|
| Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Nie Sty 19, 2020 8:29 pm | |
| Po feralnym zakończeniu bankietu urodzinowego Aarona w spokojną egzystencję wampirzych rodzin wkradł się niepokój. Głowy rodów zgodnie postanowiły o tymczasowej izolacji najmłodszego pokolenia, w związku z czym uczniów Akademii wysłano na ferie zimowe.
Ród Pentagramów udostępnił w tym celu jedną ze swoich prywatnych wysp położonych w archipelagu Polinezji Francuskiej. Znaleźli się prawie wszyscy - niezależnie od poziomu zaufania, jakim ich darzono w obecnej sytuacji.
POKOJE
- Rox - Leo (Hawajski Sen):
- Aaron - Junko (Oaza):
- Nina - Ash (Cesarski Dotyk):
- Xan - Alec (Wiśniowy Azyl):
- Shane - Keira (Spokojna Przystań):
- Eiichi - Nym (Białe Piaski):
- Aya - Max (Kwitnąca Magnolia):
- Cesare - Mads (Powiew Zachodu):
- Pandora - Sybilla (Królewska Orchidea):
POZOSTAŁA CZĘŚĆ REZYDENCJI
- klik:
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Czw Sty 23, 2020 10:39 pm | |
| Szept. Westchnienie. Splątane dłonie, skóra przy skórze. Usta tuż przy szyi, muskające ją leniwie. I pocałunek. Ciało złączone z drugim, blisko, tak blisko... Ruch, ni to powolny, ni pospieszny. Jakiś szelest. Znów westchnienie. Jedno, potem kolejne. I ten rytm... Jak przyspieszone bicie serca. Równy, ale niespokojny. Pobudzony. Coraz szybciej. Szybciej... Ach! Wzdrygając się, gwałtownie otworzyła oczy. Przez chwilę czuła się zagubiona, zupełnie nie wiedziała, gdzie się znajduje, ale potem przyszło zrozumienie i świadomość i Junko zalała nagle fala zażenowania. Z cichym jękiem ukryła twarz w kołdrze, ale nie bardzo pomogło, bo gdy tylko zamknęła oczy, zobaczyła pod powiekami czyjeś palce błądzące po skórze kogoś innego. To wystarczyło, by poczuła potężne uderzenie gorąca... Ale im bardziej rozbudzona była, tym bardziej powracające wydarzenia wczorajszego wieczora przyćmiewały dziwny sen. Zupełnie nie wiedząc, co robić, wypełzła z łóżka. Podeszła do komody, przeszukała jej zawartość, a potem udała się do łazienki, gdzie wzięła szybki, poranny prysznic i ubrała się w czysty strój kąpielowy. Na nikogo nie czekając, nikogo nie zaczepiając, wyszła na zewnątrz. Stojąc na tarasie rozejrzała się - patrzyła przed siebie, w stronę wody i wyspy, w stronę horyzontu. Nie chciała spoglądać do tyłu, by przypadkiem nie musieć oglądać wczorajszych widoków, o ile jeszcze tam były. Potem podeszła do krawędzi platformy i, niewiele myśląc, wskoczyła do wody. Popłynęła w stronę plaży, starając się skupiać na otaczającej wodzie, na pracy mięśni, na oddychaniu. Na tym, żeby się oddalić i przez chwilę być samą. A gdy po jakimś czasie dopłynęła do brzegu... Nie wiedziała, dokąd dalej uciekać. Opierając ręce na biodrach odwróciła się, tym razem spoglądając w kierunku posiadłości. Z tej odległości wydawała się maleńka. - Szkoda, że wraz z dystansem nie malały także inne rzeczy - pomyślała. Usiadła na piasku, w końcu poddając się dręczącym ją myślom. W jednej chwili jej głowę zalała fala pytań i wątpliwości. Czy coś było między nimi i jeśli tak, to co? Jak czuła się z tym wczoraj? Jak czuje się dziś? Jak to nagłe zderzenie z rzeczywistością wpłynęło na jej obraz tego wszystkiego? Czego oczekiwała? Czego pragnęła? Czy jest w stanie coś zrobić? Czy chce? Jak się czuje z myślą, że być może jej płonne nadzieje i ciche życzenia na zawsze pozostaną w sferze marzeń? Co jeśli? I o co chodziło z tym snem?! Z głośnym, cierpiętniczym jękiem opadła w tył, prosto w ciepły piasek. | |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sob Sty 25, 2020 3:59 pm | |
| Pierwsza pobudka musiała nastąpić gdzieś około godziny dwunastej. To była moja kolejna myśl, zaraz po „ja pierdolę”, czując jak słońce nawala przez okno, a jego promienie docierają idealnie na moją twarz. Skrzywiłam się, odwracając na drugi bok, lecz czując się po prostu niekomfortowo, postawiłam przełamać swoje lenistwo, wstać i podejść do wielkiego okna, zasłaniając go tym razem wystarczająco szczelnie. Po powrocie do łóżka opatuliłam się pościelą, w pierwszej chwili chcąc wymacać mojego sierściucha, zdając sobie oczywiście sprawę, że go tu nie ma. Zerknęłam na Maxa, który leżąc na brzuchu, rozpostarł ramiona na całą szerokość swojego łoża, kompletnie nie przejmując się słońcem. Cóż. Stary Piesiu mocno śpi. A kota nie ma. Będąc jeszcze odrobinę zaspana, powrót do krainy Morfeusza nie był w zasadzie taki trudny. Za drugim razem poczułam, że wypoczęłam całkowicie. Miałam się lekko, nie tylko na ciele, ale i na umyśle... Sama nie wiedziałam, czy to była kwestia zamknięcia pewnych spraw dnia poprzedniego, ale właśnie na to stawiałam. Nie miałam do Aarona mieszanych uczuć- jakiegoś dziwnego sentymentu i współczucia, ale też złości i żalu. Sytuacja z Aleciem wydawała mi się wyjęta ze snu- ten krótki czas, kiedy odzyskał uczucia, rozmowa w środku lasu... Krótki pocałunek, który czułam jeszcze jakiś czas później, aż do samego zaśnięcia... To nie do końca tak, że wszystko, co było związane z braćmi Marou, a czego nie rozumiałam, nagle się rozjaśniło i oczyściło mój umysł. Miałam wrażenie, że zamknęłam pewien rozdział książki pt.: „Popaprani czystokrwiści”, nie dokonując jej całkowitej interpretacji i czując się z tym w zasadzie doskonale. Mój ciekawski łeb po raz pierwszy raz w życiu chciał zostawić coś za sobą, nie pojmując tego od a do z. A były to emocje i jakieś śmieszne do nich przywiązanie. Odrzuciłam kołdrę na bok, wstałam z łóżka i rozciągnęłam się, mając wrażenie, że dopiero od tego dnia rozpocznę wakacje. Czy raczej L4 z zaleceniami zapomnienia o tym, co wydarzyło się w Rezydencji. O tym bólu, swędzeniu i goryczy związanej z prawie śmiertelnym zatruciem. Co o tym mówią łowcy? Jakie mam możliwości? Zapytanie ojca? Jeśli go nie wkurzę przy okazji, dostanę premię pieniężną na konto z tytułem „kup sobie coś ładnego”, bym przypadkiem nie interesowała się mało dotyczącymi mnie sprawami. Zapytać Shane’a? Mruknie, bym poszła szukać mózgu lub biustu na wyspie. Albo usłyszałabym inną od niego uszczypliwość... Eiichi? A z nim to ja kurde nie wiem. Ubrałam się szybko w jeden z czarnych, wiązanych kostiumów kąpielowych, nałożyłam jasne jeansy, po czym przemyłam twarz orzeźwiającą wodą. Potrzebowałam teraz trzech rzeczy. Wróciłam się na chwilę do pokoju po telefon, zerkając znowu na Maxa, którego poza zmieniła się tylko odrobinę. Może tylko głowa? Miałam ochotę trzepnąć go w czerep na odchodne, lecz powstrzymałam się... Niszczyć sobie poranek jego głosem to nie najmądrzejszy pomysł... Piętnaście minut później byłam już w kuchni. Cały dom na dole jaśniał, pełen oświetlonej zieleni, spokoju i harmonii... Nikt w zasadzie się nie panoszył, nie widziałam służących, a tym bardziej nikogo z uczniów... Poza jednym. - Leo. Cześć- mruknęłam z wyczuwalnym zaskoczeniem w głosie, widząc szatyna przy stole. Obok niego stała woda z cytryną, jakaś cienka książka i pliczek tekstu... To, plus jego dosyć poważny wyraz twarzy wskazywało na całkowite skupienie. Kolejny scenariusz, hę. - Witaj Aya. Promieniejesz- odpowiedział i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że nawet nie uniósł wzroku znad kartki. - Mhm. Nawet nie spojrzałeś. Lubisz tak lać wazelinę z rana? - Nie musiałem. Widzę Cię na tyle często, by uznać, że ten dzień nie jest wyjątkiem. Hm. Nie wyczuwałam w jego tonie nuty flirciarza, coś bardziej na wzór sympatycznych komplementów z rana, więc postanowiłam się nie kłócić. On taki po prostu był. W zasadzie już miałam zamiar mu podziękować. - Wybacz. Zostało mi to jeszcze z wczoraj. Wszyscy postanowiliście gdzieś pójść, pokłócić się, poważnie porozmawiać... No, z pewnością na nic, co wskazywałoby na odprężenie i relaks, więc postanowiłem zadowolić się towarzystwem ślicznych panien. Pokiwałam głową że rozumiem, po czym podeszłam do ekspresu. - Kawy? Nie martw się, wampirom nie żółkną zęby... - W obecnych czasach, z aktualnym sprzętem i możliwościami nawet ludzie nie powinni chodzić z żółtymi zębami. * Klik * Kawa. To była moja pierwsza potrzeba tego dnia. - A zdajesz sobie sprawę, że nie każdego stać na prywatny helikopter, ubranie z Gucciego, a także uwaga, na wybielenie zębów? Widziałam jak oczy Leo otwierają się, pełno szoku i niedowierzania... Dopiero ton jego głosu z wyraźnym sarkazmem wskazywał, że udaje idiotyzm. Przynajmniej udaje w tej jednej chwili. - Masz rację, może założę jednostkę wybielania zębów z dofinansowaniem. Kolejny plan na poprawę ludzkości. Niektórzy są brzydcy w środku, po co mają być jeszcze na zewnątrz- powiedział, po czym wziął łyk wody. - Aj, jesteś okropny. - A Ty siwa. - Serio? - Żartuję, biel jest teraz w modzie. I to nie tylko zębów- wstał, okrążył stół i wstawił szklankę do zlewu. - Aya? - Tak? - Zrobisz mi czarną kawę? - Zrobię- mruknęłam, wrzucając sobie, zabraną ze sobą tabletkę syntetyku do wody, a następnie klikając po raz kolejny w przycisk ekspresu. Sztuczna krew jako druga potrzeba. W pomieszczeniu ponownie ulotnił się przemiły dla mojego nosa zapach. - Jak się czujesz po wczorajszym incydencie?- usłyszałam, przez chwilę zastanawiając się, czy zapytał z ciekawości, czy z jakiejś wymyślnej uprzejmości. Wzruszyłam ramionami. - Wyjebane. Nic się nie stało... Poza tym słyszałam, że miałeś podobne doświadczenia...- zaczęłam, uśmiechając się do niego znacząco. - Śniadanie? - Nie, jadłem. 0 Rh+... Aaron... Będą z nim problemy... Albo koło niego- zmarszczył swoje idealnie wyregulowane brwi. - Wiesz, Ameryki nie odkryłeś...- choć byłam delikatnie zdziwiona, że osobą, która o tym mówi był Utsukushii i to w dniu, kiedy jakoś postanowiłam oczyścić swój umysł. Dopiero po chwili przypomniałam sobie o mocy, jaka widniała w karcie przy jego nazwisku... Cóż, zabrałam się za swoją ostatnią poranną potrzebę. Pancake z masłem orzechowym. I niech Keira będzie pobłogosławiona za to, że odpowiednio wyposażyła lodówkę. - Masz rację. Idę zrobić jakieś livestory w tym zajebiście pięknym miejscu, które idealnie będzie robiło za moje tło, a później może się douczę. Pa, śliczna- odparł, biorąc ze sobą kawę i oddalając się... Miałam jakieś dziwne przeczucia. - Leo! Jeśli będziesz chciał bardziej rozwinąć myśl... To chętnie posłucham,wiesz?- odparłam ostatecznie, lecz już do jego pleców. Uniósł rękę w geście, że zrozumiał, odwrócił się częściowo, uśmiechnął krzywo i zniknął gdzieś, gdzie moje oczy już nie dosięgały... Tymczasem ja dokończyłam pancake’i. Jedyne, czego brakowało mi w kuchni to jakieś małe, urocze, działające radio. Za duże też bym się nie obraziła. Wróciłam do pokoju z pełnym, ciepłym od posiłku talerzem, który postawiłam na biurku, kawę tuż obok niego, a następnie sięgnęłam po lusterko i kosmetyczkę. Odpaliłam na youtube proponowaną playlistę na cały regulator i zaczęłam się malować do słów Eminema... - strój Leo:
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sob Sty 25, 2020 8:24 pm | |
| Szelest zasłon na chwilę wybudził go ze snu. Mruknął cicho, odwrócił głowę w drugą stronę i zasnął znowu.
Ocknął się ponownie jakiś czas później... choć może poprawniej byłoby powiedzieć, że został brutalnie wyrwany z sennych marzeń przez głośne dźwięki muzyki. Warknął głośno i nakrył sobie głowę poduszką, z nadzieją, że być może pomoże to na tyle, by mógł pospać jeszcze trochę, ale tak naprawdę oszukiwał sam siebie. Ten trik nie działał nawet, gdy był jeszcze człowiekiem, nie przy tylu decybelach, więc czego oczekiwał teraz, gdy ze zwielokrotnioną siłą słyszał każdy, nawet najmniejszy szmer?
Nie ma to, jak zaliczyć wkurwa od samego rana, nie? Czując pulsowanie w uszach i głowie, złapał poduszkę i cisnął nią prosto w siwy łeb pasożyta rozpartego w krześle nieopodal. - Ogarnij się, idiotko! Niektórzy próbują spać - krzyknął, ku swojemu zaskoczeniu czując na języku ostrość lekko wysuniętych kłów.
Ostatnio zmieniony przez Almarien dnia Nie Sty 26, 2020 4:24 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Nie Sty 26, 2020 1:46 pm | |
| Drgnęłam lekko gdy usłyszałam dźwięk budzika. Po omacku wyciągnęłam rękę w kierunku nocnego stolika próbując zlokalizować urządzenie, z którego wydobywała się melodia informująca mnie o konieczności przerwania snu i podniesienia się z miękkiego posłania. Zamiast jednak chwycić telefon strąciłam go na podłogę. Głośny huk sprawił, że momentalnie otworzyłam oczy. Wychyliłam się poza ramę łóżka po czym sięgnęłam po leżący na drewnianych deskach aparat. Przetarłam wierzchem dłoni swoje oczy, a następnie zerknęłam na widniejące na ekranie przypomnienie. - Śniadanie <3 - Przeczytałam na głos ledwo powstrzymując ziewnięcie. Dopiero po kilku sekundach przypomniałam sobie o posiłku jaki zobowiązałam się dostarczyć do sypialni Eiichiego. Już samo wspomnienie czarnowłosego wystarczyło abym uśmiechnęła się promiennie. Wciąż nie potrafiłam do końca uwierzyć w to, co wczoraj się wydarzyło. Te wszystkie czułe słowa, komplementy i gesty. Wyznanie jakie od niego usłyszałam… Na które tak długo czekałam… To było jak cudowny sen, z którego nie chciałam nigdy się obudzić. Walcząc z resztką senności odrzuciłam na bok kołdrę i podniosłam się z posłania. Starałam się zrobić to jak najciszej aby nie obudzić śpiącej na sąsiednim łóżku Ashley. Wyciągnęłam z szafy jeansową spódniczkę i krótki, koronkowy top oraz sandałki od Jimmy Choo, a następnie poszłam do łazienki aby się ubrać. Po mniej więcej godzinie wyszłam z sypialni i skierowałam się w stronę salonu. Na tablicy ogłoszeń znalazłam numer do znajdującego się na wyspie hotelu i zadzwoniłam do recepcji aby zamówić posiłek. Pamiętałam o słabości bruneta do wszelkiego rodzaju słodkości dlatego zastrzegłam, że w menu powinna znajdować się jak największa ilość cukru. Oczywiście nie mogło zabraknąć również dzbanka świeżo zaparzonej kawy oraz krwi. Po mniej więcej trzydziestu minutach oczekiwania przy niewielkim pomoście pojawiła się łódka, na którą czekałam… Zabrałam przygotowane przez służbę produkty, które pomogli ułożyć mi na wózku po czym cała w kanarkach ruszyłam do sypialni Nym i Eiichiego. Zatrzymałam się przed wejściem do pokoju i zapukałam kilka razy póki nie usłyszałam pozwolenia by wejść do środka. - Dzień dobry, dobry wieczór… Kto w południe wstaje ten przynosi śniadanie… - Powiedziałam z szerokim uśmiechem wchodząc do pomieszczenia jednocześnie pchając przed sobą wypełniony jedzeniem wózek. Zatrzymałam go mniej więcej pośrodku pomieszczenia po czym podeszłam do łóżka, na którym leżała ciemnowłosa wampirzyca. - Cześć Nym. – Pochyliłam się lekko aby pocałować ją w policzek. Tak samo przywitałam się z Eiichim. Wróciłam do wózka aby zacząć prezentację. – A więc… Dziś mistrz kuchni poleca… Pancakes, do tego syrop klonowy, bita śmietana z czekoladą polewą i serkiem mascarpone oraz świeże, słodkie owoce: maliny i truskawki. Drugą propozycją są chrupiące tosty z serem feta, awokado i granatem. Trzecią: naleśniki z musem mango i miodem. – Zaczęłam wyliczać. - Mam też naleśniki, racuchy z jabłkiem i kilka rodzajów ciast… Hmm… Ta beza wygląda naprawdę apetycznie. I te czekoladowe kulki z wiórkami kokosowymi też. – Stwierdziłam przyglądając się poszczególnym potrawom. - Oczywiście jeżeli któreś z Was ma ochotę na jakieś tradycyjne danie to żaden problem. Znajdujący się na wyspie kucharz jest gotów spełnić każde Wasze polecenie i w przeciągu mniej więcej piętnastu minut są w stanie je nam dostarczyć. Z tego co usłyszałam ponoć robi nieziemską truflową jajecznicę z dodatkiem dojrzewających serów. – Spojrzałam na ich wciąż lekko zaspane oblicza. - To co podać ? – Zapytałam. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Nie Sty 26, 2020 4:24 pm | |
| Po wyjściu Aarona wróciła do wanny, ale tym razem nie spędziła tam zbyt wiele czasu. Ta krótka, bardzo dziwna rozmowa sprawiła, że próby relaksu nie odnosiły już tego samego efektu. Czuła się zmęczona i całkowite wyłączenie się było jedynym, na co miała w tej chwili ochotę. Poświęciła chwilę na umycie się, wypicie jeszcze jednej lampki wina, co pozwoliło jej wyrzucić pustą butelkę do kosza na śmieci, a potem wygrzebała z walizki czerwoną pidżamę stylizowaną na wyuzdane kimono i czarne, koronkowe figi, w które wbiła się przed położeniem do łóżka. Szczelnie okryta kołdrą, zamknęła oczy i powoli osunęła się w objęcia snu. Obudziło ją pukanie do drzwi. Zamrugała kilkukrotnie, otwierając oczy. Jasne zasłony nie zaciemniały pokoju, ale rozpraszały jasne światło dnia, przynosząc ulgę zaspanym oczom. - Proszę - powiedziała podnosząc się na łóżku i usłyszała, jak drzwi się otwierają, a po chwili, ku swojemu zdumieniu, zobaczyła Ninę. Jej widok wprawił ją w zakłopotanie, które jednak szybko zniknęło, gdy zobaczyła, co dziewczyna pcha przed sobą. Wózek pełen pyszności przypomniał jej o konsekwencjach wczorajszego zakładu. - Ty tak sama z siebie? - zapytałam, podnosząc się do siadu po szybkim powitaniu. - Jeśli tak, to musimy pogonić Ashley i Maxwella, bo chyba za bardzo się obijają.Omiotła wzrokiem wszystko, co stało na wózku. - Mmm... poproszę tosty, kawę, a potem kawałek bezy, dwie kulki czekoladowe i porcję krwi. | |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Wto Sty 28, 2020 2:16 pm | |
| - Ay!- jęknęłam, czując jak poduszka jebnęła w moją głowę, by następnie odbić się i wylądować na podłodze. Ból z tego żaden. Ale coś gorszego... - Zadowolony?- odwróciłam się w jego stronę, ukazując pięknie zjebaną górną kreskę, której linia eyelinera powędrowała w okolice brwi. Wypuściłam z ust powietrze, odkładając narzędzie i nakrapiając płyn micelarny na płatek. Uśmiechnęłam się lekko do siebie, ponownie zerkając na zaspanego i wkurwionego Maxa. - To całkiem sensowny powód. Jak poprosisz to wyłączę- mruknęłam, ostatecznie rezygnując z kresek ze względu na prawdopodobieństwo, że zechce mi się cały dzień przesiedzieć w jacuzzi albo morzu. Albo w jednym i drugim. Podkreśliłam więc tylko delikatnie brwi, rzęsy i nieco bardziej usta w naturalnym kolorze... Zerknęłam na Maxa w lusterku, puściłam mu oczko i zacytowałam wers piosenki razem z piosenkarzem... - You better lose yourself in the music, the moment. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Wto Sty 28, 2020 8:26 pm | |
| Gdy Aya dostała poduszką, poczuł gdzieś w środku dziwną satysfakcję, która wzrosła jeszcze, kiedy pokazała mu zniszczony makijaż. Ten widok prawie wynagrodził mu gwałtowną pobudkę. Prawie, bo kiedy zasugerowała, że mógłby zwyczajnie poprosić, by ściszyła, znów poczuł rosnący gniew. - Prędzej w oko ci wsadzę ten pędzelek - warknął, wstając. Pomyślał, że musiała mieć naprawdę spory tupet, jeśli sądziła, że będzie ją błagał o minimum przyzwoitości. Czy naprawdę nie mogła chwilę poczekać? Albo obudzić go, zapytać? Cokolwiek? Czy to naprawdę było takie trudne?
Cień pozytywnego wrażenia, który jakimś cudem wczoraj się narodził, zdążył już niemal zniknąć. Przeczesując palcami włosy odgarnął je z twarzy, byle jak ścieląc łóżko, a podniesioną z podłogi poduszkę rzucając na sam wierzch. Kiedy zacytowała mu tekst piosenki, której właśnie słuchała, pokazał jej w odpowiedzi środkowy palec i ruszył do łazienki, by wziąć prysznic. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Sty 31, 2020 6:55 pm | |
| Siedziałam na jednej z obitych białą skórą kanap i wpatrywałam się w rosnący na horyzoncie stały ląd… Z tego, co przed sekundą przekazał mi Mads dowiedziałam się, że był to ostateczny cel naszej czterodniowej podróży. Podniosłam powoli się z miejsca, a następnie ruszyłam w kierunku dolnego pokładu aby pochować powyciągane z walizek ubrania, kosmetyki i inne drobiazgi. Sprawdziłam niemalże każdy zakamarek kajuty czy aby na pewno wszystko zabrałam ze sobą. Nie chciałam wracać tu po jakiś zapomniany przedmiot lub element swojej garderoby. Po dokładnych oględzinach pomieszczenia ustawiłam walizki w pobliżu drzwi i wróciłam na górny pokład. Szczerze mówiąc miałam dość morskich podróży na przynajmniej dziesięć następnych lat. Już sama myśl o tym, iż mogłabym znowu dać się zamknąć na tak ograniczonej przestrzeni, otoczona nieskończonością ilością wody, narażona na niewybredne komentarze co poniektórych współpasażerów sprawiała, że automatycznie ogarniała mnie irytacja i złość. Stanęłam w pobliżu barierki i z zaskoczeniem zauważyłam jak Mads mija jachtową przystań kierując się w stronę jakiegoś budynku ustawionego pośrodku oceanu. Jedna z moich brwi automatycznie powędrowała do góry. Nie, nie wierzę… - Rezydencja na wodzie… Wybornie. - Prychnęłam cicho. Jakież to trzeba mieć szczęście by trafić z jednej klatki do drugiej. Zacumowaliśmy przy niewielkiej przystani, gdzie naszego przybycia oczekiwała czarnowłosa kobieta z burzą loków w towarzystwie dwóch, wysokich mężczyzn, którzy mieli za zadanie zająć się naszymi bagażami. - Witam na wyspie należącej do rodu Pentagram, mam na imię Jasmine. – Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie w momencie gdy zeszłam z jachtu i zatrzymałam się obok niej wraz z Sybillą i Cesare, Mads został na łodzi. - Jak minęła Państwu podróż? – zapytała kurtuazyjnie. - Emocjonująco. – Odpowiedziałam rozciągając swe pomalowane bordową szminką usta w wymuszonym uśmiechu. Młoda wampirzyca wyciągnęła jakąś listę. – Panno Grimmoire, dla ciebie i twojej siostry, Sybilli przeznaczona jest sypialnia o nazwie „Królewska Orchidea”. Pan Pellegrini i pan Ivarsen zakwaterowani zostaną tuż obok. – Dziewczyna podniosła głowę znad kartki i spojrzała na czarnowłosego. – Pokój nazywa się „Powiew zachodu”. Jeżeli mielibyście szczególne prośby lub jakiekolwiek zastrzeżenia możecie zgłaszać je do mnie. – Wampirzyca ukłoniła się lekko po czym ruszyła w stronę budynku wskazując nam kierunek. Polinezyjskie słońce wciąż było wysoko na niebie, co oznaczało że mamy co najmniej kilka godzin nim urzędujące w rezydencji wampiry zaczną się budzić. Postanowiłam, że wykorzystałam ten czas na odpoczynek wpierw fundując sobie długą, relaksującą kąpiel. Pokazałam służącym gdzie mogą ustawić moje bagaże, a gdy opuścili pomieszczenie poszłam do łazienki. Usiadłam na brzegu wanny i odkręciłam kurek z gorącą wody. Aby przedłużyć moment przyjemności dodałam kilka kropli olejku do kąpieli, który w kontakcie z wodą utworzył delikatną pianę. W powietrzu uniósł się delikatny, kwiatowy aromat. W momencie gdy wanna wypełniła się wodą zrzuciłam z siebie wygodne, sportowe ubrania, a następnie zanurzyłam się we wrzątku. Po półtoragodzinnej kąpieli wyszłam z wanny, obwiązałam się białym ręcznikiem i opuściłam łazienkę. Podeszłam do jeden ze swoich walizek po czym wyciągnęłam z niej czarny strój kąpielowy oraz pareo w tym samym kolorze. Odrzuciłam ręcznik na łóżko i zaczęłam się przebierać. - Mam serdecznie dość ciasnych przestrzeni. Idę na basen.– Zakomunikowałam młodszej siostrze zawiązując na plecach sznureczki stanika. Obwiązałam się w pasie przeźroczystym materiałem, a następnie zabierając po drodze ciemne okulary przeciwsłoneczne oraz magazyn o treści ezoterycznej udałam się do wspomnianego wcześniej miejsca. Rozłożyłam się na leżaku i zagłębiłam w lekturze. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pon Lut 03, 2020 6:33 pm | |
| Po odstawieniu wszystkich na miejsce Mads wciągnął kotwicę na pokład i ruszył w dalszy, acz bardzo krótki rejs do lokalnego portu. Na miejscu zacumował jacht, wniósł opłatę za postój i zajął się związaną z tym papierologią, zatankował do pełna zbiorniki. Gdy ogarnął już najważniejsze sprawy, wrócił na jacht i poświęcił kolejne półtorej godziny na przegląd stanu technicznego i naprawy, potem zrobił porządek, wysuszył wilgotne pokrowce i prześcieradła, pozbierał swoje rzeczy i spakował wszystko do dużej walizki, a na koniec zabrał bagaże i skorzystał z podwózki z powrotem do posiadłości Pentagramów.
W pokoju nie było nikogo, ale ślady obecności Cesare były widoczne. Mads nie wiedział, czy Włoch po prostu wyszedł gdzieś na chwilę, czy zniknął na dłuższy czas, by móc w końcu cieszyć się urokami okolic, ale nie zastanawiał się nad tym zbyt długo. Wypakował swoje rzeczy i schludnie ułożył wszystko w wyznaczonej mu przestrzeni, walizkę wsunął pod łóżko. Długie, jasnobrązowe spodnie zmienił na krótsze, kąpielowe, w beżowym kolorze, a pseudo-jeansową koszulę rozpiął, traktując jak okrycie wierzchnie. Cesare nie pokazał się jeszcze, ale Mads nie zamierzał go szukać. Wiedział, że jeśli będą chcieli, to odnajdą się bez trudu, by skończyć wieczór na dnie szklanki burbona. Przeczesując włosy palcami wyszedł z pokoju z zamiarem znalezienia wygodnego miejsca i zabierając ze sobą tylko książkę, telefon i słuchawki. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Wto Lut 04, 2020 11:05 am | |
| Mniej więcej godzinę później odłożyłam czasopismo na stojący nieopodal leżaka plastikowy stoliczek. Podniosłam się z miejsca i ruszyłam w kierunku baru z zamiarem zamówienia drinka na bazie żurawinowej wódki. Niestety, mimo iż czekałam ponad pięć minut żaden z zatrudnionych przez Pentagramów służących nie raczył się pojawić. W końcu wślizgnęłam się za kontuar aby poszukać potrzebnych mi składników ale i w tej kwestii spotkało mnie gorzkie rozczarowanie gdyż nie posiadali podstawowego składnika mojego ulubionego alkoholowego koktajlu. Westchnęłam ciężko po czym odwróciłam głowę i spojrzałam w kierunku wyspy. W tej chwili i tak nie miałam ciekawszych propozycji spędzenia nadmiaru wolnego czasu więc postanowiłam skorzystać z skuterów wodnych pozostawionych dla gości i popłynąć jednym z nich na stały ląd. Zaledwie kilkanaście minut potem spacerowałam brzegiem plaży trzymając w dłoni wysoką szklankę z kolorową zawartością. Z oddali dostrzegłam leżącą na piasku postać. Będąc już całkiem blisko zauważyłam długie, brązowe włosy oraz rysy twarzy, które z całą pewnością należały do kogoś z rodu Kuran. Uśmiechnęłam się do siebie odrobinę szybciej pokonując ostatnie dzielące nas metry. Stanęłam przed wampirzycą zasłaniając swoją sylwetką słońce. - Hej, wszystko w porządku? – Zapytałam z udawaną troską w głosie.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Wto Lut 04, 2020 7:35 pm | |
| Przyjemne ciepło słonecznych promieni sprawiło, że... zrobiło jej się błogo. Dręczące ją myśli bledły powoli. Były tam, ale cichsze, mniej wyraziste, trochę bardziej leniwe. Zamknęła oczy.
Nie zasnęła, ale jej świadomość dryfowała gdzieś bezwiednie, swobodniej niż dotychczas. A jakiś czas później na ziemię sprowadził ją czyjś głos. Uniosła powieki, odruchowo osłoniła twarz przed jasnym światłem i spojrzała na stojcą przed sobą postać, w której szybko rozpoznała starszą z sióstr Grimmoire. - T-tak - zająknęła się, zaskoczona pytaniem, natychmiast jednak czując, że nie powinna była kłamać. - Hmm - mruknęła, unosząc się lekko na łokciach. -W każdym razie chyba nie jest to nic, z czym nie dałabym sobie rady sama. Ale dziękuję, że pytasz.
Zerknęła w stronę posiadłości, potem w stronę pobliskiego portu. Wstała. - Nie zauważyłam waszego przybycia - powiedziała, otrzepując się z piasku. Potem przesunęła ręce do przodu i przełożyła jedną pod biustem, łapiąc się za łokieć. Spojrzała na Pandorę. - Jak minęła wam podróż? | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Lut 05, 2020 9:17 am | |
| Najwyraźniej i tym razem nie zwiodła mnie intuicja. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu widząc niepowtarzalną okazję by dowiedzieć się czegoś ciekawego od brązowowłosej. Spojrzałam na Junko pełnym współczucia wzorkiem. - Hmm… - Mruknęłam cicho wpatrując się w najmłodszą latorośl rodu Kuran. – Doskonale Cię rozumiem… - Odruchowo uniosłam lewą dłoń do znajdującego się na mej szyi naszyjnika, zacisnęłam palce wokół niewielkiej zawieszki w kształcie węża. - Sama ostatnio poświęcam mnóstwo czasu na rozmyślania w samotności. To naturalne, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. – Powiedziałam łagodnym, uspokajającym tonem. - Pamiętaj jednak, że nie każdego demona zdołasz pokonać sama… Czasami dobrze jest zwierzyć się komuś z naszych problemów. Na pewno masz kogoś zaufanego w swoim towarzystwie, kogoś kto z chęcią Cię wysłucha. – Stwierdziłam uśmiechając się delikatnie. - Jeżeli zaś nie chcesz nikogo obarczać swoimi strapieniami zawsze możesz poprosić o radę kart tarota. Sama często tak robię…
Miałam ochotę przewrócić oczami w momencie gdy kolejna osoba zapytała o przebieg naszej podróży… Koszmarnie – Chciałam powiedzieć lecz w ostatniej sekundzie ugryzłam się w język powstrzymując jawną krytykę „genialnego” pomysłu Sybilli, piekielnej łódki Madsa i jego upierdliwego, działającego mi na nerwy przyjaciela. - Atrakcji nie brakowało. Jesteśmy na wyspie od dwóch godzin, co prawda powinniśmy przybyć wcześniej lecz potężny sztorm zepchnął nas z kursu co znacząco wydłużyło nasz rejs. - Westchnęłam ciężko. - Opowiesz mi proszę co nas ominęło? Działo się coś interesującego? – Zapytałam od niechcenia lecz tak naprawdę od środka zżerała mnie ciekawość.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Lut 05, 2020 2:45 pm | |
| Słysząc wzmiankę o tarocie spojrzała na Pandorę, jak na wariatkę, ale poza tym z jej ust nie padł żaden komentarz. Potem kobieta podjęła zaproponowany temat, a na twarzy Junko odmalował się szok, choć ciężko było stwierdzić, czy był autentyczny, czy udawany. - To zabrzmiało poważnie - powiedziała, dodając na koniec - Cóż, najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.
Kiedy padło pytanie o wydarzenia minionego dnia, Junko uniosła brwi, zastanawiając się. - Nie... hmm - zaczęła. - Szczerze mówiąc nie działo się wiele. Tylko wieczorem atmosfera trochę się zagęściła, kiedy Shane i Eiichi rzucili się na Aarona, po tym, jak ten pocałował Ayę, ale poza tym... Wzruszyła ramionami, po czym na jej twarzy zagościł odrobinę wredny uśmiech. - Ale to ciekawe, że pytasz. Karty nie podzieliły się informacjami? | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Lut 05, 2020 5:18 pm | |
| - Tak, masz rację… To zasługa Madsa i Cesare, odpowiednio zadbali o bezpieczeństwo moje i Sybilli. – Powiedziałam cicho, a na moim obliczu pojawił się lekko wymuszony uśmiech. Chwyciłam palcami plastikową słomkę i zmieszałam zawartość szklanki by równomiernie rozprowadzić znajdujący się w niej alkohol. Uniosłam naczynie z kolorowym drinkiem do ust i upiłam znacznie więcej niż początkowo zamierzałam próbując pozbyć się tej goryczy, która pojawiała się za każdym razem gdy wspominałam tą sytuację.
Zmiana tematu na wydarzenia poprzedniego wieczoru dość szybko poprawiła moje samopoczucie. Moje oczy rozbłysły z ekscytacji, a usta rozchyliły się nieznacznie w chwili gdy usłyszałam, że bracia Kiryuu zaatakowali Aarona, bo ten ośmielił się pocałować Ayę. Co prawda o mniej i bardziej udanych podbojach starszego z braci Marou krążyły już dość liczne pogłoski lecz jak dotąd nie słyszałam by kiedykolwiek oberwał za to, iż ośmielił się pocałować czyjąś siostrę. Oh, szkoda, że tego nie widziałam. - No proszę, tego bym się nie spodziewała… Chętnie usłyszę wszystkie szczegóły dotyczące tego zdarzenia. Znaczy… To, że postępowanie Aarona w końcu doczeka się potępienia wiedziałam od dawna lecz nie znałam formy w jakiej to nastąpi. – Powiedziałam przysuwając się nieco bliżej do Junko. - I tak, o tym dowiedziałam się z mojej Złotej talii. - Nie umknęło mojej uwadze zaprezentowane przez młodą wampirzycę spojrzenie w momencie gdy wcześniej wspomniałam o tarocie. Byłam do tego przyzwyczajona… Do tych pełnych wątpliwości, kpiących uśmieszków oraz cynicznych komentarzy wypowiadanych przez sceptyków. - Wiesz Junko… Tarot to tylko narzędzie, coś w rodzaju wskazówki bądź drogowskazu, który ukazuje nam ścieżkę jaką powinniśmy lub nie powinniśmy podążać. Dzięki kartom możesz wejrzeć w głąb siebie, przyjrzeć się swoim reakcjom, przeanalizować więzy łączące Cię z innymi ludźmi oraz odkryć własne ograniczenia, lęki i wątpliwości. Jesteś w stanie poznać swoje prawdziwe potrzeby, nauczyć się je wyrażać, a także zyskujesz odwagę by po nie sięgnąć. – Uśmiechnęłam się. - Powinnaś kiedyś spróbować. Na pewno jest coś, czego chciałabyś się dowiedzieć o swojej przyszłości. – Powiedziałam kończąc swojego drinka. Odwróciłam głowę i spojrzałam w kierunku baru. – Mam ochotę na jeszcze jednego, zechcesz mi towarzyszyć czy wolisz zostać sama?
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Lut 05, 2020 9:15 pm | |
| Sceptyczne spojrzenie, którym obdarzała Pandorę, gdy ta zachwalała skuteczność tarota złagodniało nieco. Analiza relacji, lęków, wątpliwości... Czy było coś, co chciałaby wiedzieć o przyszłości? Oczywiście, że tak. Pomyślał o Shane'ie, o tych wszystkich pogmatwanych uczuciach, które w niej siedziały. Z pewnością przydałaby jej się pomoc, by jakoś to wszystko rozszyfrować i poukładać. Zrozumieć, czego tak właściwie od niego chciała. I od siebie, bo z tym też miała od jakiegoś czasu pewien problem. Jej życie stało się ostatnio trochę bardziej skomplikowane. Więcej w nim było... wszystkiego. Nie była do tego przyzwyczajona. Ale sama perspektywa pytania jakichś kawałków tektury o perspektywy wydawała się kompletnie absurdalna... Prawda?
Zamyślona, przygryzła wargę, ale głos Pandory i jej pytanie, sprowadziło ją na ziemię. Odrzuciła od siebie te niemądre myśli, omiatając kobietę spojrzeniem, w którym czaiło się wahanie. Potem powoli przytaknęła. - Chętnie skorzystam z zaproszenia - powiedziała i ruszyła w ślad za Pandorą. Kawałek dalej coś wpadło jej do głowy. - A jeśli chodzi o wczoraj - zaczęła. - Xanthia zaproponowała grę w butelkę na prawdę i wyzwanie, a po kilku kolejkach padło na Aarona, który dostał zadanie zlizania bitej śmietany z jakiegoś innego chłopaka. Przerwała na chwilę, gdy przed jej oczami przemknęła wizja cudzych ust błądzących po umazanym śmietaną torsie Shane'a. Poczuła uderzenie gorąca i coś jakby uścisk w brzuchu, ale potem usta męskie zamieniły się w kobiece i choć sama wizja nie wywoływała w niej negatywnych odczuć, to zdecydowanie za blisko było od tego do westchnień zza drzwi, a to sprawiało, że znowu budziła się w niej niepewność i skołowanie i...
Pokręciła głową, jakby fizyczny gest miał pomóc jej odrzucić te myśli. Nie pomógł, ale zmusiła się, by przejść do sedna, by mówić dalej i skupić się dzięki temu na czymś innym. - Zadanie wykonał, ale potem z nieznanej nikomu przyczyny podszedł do Ayi i ją pocałował. Wyglądało na to, że mocno ją tym zaskoczył i chyba nie była z tego powodu szczęśliwa, a to sprowokowało jej braci. Przypomniała sobie, jak bardzo sama była zaskoczona i zaniepokojona całą tą sytuacją. - Odciągnęli go od niej, zrobiło się trochę brutalnie - powiedziała, czując mrowienie w koniuszkach palców. - Ale szybko się skończyło. A potem już chyba nic się nie działo. No... Uniosła brwi. - Na koniec Alec wydawał się bardzo poruszony. I pokłócił się z Nymerią, ale nie wiem, z jakiego powodu. | |
| | | Momoko Admin
Liczba postów : 110 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Lut 05, 2020 10:59 pm | |
| Ostrożnie wślizgnąłem się do pokoju, który dzieliłem z Nymerią, jednocześnie przykładając uwagę do tego, aby jej nie obudzić. Nie to, że nagle poczułem potrzebę bawienia się w dobrotliwą Matkę Teresę, ale zwyczajnie… potrzebowałem się położyć i przetrawić to, co dzisiaj się wydarzyło bez żadnych pytań i rozmów. Chociaż zielonooka była dobrą kompanką i jej obecność jako jednej z nielicznych osób nie wywoływała we mnie uczucia irytacji za każdym razem, gdy się odezwała – nie powinno być zaskoczeniem, że chciałem mieć trochę czasu dla siebie, nawet w sytuacji, w której byłem zmuszony dzielić sypialnię z kimś innym. Najciszej jak potrafiłem wyciągnąłem z szuflady pierwsze z brzegu bokserki na zmianę i po krótkim prysznicu, który miał głównie za zadanie pozbyć się z mego ciała resztek piasku – obaliłem się na łóżko, wydające się teraz najwygodniejszym miejscem na ziemi, w porównaniu z leżeniem… no, niezupełnie „leżeniem”… na plaży. Odgarniając do tyłu wilgotne po kąpieli włosy, zanurzyłem się naraz w rozmyślaniach nad wydarzeniami dzisiejszego dnia…
Obudziłem się jakiś czas później. Nie wiem kiedy. Ciasno przylegające do szerokich okien rolety nie przepuszczały nawet wąskich wiązek światła. Sam skupiony byłem na dudniącym mi w uszach biciu serca i płytkich, urywanych oddechach. Znowu. Znowu to samo. Zsunąwszy się z pościeli ruszyłem w kierunku walizki, drżącymi dłońmi wyciągając z jednej z bocznych kieszeni metalową papierośnicę wraz z zapalniczką. Musiałem się uspokoić. Wystarczyło, że Shane oglądał mnie w takim stanie, nie chciałem, aby… szybko odwróciłem głowę w stronę Nymerii. Omiotłem ją uważnie wzrokiem, a kiedy upewniłem się, że wciąż śpi, wypuściłem z płuc szybkie westchnięcie ulgi. Powstając z podłogi przemknąłem w stronę drzwi na taras, gdzie powitało mnie ostre, rażące słońce poranka. Przez krótką, jednakże dla mnie trwającą w nieskończoność chwilę próbowałem trzęsącą się dłonią odpalić zapalniczkę, a gdy wreszcie to się udało – pośpiesznie podstawiłem końcówkę skręta pod niewielki płomień, który zatańczył od lekkiego wiatru. Zaciągnąłem się raz, drugi, trzeci… Kończąc drugiego skręta poczułem jak żywo tętniący dotąd strach gaśnie… jak gaśnie powoli wszystko, a odczucia i towarzyszące im wspomnienia zamieniają się w bezkształtną breję. Wróciłem do sypialni, powoli kładąc się na pościeli i zapadając w sen. Pustka. Przytulna pustka, w której wreszcie mogłem zapomnieć. Chociaż na krótką chwilę.
Kilkukrotne pukanie do drzwi. Warknąłem z niezadowoleniem, odwracając się na drugi bok. Czy człowiek nie może mieć spokoju nawet na wakacjach? Zamknąłem oczy, decydując się całkiem zignorować przybysza i bez żalu postanawiając zostawić go w rękach Nymerii, która po chwili zdecydowała się zaprosić go do środka. Nie minęło jednak parę sekund nim osobnik odezwał się melodyjnym, dziewczęcym głosem, a ja połączyłem fakty. Ach, Nina… miała przyjść ze śniadaniem. Nina… uśmiechnąłem się lekko, unosząc kąciki ust o niespełna milimetry. Wczorajsza noc była… trudna, ale jednocześnie dziwnie wyzwalająca. Chyba faktycznie cieszyłem się, że mogłem wyrazić na głos myśl, którą do tej pory trzymałem tylko dla swojej wiadomości. Nie było to wiele, ale dla mnie… to był olbrzymi krok. Krok, na który pewnie nie zdecyduję się ponownie zbyt prędko. Słuchając szatynki jednocześnie znalazłem w sobie siłę, aby móc powstać z wygodnego łóżka i naciągnąć na nagi tors jeden z dwudziestu przywiezionych, czarnych tshirtów. Chociaż mój apetyt nie był szczególnie wyostrzony, stwierdziłem, że dobra porcja cukru powinna ostatecznie mnie dobudzić. Zwłaszcza, że w rezydencji Kiryuu przywykłem do codziennej konsumpcji deserów z ręki tego corn–doga i musiałem przyznać, że nie chciałem przerywać tej słodyczowej passy. Podszedłem do załadowanego po brzegi wózka i podniosłem stalową pokrywę, pod którą piętrzył się stos jeszcze ciepłych pancake’ów. Po naładowaniu sobie porcji, która by mnie usatysfakcjonowała – polałem całość syropem i odwracając się z nią w kierunku szatynki, wykorzystałem jej zaangażowanie w przedstawianie kolejnych dań, aby zanurzyć końcówkę palca w syropie, a następnie przejechać nim po policzku dziewczyny. — To za Twoją próbę uszczęśliwienia całego świata. Mówiąc o śniadaniu miałem na myśli tylko siebie. Pff, cała wyjątkowość poszła się ruchać za krzakiem. — prychnąłem, niby obrażony, ruszając ze swoim talerzem na posłanie. Usadowiłem się wygodnie i pochłonąłem wreszcie pierwszego kęsa. Och tak, cukierrrr. — Jakieś plany na dzisiaj? — rzuciłem od niechcenia, nie podnosząc wzroku znad puszystych racuchów. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Czw Lut 06, 2020 7:30 pm | |
| Kiwnęłam lekko głową w momencie gdy Junko zgodziła się przyjąć moją propozycję, a następnie nieśpiesznym krokiem ruszyłyśmy w stronę baru. Początkowo sądziłam, że będę musiała w jakiś sposób zachęcić młodą wampirzycę do tego by zdradziła mi szczegóły wczorajszej imprezy lecz moje obawy okazały się całkowicie bezpodstawne. Wypływające z ust szatynki pojedyncze słowa dość szybko przekształciły się w potok niezwykle interesujących informacji. Słysząc o zadaniu jakie otrzymał Aaron zatrzymałam się na krótką chwilę i spojrzałam na Kuranównę z niedowierzaniem. - Nieprawdopodobne… Aaron? Zlizujący bitą śmietanę z nagiego torsu innego mężczyzny? Wiele bym oddała aby móc to zobaczyć na własne oczy. – Zaśmiałam się głośno próbując to sobie wyobrazić. Zastanawiające było również to, że nie zdradziła imienia chłopaka, którego mój kuzyn oczyścić miał ze słodkiej masy. - I wcale nie dziwi mnie zachowanie braci Ayi, jeżeli to ja byłabym na ich miejscu i ktoś ośmieliłby się, na moich oczach, skrzywdzić moją młodszą siostrę to zrobiłabym to samo. Należało mu się… – Stwierdziłam lecz po chwili dotarło do mnie co i komu właśnie powiedziałam. Odwróciłam głowę i spojrzałam prosto w ciemnobrązowe tęczówki Junko. - Wiesz... – Zaczęłam próbując zapanować nad mimiką swojej twarzy. – Nie powinnam naśmiewać się ani powątpiewać w decyzje i zdrowy rozsądek przyszłego przywódcy rodu Marou, to niestosowne zwłaszcza w mojej aktualnej pozycji. – Przerwałam na kilka sekund. - Proszę, niech to zostanie pomiędzy nami… Taki nasz mały sekret. – Powiedziałam unosząc do ust palec wskazujący jednocześnie uśmiechając się konspiracyjnie. Zatrzymałyśmy się obok baru, gestem dłoni przywołałam do siebie stojącego nieopodal ciemnowłosego mężczyznę, a następnie poprosiłam aby przygotował jakiegoś drinka dla mnie i dla Junko. Młody barman zapytał czy mamy jakieś szczególne życzenia odnośnie zamówienia więc poprosiłam o jakiś wyrazistą i wytrawną mieszkankę alkoholi. Zaczekałam aż brązowowłosa wybierze z karty coś dla siebie po czym wskazałam porozstawiane nieopodal kolorowe poduszki sugerując, iż będzie to odpowiednie miejsce by dokończyć naszą rozmowę. - Przypuszczam, że taki obrót spraw przedwcześnie zakończył powitalną imprezę… A szkoda, patrząc na kreatywność waszych zadań na pewno było by o czym opowiadać. Zgodzisz się ze mną, że takie sytuacje często ujawniają ukrytą naturę drugiej osoby? - Usiadłam na miękkim worku zastanawiając się nad ostatnim zdaniem wypowiedzianym przez wampirzycę. Słowo „poruszony” nijak nie pasowało mi to do obrazu szatyna, którego znałam już kilkanaście lat. - Wiesz o co Nymeria pokłóciła się z Aleciem? - Zapytałam.
| |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Lut 07, 2020 2:16 pm | |
| Zanim jeszcze skończyłam opowiadać o zawartości wózka Eiichi podniósł się z posłania. Początkowo sądziłam, że chce jedynie przyjrzeć się poszczególnym potrawom zanim zdecyduje się na coś konkretnego lecz zamiast tego chwycił leżący na wierzchu duży talerz, a następnie zaczął układać na nim naleśnikową wieżę. Widząc ilość syropu jaką brunet użył z niedowierzaniem potrząsnęłam głową, już od samego patrzenia można dostać cukrzycy. - Wiesz, że.. – zaczęłam ale nie zdążyłam skończyć zdania gdyż poczułam na swoim policzku gęstą, lepką ciecz. - Eiichi ! – Jęknęłam głośno, przesunęłam kciuk wzdłuż policzka zbierając w ten sposób słodką masę, a na koniec oblizałam palec. Zbliżyłam się do wózka, a następnie zaczęłam układać zamówione przez Nymerię dania na drewnianej tacce, którą chwilę później położyłam przed nią na pościeli. Dla siebie również coś przygotowałam, a mianowicie szklankę pełną krwi oraz miseczkę wypełnioną różnego rodzaju owocami, które przyozdobiłam bitą śmietaną. - Nie, to nie była moja inicjatywa. Z resztą sama słyszałaś… - Powiedziałam zerkając z uśmiechem na czarnowłosego. Zabrałam swoje jedzonko i usiadłam obok Eiichiego. – Poza tym skoro chciałeś zjeść śniadanie sam to mogłeś to wyraźnie zaznaczyć. – Westchnęłam ciężko, wyciągnęłam z miski truskawkę i włożyłam ją sobie do ust. Mruknęłam z zadowolenia czując na języku ten specyficzny słodko-kwaśny smak. - Ja osobiście uważam, że posiłek spożywany w towarzystwie osób, które… ehm… bardzo lubisz smakuje znacznie lepiej. - Chciałam udowodnić chłopakowi swoją rację, dlatego też wzięłam jedną truskawkę z zamiarem podania jej brunetowi. Niestety niemalże w tym samym momencie czarnowłosy odwrócił głowę i owoc wraz z pokrywającą go bitą śmietaną wylądował w jego uchu. - Ups, wybacz. - Zaczęłam cała się trząść próbując się nie roześmiać lecz nie byłam w stanie długo się powstrzymywać i chwilę potem mój głos rozbrzmiał w pomieszczeniu. - Co do atrakcji… Miałam gdzieś kartkę, którą po drodze zabrałam z tablicy ogłoszeń. – Powiedziałam wkładając dłoń do kieszeni. - O mam! Przeczytam na głos co dziś mamy do wyboru. 19.00 Waterpolo – Plaża zachodnia. 20.00 Sztafeta męska - Sprint nago po plaży z pochodnią w dupie. 20.30 Nauka tańca dla opornych. 22.00 Zapasy kobiet na dmuchanej arenie wypełnionej malinowym/truskawkowym kisielem. 23.30 Zabawa w rozpoznawanie osoby przez dotyk -> tylko dla pełnoletnich 24.00 Rzeźbienie w błocie męskich fallusów -> tylko dla pełnoletnich 1.00 Wybory miss i mistera mokrego podkoszulka 2.00 Pokaz fajerwerków na plaży
Indywidualnie: (godziny do ustalenia) Lekcje surfingu SPA Masaże Kąpiele relaksujące
Ostatnio zmieniony przez Laurana dnia Nie Lut 09, 2020 5:49 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Lut 07, 2020 6:11 pm | |
| Sekret. Junko rozumiała wagę słów Pandory i wiedziała, że gdyby usłyszał je ktoś niepożądany, mogłoby mieć to swoje konsekwencje, przytaknęła więc zgodnie, robiąc jednak mentalną notatkę, by zapamiętać to, jako coś istotnego. Potem dotarły do baru, a gdy brunetka zamawiała drinka, ona sama wertowała kartę. - Delikatne mojito poproszę - zdecydowała w końcu po zapoznaniu się ze składem, licząc, że będzie miał on słodki, lekki smak. Gdy barman przyjął zamówienia, podążyła za Pandorą na poduszki.
- Nie wątpię, że gdyby atmosfera się nie popsuła, przyjęcie trwałoby dłużej - zaczęła, jednocześnie zastanawiając się nad pytaniem zadanym przez kobietę i musiała przyznać jej rację. Wcześniej nie zwróciła na to uwagi, ale analiza wczorajszych zdarzeń faktycznie mówiła sporo na temat całej grupy. O tym, jacy są i jakie relacje ich łączą. Usiadła na poduszce, podciągając nogi pod siebie. - Nie, nie wiem. Wszyscy zaczęli się już rozchodzić, więc sama też poszłam na spacer, ale wydaje mi się, że musiało to być coś poważnego, bo z daleka widziałam, jak go uderzyła. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Lut 07, 2020 6:48 pm | |
| - Nie wierzę, że o mnie nie pomyślałeś, Eiichi - mruknęła, udając obrażoną, gdy mówił, że śniadanie miało być tylko dla niego. - Ale widzę, że i tak byś z tego porządnie nie skorzystał, skoro wolisz sam się obsługiwać.Skinęła głową na tależ pełen panckake'ów, który trzymał w dłoni i właśnie polewał syropem. Potem poczekała, aż Nina ją obsłuży. Jedząc, słuchała o czym rozmawiają i na chwilę powrócił dziwny dyskomfort, gdy ich obserwowała, ale truskawka w uchu Eiichiego skutecznie rozładowała atmosferę. Nymeria parsknęła w swój talerz, prawie wypluwając tosta, którego właśnie żuła. Potem zaniosła się śmiechem, widząc jak bita śmietana powoli spływa mu po szczęce. - Mmm, fajerwerki - mruknęła, sięgając po kawę. Upiła łyk, ale zaraz uśmiechnęła się, na chwilę odsuwając filiżankę od ust. - Ale ta pochodnia też brzmi ciekawie. Zgłaszasz się, Eiichi? - zapytała, błyskając zębami w jego kierunku. Po deserze i porcji krwi Nymeria uznała, że najwyższy czas zwlec się z łóżka. Podziękowała Ninie, przeciągnęła się i udała się do łazienki, skąd zabrała swoją rozbebłaną walizkę. Poświęciła chwilę na ułożenie ubrań w szafie i szufladach, bo po niemal dobie odwlekania trzeba było to w końcu zrobić. Potem wybrała coś na dzisiejszy dzień i wróciła na chwilę za drzwi łazienki, by przebrać się w białe bikini, ładnie podkreślające jej karnację. Gdy znalazła się z powrotem w pokoju, przeszukała swoje zasoby biżuterii i ozdobiła stopy delikatnymi bransoletkami, a na szyję zarzuciła łańcuszek z delikatnym ornamentem spływający między piersiami i obejmujący talię i biodra. Na koniec wyszperała jeszcze białe pareo. - Będę popijać margaritę na leżaku, gdyby ktoś mnie szukał - rzuciła, zawiązując supeł. Potem chwyciła telefon, z małym wahaniem pocałowała Ninę w policzek, pomachała Eiichiemu, uśmiechając się delikatnie i wyszła z pokoju. Na korytarzu przejrzała szybko wiadomości i wykręciła numer do ojca. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Lut 07, 2020 7:25 pm | |
| - Przyznam, że nie znam zbyt wielu osób, które ośmieliłyby się przeciwstawić Alecowi… Co dopiero go uderzyć. – Spojrzałam na szatynkę spod półprzymkniętych powiek, zrozumiałam, że nie było sensu dalej wypytywać ją o szczegóły kłótni pomiędzy moim kuzynem, a panną Martell. Postanowiłam więc nieznacznie zmienić temat. - Nymeria musi być niezwykle odważna. Chętnie ją poznam, wydaje się niezwykle… Intrygująca. – Stwierdziłam, uniosłam szklankę z alkoholem i upiłam odrobinę.
Postać czarnowłosej coraz bardziej przypadała do mojego gustu. Jak do tej pory nie miałam żadnej możliwości aby się z nią zapoznać i porozmawiać, nie przypominałam sobie abyśmy kiedykolwiek wymieniły jakiekolwiek grzecznościowe zwroty prócz delikatnego skinienia głową w momencie gdy się mijałyśmy. Co prawda kilku wiernych szpiegów doniosło mi o bliskiej zażyłości łączącej brunetkę z Aaronem lecz obecnie nie miało to dla mnie większego znaczenia. Nie byłam już zobowiązana by zabiegać o atencję przyszłego przywódcy rodu Marou. - Skoro mowa o zawiązywaniu nowych znajomości… Powiedz czy są osoby, których powinnam unikać? A i czy powinnam wiedzieć o jakiś relacjach czy zażyłościach pomiędzy uczniami akademii? Nie chciałabym być potencjalnym źródłem konfliktów jeżeli okazałoby się, że zainteresowałam się kimś kto jest już zajęty. Na pewno to rozumiesz… - Powiedziałam uśmiechając się słodko do Junko.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Lut 07, 2020 9:15 pm | |
| Słuchając Pandory zabrała od kelnera wysoką szklankę i przyjrzała się jej. W środku, pośród przeźroczystego płynu, pływały kostki lodu liście mięty i limonka. Były też charakterystyczne wiry i zawijasy pojawiające się gdy zmieszać ze sobą dwie ciecze, w tym przypadku widoczne mimo, że obie były pozbawione kolorów. Junko przysunęła szkło do ust, powąchała dyskretnie drinka, a potem upiła łyk i... smak zaskoczył ją nieco. Albo taka była natura owego trunku, albo kelner naprawdę przyłożył się do polecenia, bo prawie nie było w tym czuć alkoholu, za co należały się słowa uznania.
- Nie wiem, nie znam jej zbyt dobrze - mruknęła na temat Nymerii, bez wahania upijając jeszcze trochę drinka. Przy następnym pytaniu zastanowiła się chwilę. - Nie do końca wiem, co ci powiedzieć - zaczęła. - Nie utrzymuję z nikim bliższych kontaktów, więc nie bardzo się orientuję. Mieszając pałeczką w szklance wpatrzyła się w przestrzeń przed sobą. - Na pewno Aya i Alec, o tym wiedzą chyba wszyscy - powiedziała w końcu. - Ale nie mam pojęcia jak to teraz między nimi wygląda. Aya jest... miła. Na chwilę uciekła wzrokiem, próbując odnaleźć właściwe słowa. - Alecowi też chyba niczego nie brakuje. Ale nie są ze sobą oficjalnie. Poza nimi Roxanne i Nymeria chyba mają się ku sobie. Nawet za bardzo się z tym nie kryją - powiedziała, przypominając sobie wczorajsze zadanie Martellówny i namiętny pocałunek, jaki wymieniła z drugą kobietą. Potem jej myśli powędrowały w stronę innych ust.
- Keira i... Shane - mruknęła cicho, nagle jakby gasnąc trochę. Potem szybko pokręciła głową. - Wydawało mi się, że nie przepadają za sobą. Ale nie wiem co tak naprawdę ich łączy. No i są jeszcze Eiichi i Nina. To znaczy... Zająknęła się i wykorzystała chwilę, by zwilżyć usta. - Wiem, że byli ze sobą, potem zerwali... Ale gdy widziałam ich wczoraj wydawali się dogadywać całkiem dobrze. I musisz też uważać angażując do czegokolwiek Ayę i Maxwella, bo ta dwójka wyjątkowo się NIE lubi, więc ostrożnie. Uśmiechnęła się do kobiety, był to jednak uśmiech nieco wymuszony, nieco sztuczny, bo wraz z rozmową o relacjach wróciły jej własne wątpliwości i nie bardzo wiedziała, gdzie się teraz podziać. | |
| | | Valeriane
Liczba postów : 26 Join date : 08/12/2019
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Nie Lut 09, 2020 5:15 pm | |
| Musiał przyznać, że mimo fatalnej drugiej części podróży, mimo sztormu i innych niedogodności, był względnie wypoczęty w trakcie jej końcówki. Dużo spał, opróżnił przynajmniej pięć litrów krwi swojej ulubionej grupy, omijał Pandorę szerokim łukiem i w ciszy planował zemstę, którą zamierzał spożyć tak chłodną, jak wypita przez niego krew. W domu skierował się prosto do pokoju, który dzielił z Madsem – jacyś bogowie mieli go w opiece przy tym wyborze – i wziął długi, letni prysznic, który zmył z niego resztki zmęczenia i wątpliwości. Kiedy wyszedł z pokoju, odświeżony, ze skórą wciąż lekko wilgotną po kąpieli i tak samo mokrymi włosami, czuł się innym wampirem. Nie musiał się już skupiać na nieistotnych rozpraszaczach, nie musiał użerać się z rozpieszczonymi wampirzycami z rodu Grimmoire. Mógł zabrać się wreszcie za to, po co przyjechał. A pierwszym krokiem do zrealizowania celu było zwyczajne rozejrzenie się po willi i wyłapanie szczegółów. Dowiedzenie się jak najwięcej przy minimum kontaktu z innymi mieszkającymi tu wampirami. Tyle tylko, że w chwili, w której wyszedł na taras, ten idealny plan roztrzaskał się o drewniane panele oddzielające go od turkusowej wody pod jego stopami. Rozbił się na miliony drobnych kawałków, a Cesare jedyne, co z nim zrobił, to przeszedł po nich jak w transie w kierunku kobiety zajmującej jeden z leżaków. Plan zniknął na horyzoncie, Cesare wyrzucił go na tył świadomości. A może to obrazy pojawiające się przed oczami, niechciane, idiotyczne wspomnienia same wypchnęły priorytety. Zanim zdążył się zorientować co robi i opamiętać, znalazł się kilka kroków od kobiety trzymającej drinka w jednej dłoni, a telefon w drugiej. Wtedy świadomie zignorował swój plan, a jego usta opuściło tylko jedno, krótkie słowo, którego nie używał od lat. — Nymeria? Jeśli na ziemi była jakakolwiek osoba zdolna do pokrzyżowania mu ryzykownych planów, to właśnie stała przed nim w cholernie seksownym bikini uzupełnionym złotą biżuterią.
| |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Nie Lut 09, 2020 6:43 pm | |
| Alec czuł przesuwające się po jego twarzy pojedyncze, słoneczne promienie, ostatni dotyk ciepła zwiastujący zbliżający się wieczór. Stał na plaży, tuż przy brzegu oceanu, a chłodna woda obmywała jego pozbawione obuwia stopy. Ciemnobrązowe kosmyki, podobnie jak rozpiętą na torsie koszulę w hawajskim stylu rozwiewała lekka, morska bryza… Spojrzenie młodego wampira utkwione było w bliżej nieokreślonym punkcie, gdzieś powyżej horyzontu. Oddychał głęboko, wciągając do płuc unoszący się w powietrzu zapach pełen soli i jodu… Przepełniał go spokój, odnalazł bowiem odpowiednią jego osobie harmonię rozdzielając poszczególne odczucia, jego własne emocje jak i te należące do otaczających go osób. Wystarczyło tylko je odciąć… Pozbyć się ich wszystkich i przywrócić ciału właściwą dyscyplinę lecz nie był w stanie tego uczynić… Jeszcze nie teraz… Uniemożliwiała mu to świadomość, że jego starszy brat nie darowałby mu nigdy gdyby pozbawił go możliwości chociażby krótkiej konfrontacji. I chociaż nie spodziewał się, że przeprowadzona dysputa jakikolwiek wkład wniesie do łączącej ich relacji postanowił o zaniechaniu swej decyzji…. Przynajmniej na jakiś czas.
Zdolny był wyczuć obecność Aarona zanim pojawił się w zasięgu jego wzroku. Słyszał energiczne, zapadające się w sypkim podłożu kroki. Niecierpliwy, pełen ekspresji chód… W momencie gdy oddzielająca ich odległość zmniejszyła się do około dwóch metrów Alec wykorzystał kolejną z posiadanych przez niego umiejętności, telekinezę, by powstrzymać swego brata przed zbytnim skróceniem dzielącego ich odstępu. Szatyn przymknął oczy, a następnie nieznacznie przechylił swą głowę. - Pamiętam Twoje oblicze… Spojrzenie, którym obdarzałeś moją osobę za każdym razem gdy nieświadomie wzywałem Cię do siebie… - Westchnął ciężko szatyn nim starszy potomek rodu Marou dał znać o swym niezadowoleniu z faktu, iż kolejny raz potraktowany został jak zwykła marionetka. - Matka była „tylko” matką… Ojciec „ojcem”… Tylko Twoje miano tak naprawdę było mi znane, tylko Ciebie potrafiłem zmusić abyś do mnie przybył, tylko na Tobie mogłem polegać… - Alec prychnął pod nosem, a zaraz potem jego usta uniosły się nieznacznie ku górze. - Nostalgia… - Mruknął cicho. - Nie miej zatem żalu, iż ośmieliłem się wykorzystać swą moc w tym momencie… - Brązowowłosy otworzył oczy po czym spojrzał na Aarona. - Wszak nie widzieliśmy się przeszło piętnaście lat… Witaj ponownie, bracie.
| |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 | |
| |
| | | | Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |