję?
Wyśledziłam ją w końcu, lecz nie wydawała się znudzona, zmęczona, ani z pewnością nie samotna...
  - No przecież nie będę jej przeszkadzać w tańcu...- szepnęłam do siebie, widząc, jak ich taneczne ruchy skutecznie ubarwione są... Jak to ktoś kiedyś powiedział... Pewnymi smaczkami...
    Oh, i oto jest. Kelner, który z ostatnim kieliszkiem szedł właśnie chyba po to, by dołożyć na tacę więcej... I kiedy byłam już parę centymetrów od wysokiego i smukłego mężczyzny mój kieliszek... Zginął... W dłoni jakiegoś kurwa dryblasa.
    Dlaczego?
    Dlaczego teraz?
  - Musiałeś akurat wziąć TEN kieliszek?! Maxiu....- Podniosłam głos, mimo że wcale nie miałam tego w planie, patrząc na długowłosego wampira, który jak dla mnie, po prostu wyrósł z ziemi...
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyWto Maj 07, 2019 11:25 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Julietta-messie.messie-demo

          W momencie, w którym rozmowa faktycznie zeszła na temat ubioru Aleca, pożałowałam że go podjęłam. Zawstydzona i zaniepokojona błędem, jaki popełniłam, spuściłam wzrok, bawiąc się kosmykami włosów. Chciałam mu pomóc, jednak najwidoczniej nie powinno się brać za rzeczy, z którymi nie byliśmy zbyt obeznani. Pozwoliłabym sobie nawet skomentować wypowiedź kuzyna i przeprosić za tak karygodny błąd, jednak myśli ulotniły mi się z głowy, kiedy Xanthia się zbliżyła. Instynktownie cofnęłam się o krok, nie chcąc aby nasze ciała się zetknęły, co mogło zostać nieopacznie odebrane jako uznanie jej wyższości.
     - Nie rozumiem o co ci chodzi – zwróciłam się do młodej Pentagram. - Dorosłe osoby raczej nie mają problemów z zapinaniem koszuli. Chyba, że ty masz, to może warto popracować nad tą umiejętnością – rzuciłam uszczypliwie, jednak moja uwaga przemknęła mimo uszu każdej osoby obecnej na balkonie. Zdziwiona i wcale nie zadowolona z obrotu spraw, odprowadziłam Aleca wzrokiem. Wyższość towarzystwa Xanthii nad moim spowodowała u mnie nieprzyjemne uczucia. Do tej pory byłam pewna, że na podobnych przyjęciach rodzina odgrywała wiodącą rolę, nawet ta dalsza. Trudno mi było nazwać emocje, jakie w tym momencie mnie ukuły. Nie bardzo wiedząc jak się zachować, spojrzałam na kieliszek alkoholu, który trzymałam w dłoniach i nieświadomie odstawiłam go na stolik zbyt mocno. Szkło roztrzaskało się na blacie, a po mojej drżącej z jakiegoś powodu ręce spłynęły niewielkie strugi krwi. W tym czasie Aya również zniknęła w tłumie tańczących na sali, pozostawiając mnie samą i zdezorientowaną. Spoglądając w stronę gości wcale nie czułam się lepiej. Liczyłam na jakie mentalne wsparcie, jakąś aurę spokoju, którą wchłonę, ale zaczęłam ich uważnie obserwować. Rozmawiali ze sobą, śmiali się, swobodnie i wręcz naturalnie zmieniali mimikę twarzy. To nie była wymuszona powaga, szacunek czy wyuczone ruchy odpowiednie do reprezentowanego nazwiska. Czy to właśnie dlatego Alec poszedł za Xanthią? Bo się bawiła w przeciwieństwie do mnie? Czy byłam... uszkodzona? Miałam być dla niego idealnym towarzystwem.
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptySro Maj 08, 2019 9:51 pm


Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Stingray.regular

Po powrocie na salę nie bardzo miałem ochotę na dalszą zabawę. Już wcześniej miałem w dupie wszelakie gierki całej tej półżywej hałastry, więc w tej kwestii nic nie uległo zmianie, irytowały mnie równie mocno, co wcześniej, ale teraz doszło do tego ogólne wkurwienie i w efekcie miałem już po prostu serdecznie dosyć. Chciałem, żeby impreza dobiegła wreszcie końca. Chciałem stąd wyjść i po prostu zapomnieć o tej bandzie dupowłazów... Realizację drugiej części tego planu zdążyłem już nawet rozpocząć. Idea była taka, żeby utrzymywać się w stanie stałego podchmielenia aż do ostatniego punktu programu dzisiejszego bankietu, a potem na szybko dobić się czymś konkretniejszym i uciec do sypialni. Ten ostatni fragment jeszcze dopracowywałem bo istniała szansa, żeby ów manewr wykonać jednocześnie, ale bądź co bądź byłem już na dobrej drodze do osiągnięcia celu - z każdym wychylonym kieliszkiem miałem coraz bardziej wyjebane. Co było pozytywne też z tego względu, że być może gdzieś jakoś zdawałem sobie sprawę, że prawdopodobnie trochę zbyt szorstko potraktowałem Ashley, a z pewnością nie zamierzałem dzisiaj się nad tym rozwodzić... I z tą właśnie myślą ganiałem po sali za stadem krążących kelnerów sukcesywnie pozbawiając ich kolejnych partii alkoholu.

Pech chciał, że najwyraźniej nie tylko ja miałem podobny plan na resztę wieczoru.
Słysząc dziwnie znajomy głos jazgoczący mi coś gdzieś za plecami przewróciłem oczami, czując jednakowoż dziwne ukłucie satysfakcji, że to właśnie jej stanąłem na drodze do oferującego zen źródełka. Do czasu, oczywiście, bo na dźwięk zdrobnienia mojego imienia na nowo obudziło się we mnie chwilowo uśpione poirytowanie.
- Mówiłem ci już, że masz tak na mnie nie mówić - odezwałem się odwracając w jej stronę z dwoma kieliszkami szampana w dłoni. Wypiłem jeden duszkiem i zmierzyłem ją spojrzeniem, w którym niechęć do jej osoby mieszała się ze wspomnianym wcześniej i coraz mocniej mnie ogarniającym wyjebandżo.
- A tobie to w ogóle wolno już pić? - zapytałem i natychmiast osuszyłem drugie naczynie.
- Spać powinnaś. Późno jest - dodałem, odstawiając kieliszki na tacę przechodzącego obok kelnera, zanim jednak odszedł, złapałem go za ramię, zatrzymując na chwilę. - Mir. Mniej coli, więcej wódki.
Gdy go puściłem, spojrzałem na Ayę, wsuwając ręce do kieszeni spodni.
- Chociaż w sumie zmory chyba spać nie chodzą.
Powrót do góry Go down
Momoko
Admin
Momoko


Liczba postów : 110
Join date : 28/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyPią Maj 10, 2019 10:33 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Hastagram-personal.regular

         Kiedy Alec wreszcie do mnie dołączył, kiwnęłam lekko głową na jego propozycję, po czym ruszyliśmy razem w stronę wyjścia z posiadłości. Zanim jednak przekroczyłam drzwi, złapałam swój płaszcz, niedbale się nim opatulając. Planowałam zamienić z nim góra parę zdań, ale nie zamierzałam przez ten czas męczyć się z panującym na zewnątrz mrozem.
         Gdy zawędrowaliśmy do ogrodu, szatyn zatrzymał się i, co mnie nieszczególnie zdziwiło, zaczął pytać o podstawy mego zachowania.
         — Ale… jak to? — moje brwi uniosły się w wyrazie zdumienia, które jednak było tak sztuczne jak większość uśmiechów sprzedawanych na tym przyjęciu. — Myślałam, że docenisz tą grę słów. Dla mnie to było całkiem zabawne. — wzruszyłam ramionami, uważając, że to w zupełności powinno wystarczyć jako wyjaśnienie „dlaczego”.
         — A co do „tajemnicy”… główny dowód w sprawie rozpłynął się w powietrzu, więc, naturalnie, moje powody do obaw o wyjście prawdy na jaw spotkał ten sam los. Poza tym… dopóki nie zaczniemy opowiadać tego gościom ze szczegółami jako interesującej ciekawostki o niedawnych wydarzeniach, mających miejsce w tych murach, to nic nie powinno się stać. — przedstawiłam swój punkt widzenia, obserwując jak czupryna szatyna zbiera śnieg.
         — Będziesz musiał wymyślić jakąś historyjkę o wyjeździe kelnera, który już nie zamierza wracać. To jedyne, o co powinieneś się martwić. Chociaż… — przeciągnęłam, nagle poważniejąc. — … nie, to nie wszystko. Musisz wiedzieć, że prędzej czy później dowiem się, kto stał za tą wizją w pokoju muzycznym. Zadbam o to, żeby dostał ode mnie z nawiązką… W każdym razie, z racji tego, że miało to miejsce na przyjęciu zorganizowanym przez waszą rodzinę, myślę, że niegłupim by było, abyś sam zaangażował się w drobne śledztwo. W końcu kto wie jakie ta osoba mogła mieć zamiary... jeżeli jednak zesłała na mnie taką wizję w Twoim towarzystwie…. może wcale nie liczyła na to, że rzucę się na kelnera. — przedstawiłam swoje przypuszczenia, zachowując jednak dla siebie krążącą po głowie myśl, że to właśnie Alec mógłby stać za całym zdarzeniem.
Powrót do góry Go down
Laurana
Admin
Laurana


Liczba postów : 233
Join date : 28/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyNie Maj 12, 2019 12:20 am

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Denrito.regular

- Doceniam… - Powiedziałem jednocześnie obserwując znacznie przesadzoną reakcję towarzyszącej mi kobiety w odpowiedzi na wypowiedziane przeze mnie słowa. Zarówno uniesione wysoko brwi jak i nieznacznie rozszerzone w akcie zdumienia usta próbowały przekazać mi dosłyszalne w tonie głosu wampirzycy zdumienie, aczkolwiek doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, iż jest to wyłącznie banalne zagranie, którego nie byłem w stanie dostrzec w otaczającej jej postać aurze. Brakowało bursztynowej barwy wstęg oplatających jej sylwetkę by przedstawiony przez Xantię obraz pełną osiągnął spójność. – Nie mniej jednak wciąż pozostanę przy stwierdzeniu, iż tego rodzaju aluzje nie były stosowne… Zwłaszcza w towarzystwie. – Dodałem przedstawiając niebieskowłosej własną konkluzję w omawianej przez nas kwestii. Słysząc kolejne przemówienie czystokrwistej nieznacznie ściągnąłem ku sobie brwi.  
- „Dowód” owszem… Lecz nie pamięć o całym wydarzeniu… Poza tym… - W tym momencie pojawiło się we mnie nieznacznie wahanie gdyż nie byłem w pełni przekonany czy naprawdę chcę dołączyć do prowadzonej przez nią gry. – Analizując Twoje spostrzeżenia… Nie widzę powodu, dla którego miałbym zatajać przed mym Ojcem czy bratem mającego dziś miejsca wydarzenia. Zwłaszcza, że jak sama stwierdziłaś, nie jesteśmy w stanie, w tym momencie ustalić realnych intencji osoby, która do nich doprowadziła… - Nie miałem najmniejszego nawet zamiaru dzielić się z Xanthią własnymi przemyśleniami czy też należącymi do mojej osoby hipotezami chociaż posiadałem pewne przypuszczenia odnośnie tego, któż mógłby być prowodyrem dzisiejszego zamieszania.
- Oczywiście jestem gotów zadeklarować z mej strony zapewnienie, iż wszelkich użyję środków by wykryć potencjalnego sprawcę… O ile jesteś w stanie udowodniać mi, iż zaprezentowane przez Ciebie działania podyktowane w rzeczywistości zostały obcą interwencją, nie zaś umyślną prowokacją… Patrząc na spektakl, który odegrałaś zaczynam mieć obiekcje…
Powrót do góry Go down
Momoko
Admin
Momoko


Liczba postów : 110
Join date : 28/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyNie Maj 12, 2019 6:51 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Hastagram-personal.regular

         Im dłużej go słuchałam, tym bardziej mina mi rzedła. W dodatku… chciał to powiedzieć ojcu i… Aaronowi? Nie, nie, nie, to zupełnie mi się nie podobało. Osoba, której zaszłam za skórę miałaby wiedzieć o czymś, co mogłoby mnie pogrążyć? Nie zamierzałam się na to godzić.
         — Dlaczego… musisz być taki problematyczny? — zapytałam, czując jak gniew na nowo budzi się we mnie do życia. — Najpierw mówisz o zachowaniu tajemnicy, a teraz uważasz, że rozpaplanie tego swojej rodzinie w czymś pomoże? Robisz coś czasem bez ich wiedzy? — wyrzuciłam jadowicie, patrząc na niego ze zdegustowaniem. — Masz milczeć.
         Kolejne słowa szatyna sprawiły, że na moment mnie zatkało. On wciąż uważał, że to była jakaś zagrywka?! Myślałam, że wyjaśniłam wszystko jeszcze w pokoju muzycznym, ale wygląda na to, że się myliłam. W dodatku… czego on ode mnie oczekiwał? Jaka forma „dowodu” byłaby dla niego wystarczająca? Zacisnęłam dłonie w pięści i podeszłam do niego niebezpiecznie blisko, patrząc na niego jak na najbardziej znienawidzoną przeze mnie rzecz na świecie.
         — Nic więcej nie muszę Ci udowadniać. — powiedziałam z pozornym spokojem, za którym jednak czaiła się olbrzymia chęć, aby zrobić mu krzywdę. — Jeżeli wolisz być głupcem i nie wierzyć w ani jedno moje słowo… droga wolna, znajdę winowajcę i bez Twojej pomocy. A Ty… siedź z założonymi rękami i ze świadomością, że ten szaleniec swobodnie przemieszcza się po wnętrzu waszej posiadłości.
Powrót do góry Go down
altivia

altivia


Liczba postów : 128
Join date : 07/03/2017
Skąd : Z lasu

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyNie Maj 12, 2019 10:36 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 2n0n8rm
    Huuh...? No nie gadajcie, że będzie mi się do wieku przypierdzielał. Pełnoletni się znalazł. Moje podirytowanie prawie sięgnęło zenitu, gdy obserwowałam, z jaką prędkością opróżnia kieliszki. Zauważyłam również, jak jego mimika twarzy się zmienia... Jak w przeciągu paru sekund z lekkiego wkurzenia na jego licu pojawiło się zobojętnienie. Dodając do tego jego długie włosy i ręce schowane w kieszeniach na myśl przychodziło mi tylko jedno...
    Hipis... Pod tytułem... Miej wyjebane, a będzie Ci dane.
Cmoknęłam po jego ostatnim zdaniu i zlustrowałam go od góry do dołu...
  - No tak... Widzę... Chociaż czekaj, o tej porze nie powinieneś tańczyć przy ognisku, gdzieś w lesie, Panie Pocahontas?- spytałam, patrząc na niego gniewnie. Po pewnym czasie jednak obróciłam się w stronę parkietu, czując na sobie czyiś wzrok. I jak się okazało- całkiem słusznie. Wcześniej widziany z balkonu blondyn wpatrywał się we mnie intensywnie i kiedy zrozumiał, że i ja się na niego patrzę- uśmiechnął się, uniósł kieliszek i zaczął... Iść w moją stronę.
    Oh, nie, nie, nie... Nie chcę naprawdę żadnego towarzystwa.
        - Wyglądasz dziś zjawiskowo… I uważam, że nie jestem w swym osądzie osamotniony. - w mojej głowie jak na złość pojawiło się to zdanie...
    Jezu. Czemu, jak miałam okazję, nie wywaliłam Aleca przez barierki? Albo nie wróciłam, jak tylko wyczułam jego obecność?
  - Oh, bardzo dziękuję- powiedziałam do kelnera, który wyraźnie zmierzał w stronę Maxa i wzięłam z tacy szklankę, zarezerwowana dla mojego aktualnego towarzysza. Wypiłam na raz połowę zawartości naczynia, starając się z całej siły nie skrzywić... Tak... Zdecydowanie wlał więcej wódki.
 - Max- nie wiem, chyba pierwszy raz tak starannie i prawidłowo wypowiedziałam jego imię, równocześnie przybliżając się mocno do ciemnowłosego.
 - Poudawajmy przez chwilę bardzo zajętych rozmową...
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyNie Maj 12, 2019 11:11 pm


Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Stingray.regular

Nie zdążyłem nawet wyciągnąć ręki po drinka, a ta chuda łajza już zaciskała na nim swoje szpony... ja natomiast miałem ogromną ochotę komuś jebnąć.
Niby wiedziałem, że należało się tego spodziewać w odwecie za wypitego na jej oczach szampana, ale i tak poczułem, jak rośnie mi przez to ciśnienie.
- Mogłabyś nie być sobą przez chwilę? Albo lepiej. Zniknąć może? Nie być tu? - zacząłem, podkreślając szczególnie to ostatnie słowo, ale widząc jej minę po natychmiastowym opróżnieniu połowy szklanki nie mogłem nie poczuć odrobiny satysfakcji. Jak to się mówi? Ten się śmieje? Dziewczyna zdecydowanie się przeliczyła w tym temacie...
Kiedy natomiast jej twarz przybrała wyraz lekkiej paniki uniosłem brwi chyba najwyżej jak się dało, słysząc płynącą z jej ust prośbę. Nim jednak odpowiedziałem skinąłem na kelnera, dając mu znak, by przyniósł jeszcze jednego drinka.
- Po pierwsze, to Maxwell, dziękuję bardzo. Po drugie, Pocahontas? Tani chwyt i zalatuje rasizmem. Ale w sumie nie wiem dlaczego oczekuję po tobie czegoś więcej... Po trzecie, pijesz właśnie mojego drinka, którego mi perfidnie zajebałaś. Więc powiedz mi, dlaczego miałbym ci cokolwiek ułatwiać?
Kończąc mój mały monolog położyłem ręce na jej ramionach i zmusiłem ją, by odwróciła się w kierunku zbliżającego się ku nam typa, który najwyraźniej był nią mocno zafascynowany. Nie mogłem powiedzieć, że podzielam jego opinię, niemniej jednak przywołałem na twarz "uśmiech numer pięć" i czekałem, aż się zbliży, by powitać go z otwartymi ramionami i przekazać ją w jego objęcia, tym samym pozbywając się utrapienia.


Ostatnio zmieniony przez Almarien dnia Pon Maj 13, 2019 12:02 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
altivia

altivia


Liczba postów : 128
Join date : 07/03/2017
Skąd : Z lasu

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyNie Maj 12, 2019 11:41 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 2n0n8rm

    Jego dotyk zwiastował coś nieziemsko niepokojącego. Miałam wrażenie, że zmroziło mi ramiona od obcych dłoni, a powolne orientowanie, co się właściwie dzieje, nie skutkowało dla mnie niczym dobrym. Jego słowa, tak spokojnie wypowiedziane, działały na mnie coraz to gorzej. W normalnej sytuacji nawet bym się nie przejęła. Zaśmiałabym mu się w twarz i delektowała drinkiem. Zamiast tego czułam specyficzne mrowienie w oczach i gardle. Byłam taka... Wściekła... Czułam, że moje ciało zaraz nie pomieści mych uczuć, że zaraz...
Wybuchnę.
  - Ponieważ- powiedziałam, słysząc nieznaną chrypkę w moim głosie. Odstawiłam na stolik* szklankę, w której odbijał się szkarłat moich oczu.
  - Cię o to proszę- mała część mnie chciała mu to powiedzieć, lecz nie przeszło mi to przez gardło... Swoje dłonie położyłam na jego, wpierw delikatnie, by w każdej kolejnej sekundzie wciskać w nie mocniej swoje paznokcie. Z daleka musiało to wyglądać niemal urokliwie.
  - Ponieważ miałam jednak nadzieję, że nie jesteś zwykłym dzikusem i jest w tobie odrobina dżentelmena...- dokończyłam, unosząc głowę i wlepiając w niego swój wściekły wzrok.



*stolik tuż koło nich
Powrót do góry Go down
CoolCookie

CoolCookie


Liczba postów : 7
Join date : 19/04/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyPon Maj 13, 2019 2:30 am

Julietta Aido

Uśmiechnęłam się lekko słysząc odpowiedź dziewczyny, kątem oka obserwując otoczenie. Dostojne pary krążyły wokół nas, niektórzy zajęci rozmową, inni tańcem, i choć nie każdemu wychodziło perfekcyjnie, wszystko wyglądało dość spektakularnie patrząc z boku. Gdy dotarły do mnie słowa dziewczyny, skupiłam całą uwagę na niej.
- Podarunek. - Odparłam mimowolnie, a w słowie tym słychać było nutę ironii jak i pogardy.
- Masz rację, osobiście wolę dość proste stroje, że tak to ujmę. Muszę jednak przyznać, iż twoja kreacja naprawdę mnie pozytywnie zaskoczyła. Jest prześliczna. - Dodałam przyglądając się granatowo-złotej kreacji. Zamieniłyśmy jeszcze kilka słów, po czym dziewczyna nas opuściła, przypominając mi o celu: znaleźć Aarona, złożyć osobiście życzenia, ewaakuować się do pokoju, gdzie będę miała święty spokój. Pożegnałam się z Leo po czym sama zaczęłam krążyć wokół Sali w poszukiwaniu znajomych twarzy. Przez dłuższy czas uśmiechałam się tylko do znajomych twarzy, a z ważniejszymi osobami zamieniłam kilka słów wznosząc toast za solenizanta, którego mimo wielkich starań me oczy i tak nie mogły wyłapać. Spojrzałam się do góry, żałując iż sala bankietowa nie ma balkonów, z których o wiele łatwiej byłoby wypatrzeć kogokolwiek. Wypiłam kolejny łyk szampana, gdy usłyszałam proźbę do tańca. Z braku wymówki zgodziłam się, dopijając w pośpiechu kieliszek i informując go o możliwych okaleczeniach spowodowanym mym brakiem rytmu, co go rozśmieszyło. Ułożyłam dłoń na jego ramieniu, a drugą przykładając do jego dłoni dając się kierować. Rozmawialiśmy przez chwilę, a w otoczeniu było slychać muzykę, śmiejących się ludzi i przytłumiony, rozpaczliwy krzyk. Zmarszczyłam brwi, rozglądając się dookoła.
- Słyszałeś to? - Zapytałam, lecz zanim otrzymałam odpowiedź, uderzył mnie przeraźliwy ból skroni, a w głowie słyszałam przejaźliwy krzyk mężczyzny, jakby obdzierali go ze skówy. Zatrzymałam się natychmiast, czując jak po plecach przechodzi mi dreszcz.
- Nie... Nie teraz....- Powiedziałam sama do siebie , udając się na balkon. Z każdym krokiem atakował mnie większy ból, a w mojej głowie pojawiało się coraz to więcej myśli.
- Nie, dlaczego.... Nie powinno.. Nie powinnam... - Próbowałam się jakoś uspokoić przechodząc z jednej strony tarasu na drugi, czując jak całe moje ciało zalewa zimny pot. Kucnęłam, podpierając się plecami o ścianę, wplatając palce we włosy i próbując brać jak największe wdechy powietrza.
- To alkohol.. Albo abscynencja.. Na pewno... Musisz po prostu się uspokoić i coś zjeść... Oddychaj i się uspokój... - Powtarzałam sama do siebie, czując jak całe dłonie mi się trzęsą, a w głowie huczy tona cudzych myśli..
- Skup się, tak jak trenowałaś... - Próbowałam się przebić przez tonę głosów.
- Wsłuchaj się w jeden głos, skup się na nim... - Powtarzałam, niczym mantrę, starając się nie myśleć o bólu spowodowanym natłokiem cudzych myśli.
- Raz.. I dwa... Oddychaj.. I raz... I dwa... - Głosy huczały mi w głowie, próbując się przekrzyczeć nawzaję. Kobieta, myśląca o wyrwaniu się z kochankiem na piętro, mężczyzna skupiony bardziej na plamce na swoich butach niż rozmowie, kolejny, bardzo zakochany w swojej kobiecie i kolejny, i kolejny. Czułam jak na moim czole pojawiały się kolejne krople potu. Kolejna, myśląca o tym jak bardzo chciała by mieć tak ładną sylwetkę, i kolejna myśląca o ukrytej fiolce wypełnionej trucizną i kolejny który rozmyślał o rozwodzie i kolejna która...
- Wróć, co?.. - Zaczęłam szukać kobiecego głosu, który przed chwilą pojawił się w mojej głowie, co było trudniejsze niż mi się wydawało. Gdy w końcu mi się udało, skupiłam całą swą uwagę tylko na niej..
~ "...wcześniej przygotowanego sprzętu zatrułam dużą, dębową kadź z przygotowanym do ostatecznego toastu winem śmiercionośną toksyną…. Nie miałam wyrzutów sumienia … Zasłużyli na to by konać w  bólu i cierpieniu…"~
Wzięłam wieki haust powietrza, czując jak moje ciało przeszywa zarówno ciepły jak i zomny pot, a rzołądek podchodzi do gardła. Nie potrafiąc się nawet powstrzymać, wydaliłam zawartość rzołądka przez balkon nie zwracając za bardzo uwagi na gapiów.
- O nie... - Wytarłam dłonią usta, po czym szybko udałam się do siebie, próbując się nie wywrócić po drodzę. Nie za bardzo pamiętam drogę do pokoju, lecz gdy tylko się tam znalazłam moje ciało przeszedł kolejny zimny dreszcz, a moje ciało bezwładnie osunęło się na ziemię. Moje ciało nie miało siły na nic, prócz miarowych oddechów, i zanim zaczęlam myśleć racjonalnie minęło kilka bądż kilkanaście minut.
- Weź się w garść... Musisz.. Się skontaktować z którymś z braci.. Musisz.. - Łapczywie łapałam oddechy, zsuwając ze swoich stóp buty, po czym podpierając się o szafkę wstałam i sięgnęlam po telefon. Wybrałam numer do młodszego z braci, który nie odbierał..
- No dajesz... - Mówiłam sama do siebie wybieając numer do solenizanta, lecz i w tym przypadku zastała mnie głucha słuchawka.
- Kurwa! Kurwa! Kurwa! - Warknęłam rzucając aparatem, padając na łóżko.
- Wymyśl coś rudzielcu... - Skarciłam sama siebie, przypominając sobie myśli tamtej kobiety. Myśli...
- Nie zrobisz tego, nie ma szans.. -Zakryłam drżącymi dłońmi twarz, próbując wymyśleć coś innego, lecz moja inteligencja wyparowała wraz z energią. Po raz kolejny przeklnęłam pod nosem, podnosząc się i udając do łazienki, gdzie przemyłam twarz zimną wodą i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Cera bledsza niż zazwyczaj, lekko sine, zeschnięte usta, zmęczone oczy i włosy zmierzwione. Zamknęłam oczy, dodając sobie otuchy w myślach, po czym pozwoliłam by kolejne myśli zaczęły mi się wkradać do głowy, tym razem przeskakując między nimi jak między niepodpisanymi piosenkami, by znaleźć tę jedyną, i gdy w końcu mi się udało moją głowę wypełnił tępy ból. Syknęłam, ścierając z czoła kolejne krople potu. Zarzuciłam na siebię czarny płaszcz, po czym wyszłam w poszukiwaniu starszego z braci, co nie było już takie tudnę znając jego pozycję. Docierając do miejsca, myślałam że się rozpłaczę widząc Aarona wychodzącego ze swojego pokoju.
- Aaron! - Krzyknęłam, zbierając w sobię resztkę siły by przyśpieszyć kroku.
- Muszę Ci coś powiedzieć, teraz, to ważne. - Powiedziałam, kładąc rękę na jego ramieniu, gdy moje ciało przeszedł niewyobrażalny strach, a moim oczom ukazały się dziwne obrazy...
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyPon Maj 13, 2019 6:58 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Murbia-demo.regular

         Muzyka z sali balowej była głośniejsza im bardziej zbliżałem się do tego pomieszczenia. Nie spieszyłem się, ale też nie mogłem iść w wolniejszym niż zazwyczaj tempie, chociaż cholernie tego chciałem. Pocieszało mnie jedynie to, że już było bliżej do końca niż dalej i musiałem poczekać już niewiele czasu, aby móc zaszyć się w pokoju z butelką świetnego, mocnego wina i dodatkiem od Rainera. Odpłynąć, tylko o tym marzyłem. Nie licząc spokoju, który dosyć szybko został zaburzony przed pewną rudowłosą wampirzycę. Spoglądając na nią zastanawiałem się czy te roztrzepane włosy były umyślnym zabiegiem czy po prostu efektem kilku godzin przyjęcia. Ukłoniłbym się przed nią i komplementował kreację, jednak zanim cokolwiek wykrztusiłem, moją głowę przeszył ostry ból. Nie było to dla mnie znajome uczucie toteż skrzywiłem się w jego wyniku. Dreszcz przeszył moje ciało, kiedy znalazłem w tak znajomym wspomnieniu. Zdołałem pomyśleć tylko nie, zanim mnie wchłonęło…

     - Ha! Mam cię! – mama promiennie się do mnie uśmiechnęła po raz kolejny wygrywając w łapki.
     - Ej! To nie fair! Ja mam tylko sześć lat! Jesteś szybsza! – naburmuszyłem się, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Już wtedy nie znosiłem przegrywać, a kolejne gry, które wymyślała Ariadne zawsze się tak kończyły. Chociaż byłem jej synem nie dawała mi wygrywać, powtarzając że w życiu nigdy nie jest zbyt łatwo.
     - Ale pomyśl – pstryknęła mnie w czoło, wywołując niekontrolowany odruch rozmasowania bolącego miejsca i cichy jęk niezadowolenia. – Jeśli będziemy tak codziennie grać to w moim wieku będziesz mistrzem – puściła mi oczko, a ja od razu poczułem zastrzyk motywacji.
     - Jeszcze raz! – krzyknąłem radośnie i kobieta już nastawiła ręce, ale w pewnym momencie jej mina zrzedła. Nie trwało to długo, ale zauważyłem nutę strachu i rezygnacji w jej oczach. Brakowało tylko westchnięcia.
     - Zostańcie tutaj – jej głos był stanowczy, nie przyjęłaby teraz sprzeciwu, ale nadal łagodny.
     - Mamo? – czułem, że to się źle skończy i złapałem ją za rękę, żeby nie wyszła. Zmartwiona i zrozpaczona spojrzała w moją stronę i położyła dłonie na moich policzkach. Poczułem to…
     - Zostańcie w samochodzie i nie wychodźcie czegokolwiek byście nie usłyszeli.
     - Nie chcę, żebyś szła…
     - Aaron… - uśmiechnęła się, ale w jej oczach nie widziałem radości tylko duszone łzy. – Chcę, żebyś zajął się swoim bratem.
     - Czemu? Dobrze sobie z tym radzisz…
     - Proszę… Obiecaj mi to… - po chwili wahania kiwnąłem głową i poczułem jej usta na swoim czole. Ten pocałunek był dłuższy niż zazwyczaj. Potem posłusznie obserwowałem jak znika za zamkniętymi drzwiami. Siedziałem grzecznie, ale z trudem panowałem nad rwącymi się do wyjścia nogami. Kiedy, jednak, usłyszałem krzyki, kontrola zniknęła i niemal wyskoczyłem z samochodu.
     - Tato? – Vincent był wściekły, a jakieś nieznane mi dotąd uczucia aż od niego biły. Poczułem zimne dreszcze, widząc jego zmrużone oczy i zaciśnięte zęby.
     - Aaron, wróć do samochodu – rozkazał i chociaż w pierwszej chwili się zatrzymałem, widok niebieskich płomieni w rękach ojca dodał mi odwagi.
     - Chyba nie masz zamiaru tego zrobić na oczach syna – Ariadne ostro zwróciła mu uwagę.
     - Aaron… - patrzył na mnie tak, jakby nakazywał mi posłuchać.
     - Nie! – tupnąłem nogą, ale w następnej chwili moje ciało odwróciło się i wróciło do samochodu. Nie mogłem go kontrolować i dopiero jak zobaczyłem brata oderwanego od lektury zrozumiałem, że to była jego wina.
     - Siadaj – akurat temu nie byłem w stanie się sprzeciwić chociaż zawzięcie próbowałem.
     - Puść mnie! – krzyknąłem do Aleca, robiąc wszystko, żeby ruszyć własnym ciałem, ale w końcu zrezygnowany tylko spojrzałem przez okno. Mogłem już tylko patrzeć na kłótnię rodziców, a potem ze łzami w oczach i w absolutnej ciszy pierwszy i ostatni raz w swoim życiu modlić się do ludzkiego Boga, żeby widok niebieskich płomieni, które pochłaniały moją matkę był tylko paskudnym koszmarem...


     - Co ty odpierdalasz??!! – warknąłem na Julę, zamierzając zacisnąć palce na jej szyi, ale nie mogąc nawet ustać. Intensywna fala uczuć z tamtego dnia zaatakowała moje ciało, wywołując niekontrolowane łzy i zwalając z nóg. Musiałem oprzeć się o pobliską ścianę, żeby nie upaść na podłogę i w ekspresowym tempie podjąć próby zapanowania nad przeszywającym bólem. Błyskawicznie przetarłem oczy, ale nawet oddech był teraz poza moim zasięgiem. Dusiłem się wspomnieniami i uczuciami, które do tej pory leżały bardzo głęboko ukryte. Jak sześcioletnie dziecko miało sobie z tym poradzić skoro dwudziestojednoletni mężczyzna jest nimi przytłoczony?
Powrót do góry Go down
Laurana
Admin
Laurana


Liczba postów : 233
Join date : 28/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyPon Maj 13, 2019 9:18 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Denrito.regular

Wypowiedziane słowa dość rychło osiągnęły zamierzony przeze mnie efekt. Z oblicza wampirzycy niemalże natychmiast zniknęła cała prezentowana wcześniej pewność siebie, a aura przylegająca do jej postaci momentalnie przybrała barwy symbolizujące strach oraz narastającą w jej ciele wściekłość.
- Wspominałem już, iż nie odnajduję miejsca w świecie przesiąkniętym od hipokryzji… - powiedziałem wpatrując się w stojącą naprzeciw mnie dziewczynę. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że w swym stanowisku zostałem już dawno skazany na ostracyzm lecz preferowałem pozostać wierny wyznawanym przeze mnie wartościom niż brać udział w grze, która żadnych nie posiadała reguł.
- Xanthio, powiedz proszę co ofiarowałaś mi w zamian za zachowanie tego sekretu? Dwuznaczne aluzje, a także niejasne podteksty… Wolałbym abyś nie angażowała mnie w tego typu żałosne zagrania gdyż pozostają one w sprzeczności z moim charakterem. Musisz wiedzieć, kiedy możesz posunąć się dalej, a kiedy należy się wycofać. – Rzekłem nieznacznie odwracając głowę w stronę tarasu gdzie przed chwilą rozmawiałem z Ayą. Nie dostrzegłem tam jednak białowłosej ani mojej kuzynki, Sybilli. W momencie gdy niebieskowłosa znacząco zmniejszyła dzielącą nas odległość ponownie zwróciłem jej swoje spojrzenie.
- Wierzę… Inaczej nie kontynuowałbym tej konwersacji. Chciałem Ci uświadomić wyłącznie w jaki sposób odczytuję zaprezentowane przez Twoją osobę postępowanie. – Cofnąłem się o krok aby zachować minimalny, akceptowalny przez siebie dystans. – Zechcesz zdradzić sposób w jaki masz zamiar zidentyfikować sprawcę? – zapytałem.  
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyPon Maj 13, 2019 9:23 pm


Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Stingray.regular

Z cichym sykiem zabrałem dłonie z jej ramion, czując wbijające się w skórę paznokcie. Patrząc z niedowierzaniem na krwiste ranki, które od razu zaczęły się goić, prychnąłem.
- I kto tu niby, do kurwy nędzy, jest dzikusem?! - zapytałem, unosząc dłonie na wysokość jej oczu. Po tym, co odjebała, została już teraz tylko zaczerwieniona skóra, ale chodziło o sam fakt. Czułem pulsowanie krwi w uszach. Wściekłość gotującą się tuż pod skórą...
- Idź się leczyć, dziewczyno. Wiele już widziałem, ale ty masz zdecydowanie za bardzo nasrane w głowie.
Złapał nas kelner z moim drinkiem. Wziąłem go od niego bez słowa, a ujmując delikatnie szklankę wyprostowałem wskazujący palec i w oskarżycielskim geście wycelowałem go w Ayę.
- Mam być kurwa dżentelmenem? Wobec ciebie? Od pierwszego dnia lejesz na to, co mam do powiedzenia, w dupie masz proste prośby i nawet nie raczysz przeprosić za gówniane zachowanie, a teraz nagle oczekujesz, że ci pomogę? Masz tupet... - prychnąłem na koniec i pociągnąłem solidny łyk drinka. Musiałem COŚ zrobić, bo czułem, że zaraz mnie rozsadzi.
- Życzę miłego wieczoru w towarzystwie blondasa. Może to cię czegoś nauczy - dodałem na koniec i obróciłem się na pięcie, by odejść. Po raz kolejny przytknąłem usta do brzegu szklanki.
Powrót do góry Go down
Momoko
Admin
Momoko


Liczba postów : 110
Join date : 28/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyWto Maj 14, 2019 8:49 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Hastagram-personal.regular

         Czy on tak na serio? Będzie mi teraz mówić o wyznawanych przez siebie wartościach? Co on w ogóle chciał tym osiągnąć? Zrobić porównanie? Jak ja to przy nim wypadam źle, a jaki to on dobry i szlachetny? Zapewne wybuchłabym śmiechem, gdyby nie to, że kompletnie nie byłam w nastroju.
         — A czego niby oczekiwałeś? Że będę Ci się wić u stóp z wdzięczności? — spytałam cierpko, zaciskając palce na długim rękawie płaszcza. — Jeżeli tak bolało Cię to, co mówię, to co stało na przeszkodzie, abyś powiedział chociażby, że kłamię? — „Zapomniałeś języka w gębie? A może liczyłeś na to, że to także zrobi za Ciebie Twoja droga kuzyneczka?” Jednak zamiast tych słów, z moich ust wydostała się jedynie pierwsza sylaba zdania, zanim ponownie je zamknęłam… Jego i tak… nie ruszy to w sposób, w jaki chciałam… Poza tym, czy mi się to podobało, czy nie… w tej sytuacji to JA chciałam czegoś od NIEGO, a nie na odwrót. Uszczypliwościami niczego nie zyskam… o ile cokolwiek zyskam, próbując dogadać się z tym psychopatą. Realizacja przyszła wolno, naprawdę wolno, zostawiając mnie kompletnie zagubioną. Tylko parę razy czułam się tak bardzo pozbawiona kontroli… i były to najgorsze chwile w moim życiu. Przełknęłam ślinę i zacisnęłam zęby, tocząc wewnętrzną walkę z próbującą przebić się na wierzch dumą, zanim ponownie zdecydowałam się odezwać.
         — Ja… musiałam jakoś… odreagować. — wymamrotałam. — Za dużo dzisiaj widziałam i… — zatrzymałam się, gdy dalsze słowa nie chciały mi przejść przez gardło. Wzięłam głęboki wdech, przymykając oczy. — … mogłam zabrnąć za daleko. Zwłaszcza, że… nie musiałeś mi wtedy pomagać. — nie wierzę… naprawdę to powiedziałam. Trwałam przez chwilę w ciszy, jak gdyby sama próbując pozbierać się po tym, czego nigdy bym nie powiedziała, gdyby nie zmusiły mnie do tego okoliczności.
         — Co do winnego… wyszukanie informacji na temat każdego z gości nie jest niemożliwe, ale jednak cholernie czasochłonne. Są to jednak goście, których zaprosiła wasza rodzina… na pewno masz już jakąś wiedzę na ich temat… liczyłam na to, że z Twoją pomocą szybciej uda mi się wykluczyć tych, którzy nie mogli tego zrobić i skupić się na potencjalnych sprawcach. Potem… istnieje kilka sposobów, aby ostatecznie potwierdzić, kto stał za całym zajściem. Powiem Ci o nich w odpowiednim czasie.
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyWto Maj 14, 2019 10:29 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Atyla.demo

 Wszyscy zdawali się wstrzymywać oddechy. Chociaż grała muzyka na sali panowała absolutna cisza zagłuszana naszymi krokami. Zwinnie i z gracją płynęłyśmy po parkiecie, zgarniając każdy jego centymetr dla samych siebie. Niektórzy goście ustępowali nam miejsca bacznie podążając za każdym ruchem. Jednak ja byłam skupiona na Nymerii. Na jej delikatnych, ale pewnych ruchach. Na oczach, wpatrujących się we mnie, dopóki ich nie przymykała. Słuchałam jej oddechu, stukotu obcasów, a muzyka coraz bardziej cichła. Dobiegła końca, ale nie odsuwałam się od kobiety.
     - I co ja mam z tobą teraz zrobić? – zapytałam zaczepnie, zaciskając palce na jej dłoni i nachylając się, cały czas bezczelnie gapiąc w oczy. W tle poleciał kolejny utwór, ale my się z miejsca nie ruszałyśmy, w milczeniu wpatrując w siebie nawzajem. Prawdopodobnie wiele osób, które spoglądało w naszym kierunku odwróciło wzrok dając mi w końcu możliwość przybliżenia ust do warg Nymerii i pocałowania jej.
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptySro Maj 15, 2019 10:04 pm


Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Gaby.demo

Kiedy nasze usta się zetknęły uśmiechnęłam się radośnie, a potem pozwoliłam, by ta chwila zapomnienia trwała w najlepsze. Zarzuciłam jej ręce na szyję, przylgnęłam ciałem do jej ciała, czując przyjemne ciepło rozlewające się w moim wnętrzu.
- Dziękuję. Potrzebowałam tego - powiedziałam cicho, gdy odsunęłyśmy się od siebie, po czym odnalazłam jej spojrzenie.
- Może dokończymy to u mnie w sypialni? Po imprezie... Co ty na to? - zapytałam, obdarowując ją jeszcze jednym, krótkim pocałunkiem. Przesunęłam dłoń w dół, muskając jej ramię, by na końcu złapać ją za rękę.
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptySro Maj 15, 2019 10:45 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Atyla.demo

     Zachowanie Nymerii wzbudzało we mnie pewnego rodzaju niepokój. Jej pocałunek zdawał się być pełen ulgi, jakby coś jej ciążyło na umyśle. Zamierzałam ją o to zapytać, ale póki co na mojej twarzy wciąż gościł uśmiech, kiedy kobieta się odsunęła.
     - Zaciągnęłabym cię tam nawet na siłę – puściłam jej oczko i wyłapałam kilka krótkich jęków niezadowolenia. Kątem oka spojrzałam na mężczyzn, którzy wciąż się nam przyglądali i jeszcze bardziej uśmiechnęłam. - Chyba właśnie złamałyśmy kilka serc – zerknęłam na nasze splecione ręce. To było... niespodziewane zachowanie z jej strony. Wyprowadziłam więc nas z tłumu dalej tańczących osób i zatrzymałam kelnera, sięgając po alkohol. - Wszystko w porządku? - zapytałam, kiedy i ona wzięła kieliszek.
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptyCzw Maj 16, 2019 10:29 pm


Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Gaby.demo

W ślad za Roxanne chwyciłam kieliszek szampana i spojrzałam na nią znad jego krawędzi, przez chwilę ważąc odpowiedź na zadane przez nią pytanie.
- Tak. Chyba już tak - odparłam powoli, oplatając palcami chłodne szkło.
- Trochę się stresuję, to wszystko. Ten wieczór od początku był dla mnie wyzwaniem, a jeszcze się przecież nie skończył... Ale już jest lepiej - dodałam potem, na koniec uśmiechając się delikatnie i być może z nutką wdzięczności. Zdążyłam upić jeszcze łyk szampana, gdy nagle pojawił się przed nami kolejny kelner, podtykając nam pod nos pustą tacę, co było jasnym znakiem do rozstania się z aktualnie posiadanymi drinkami. Gdy zniknął dookoła zaroiło się od innych, którzy oferowali w zamian czerwone wino. Jego bogaty aromat już zdążył rozejść się w powietrzu. Sięgnęłam po jeden kieliszek z krótkim "dziękuję". Atmosfera na sali jakby trochę się zagęściła. Upiłam maleńki łyczek, resztę zostawiając na później i zaczęłam uważnie obserwować otoczenie.
Powrót do góry Go down
altivia

altivia


Liczba postów : 128
Join date : 07/03/2017
Skąd : Z lasu

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 EmptySob Maj 18, 2019 6:23 pm

Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 2n0n8rm


    Nie tego... Się spodziewałam. Jego nagłe odepchnięcie, odruch, jakby rzeczywiście go to zabolało. Nie wiem, może zabolało? Właściwie co ja wyprawiam? Mimo że nadal byłam wściekła, widząc jak brunetem targają równie silne, takie... Ludzkie uczucia, poczułam się dziwnie. Z każdym jego dodatkowym słowem czułam wbijanie małej szpilki w pierś. Czy to dlatego, że wjeżdżał na moją godność? Na... Normalność, kobiecość?
    Kiedy wziął szklankę w dłoń i odszedł, cieszyłam się. Cieszyłam, bo czułam, że łzy stanęły mi w oczach, mimo że ich kolor powracał już do normalności. Bo sprawił, że czułam się jak wariatka. Bo miał w jakiś tam sposób racje, bo wjechał na mnie wystarczająco na tyle, bym się tym przejęła. I najbardziej na świecie cieszyłam się, że on teraz tego nie widzi.
  - Czy wszystko w porządku?- usłyszałam głos blondyna, który w końcu zbliżył się do mnie dostatecznie blisko, by zagadać.
  - Wybacz, ale chcę pobyć w samotności. Może następnym razem- powiedziałam, na sekundę spoglądając w jego zielone oczy. Kiwnął lekko głową, nawet się uśmiechając- niemal ze zrozumieniem. W następnej sekundzie przedzierałam się przez tłumy, w aktualnym momencie, nic dla mnie nie znaczących wampirów i wampirzyc.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, Posiadłość Marou   Styczeń, Posiadłość Marou - Page 6 Empty

Powrót do góry Go down
 
Styczeń, Posiadłość Marou
Powrót do góry 
Strona 6 z 7Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
 Similar topics
-
» Styczeń, Zebranie Rady Łowców (Watykan)
» Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1
» Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2
» Styczeń, po Sylwestrze
» Styczeń, na pokładzie Adaxii

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Część główna :: Wątki-
Skocz do: