|
| Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Mar 25, 2020 6:44 pm | |
| Z drugą turą wody też uporała się w miarę szybko, wdając w rozmowę z jednym z barmanów. Kątem oka obserwowała parę, dając im trochę czasu dla siebie, bo miała dziwne wrażenie, że dostała zadanie, aby zostawiła ich samych. Nie była blisko z Nymerią, ale naprawdę zdziwiło ją to, że miała chłopaka i w dodatku był nim ktoś, kogo na pewno nikt z akademii nie znał. Ashley sama była w miarę nowa, ale ten mężczyzna nigdzie nie przemknął jej na korytarzach, więc nie mógł być uczniem. Zastanawiało ją więc, co on tutaj robił. Na urodzinach Aarona też go nie widziała, a zaproszone na wyspę osoby padły ofiarą tego zatrucia. Blondynka do tej pory dziękowała za to szczęście. Inaczej pewnie już by dawno nie chodziła po świecie. Taka strata by była, tak utalentowana osoba by straciła życie. Chociaż może wtedy by za nią tęsknili?
- Wicie… - odezwała się, nerwowo drapiąc po karku, kiedy wróciła do dziewczyny i Cesare. Uciekała gdzieś wzrokiem, bo czuła się trochę jak piąte koło u wozu. Czy oni nie potrzebowali chwili dla siebie? Nie chcieli spędzić czasu sam na sam? – Jeśli wolelibyście zostać sami to wystarczy powiedzieć, a sobie pójdę – dodała, chociaż naprawdę miała ogromną nadzieję, że jej nie wyrzucą ze swojego towarzystwa. Zdążyła już napełnić jacuzzi wodą i chciała też z niego skorzystać, ale mogła to też zrobić później jeśli tego potrzebowali.
| |
| | | Valeriane
Liczba postów : 26 Join date : 08/12/2019
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Mar 25, 2020 8:06 pm | |
| Zerknął kątem oka na zbliżającą się Ashley z drugą porcją wody, po czym znów zatrzymał spojrzenie na Nymerii. Jej pytanie zbyt kusiło, żeby po porostu pominąć je milczeniem. Przecież sam widział, że blondynka lubi gadać i nie popełniłby tak idiotycznego błędu, gdyby nie uważał tego za interesujące... A Cesare miał to do siebie, że lubił trochę namieszać. Nieszkodliwie. A czasem wręcz przeciwnie. — W innym wypadku nigdy bym tego nie powiedział — odparł cicho, nachylając się przy tym lekko w jej stronę i posyłając krótki, tajemniczy uśmiech, który dosięgnął także do jego oczu. Wyprostował się, kiedy Ashley znów do nich dołączyła. Cesare, gdyby był chociaż trochę porządniejszym wampirem, w tej chwili na widok zmieszania dziewczyny prawdopodobnie rzuciłby ze śmiechem, że to tylko głupie żarty i żeby tak strasznie się nie przejmowała, bo nie ma czym. Ale jej oczywiste zakłopotanie tylko go prowokowało do tego, żeby brnąć w to dalej. Chciał widzieć więcej tego zażenowania. Podobało mu się w chory, nakręcający sposób. — Daj spokój, zostań z nami — zaczął niegroźnie, machnąwszy przy tym nonszalancko dłonią, ale później jego oczy zabłyszczały niebezpiecznie. — Będziemy mieli z Nymerią jeszcze dużo czasu, żeby nadrobić zaległości później, w mojej sypialni. Kiedy po tych słowach odwracał się i wchodził do jacuzzi, kątem oka cały czas uważnie obserwował reakcję zarówno Nymerii, jak i Ashley. Zastanawiało go, kiedy przesadzi i przesunie tą granicę za daleko, kiedy Nymeria się wścieknie albo wyjaśni sprawę. Miał cichą nadzieję, że nie będzie to zbyt szybko, bo dopiero zaczynał się bawić. Chociaż sądząc po jej wcześniejszym błysku w oku i łobuzerskim uśmiechu... Ona też. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Mar 25, 2020 8:47 pm | |
| Słysząc słowa towarzyszącego im mężczyzny miała ochotę parsknąć głośnym śmiechem. Nie zrobiła tego co prawda, ale i tak nie zdołała tak całkiem ukryć rozbawienia, a na jej twarz wypłynął szeroki uśmiech. Oj, zdecydowanie powinna popracować nad poker facem. Jemu szło to nieporównywalnie lepiej. — Tak, Cesare ma rację, nie przejmuj się tym w ogóle — powiedziała, machając dłonią i powoli zanurzając się w wodzie. Zaczęła od zamoczenia stóp. — To wszystko to dość świeża sprawa i przyznaję, że chętnie nadrobiłabym ten czas rozłąki, ale myślę, że wytrzymamy jeszcze trochę — dodała, przysuwając się bliżej niego i kładąc mu dłoń z tyłu głowy. Jej palce wplątały się w ciemne włosy mężczyzny, przeczesując je delikatnie, po czym zsunęły się niżej, muskając kark i plecy. Z uśmiechem tańczącym na ustach przygryzła wargę, uznając, że ten drobny gest pomoże jej się uwiarygodnić, mimo, że tak naprawdę po prostu chciała ukryć rozbawienie. Potem upiła mały łyczek drinka, postawiła kieliszek na brzegu wanny i ześlizgnęła się do wody tuż obok Cesare. | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Mar 25, 2020 8:58 pm | |
| Ashley była naprawdę skrępowana, patrząc na nich i słuchając tego, co mówili. Trochę się gubiła w tym, co się działo, ale w sumie nigdy nie była specjalnie na bieżąco z relacjami pomiędzy uczniami w akademii. W końcu nie była tutaj długo. Chociaż z drugiej strony Cesare żadnym uczniem nie był, a przynajmniej nigdy do tej pory go jeszcze nie widziała. Jednocześnie była aktorką, szczególnie znaną z filmów akcji i… romansów. Dla niej takie romantyczne rzeczy były po prostu piękne i pomimo poczucia, że jednak była tym piątym kołem u wozu, mocno się nimi zainteresowała. Uśmiech pojawił się na jej twarzy, kiedy opuszczała dłoń.
- Przyznam, że jestem zaskoczona – odezwała się, jakby skrępowania w ogóle nie było. – Byłam pewna, że coś cię łączy z Rox, ale najwidoczniej dałam się ponieść wyobraźni. Z drugiej strony też jestem tutaj prawie nowa i nie znam wszystkich relacji. W sumie czuję się trochę obca – zamyśliła się. – Bliżej znam tylko Ninę, co jest właściwie smutne, ale to nieistotne. W każdym razie… powinnam gratulować? – znowu się zamyśliła, mrucząc pod nosem. – Czy… yyy… nie wiem, czy w ogóle powinnam coś mówić. Pewnie wolelibyście ciszę, znaczy… - podrapała się po karku. - … ymm… jestem zagubiona – przyznała, spuszczając wzrok.
| |
| | | Valeriane
Liczba postów : 26 Join date : 08/12/2019
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Mar 25, 2020 9:28 pm | |
| Ten uśmiech na wargach Nymerii bardzo mu się spodobał. Chwilę temu zastanawiał się, czy nie będzie zła, ale teraz już miał pewność, że te obawy były bezpodstawne. Dziewczyna wcieliła się w nadaną jej przez Cesare rolę z wręcz przerażającą łatwością, łamiąc kolejne granice w tak przyjemny sposób, że – choć wcześniej nawet by o tym nie pomyślał – teraz całkiem wyraźnie wyobrażał ją sobie w swoim łóżku. Nie mógł oderwać spojrzenia od jej ust, kiedy przygryzła wargę i przez myśl mu przebiegło, że robi to specjalnie. Ale sam nie zamierzał pozostawać dłużny. Kiedy więc odstawiła kieliszek, sięgnął po niego przed kobietą w ten sposób, że przez chwilę byli naprzeciwko siebie, twarzą w twarz. Bardzo blisko. — Na pewno wytrzymamy — mruknął, a później z cwaniackim uśmieszkiem wziął jej drinka i upił z niego spory łyk, znów opierając się plecami o brzeg wanny. Zakłopotanie Ashley i jej wzrok uciekający gdzieś w dół były dodatkową przyjemnością. I tylko w jej słowach coś zazgrzytało, powodując, że Cesare na moment zamarł. Z... Rox? Roxanne? W jednej sekundzie przeszedł mu nastrój do żartów, a uśmiech błąkający się do tej pory w kącikach ust i w oczach zniknął. Co na potrzeby aktorstwa mogło nawet wyglądać jak napad zazdrości o rzekomą kochankę, nawet jeśli rzeczywisty powód był zdecydowanie inny. Po pierwszym szoku pojawiło się raczej pobłażanie – to musiała być tylko głupia zbieżność imion. — Jaką Rox? — zapytał więc, unosząc lekko brwi w wyrazie zdziwienia, po czym wziął jeszcze jednego łyka, bezczelnie wypijając nieswój alkohol niemal do końca.
| |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Mar 25, 2020 10:02 pm | |
| Moje zmysły szalały. Myśli uciekały w niewłaściwe rejony, a ból dalej rozsadzał głowę. Byłam niemal pewna, że miałam podkrążone oczy i nieważne, że piłam kolejną szklankę krwi, wciąż czułam się jak wymięta szmata. Ciało mi drżało, a co gorsza… w kuchni robiło się tłoczno. Bardzo tłoczno przez liczbę wampirów, które nagle zdecydowały się przyjść. Cholernie seksownych wampirów. Zachowanie i słowa Junko wcale nie pomagały mi zapanować nad pragnieniami. Nigdy nie sądziłam, że takie osłabienie organizmu mogło wpływać na samokontrolę. Coraz mocniej zaciskałam palce na szklance, aż w końcu ta pękła. Nigdy. Więcej. Nie. Użyję. Mocy. Na. Alecu. Wejście jednej z gospodyń tylko zwiększyło te wariactwo. Libido mi po prostu szalało. Yup, to zdecydowanie nie było teraz miejsce dla mnie. Nie mogłam myśleć niczym niż o orgii… Kurwa, opanuj się!
- Nie miejcie mi proszę tego za złe, ale was opuszczę – uśmiechnęłam się do wszystkich i kiwnęłam każdemu głową, kierując się do wyjścia. Przez zawirowania w głowie i wciąż przytłumioną zręczność, nie umiałam zwinnie przemknąć obok Xanthii, która stała w wejściu i niebezpiecznie się o nią potarłam. Przez nagły, gwałtowny impuls, który poczułam, mimowolnie zerknęłam na nią kątem oka i przyspieszyłam, zaciskając dłonie w pięści. Nawet nie chciałam zastanawiać się nad tym, co o mnie pomyślała i co do cholery robili Shane i Junko na tej kanapie.
| |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Mar 25, 2020 11:12 pm | |
| Okey, chyba się starzeję. I nie mówię w tym momencie o moich włosach. Miałam dziwnie wrażenie, że zaledwie rok temu o wiele łatwiej odnajdywałam się w tak wielkim towarzystwie, w którym każdy chciał powiedzieć coś od siebie, wrzucić jakąś ciekawostkę, zabłysnąć starym kawałem i przy okazji uchować pomiędzy zdaniami jakiś flirt. Zagryzłam wargę. W tym momencie jakoś dziwnie mocno poruszyła mnie sama kwestia tego, co odpierdzielał Shane. Nikt się tym nie przejął w zasadzie, albo zostawił swoje „ale” dla siebie, jednakże ja wiedziałam, że tak drobny z pozoru wybryk, jakim było sięgniecie po ludzką krew, u nas w rodzinie było jak… Upieczenie i zjedzenie psa. Niemoralne i nieetyczne. Choć sama przyznać musiałam, że wizja wypicia z kogoś krwi nie brzydziła mnie w takim stopniu jakby to miało być z jakiegokolwiek zwierzęcia… Może nawet wcale… Ale tu chodziło o zasady. Do kurwiszona małego. Może jeszcze parę minut i by mi przeszło, znowu mogłabym się cieszyć aurą tak gęstej, wampirze sielanki, gdyby nie to, że do kuchni weszła Panna-Duże-Cycki. Mimo że była w zasadzie jedną z gospodarzy tej nieziemskiej wyspy, nie czułam się zobowiązana do sztucznej uprzejmości względem czystokrwistej… Niesamowite, jak pierwsze spotkanie potrafi utworzyć lód w sercu dla danej osoby… Nawet zlizywanie z niej alkoholu nie pomogło. Mimo… dziwnych odczuć, jakie towarzyszyły mi podczas wczorajszej rozgrywki. Tak jakby ciało mi nieskromnie szeptało „a może zignorować te drobne spiny?”. A potem była akcja z Aaronem i przypomniałam sobie, że wszyscy czyści są w jakiś sposób pojebani. Krząknęłam. - Patrzę tak na Was… I nie wiem jak to się stało, że niektórzy już są zdrowo porobieni, a ja mam zero promila. Idę nadrobić.- odparłam, nie ukrywając swoich zamiarów i kierując się w stronę wyjścia. Po drodze złapałam delikatnie przedramię Niny. - Potem… Na ten statek… Możemy się przejść, za przyzwoleniem oczywiście- zerknęłam na Madsa. - Rozejrzeć się… Coś przeskrobać…- ostatnie słowa wypowiedziałam właściwie bezdźwięcznie, uśmiechając się niewinnie, mając nadzieję że szatynka odgadnie po ruchu warg, co miałam na myśli. A potem zniknęłam z kuchni. Przemierzałam korytarze w wolnym, ludzkim tempie, zastanawiając się, co właściwie dzieje się na świecie. Tak, poważnie. Czy mój kot jeszcze żyje? Co robi ojciec? Czy wiadomo coś więcej o truciźnie, która była na przyjęciu? Nagle wszystko to, o czym mówili publicznie, zaczęło być dla mnie podejrzane. Przecież zawsze było jakieś drugie dno… Zmarszczyłam brwi, gdy pomyślałam o jednej jeszcze osobie. Na samo wspomnienie tej uchachanej, kochanej twarzy, jednocześnie pełnej błazeństwa i starczej mądrości, mocno ścisnęło mnie w klatce. Gdzie się podziewał wujek Cross? Od dawna nie odbierał i nie odpisywał… Mój język niemal zapomniał smaku jego barszczu. A prócz tego, że coś mogło mu się stać, był to najgorszy scenariusz. Odsunęłam szklane drzwi w bok, wychodząc na taras. Poczułam dotyk przyjemnego, morskiego wiatru na swojej skórze i uczucie radości, widząc znane twarze w jacuzzi. Z alkoholem. Witam ślicznie, oto mamy zwycięzców, którzy najlepiej wybrali formę spędzania czasu o dwudziestej pierwszej pod wieczór. - No cześć- przywitałam się, zamykając za sobą drzwi i niemal w tym samym momencie ściągając z siebie sweterek. Rzuciłam go na leżak, a sama podeszłam do Nymerii, Ashley i... Jakiegoś pana. Zabawiają się właśnie z jakimś służącym, a ja im przerwałam? Zmrużyłam oczy i przyjrzałam się twarzy Nymerii. Szybko by mi przekazała w wybiórczy sposób, bym się zmywała. Trzy, dwa, jeden… Ok, wszystko w normie. Zanurzyłam nogi w jacuzzi. Jedna po jednej stronie czarnowłosej dziewczyny, druga po drugiej, ręce ułożyłam na jej barkach a sama przysiadłam za jej plecami. - Nie uwierzycie, jakiego mam idiotę w rodzinie- westchnęłam, mając ochotę od razu zwierzyć się Martell z zaistniałej dopiero co sytuacji. Może po części pomogłaby mi skopać mu dupę. Albo podpowiedziałaby, w jaki sposób pogadać. Bo ja nawet nie wiedziałam, jak to ugryźć. Najchętniej od razu bym… Nawrzeszczała. Bo ojciec prawdopodobnie rozciąłby mu bebechy i udekorował nimi ściany. - Znajdzie się dla mnie tu odrobinę miejsca? Czemu Ash jest taka speszona? Niech zgadnę… Ty. Tyrpiesz ją pod wodą, zbereźniku- osądziłam, patrząc z powagą i osądem w stronę nieznajomego. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Czw Mar 26, 2020 12:56 pm | |
| Z ustami otwartymi szeroko w nie do końca udawanym oburzeniu patrzyła, jak opróżnia jej kieliszek. — Ależ proszę, częstuj się — powiedziała, wpatrując się w niego i w znikającego szybko drinka. Nie wiedziała, czy jego pewność siebie w tym momencie bardziej ją bawi, czy irytuje, ale na pewno w jakimś stopniu podnosiła ciśnienie, co było samo w sobie dość ekscytujące.
Wtedy właśnie Ashley zapytała o Roxanne i Nymeria poczuła się... odrobinę zmieszana. Uch. Jak to teraz ogarnąć? — Zazdrosny? — rzuciła na początek z przekąsem, próbując utrzymać grę. W następnej kolejności chciała podjąć próbę wyjaśnienia jakoś tej sytuacji tak, żeby wszystko miało ręce i nogi, przez co w pierwszej chwili z ulgą przyjęła pojawienie się Ayi, jako że dawało jej więcej czasu na sklejenie czegoś sensownego. Dopiero potem dotarło do niej, że o ile dziewczyna nie zdecyduje się na rżnięcie głupa przez chwilę, to może szybko ich wsypać. No chyba, że uwierzy w to, co Nymeria miała do powiedzenia.
Z premedytacją zwlekała, dając Ayi czas na usadowienie się i witając ją z uśmiechem. Oplotła rękami jej łydki i oparła głowę na kolanie dziewczyny podejmując ponownie temat dopiero, gdy ta posądziła Cesare o obmacywanie. — Ashley po prostu nie czuje się komfortowo w obecności mizdrzącej się do siebie pary — wyjaśniła w końcu, podnosząc głowę, by spojrzeć na dziewczynę. Patrzyła długo i intensywnie, mając nadzieję, że to da jej jakoś do zrozumienia, że coś jest na rzeczy i musi spróbować to ogarnąć. Czy przekaz dotarł, nie miała pojęcia. — To mój chłopak, Cesare — powiedziała, mając nadzieję, że jednak tak. Potem podjęła przerwany wcześniej wątek. — Roxanne Ayton to jedna z uczennic — zaczęła odpowiedzią na pytanie mężczyzny i przeszła do wyjaśnień. — I nie myliłaś się, Ashley. Owszem, ja i ona miałyśmy kilka przyjemnych przygód, ale na tym się skończyło, a jeśli nie liczyć wczorajszego pocałunku w czasie gry, to od dawna do niczego nie doszło. Z pewnością nie odkąd jesteśmy razem. Rzucając spojrzenie w stronę Cesare wzruszyła ramionami, co sprawiło, że nogi Ayi lekko podskoczyły. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Czw Mar 26, 2020 1:29 pm | |
| Jego prysznic trwał ekstra długo — wystarczająco długo, by miał pewność, że Aya zniknęła z pokoju, nim opuścił łazienkę. Potem poświęcił chwilę na przetrzepanie szuflad w poszukiwaniu jakiegoś sensownego stroju, by ostatecznie wybrać jasne, lniane spodnie i kolorową koszulę w kwiecisto—egzotyczny wzór, której rękawy lekko wywinął, mimo że były krótkie. Założył też kilka paciorkowych bransoletek na lewy nadgarstek, potraktował szczotką mokre jeszcze włosy i wyszedł z pokoju. Chciał iść do kuchni bo czuł coraz bardziej doskwierające pragnienie, ale było tam bardzo dużo ludzi i niby nie miał nic przeciwko większości z nich, ale nie po to uciekał przed Ayą, żeby teraz na nią włazić, a też się tam czaiła. Dopisało mu jednak szczęście, bo siwa maszkara wyszła krótko po tym, jak stanął pod drzwiami. Wyszła także Roxanne, kierując się akurat w jego stronę. Wyglądała na trochę wycieńczoną. — Hej. Wszystko w porządku? — zagadnął ją na korytarzu tuż za progiem. — Nie odbierz tego źle, ale nie wyglądasz najlepiej._____________________________ *strój Maxa absolutnie bez kapelutka | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Czw Mar 26, 2020 2:15 pm | |
| Czuła się coraz bardziej niekomfortowo. Już dawno powinna się odwrócić i odejść, ale znowu by się pewnie snuła bez celu korytarzami, a tego nie chciała. Tylko ta cała sytuacja… Ugh, dziewczyna była w niewłaściwym miejscu. Może lepiej było udać się do kuchni gdzie był ten ogromny tłum? Na całe szczęście pojawiła się Aya. Dla Ash to było pewnego rodzaju rozluźnienie, bo to znaczyło, że w razie czego będą we dwie piątym kołem u wozu, ale zaraz potem tylko bardziej się speszyła.
- Co?! Nie, on nic nie robi! – pisnęła wystawiając ręce w obronnym geście i patrząc na Nymerię. Ostatnie czego chciała to stać się jej wrogiem przez nieprzemyślane słowa rzucone przez Kiryuu na wiatr. – Swoją drogą to masz śliczny kostium, taki zwykły, ale ma w sobie urok i miło cię widzieć – uśmiechnęła się do niej po chwili.
- Czemu idiotę? Co Eiichi zrobił? – zapytała od razu zakładając, że chodziło właśnie o tego brata. Jakoś tak Shane póki co zdawał jej się być naprawdę opanowany i… dojrzały, w przeciwieństwie do tego drugiego.
| |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Czw Mar 26, 2020 2:28 pm | |
| Nie przewidziałam, że zaraz po wyjściu z zatłoczonej kuchni, po drodze wpadając na Xanthię, jeszcze natrafię na kolejną osobę. Zdawało mi się, że w pomieszczeniu za moimi plecami wszyscy już się zebrali, tyle tam było wampirów. Z drugiej strony powinnam wiedzieć, że w akademii jest naprawdę dużo jednostek, z którymi jeszcze nie miałam styczności. A właśnie jedną z nich był Max. Nie pamiętałam, czy kiedykolwiek w jakikolwiek sposób z nim porozmawiałam, ale jak byłam skupiona tylko na obserwowaniu cholernie seksownego tyłka Nymerii to w sumie czemu mnie to dziwiło? Swoją drogą powinnam jej zapytać jak się czuła po tej wczorajszej akcji. Nie wyglądała najlepiej.
- Powiem ci, że nawet czuję się gorzej niż wyglądam – przyznałam, opierając się o ścianę. Te zawroty głowy były nie do zniesienia, nigdy czegoś takiego nie czułam. – Nigdy więcej nie zbliżę się do Aleca – dodałam bez namysłu, spoglądając w oczy mężczyzny. – Dobrze wyglądasz w tych kolorach – przyjrzałam się jego koszuli, niewiele osób spośród nas nosiło tak żywe kolory.
| |
| | | Valeriane
Liczba postów : 26 Join date : 08/12/2019
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Czw Mar 26, 2020 8:48 pm | |
| — Bardzo, skarbie — odpowiedział, przeciągając literę „r” w charakterystyczny, iście włoski sposób i zawieszając spojrzenie gdzieś w okolicy ust Nymerii. Choć ochota na zabawę w ten sposób została w tym momencie odsunięta na dalszy plan, włożył w to krótkie słowo mnóstwo pasji mogącej świadczyć o szczerej, palącej zazdrości. Udawanie weszło mu w krew, ćwiczone od najmłodszych lat i dlatego tak dziecinna gierka – choć coraz bardziej przyjemna – nie wymagała od niego zbyt wiele skupienia. Na szczęście chwilę później zrobiło się małe zamieszanie z powodu pojawienia się jakiejś dziewczyny, której Cesare poświęcił bardzo mało uwagi i zaledwie przelotne spojrzenie. Nie było to zbyt profesjonalne z jego strony, ale złe przeczucia rozlewały się po całym jego umyśle i osiadały się na dnie żołądka, powodując nieprzyjemny ciężar, ale też utrudniając skupienie się. Nie wierzył w przypadki i zrządzenia losu. Ale jak wielkim musiałby być pechowcem, żeby trafić tutaj akurat na nią? Niepohamowana, nagła wściekłość spowodowała, że zrobiło mu się gorąco. Powstrzymał ją jednak, pomogło mu z tym ponowne skupienie się na rozmowie. Prychnął krótkim śmiechem, słysząc oskarżenie tej nowej, zwłaszcza że szło w parze z tak poważnym wyrazem twarzy. Ale poza tą reakcją i wolnym pokręceniem głową z pobłażaniem, Cesare nijak jej nie odpowiedział. Nymeria i Ashley za to zrobiły to natychmiast, prawie się przy tym przekrzykując, więc nie widział potrzeby dokładania do tego jeszcze swoich wyjaśnień. Z resztą, nie zamierzał się tłumaczyć przed nikim. A już szczególnie przed zupełnie obcą wampirzycą rzucającą śmiesznymi oskarżeniami. Uniósł tylko jedną brew i spojrzał na nowoprzybyłą znacząco, kiedy Nymeria go przedstawiła. — Sugerujesz, że to jakby nie zdrada, Nym? — zapytał natychmiast, słysząc wyjaśnienia Nymerii. Ale jego własny głos dotarł do niego z oddali. — Zajebistą mieliście wczoraj tą grę, chyba nasze spóźnienie z Madsem wypadło bardzo niefortunnie. Roxanne Ayton. Ciężko mu było powstrzymać istną furię, ale odbiła się wyłącznie zimnym błyskiem w jego oczach.
| |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Czw Mar 26, 2020 11:38 pm | |
| Kiwała głową w pełnym zrozumieniu. Jedyne czego brakowało to mruknięcia „mhm-mhm” na każde wypowiedziane zdanie brunetki. To prawda, każdy czułby się niekomfortowo przy mizdrzącej się parze. I czemu tak na mnie patrzysz? No przecież rozumiem, rozumiem. Oh, Twój chłopak. W końcu poznałam… Nie, chwila. Zaraz. To nie ta przyjaciółka. To Nymeria. I odkąd się z nią przyjaźnię jest singielką. Tak jak ja. Samowystarczalne panny. Ksz-sz-ksz. Coś chyba mi w mózgu zaczęło szczebotać. Ale jak to?! - Nymeria…- szepnęłam, przybliżając dłoń do piersi, czując że coś tracę. Najpierw Nina, teraz ona… Już nie będzie wjeżdżania z buta do jej pokoju, kiedy będzie mi się chciało płakać z powodu kłótni z ojcem, albo braćmi, albo wpadnę w dół przez Aleca, albo kiedy ktoś mi wyżre ulubione smakołyki. Będę musiała uważać przy każdej wizycie, czy ten palant, złodziej dusz, a w zasadzie jednej bliskiej mi duszy, właśnie jej nie posuwa. Aż mi się w sercu coś przesunęło. Wzięłam wdech. Nie no chwila, Aya, nie można być takim egoistycznym robalem. To normalna kolej rzeczy, którą trzeba uszanować. Ponadto do tej pory również mogłaś napotkać brunetkę w prywatnej sytuacji, również w jej pokoju… Po prostu miałaś szczęście. - Cesare… To dla mnie prawdziwa niespodzianka móc Cię poznać. Jesteś prawdziwym szczęściarzem, mając Nymerię…- odparłam i gdy moje nogi podskoczyły na ruch wampirzycy podjęłam decyzję o pełnym zanurzeniu się w wodzie… Tylko nadal alkoholu mi było brak. Wstając, uśmiechnęłam się do Ashley, która wcześniej nie załapała mojego żartu i zaczęła się słodko tłumaczyć… - Dziękuję. W prostych rzeczach czuje się najlepiej… A Eiichi? O dziwo nic. Ale głupio, że podjęłam ten temat, najlepiej jak się po prostu… Zrelaksujemy…- wytłumaczyłam, podchodząc do leżaka i sięgając po komórkę. Trzeba było trochę kogoś pomęczyć. Odrobinę jeszcze. Następna okazja będzie za milion lat. Poproś służącą o przyniesienie mi Cola Libre na taras. Z Colą Zero. Za dwadzieścia minut drugą taką szklankę przynieś mi osobiście. W hawajskim stroju. I jakieś przystawki. Twoja Pani. Wróciłam do towarzystwa. Nie chciałam się wciskać pomiędzy chłopakiem, a Nym, wybrałam więc miejsce pomiędzy dziewczynami, a na przeciwko Cesare, który jakoś dziwnie się obruszył, zirytował… Posądzał ją o zdradę? I rzeczywiście. Coś mi tu śmierdziało. Myślałam, że jeśli brunetka sobie kogokolwiek wybierze, będzie to ktoś równie otwarty, co ona. Dla stałości i jakiejkolwiek logiki… A potem mnie olśniło. To musiał być jej kochanek. Na pewno. Wlazła w jakieś gówno, obiecała mu kiedyś to i owo, on sobie wymyślił związek… Może dla niej dzięki temu pracuje? I jest wierny. W końcu teraz Nymeria była głową rodu, nie żebym posądzała ją o brak innych umiejętności, ale chyba trudno zaprzeczyć, że cielesną miłością można wiele ugrać. A jak dochodzą do tego uczucia? Proszę bardzo, masz niewolnika z krwi i kości. A teraz ją wyśledził, ona przy kimś nie mogła powiedzieć prawdy i… W czasie gdy przez moją głowę przechodziły różne scenariusze, niska dziewczyna o bladej cerze, której twarz była częściowo zasłonięta przez słomiany kapelusz, przyniosła mi upragniony napój… - Przyznaje, gra była pełna wrażeń… Szkoda, że Cię nie było, mógłbyś się załapać na zlizywanie śmietany. Podziękowałam i chwilę później delektowałam się napojem. A co jeśli rzeczywiście była w szczęśliwym związku? Przymknęłam oczy, biorąc kolejny łyk. Tak naprawdę to… To by było dobre. W jacuzzi rozpoczęła się kolejna tura bąbelków. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Mar 27, 2020 12:16 am | |
| Słuchając Roxanne uniósł brwi w wyrazie szczerego zdumienia. Raczej się nie zdarzało, żeby wampirom coś doskwierało, a jeszcze rzadziej którykolwiek przyznawał się do jakichkolwiek słabości. — Dzięki — odpowiedział krótko na komplement, mimochodem zauważając, że zasugerowała, jakoby jej samopoczucie miało mieć związek z Aleciem. Niby wiedział, że wczoraj sytuacja między tą dwójką się zaogniła, ale nie znał zupełnie żadnych szczegółów. — Potrzebujesz towarzystwa, czy wolisz zostać sama? — zapytał, ale nim zdążyła odpowiedzieć na pytanie telefon zawibrował mu w kieszeni. Srogo marszcząc brwi spojrzał na wiadomość od nieznanego numeru. — Przepraszam na chwilę — rzucił. Zanim ją otworzył zobaczył fragment i był już niemal pewien, że zaszła jakaś pomyłka, ale potem przeczytał całość i od razu poczuł narastające mordercze zapędy. Natychmiast zabrał się za odpis. Chyba cię pojebało. I pisze się Cuba Libre. Skąd masz mój numer? — Szkurwa — warknął cicho blokując telefon i chowając go do kieszeni, choć miał ochotę go zgnieść. Potem przeniósł wzrok na Roxanne. — Wybacz — zaczął, by zaraz potem dodać szybko — Oferta towarzystwa jest nadal aktualna, ale obawiam się, że jeden pasożyt nie daje mi żyć, a niestety nie mogę odmówić, bo łajza zyska okazję do dalszej upierdliwości.Czując dudniące w uszach zdenerwowanie rozejrzał się po korytarzu. — Orientujesz się gdzie znajdę kogoś ze służby?
Ostatnio zmieniony przez Almarien dnia Pią Mar 27, 2020 10:52 pm, w całości zmieniany 3 razy | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Mar 27, 2020 12:49 am | |
| Na dźwięk słowa "skarbie" miała ochotę wywrócić oczami, ale powstrzymała się. Jakby nie było cała ta szopka mimo wszystko była dosyć przyjemna i sama też nie pozostawała mu dłużna, choć może nie w formie werbalnej. — Nie sądzę, żeby była. Ale jeśli uważasz inaczej, mogę ci to później wynagrodzić — odparła rzucając mu szybkie spojrzenie i zalotny uśmiech, ale widząc, jak patrzy na nią, zamarła, a po plecach przebiegł jej dreszcz. Jej brwi drgnęły nieznacznie, a na usta zaczęło pchać się pytanie "Co się stało?", którego jednak nie zadała, ale w jakiś sposób czuła, że to chyba doskonały moment, żeby zmienić temat i odciągnąć uwagę od ich wyimaginowanego związku.
— Cóż, jeśli o mnie chodzi, to tych wrażeń zdecydowanie było aż za dużo — rzuciła, szybko odzyskując rezon i nagle o wiele wyraźniej przypominając sobie wczorajsze wydarzenia. W bezwolnym odruchu zacisnęła prawą dłoń w pięść, gdy pojawiło się w niej widmowe echo bólu po zderzeniu ze szczęką Aleca. Ze smutkiem spojrzała na swój pusty kieliszek. — Ashley, podasz mi dzbanek z tamtego stolika? — zapytała blondynki jednocześnie kiwając głową we wspomnianym kierunku. Wewnątrz naczynia bladą zielenią lśniła jeszcze odrobina margarity, której bardzo w tej chwili potrzebowała, a gdy już uzupełniła kieliszek, spojrzała na Ayę. — Skoro nie Eiichi, to Shane — zaczęła i natychmiast upiła łyk. — Co się stało?
Ostatnio zmieniony przez Almarien dnia Pią Mar 27, 2020 5:30 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Mar 27, 2020 4:54 pm | |
| - No w sumie była… - zamyśliła się, szukając odpowiedniego słowa. Ciężko jej było określić, jakie miała wrażenie po całej te zabawie. Z jednej strony było ciekawie, ale z drugiej skończyło się dosyć… nieprzyjemnie. Ashley nie do końca jeszcze rozumiała relacje pomiędzy uczniami, ale miała wrażenie, że wczoraj miały miejsce jakieś… toksyczne starcia, których źródła w zasadzie określić nie umiała. Nie znała uczniów. - … ciekawa przez jakiś czas, ale raczej nie skończyła się dobrze. W pewnym momencie atmosfera całkiem się posypała i wszyscy nagle poznikali w swoim towarzystwie – dokończyła, układając się wygodniej w jacuzzi i starając zignorować zachowanie pary.
- Jasne – spojrzała na stolik i wcale nie był tak daleko. Chociaż niechętnie, wyszła z ciepłej wody, czując nieprzyjemne uderzenie różnicy temperatur. Wzdrygnęła się, mając gęsią skórkę i podążyła po dzbanek po drodze łapiąc jakiegoś kelnera.
- Czy moglibyśmy poprosić jeszcze… - spojrzała na wielkość dzbanka, który trzymała w dłoni, zastanawiając się ile zamówić. Zerknęła też na grupę, próbując oszacować spożycie. - … dwa takie dzbanki? I dodatkową szklankę – uśmiechnęła się do młodzieńca i wróciła do pozostałych, ostrożnie nalewając Nymerii zamówienie. Była ciekawa tego, jak się poznała tamta dwójka, ale jednocześnie słyszała wcześniej pytanie, które zadała Martell i nie miała zamiaru na razie się wtrącać.
| |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Mar 27, 2020 5:05 pm | |
| Zamierzałam powiedzieć, że jego towarzystwo byłoby całkiem miłe. Miałabym w końcu okazję poznać kogoś z uczniów, bo jeszcze tak naprawdę niewielu znałam. Chętnie bym z kimkolwiek porozmawiała i zapomniała o tym całym wydarzeniu z wczoraj. Od użycia swojej mocy wciąż rozglądałam się dookoła spanikowana, czy nigdzie nie było Aleca. Szczerze mówiąc, bo tym czego doświadczyłam cholernie się go bałam. Do tej pory raczej nie spotykałam się z uczuciem strachu, ale to, jaką on miał moc… W dodatku jeszcze była w rękach Vincenta Marou, który wcale nie słynął z wyrozumiałości. Będąc jego synem musiał go słuchać, a kto mógł przewidzieć, w jakim celu będzie chciał wykorzystać tak potężne moce syna. Myśli o tym tak mocno targały jej umysłem, że z wielką chęcią by z kimś porozmawiała, żeby o tym zapomnieć. Okazało się, jednak, że Max musiał się zająć pewną sprawą. Od razu skojarzyłam, że chodziło o przegrany mecz.
- Pewnie przy barze, albo przy sprzątaniu jakiegoś pokoju – odpowiedziałam, rozglądając się dookoła i nie zauważając wspomnianych osób. – Chętnie się z tobą przejdę, jeśli nie masz nic przeciwko. Zdaje mi się, że leżaki na zewnątrz są bliżej niż pokój, w którym mnie zakwaterowano – dodałam, zastanawiając się czy przypadkiem świeża krew mi bardziej nie pomoże niż ta z woreczków. Pentagramowie chyba się nie obrażą, jeśli skorzystam z… uprzejmości tutejszej służby.
| |
| | | Valeriane
Liczba postów : 26 Join date : 08/12/2019
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Mar 27, 2020 8:51 pm | |
| Zamrugał i wrażenie zniknęło. W samą porę, bo kiedy skierował spojrzenie na nowoprzybyłą, nie było w nim tej lodowato zimnej wściekłości. Raczej... Zwykłe zdziwienie. Chociaż to chyba były standardowe uprzejmości, kiedy dowiadywało się o drugiej połówce znajomego. — Rzeczywiście — podjął lekko, zerkając z ukosa na siedzącą obok niego Nymerię — prawdzie szczęście. — Lubił niejednoznaczności i gry słowne. Co było prawdą, a co kłamstwem? Nymeria definiowała wszystko na nowo. Wiedział, że będzie dla niego poważnym wyzwaniem podczas jego rzekomo sielankowego pobytu na rajskiej wyspie i w tej pierdolonej willi stojącej pośrodku lazurowo niebieskiego oceanu. Ale teraz nie miał głowy, żeby się tym przejmować. — A ty jesteś?... — zawiesił pytanie z jednoczesnym lekkim uniesieniem jednej brwi, w ten sposób przypominając, że nie zdążyła albo zapomniała się przedstawić. Przeniósł spojrzenie na siedzącą naprzeciwko niego Ashley, kiedy opisywała wczorajsze wydarzenia wyjątkowo pobieżnie i tajemniczo. — Teraz żałuję nawet jeszcze bardziej — westchnął w odpowiedzi. Prowadząc tą nieistotną wymianę uprzejmości, przez cały czas kombinował w jaki sposób wyrwać się z tego jacuzzi, żeby nie wzbudzić niepotrzebnych podejrzeń. Zabawa zabawą, ale to wszystko nagle przestało mu się wydawać takie interesujące, zwłaszcza że siedział tu z trzema dziewczynami, którym najwyraźniej zbierało się na plotki. A on... Musiał ją znaleźć. Wiedział, że jego demony się nie uspokoją, kiedy gdzieś z tyłu głowy pozostawała świadomość, że na tak niewielkiej powierzchni – choć dom miał imponujące rozmiary, to wciąż był to tylko dom – gdzieś tam luzem chodzi sobie Roxanne. Wykorzystała go. Szantażowała. Kłamała. Uwiodła. A później zostawiła z całą wściekłością, którą w sobie gromadził, a na którą od małego miał więcej miejsca niż na jakąkolwiek inną z emocji. Na samo wspomnienie gotowała się w nim wściekłość. Nie miał już głowy do znajdowania wymówek, pochylił się więc w stronę Nymerii i z całą przyjemnością musnął ustami jej policzek przy samym kąciku ust, prowokacyjnie, wyzywająco. Jak na rzekomego chłopaka to i tak okropnie grzecznie. — Zaraz wracam — mruknął, po czym wyprostował się i wyszedł z jacuzzi. — Zostawcie dla mnie trochę prawdziwego alkoholu — rzucił na odchodne, nie odwracając się już w ich stronę. Ponieważ wyłącznie słyszały jego rozbawiony głos, a nie widziały twarzy, nie mogły zauważyć, że Cesare już się nie uśmiecha. Że rysy jego twarzy wyostrzyły się od mocno zaciskanych szczęk, a spojrzenie wbite przed siebie jest zimne i wyraźnie sugerujące wkurwienie. Kiedy przekraczał próg domu, miał tylko nadzieję, że uda mu się jeszcze złapać Nymerię sam na sam i porozmawiać z nią na poważnie. Nie krążył wcale długo – wystarczyło, że skierował swoje kroki w pobliże największego hałasu, czyli prawdopodobnie kuchni. W korytarzu przed drzwiami stały dwie osoby, kobieta i mężczyzna. Jego nie znał. Kobietę aż za dobrze. Zatrzymał się przy załamaniu korytarza, w odległości kilku metrów, ze spojrzeniem intensywnie wbitym we wkurwiająco idealną twarz Roxanne Ayton, na której wdzięk już raz dał się nabrać. Woda z jacuzzi spływała wolno po przedramionach i skapywała z palców na podłogę. Nie odezwał się; nie miał żadnych odpowiednich słów, poza tym zwyczajnie nie chciał tego robić. Wystarczyło, że patrzył. Miał ją przed oczami. Chciał zamordować.
| |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Mar 27, 2020 11:27 pm | |
| - Kochany? – Powtórzyłem patrząc na Junko, miałem w tym momencie dość mieszane odczucia. Jeszcze kilka dni temu uznałbym podobne wyznanie jedynie za efekt spożycia nadmiernej ilości alkoholu lecz po tym do jakich wniosków doszedłem poprzedniego wieczoru nie byłem już tego taki pewien. - Serio, powinnaś się przespać chociaż z godzinę. Dobrze by Ci to zrobiło. - Z lekkim zakłopotaniem podałem wampirzycy drinka. Zastanawiałem się ile już zdążyła wypić. Pięć drinków? Dziesięć? Więcej? Odwróciłem się w stronę Eiichigo, którego słowa niejako sugerowały, że zna osobę odpowiedzialną za aktualny Kuranówny, a jego pełne oskarżenia spojrzenie utkwione było w nikim innym jak właśnie we mnie. - o nie… Nie tym razem! - Żachnąłem się. Nie miałem z tym nic wspólnego. Chyba, że o czymś nie miałem pojęcia lub zrobiłem to zupełnie nieświadomie. Chwyciłem leżącą na podłodze torbę, przerzuciłem ją sobie przez ramię i zbliżyłem się do bruneta. - Co do pokoju… Keira stwierdziła, iż to odpowiedni czas na generalny remont… Chyba, że wolisz takie wyjaśnienie jak „niezgodność charakterów” wysoki sądzie. – Powiedziałem uśmiechając się krzywo. - To jak będzie? Mogę zostawić u Ciebie swoje rzeczy? – Zapytałem zatrzymując się pomiędzy swoim bratem, a dawno niewidzianym kumplem. - Poza tym… Miałbym ochotę na typowo męski wypad, na pewno są na tej wyspie miejsca, do których wstępu nie ma żadna kobieta. Pogadalibyśmy jak za dawnych lat. Mads, Eiichi co wy na to? - Zanim jednak udzielili mi swojej odpowiedzi w kuchni pojawiła się młodsza siostra mojej niedawnej współlokatorki, Xanthia. - Dresy? – zdziwiłem się szczerze, zmarszczyłem czoło po czym opuściłem głowę aby spojrzeć na swoje spodnie. Według mnie nie było w nich nic specjalnego, podobne kupić można na piątkowym bazarze w promocyjnej cenie ale już nie mnie decydować o tym co komu się podoba. - Szczerze… Nie mam pojęcia, to był prezent. – Odpowiedziałem nonszalancko wzruszając ramionami. Co prawda nie wyglądała na osobę, której zasób inteligencji jest odwrotnie proporcjonalny do wielkości posiadanego przez nią biustu ale nigdy nic nie wiadomo i być może jeszcze nie domyśliła się, że to spodnie należące do jej ojca. I chociaż czułem wwiercające się w moje pośladki spojrzenie czystokrwistej nie powiedziałem nic więcej pozostawiając ją w strefie domysłów. Na szczęście z pomocą pośpieszyła mi Nina. - Mogę się wtrącić? – Zapytała szatynka wysuwając się zza mojego starszego brata. – To z całą pewnością Saint Laurent, poznaję nie tylko po metce ale też specyficznych szwach. Genialny człowiek, jego kolekcje były naprawdę przełomowe i wyprzedzały epokę, w której tworzył. Wiecie, że on jako pierwszy ubrał kobietę w smoking? – Brązowowłosa rozejrzała się z autentycznym zachwytem po twarzach osób znajdujących się w pomieszczeniu. Nie odnalazła entuzjastów tej informacji lecz zdawała się tym nie przejmować. - Wcześniej nikt o tym nie pomyślał, bo był to typowo „męski” strój. W każdym razie, te spodnie to jeden z jego ostatnich oryginalnych projektów… Co jakiś czas wypuszczają na rynek kolejne, limitowane serie mniej więcej w rocznicę jego śmierci. Ten model ma na oko około dziesięciu lat. - Widzisz? – Zwróciłem się ponownie do niebieskowłosej w chwili gdy szatynka ustalała z Ayą jakieś szczegóły odnośnie ich wspólnego wypadu na statek Madsa. - Masz swoją odpowiedź. Sądzę, że odpowiednio wyczerpująca. A jeżeli to za mało to mam mały bonus... - Pochyliłem się tuż nad lewym ramieniem dziewczyny, przybliżając swoje usta do jej ucha, a następnie spojrzałem w kierunku Pandory. W momencie gdy uchwyciłem spojrzenie czarnowłosej szepnąłem na tyle głośno by wampirzyca usłyszała każde, wypowiedziane przeze mnie słowo. - To nie był playboy… - Powiedziałem z wyjątkowo wrednym uśmiechem.
| |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sob Mar 28, 2020 4:34 pm | |
| Nie musiała długo czekać, by usłyszeć wibracje telefonu. Wygięła się do tyłu, by sięgnąć urządzenia i przeczytać wiadomość, po której spodziewała się irytacji, niezadowolenia, a także zaskoczenia, że miałam jego numer. Cztery na pięć osób z tej akademii… By się nie zdziwiło. Uśmiechnęłabym się triumfalnie do siebie, gdyby nie to, że wytknął mi błąd. Zagryzłam wargę, czując jakiś cierń zażenowania skradający się po czeluściach moich wnętrzności. God damn it. Cola Libre? Czy ja za dużo czasu spędzam z Niną? Po chwili jednak wzruszyłam ramionami, uznając że takim drobnym błędem nie warto się przejmować. Ponadto uznałam, że najlepiej w tej sytuacji będzie nie odpisywać. Odłożyłam telefon, wiedząc, że moje niewerbalne reakcje mogą dziwnie wyglądać z boku i kiedy ponownie zanurzyłam się w jacuzzi po obojczyki, spojrzałam obojętnie na Cesare. Ahh… Nie przedstawiłam się. Przyjrzałam się jeszcze raz chłopakowi Nymerii, jego rysom twarzy, ciemnym oczom, mimice… Jakbym chciała sobie jednorazowo odbić jego lico w pamięci. Tak na wypadek, jakby go kiedyś policja szukała, a ja musiałabym im naszkicować jego ryj…ek. Przede wszystkim jednak w ciągu tych kilku sekund postanowiłam być dla niego po prostu miła. - Aya Kiryuu- odpowiedziałam mu, lecz właściwie nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo wampir tuż po pocałowaniu Nym, odszedł gdzieś na chwilę… Albo na dwie… Odwróciłam głowę w jego kierunku, marszcząc brwi. W jego oczach widziałam jakiś konkretny cel. I może szukałam dziury w całym, ale trudno mi było pozbyć się myśli, że coś kombinował. Przemówił do mnie jednak głos rozsądku. Po pierwsze: nawet jeśli ma coś do załatwienia, nie jest to Twoją sprawą. Po drugie: Może najzwyczajniej poszedł do kibla. Westchnęłam, biorąc kolejny łyk, skupiając całą swoją uwagę na Ashley i Nymerii. - Hmm… Wydaje mi się, że oddaliłam się od Shane’a. Może nie do końca oddaliłam- my po prostu stoimy na tej samej relacji, co w dzieciństwie. W jakiś dziwny, specyficzny sposób siebie wspieramy, bronimy, dokuczamy… Ale przez te lata wiele się wydarzyło. Owszem, ja również nie mówię mu wielu rzeczy, niektórych nie mogę, niektórych nie chcę… I on na pewno wielu rzeczy doświadczył, jeździ często na misje, ma styczność z inną społecznością… I, podobnie jak ojciec, nigdy mi nic nie mówi. I chyba dzisiaj byłam świadkiem czegoś, co uświadomiło mi, że więź jaką mam z bratem jest niczym szklana, śliczna, nawet urocza bańka, którą można łatwo zbić, zarysować, bo mamy tak wiele... Ukrywanych ostrzy- zaczęłam, choć tak naprawdę pośrednio zaczynałam mieć pomysł, jak rozwiązać tą sytuację. Albo przynajmniej jak zacząć. Zaś nie wiedziałam czy dziewczyny pojęły moje zastosowane, nieudolne metafory. Upiłam łyk drinka. - Tak łatwo wtykam nos w nie swoje sprawy… Chyba naturalnie jestem w stanie odkryć coś, co jest ukrywane… Po prostu nauczyłam się tego, bo nikt mi nigdy nic w rodzinie nie mówił… Wcześniej mnie to irytowało. Teraz… Smuci. To tak jakby mi kompletnie… Nie ufali- stwierdziłam, ostatecznie odczuwając jakąś nadciągającą falę dołu, której nie ukazywałam zbytnio na zewnątrz. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sob Mar 28, 2020 4:51 pm | |
| W momencie gdy młodszy z bliźniaków zaproponował, iż sam przyrządzi Kuranównie drinka momentalnie odpuściłam pozwalając chłopakowi się wykazać. Z resztą, i tak uważałam, że o wiele ciekawsze było podpatrywanie zachowania i reakcji otaczających mnie wampirów niż branie czynnego udziału w ogólnym zamieszaniu jakie wywołane zostało przez stan do jakiego, z moją niewielką pomocą, doprowadziła się Junko. Prawdopodobnie wciąż pozostałabym jedynie biernym obserwatorem gdyby nie obecność Xanthii, która niespodziewanie pojawiła się w pomieszczeniu.
Nie oczekiwałam, że będzie mnie pamiętać… Nie było w tym nic dziwnego, w końcu kto normalny zapamiętałby oblicze nieznajomej przechadzającej się korytarzem gdy chwilę później umysł zmuszony zostaje zmierzyć się ze swym największym koszmarem. Wspomnienie o mnie również mogło zostać wyparte przez tragiczne wydarzenia jakie miały miejsce podczas głównej części uroczystości. Spożyta trucizna, ból oraz cierpienie połączone z widmem nadciągającej śmierci… W każdym razie świadomość o tym, iż dziewczyna wciąż nie ma pojęcia o tym co uczyniłam napełniło mnie wewnętrzną satysfakcją.
Jednakże jednocześnie wypadało przyznać, że wciąż wracałam myślami do tej wizji… Na ogół zmuszona byłam patrzeć na powtarzające się niemal do znudzenia urojenia dotyczące pająków, wężów, bólu, utraty bądź tragicznej śmierci swojej lub najbliższych osób. Iluzja Xantii diametralne się różniła od reszty i autentyczne mnie zaintrygowała. Ze względu na dość ograniczony kontakt wzrokowy nie byłam w stanie utrzymać zbyt długo zesłaną na dziewczynę wizję. Wielokrotnie zastanawiałam się gdzie znajdowała się ta komnata, kim był ubrany w czarny, skórzany płaszcz mężczyzna, a przede wszystkim czym wypełniona została strzykawka, którą trzymał w swej dłoni. To właśnie ten srebrny płyn wywołał w wampirzycy skrajne przerażenie… Żałowałam, że nie miałam okazji poznać właściwości tej substancji, przekonać się na własne oczy jakie posiada działanie i dowiedzieć dlaczego napawa Xanthię tak panicznym strachem.
Początkowo miałam zamiar zignorować dość zaczepną wypowiedź Xanthii, chciałam przedstawić się odpowiednio, a potem może nawet zaproponować wspólnego drinka przy basenie lecz wtedy do naszej konwersacji wtrącił się jasnowłosy łowca. Obdarzyłam wampira przenikliwym spojrzeniem zastanawiając się czy naprawdę wie coś więcej czy jest to z jego strony zwykły blef. - Shane ma rację… - Odpowiedziałam. Chłopak wyprostował się nagle, dostrzegłam również lekką konsternację na twarzy Kiryuu. Uśmiechnęłam się delikatnie, a następnie zwróciłam się do niebieskowłosej. - Nie był to Playboy, ani żadne inne czasopismo przedstawiające podobne treści. - Wyjaśniłam spokojnie. - Nigdy nie brałam udziału w sesjach zdjęciowych tego rodzaju… - Dodałam ponownie zerkając na blondyna. – Na pewno to chciałeś przekazać prawda? – Zapytałam lecz widząc łobuzerski uśmiech na jego twarzy zaczęłam obawiać się najgorszego. - Przepraszam na moment. – Powiedziałam udając się w stronę barku jedocześnie życząc młodemu Kiryuu by boleśnie ugryzł się w język jeżeli przyjdzie mu kiedykolwiek ochota by się wypowiadać na mój temat. Zamówiłam podwójną porcję Californiacation, usiadłam na jednej z białych kanap i zaczęłam wpatrywać się w rozpościerający się przede mną ocean.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sob Mar 28, 2020 6:11 pm | |
| Całus w policzek zaskoczył ją nieco, ale i tak odruchowo przysunęła się nieco bliżej, jakby chcąc ułatwić mu zadanie. — Zamówię ci coś potem — rzuciła, gdy odchodził i odprowadziła go wzrokiem z uśmiechem czającym się na ustach. Następnie zwróciła się do Ashley. — Dobry pomysł z zamówieniem dolewki — rzuciła, by na koniec poświęcić pełnię uwagi Ayi, która właśnie zaczynała mówić.
Jej słowa były zagmatwane i pozornie nie opisujące wcale sedna problemu, ale Nymeria to i owo jednak zrozumiała. Dziewczyna nie podała konkretnych przyczyn, z powodu których czuła się w ten, a nie inny sposób, niemniej jednak Nym wiedziała, że takowy istnieć musiał i to dlatego Ayę dręczyły podobne myśli. Coś musiało jej uświadomić konkretny stan rzeczy, który wcale nie należał do niezwykłych, ale rozumiała, dlaczego mógł być powodem gorszego samopoczucia. Nie dopytywała, bo najwyraźniej Aya nie chciała w tej chwili mówić niczego wprost. Nie znaczyło to jednak, że miała pozostać cicho. Szczególnie, że zarzut braku zaufania tyczył się też trochę aktualnej sytuacji. Aya niby nie obwiniała jej bezpośrednio, Nymeria czuła jednak z tego tytułu niewielkie wyrzuty sumienia.
— Twoja dociekliwość na pewno bywa uciążliwa, szczególnie dla ludzi, którzy próbują z premedytacją coś ukryć, ale śmiem twierdzić, że inni właśnie dzięki temu cię kochają — powiedziała i posłała jej szybkiego buziaka, a potem przerwała na chwilę. Popijając drinka spróbowała uporządkować to, co chciała teraz przekazać. — I nie sądzę, by chodziło o brak zaufania. Oddalanie się od siebie to naturalna rzecz, bo każdy ma jednak swoje życie, ale czasami po prostu chwila nie jest właściwa, by sobie pewne sprawy wyjaśnić. Spojrzała na nią z troską. — Nie sądzę, żeby uciekał z krzykiem, jeśli złapiesz go we właściwym momencie. Uśmiechnęła się przyjaźnie. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sob Mar 28, 2020 6:39 pm | |
| Przytaknął tylko na słowa Roxanne, po czym wyruszyli na poszukiwanie służby, co nie zajęło im dużo czasu. Gdy już dorwał jedną z bardzo uprzejmych kobiet postarał się zepchnąć gorejącą w nim wściekłość gdzieś głębiej, by móc odwdzięczyć się tym samym — w końcu biedaczka niczym mu nie zawiniła — i poprosił ją o wszystko, co było mu potrzebne. — Ja pierdolę, jakie ta dziewczyna ma poronione pomysły — sapnął, gdy służąca odeszła, by wykonać powierzone zadania, z niechęcią odkrywając, że teraz, gdy trochę się uspokoił, cała sytuacja być może, jakimś cudem, odrobinkę go bawiła. Kobieta wróciła szybko, niosąc na tacy jednego drinka, a w dłoni ściskając spódnicę z trawy, którą podała mu, przystając obok. — Kolejny drink już się robi i zaraz zostanie dostarczony, panie Donovan — powiedziała, na co Maxwell odpowiedział jej uprzejmym, ale szczerym uśmiechem. — Dziękuję. I jeszcze raz przepraszam, za fatygę. Ratuje mi pani życie. Ale jeśli można to prosiłbym o przekazanie barmanowi kolejnych instrukcji, bo czuję, że nie zniosę tego na trzeźwo. Dla mnie Mir. Mocny. A ty co pijesz, Roxanne?
Kiedy kobieta znów odeszła, zygzakiem kierując się w stronę basenu by dostarczyć pierwszego drinka, zwrócił się do towarzyszącej mu kobiety. — Daj mi trzydzieści sekund, muszę się przebrać w to dziadostwo — powiedział, wymownie machając trawiastą spódniczką, po czym zniknął w pobliskiej toalecie. Wychodząc ubrany był tylko w nią. — Matko, jaka wiocha — mruknął i także ruszył w stronę basenu, z zamiarem odebrania przy barze zamówionych drinków. — Jeśli miałabyś ochotę, to pomyślałem, żeby wypłynąć na wyspę i poszukać kogoś do zjedzenia kiedy już Aya da mi spokój. Trochę mnie suszy. Co ty na to? — zaproponował. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sob Mar 28, 2020 7:41 pm | |
| Ten tłumek, rozgardiasz i atmosfera... Pośród znajomych było kilka nowych twarzy, ale i tak Mads naprawdę odnosił wrażenie, że dwa miesiące w ogóle nie miały miejsca. No, oczywiście nie licząc tego wszystkiego, co się w tym czasie wydarzyło. — Dwa miesiące — pomyślał. — Tak niewiele, a jednocześnie wystarczająco, by nasz świat ogarnął chaos. Ale owa melancholia trwała tylko krótką chwilę, skutecznie zagłuszona przez szczebiotanie dziewczyn i ogólnie panujące rozprężenie. — Kiedy tylko będziecie chciały — odpowiedział im. — Możecie sobie nawet urządzić imprezę na pokładzie. Do pomieszczenia wkroczyła niebieskowłosa dziewczyna, której tożsamość można było łatwo odgadnąć właśnie dzięki temu rzucającemu się w oczy szczegółowi. — A ty jesteś pewnie siostrą Keiry — wtrącił, kiedy podjęła próbę... powitania? Nie wiedział co to było, ale widać było, że nieszczególnie jej zależy na pozytywnym efekcie, więc po tej dziwnej interakcji w zasadzie przestał zwracać na nią uwagę. I dobrze, bo ze strony Shane'a wyszła propozycja, po części skierowana także do niego. — Jasne. Bardzo chętnie — odparł i wypił resztę krwi, w ciszy obserwując towarzystwo i dowiadując się przy okazji kilku ciekawych szczegółów. Po jednym z nich strzelił oczami w kierunku Shane'a i Pandory, ale dziewczyna szybko zdementowała jego sugestię. Mads ruszył jej śladem w stronę baru. — Old Fashioned — powiedział, a gdy dostał swoje zamówienie, również obrał kierunek na stojące nieopodal kanapy. — Bywają przytłaczający, prawda? — zapytał, kiwając głowę w stronę zebranego w pobliżu tłumu. Potem gestem wskazał na miejsce obok niej. — Mogę się przysiąść?
Ostatnio zmieniony przez Almarien dnia Sob Mar 28, 2020 9:52 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sob Mar 28, 2020 8:21 pm | |
| To był moment, w którym Ashley prawdopodobnie poczuła się jak każda osoba, która z nią rozmawiała. Potok słów, który wypadł z ust Ayi trochę ją skołował i z całą pewnością nie była to wina alkoholu, bo jeszcze go dzisiaj nie piła. Słuchała białowłosej ze szczególną uwagą, ale ni cholery jej nie rozumiała. Zdawało jej się, że mówiła jakimś szyfrem. Nie znała też sytuacji rodzeństwa Kiryuu poza tym, że bliźniaki czasami wykonywali misje jako łowcy. O to chodziło? Czy o coś innego?
Blondynka kiwała głową ze zrozumieniem przypominając sobie podobną sytuację u siebie. Zanim jednak zabrała głos pozwoliła Nymerii odezwać się jako pierwszej. Mimo wszystko te dwie znały się dłużej. Z tego, co zdążyła zauważyć, były dosyć blisko, przyjaźniły się. Momentami czuła, że powinna im dać chwilę sam na sam, żeby o tym otwarcie porozmawiać, bo czuła, że to ona blokowała dziewczynę, ale też miała wrażenie, że gdyby bardzo im przeszkadzała, to by ją poprosiły o odejście. Albo i nie, bo przecież to by było nieładne.
- Wiesz, miałam kiedyś podobną sytuację z jednym z moich braci, w zasadzie wszyscy w rodzinie mieliśmy – zaczęła biorąc od kelnerki oba dzbanki i szklankę. Napełniła ją drinkiem i od razu trochę upiła. – Pomimo złośliwości i tego, jak wiele nas różniło, jako rodzeństwo wszyscy czworo byliśmy bardzo blisko. A szczególnie oni jak mnie wkręcali i drażnili. Najmłodszy to ma zawsze przerąbane, mam rację? – spojrzała na Ayę, ale wcale nie oczekiwała odpowiedzi tylko kontynuowała opowieść. – Nadal w sumie jesteśmy. Wszystko sobie mówiliśmy, zawsze się wspieraliśmy i przychodziliśmy do siebie z problemami. Niestety w pewnym momencie Leslie zaczął się od nas oddalać. Byłam wtedy nastolatką. Znikał, raczej nie uczestniczył w rodzinnych chwilach, co było naszą tradycją i przestał nam o wszystkim mówić, zamilkł. Strasznie się o niego martwiliśmy, a gdy chcieliśmy rozmawiać, unikał odpowiedzi. Zupełnie, jakby nas… odepchnął. To były dla nas ciężkie chwilę. Z Dixonem i Owenem szukaliśmy rozwiązania, kombinowaliśmy, śledziliśmy go. Naprawdę łapaliśmy się desperackich sztuczek, żeby się dowiedzieć. To powodowało wiele kłótnia, a Leslie zaczął posądzać nas o brak zaufania. W końcu siedliśmy i zapytaliśmy go prosto z mostu o co chodziło. Zwłaszcza, że widać było, jak ciężki to był dla niego okres – przerwała na chwilę, żeby złapać oddech i się nawodnić. – Okazało się, że od jakiegoś czasu spotykał się z pewnym chłopakiem, który z nim zerwał. Wtedy dopiero nam powiedział o co chodziło – znowu się trochę napiła. – Przyznał, że jest zainteresowany również mężczyznami. Wcześniej tego nie wiedzieliśmy, nawet nie podejrzewaliśmy. Potrzebował czasu, żeby samemu się z tym oswoić. Poza tym bał się, jak to odbierzemy, bo wcześniej nie było takich sygnałów. Wstydził się tego – kolejny łyk alkoholu. – Zmierzam do tego, że może o to chodzi. W sensie, nie o homoseksualizm, ale może Shane się wstydzi tego, co zrobił. Może potrzebuje czasu, żeby się z tym oswoić. Może szuka właściwych słów, żeby ci o tym powiedzieć, może nie wie, jak się z tym czujesz – podniosła palec, jakby chcąc położyć na tym nacisk. – Myślę, że wystarczy, że go o to zapytasz prosto z mostu zamiast się snuć jak cień i próbować to rozgryźć na własną rękę. Szczera rozmowa pewna uczuć jest zawsze najlepszym rozwiązaniem – zakończyła, dopijając drinka do końca i patrząc na pustą szklankę. – O, szybko się skończyło – sięgnęła po dzbanek i sobie dolała kolejną porcję.
| |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 | |
| |
| | | | Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |