|
| Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pon Kwi 06, 2020 4:01 pm | |
| Z początku myślał, że zarejestrował destabilizację decybeli, które do tej pory dochodziły do jego uszu. Iż ktoś pogłośnił muzykę, albo że jakieś panny, gdzieś koło niego, zechciały uciąć sobie małą pogawędkę. W każdym razie nic ważnego, nic, co skłaniałoby go do pobudki, więc przez pierwsze kilka sekund dalej miał zamiar czerpać przyjemność z tej półświadomej drzemki. Po chwili jednak zdał sobie sprawę, że rzeczywiście ktoś do niego mówi. I że musiał otworzyć oczy, które przez ostatnie trzy godziny uporczywie wpatrywały się w arkusze kartek. - Hmm?- mruknął, mrużąc oczy i widząc przed sobą kobiecą sylwetkę, jeszcze delikatnie zamazaną. - Mmm, autograf, tak, tak, gdzieś tu miałem długopis…- dopowiedział, zbierając się do pozycji siedzącej, budząc się i wracając do rzeczywistości. Przyjrzał się dziewczynie, która do niego podeszła. Mocno podkreślone brwi, które z chęcią odrobinę by zneutralizował wskazywały na to, że była szczerze zmartwiona. Lekko zadarty nosek i kształtne usta… To wszystko układało się w pełną całość, która powinna dać jasny rezultat- wygląd kobiety pewnej siebie, twardej, nieco uszczypliwej… A mimo to było w jej postaci coś kruchego i delikatnego. I nie, nie były to brwi. Wszakże nie zauważył też w jej oczach tego blasku- mocnego niczym laser i mówiącemu Leonowi, że albo czas uciekać, albo być miłosiernym i po raz kolejny obdarzyć kogoś nieskazitelnym uśmiechem i autografem… I tak, miał dobry humor, dużo energii, więc przypadkowe spotkanie z fanką prawdopodobnie skończyłoby się niezapomnianym dla niej wspomnieniem. No tak. Tyle, że ta kobieta chciała od niego czegoś innego. Spojrzał na plik kartek, które wskazywała. - Oooh… Ojej- mruknął, sięgając po scenariusz i przyglądając się, jak bardzo papier został poniszczony. Niedobrze. Taki dobry drink. Taka dobra whisky… Jednak zarejestrował w oddali krążących po pomieszczeniu barmanów i słodkie dziewczęta, których strój i profesjonalnie spięte włosy wskazywały na to, że jeszcze nic straconego. Skierował swoje spojrzenie ponownie na wampirzycę, obdarzył ją uśmiechem i zmierzchwił swoje lekko przydługie, brązowe włosy. - Wszystko, co było tam ważne, znajduje się teraz tu- wskazał palcem na swoją głowę – Więc bez obaw, Sarenko. Popatrzył na blondynkę, która pojawiła się tuż koło nich, by posprzątać swymi zdatnymi palcami pozostałości drinku, który musiał się rozlać podczas jego drzemki. Jasny gwint, a myślał, że nawet śpi atrakcyjnie. Trzeba nad rękami zapanować… - Jak Ci na imię? Nie należysz chyba do służby?- zapytał, zdając sobie sprawę, że pytanie mogło ją urazić. Nie byłby zaskoczony, gdyby z tej całkiem uroczo wyglądającej persony wyszedł wampirzy demon, gotowy go zagryźć za tak niegodne pytanie… - Nie zrozum mnie źle, wierz mi, że bym zapamiętał, gdybyś przystąpiła do akademii, a z tego co mi wiadomo, to uczniowie są głównymi gośćmi… | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pon Kwi 06, 2020 7:46 pm | |
| Mężczyzna chyba spał mocniej, niż się Sybilli zdawało. Chwilę mu zajęło obudzenie się i zorientowanie w otoczeniu, a kartki wciąż mokły. Kropelki drinka kapały już teraz również na podłogę, a dźwięk zderzenia nie należał do najprzyjemniejszych. Dziewczynie przeszło przez myśl, że może jednak nie powinna była mu przeszkadzać w drzemce, ale dopiero jego zachowanie dało jej znak, że wbrew pozorom, miał twardy sen. Niemniej nawet nie myślała o wycofaniu się, skoro i tak już go obudziła. Odczekała więc chwilę, zerkając w stronę wysepki, do której dotrzeć mogła łódkami. Zamierzała się później tam rozejrzeć.
Zdziwiło ją to, o czym mówił śpiący królewicz. W pierwszej chwili niezbyt rozumiała, dlaczego miałaby chcieć od niego autograf, ale kiedy mu się przyjrzała wszystkie fakty się połączyły. Co prawda nie widziała żadnego filmu, w którym grał, ale obiło jej się o uszy o Leonie Utsukushii, jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów w świecie wampirów. Pamiętała go również z listy gości Aarona. To wyjaśniało plik kartek na wakacjach i jego pierwsze, zaspane komentarze.
- Raczej nie jestem kolekcjonerką autografów, ale dziękuję za propozycję – spojrzała na niego spokojnie, wciąż czekając aż się do końca ocknie. Roześmiała się, słysząc pytanie. – Powinieneś uważać z tym pytaniem przy mojej siostrze, bo urwie ci głowę. Jestem Sybilla Grimmoire. Jeśli dobrze kojarzę mam przyjemność z Leonem, tak? – kulturalnie skinęła mu głową na powitanie, zachowując przy tym kontakt wzrokowy. – Nie jestem służbą, a dostałam zaproszenie, bo po tym krótkim urlopie dołączam do szkoły. Miło cię poznać.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pon Kwi 06, 2020 10:59 pm | |
| Krótkie wyjaśnienia Pandory zaskoczyły Madsa, budząc w nim ogromną ciekawość. Teoretycznie ile wampirów, tyle mocy, choć teoria ta nie była do końca prawdziwa, bo powtarzanie się pewnych, najbardziej pospolitych zdolności nie było rzadkością, ale czegoś takiego jeszcze nigdy nie było mu dane zobaczyć. W jego własnej rodzinie zdarzały się samoświadome, fizyczne manifestacje niektórych zdolności, to był jednak nieco inny typ. Byt niezależny, jednak egzystujący w ramach ciała konkretnej osoby. — Fascynujące — mruknął, ostatecznie odrywając spojrzenie od wzoru, by przenieść je na kobietę, słuchając jej kolejnych słów, które wywołały u niego cichy śmiech. — Skłamałbym mówiąc, że nie cieszy mnie twoja decyzja. I zdecydowanie nie mam nic przeciwko byciu wykorzystywanym w tak przyjemny sposób. Upił odrobinę whisky, po czym wstał. — Chętnie też skorzystam z propozycji — odparł, oferując jej swoją dłoń. — Ruszamy? | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Kwi 08, 2020 5:17 pm | |
| Nie wiedziałam czy szatyn z rozmysłem pominął moje pytanie odnośnie Cesare czy uczynił to zupełnie nieświadomie. Jakakolwiek nie stała by za tym przyczyna musiałam przyznać, iż poczułam lekkie rozczarowanie. Miałam nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej o jego towarzyszu, poznać jakieś ciekawe szczegóły odnoście łączącej ich przeszłości lecz Mads, w przeciwieństwie do Junko, nie raczył udzielić mi odpowiedzi jakich pożądałam.
Szatyn z wyraźnym zainteresowaniem przyjął moje wyjaśnienia odnośnie znajdującego się na moim nadgarstku tatuażu i, co ważne, nie dopytywał na czym dokładnie polega moja moc. Każdy przedstawiciel naszego gatunku starał się na swój sposób stwarzać mgiełkę tajemniczości prowadząc grę gdzie część kart pozostawała ukryta przed drugą osobą. Próbowałam doszukiwać się w jego zachowaniu, gestach, mimice i tonie głosu jakiś niepokojących oznak lecz wydawało się, że jego reakcje były naturalne i szczere co, nie ukrywając niezmiernie mnie cieszyło. Tak jak i wizja spędzenia z nim większej ilości czasu tylko we dwoje. - Taką odpowiedź chciałam usłyszeć. – Stwierdziłam wpatrując się w niego z uśmiechem. - Ruszajmy zatem. – Powiedziałam podając mu swoją dłoń.
Przechodząc przez patio w stronę pomostu, na którym ustawione były łódki oraz skutery wodne usłyszałam głos mojej siostry oraz niewielki strzępek rozmowy. Rozmówcą Sybilli okazał się być Leo Utsukushii, jeden z uczniów uczęszczających do akademii i jednocześnie gwiazda kina, magazynów oraz ulubieniec kobiet na całym świecie. Z jednej strony chciałam zaczepić rozmawiającą parę oraz zapytać jakich to, według Sybilli, pytań nie powinien mi zadawać. Z drugiej zaś wolałam tego uniknąć… Znając brunetkę zapewne od razu zechciałaby zadać Madsowi mnóstwo pytań, a zdecydowana większość z nich dotyczyła by obiecanych przez niego lekcji żeglarstwa.
Aby uniknąć ponownego spotkania z hałaśliwym tłumem oraz moją młodszą siostrą wsunęłam dłoń pod ramię Madsa, a następnie łagodnym acz stanowczym gestem pociągnęłam go lekko w kierunku baru gdzie wzięłam jeszcze jednego drinka. Dopiero w chwili gdy oboje znaleźliśmy się na łódce poczułam, iż nie był to najlepszy pomysł. Miarowe kołysanie niewielkiej łajby przyprawiało mnie o zawroty głowy co uświadomiło mi, że powinnam odrobinę przystopować z alkoholem. Połączenie kilku kolejek Kamikadze, Cosmopolitan i Califonicacion robiło swoje. Nie chciałam już pierwszego dnia pobytu doprowadzić się do takiego stanu co Junko dlatego w momencie gdy mój towarzysz zajęty był kierowaniem łodzi z żalem wylałam całą zawartość szklanki do oceanu.
Przewracałam powoli kartki zapoznając się z ofertą jaka zawarta była w katalogu, Mads zniknął gdzieś gdy tylko przekroczyliśmy próg budynku, w którym mieściło się centrum SPA obiecując, że wróci za kilka minut. I faktycznie, pojawił się po ustalonym czasie niosąc…. kolejne drinki. Miałam nadzieję, że nie próbował mnie upić. - Dziękuję. – Powiedziałam, lekko zwilżyłam usta po czym odstawiłam kieliszek na blat recepcji. - Znalazłam kilka interesujących pakietów… Wyspa zakochanych, Zmysłowe Orzeźwienie, Relaks w blasku świec. – Przeczytałam z ulotki kilka w miarę ciekawych pozycji, z których skłonna byłam skorzystać. - Ale dam Ci możliwość mnie zaskoczyć.
| |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Kwi 10, 2020 5:15 pm | |
| Niejednokrotnie słyszałem z ust mego starszego brata analogiczne zapewnienia, już wcześniej wiele podjął prób by odciąć się od swej przeszłości, od dziedzictwa, które ukształtowało jego charakter. Niestety, w mej opinii pewnych zakorzenionych w wychowaniu wzorców oraz otrzymanych w genach skłonności nie byliśmy w stanie wyzbyć się całkowicie niezależnie od włożonego w ten proces wysiłku.
Rodzina… Jedyna naturalna i niedobrowolna grupa, do jakiej należymy. Każdy z nas mimowolnie stanowił ogniwo w łańcuchu zwanym pokoleniem i żadnego nie miał znaczenia fakt czy wiążące nas więzy krwi genezą są cierpienia i smutku czy też źródło stanowią siły i szczęścia. Ukształtowane na przestrzeni lat relacje z rodzicami, rodzeństwem oraz innymi krewnymi odciskały piętno, które zmuszeni byliśmy nosić przez resztę życia. Determinowały wyznawany światopogląd, ideologię oraz sposób postrzegania otaczającej nas rzeczywistości… Ukazywały drogę jaką powinniśmy podążać by kontynuować rozpoczęte przez przodków dzieło.
Westchnąłem ciężko. - Więcej marnujesz energii i czasu roztrząsając problemy niż rzeczywiście próbując je rozwiązać… - Powiedziałem podążając za wzrokiem Aarona w stronę morza. - Nic nie jest szczególnie trudne do zrobienia, jeżeli tylko na odpowiednie rozłożysz to etapy. – Dodałem po krótkiej chwili wypełnionej milczeniem. W chwili gdy brązowowłosy zaproponował wspólnego drinka zerknąłem na niego z ukosa. - Chętnie… Spotkajmy się za godzinę w barze. – Zaproponowałem. Wiedziałem, że nie powinienem dłużej odwlekać momentu powrotu do stanu, który uważałem za jedyny właściwy dla mojej osoby. - Nie przypuszczałem, że nasza konwersacja w ten zakończy się sposób. Analizowałem wiele możliwych scenariuszy aczkolwiek ten najbardziej wydawał się nieprawdopodobny. Sądziłem, że będę żałować tej decyzji… Nie żałuję. - Zanim odszedłem wyciągnąłem jeszcze swą prawą dłoń w kierunku Aarona. - Dziękuję, bracie.
Ostatnio zmieniony przez Laurana dnia Sob Lut 27, 2021 4:02 pm, w całości zmieniany 2 razy | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Kwi 22, 2020 10:34 pm | |
| Przystając tuż obok niej zerknął w ulotkę, którą trzymała w dłoniach. - Relaks w blasku świec to chyba to, czego szukaliśmy, ale przyznam, że Zmysłowe Orzeźwienie brzmi dużo bardziej zachęcająco - odezwał się podnosząc wzrok, by spojrzeć jej w oczy i podać drinka. - Myślę, że lekkie pobudzenie bardziej nam się przyda, niż klasyczne usypianie na łóżku masażystów. Oczywiście o ile faktycznie taki będzie efekt. Wyciągnął rękę, gestem prosząc o przekazanie ulotki, chcąc dokładniej zapoznać się z tą konkretną ofertą. - Tak, myślę, że to będzie najlepszy wybór na dziś. Poprosimy ten pakiet - powiedział, ostatnie słowa kierując do kobiety stojącej za blatem recepcji, która zatwierdziła zamówienie, przyjęła płatność i wskazała korytarz prowadzący do przebieralni. Idąc popijał drinka i chyba właśnie dlatego dość szybko zauważył, że Pandora swojego nie zabrała. Odnotowując ten fakt przyjrzał jej się dyskretnie, ale poza tym nie dając po sobie poznać, że w ogóle zwrócił na to uwagę. Zaraz potem każde z nich przeszło przez osobne drzwi, za którymi mogli spokojnie pozbyć się ubrań.
Jakieś dwie minuty później z białym, puchatym ręcznikiem owiniętym wokół bioder przekroczył próg prywatnej sali z zabójczym widokiem na jeden z dzikszych, bardzo urokliwych skrawków plaży. Jedna z dwóch stojących przy łóżkach kobiet wskazała mu miejsce, które zajął od razu, dziękując jej uśmiechem i skinieniem głowy. - Zanim zaczniemy prosiłbym jeszcze o dużą Old Fashioned Whisky - powiedział do niej, na co ona przytaknęła i na chwilkę zniknęła za drzwiami. Tymczasem on rozciągnął się na łóżku, nadal jeszcze w ręczniku, po prostu spokojnie czekając na ciąg dalszy. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sob Kwi 25, 2020 2:21 pm | |
| Rzeczywiście ją zaskoczył. Nie sądziła, że ze wszystkich wymienionych przez nią pakietów Mads zdecyduje się właśnie na Zmysłowe Orzeźwienie. Trudno jednak było nie zgodzić się z opinią młodego mężczyzny, aczkolwiek ona słowo „zachęcający” zamieniła by na inne, w jej opinii o wiele lepiej obrazujące to, co zawarte było w krótkim opisie. - Kusząca propozycja. – Potwierdziła. Zanim jednak Pandora oddała ulotkę w ręce swojego towarzysza jeszcze raz, na szybko zapoznała się z informacją o tym, jakiego rodzaju zabiegi ten zestaw konkretnie posiadał. Relaks rozpoczynał się wygładzającym peelingiem całego ciała, do którego użyty miał zostać preparat na bazie różowego piasku z Bahamów, białego kwarcu z Florydy oraz alg szlachetnych. Następny etap rytuału stanowiła wspólna, aromatyczna kąpiel w ogromnej wannie z hydromasażem. Ostatnim elementem i jednocześnie zwieńczeniem całego zabiegu był rozluźniający masaż.
Zaczekała aż Mads ureguluje płatność po czym ruszyła w kierunku wskazanych przez recepcjonistkę drzwi gdzie mogła odłożyć swoje ubrania i odpowiednio przygotować się do zabiegów. Niby przypadkiem zapomniała o przyniesionym przez szatyna drinku i zostawiła go na blacie. Wciąż odczuwała delikatne zawroty głowy świadczące o tym, iż musi odrobinę zwolnić z ilością spożytych procentów, a przynajmniej powinna powstrzymać się do momentu gdy jej organizm zneutralizuje większość krążącego we krwi alkoholu.
Pandora znalazła się w niewielkim pomieszczeniu wyłożonym białym marmurem. Pośrodku przebieralni ustawiona została podłużna ława, na której znajdowało się kilka białych, puchowych ręczników, długi szlafrok w tym samym kolorze oraz wszystkie niezbędne akcesoria by mogła upiąć swoje długie włosy. W pierwszej kolejności wampirzyca rozwiązała sznureczki utrzymujące zwiewny, przeźroczysty materiał wokół jej bioder, następnie zsunęła dolną część bikini oraz rozpięła podtrzymujący biust stanik. Ułożyła swoje ubrania na siedzisku po czym chwyciła miękki ręcznik i owinęła się nim ciasno. Na koniec związała swoje włosy w koński ogon, owinęła go kilkukrotnie dookoła gumki i upięła kilkoma wsuwkami.
Otwarta przestrzeń to pierwsza rzecz na jaką zwróciła uwagę gdy tylko przekroczyła próg przebieralni. Czuła otaczającą ich woń oceanu, specyficzny zapach słonej wody oraz jodu. Szum fal zaś z powodzeniem zastępował zwykle słyszane w tego typu obiektach melodie czyniąc to miejsce absolutnie wyjątkowym. Całości dopełniały zapalone świece, które różniły się od siebie wysokością i kształtem oraz rozsypane po podłodze płatki kwiatów. - Dla mnie A Rh+, w temperaturze ludzkiego ciała. – Zwróciła się do stojącej przy wolnym stanowisku kobiety. Obie służące wkrótce zniknęły za drzwiami prowadzącymi na korytarz zostawiając ich samych. Pandora wykorzystując okazję zbliżyła się do leżącego na łóżku mężczyzny. - Widzę, że zdążyłeś się rozgościć. – Wyciągnęła swoją dłoń, przesuwała swoje palce powoli po odsłoniętej skórze szatyna zaczynając od stóp, poprzez łydki, uda, plecy aż do ramion. Nie zajęła przygotowanego dla niej stołu po lewej stronie, zamiast tego podeszła do drewnianego stolika, na którym ustawione zostały różnego rodzaju kosmetyki i wybrała jedną z gotowych mieszanek olejowo-ziołowych. - Mógłbyś położyć się na plecach? – Zapytała rozcierając na dłoniach ciepły olejek z agrestu indyjskiego. W chwili gdy Mads spełnił wyrażoną przez czarnowłosą prośbę zbliżyła ona ręce do twarzy czystej krwi wampira. Najpierw kilkukrotnie przeczesała palcami jego włosy rozprowadzając w ten sposób olej, delikatnie chwytała i skręcała poszczególne kosmyki by substancja lepiej się wchłonęła. Z doświadczenia wiedziała, że włosy po tego rodzaju pielęgnacji stawały się bardziej miękkie, błyszczące i nawilżone. Właściwy zabieg rozpoczęła od lekkiego uciskania i pocierania opuszkami palców czoła, od środka i kontynuowała masaż na boki. - Tego rodzaju masaż stymuluje cały układ krążenia. Poprawia czujność umysłu, koncentrację oraz pamięć. Redukuje napięcie i głęboko relaksuje – Wyjaśniła łagodnym tonem jednocześnie przesuwając dłonie w kierunku skroni gdzie znajdował się jeden z ważniejszych punktów witalnych. Temu miejscu poświęciła wyjątkowo wiele uwagi, dość długo uciskała ten punkt gdyż odpowiedzialny był za łagodzenie stresu i nerwów. Po kilku minutach wampirzyca przerwała masaż, uniosła głowę i spojrzała w kierunku drzwi, za którymi wyczuła obecność dwóch pracownic SPA. W urywanych szeptach Pandora słyszała coraz większe zniecierpliwienie oraz dezorientację aczkolwiek docenić należało, iż potrafiły być na tyle taktowne by nie przerywać im w trakcie. - Chyba nie powinniśmy dłużej testować cierpliwości tych uroczych dam. – Powiedziała czarnowłosa unosząc ku górze kąciki ust.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sob Maj 02, 2020 7:58 pm | |
| Kiedy Pandora weszła do pomieszczenia Mads uniósł się na łokciach. Chciał wstać, albo przynajmniej przyjąć taką pozycję, by widzieć kobietę, ale smukłe palce błądzące po jego skórze skutecznie powstrzymały go przed poruszaniem się, łaskocząc przy tym przyjemnie. Uśmiechnął się. — Wiesz, mogłaś mi wcześniej powiedzieć, że nie chcesz kolejnego drinka — odezwał się, zamykając oczy i poddając się jej dotykowi. — Nie obraziłbym się, jeśli o to się martwiłaś. W końcu sama wiesz najlepiej, czego potrzebujesz. A ja nie lubię się narzucaAAaaać — dodał, by na koniec nagle wstrzymać oddech, jednocześnie uciekając od jej dłoni, gdy trafiła na bardziej wrażliwe miejsce gdzieś z boku ciała. Jego ramiona pokryła gęsia skórka. — Fuck — syknął cicho, wypuszczając wstrzymywane powietrze i podniósł opuszczoną głowę, by na nią spojrzeć, ale nic nie powiedział. Potem zrobił to, o co prosiła i odwrócił się na plecy.
Palce Pandory wplątujące się w jego włosy sprawiły, że natychmiast zamknął oczy, a gdy rozpoczęła swój masaż siłą powstrzymywał się, by nie mruczeć jak jakiś cholerny kot. To wszystko było tak relaksujące, że niemal wprawiało w letarg. Przez chwilę czuł się, jakby lewitował na chmurce. Jego ciało stało się przyjemnie ciężkie — nie tylko głowa i okolice, ale też ręce, czy nogi. Jak w fazie tuż przed snem, kiedy ciało rozluźnia się i rozgrzewa i tak trudno jest się poruszyć. I w zasadzie nawet nie ma się wtedy na to ochoty. Jej głos tylko dopełniał efektu. Łagodny, miękki ton, doskonale komponujący się napływającym gdzieś z daleka szumem morskich fal. — Nie powinniśmy. Tylko ciężko mi powiedzieć "dość". Masz magiczne dłonie. Powoli otworzył oczy, spoglądając w górę. Uniósł do góry prawy kącik ust. — Ale masz rację. Nie znaleźliśmy się tu ze względu na mnie. Podniósł się do siadu. — Gdyby jednak tak było już teraz uznał bym wizytę za niezwykle satysfakcjonującą. Uśmiechnął się szerzej i zszedł z łóżka. Potem wezwał stojące za drzwiami masażystki i pozwolił im rozpocząć zabiegi. | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Czw Maj 07, 2020 8:23 pm | |
| Już ta rozmowa ciążyła mu na sercu. Przyznawanie się do błędów i niewłaściwych decyzji było dla niego koszmarne. Nie chciał być świadom swoich wad i tego, że wszystkiemu winien był on sam. Nikt inny nie miał tak znacznego wpływu na jego własne życie. Nie chciał tego wiedzieć i nie chciał mieć tak ogromnego wpływu, bo jego działania tylko przysparzały mu kłopotów i odsuwały od niego każdego, kogo chciał mieć blisko. Problem w tym, że nie mógł sobie tego życzyć i musiał w końcu zacząć bardziej myśleć nad podejmowanymi decyzjami. Nie powinien działać impulsywnie, tak jak to robił do tej pory, ale z drugiej strony miał wrażenie, że tym samy odrzucał samego siebie. I tak źle, i tak niedobrze. Aaron jednak zaczynał sobie zdawać sprawę z tego, że to wszystko i tak nie miało żadnego znaczenia. Nigdy nie będzie miał tego, czego chce. Podążanie za swoimi potrzebami nigdy, w żadnej sytuacji nie doprowadzi go do pragnień i nawet nie chodziło tylko o to, że nie do wiedział, czego chciał. Za to bardzo skutecznie pozbawiało go to bliskich. Powielał błędy ojca i tym samym całkowicie ignorował poświęcenie matki. Należało to zmienić tylko w ogóle nie wiedział, jak się za to zabrać.
- Etapy, jasne… - powtórzył, żeby bardziej to zapamiętać. Być może Alec miał rację i naprawdę powinien usiąść i zaplanować, jak wszystko naprawić. Nie chciał powoływać się na strach, tak jak to robił Vincent. To bardzo skutecznie działało, ale nie taką głową rodu chciał być Aaron. Niestety największą przeszkodą w tym był jego ojciec, z którym nie miał żadnych szans, bo już się z nim mierzył. – To jak walka z wiatrakami – wywrócił oczami, mówiąc do samego siebie i spojrzał na brata, który do niego podszedł. Instynktownie uścisnął dłoń Aleca, słuchając co mówił i kiwnął głową. – Ja też nie… - pozwolił mu się oddalić, samemu jeszcze chwilę zostając na plaży. Tak naprawdę nie wiedział, jak się teraz czuł. Z jednej strony czuł ulgę, ale z drugiej czuł pewnego rodzaju… frustrację, że pomimo wszystko, młodszy Marou wciąż zamierzał odcinać emocje. Świadomość, że to była jedyna okazja, w której mógł w ten sposób rozmawiać z bratem była naprawdę… dołująca. Nie denerwował się, bardziej czuł… irytację, spowodowaną tym, że po prostu czuł się strasznie zrezygnowany. Wiedział, że zaakceptowania brata takim, jaki jest będzie dla niego ogromnym wyzwaniem.
- Dotknąłeś dna, teraz trzeba się odbić… - powiedział do samego siebie, odwracając się i wędrując z powrotem do rezydencji. Czemu to nie mogło być prostsze? Miał serdecznie dość tego, że nic mu kurwa nie wychodziło.
| |
| | | Valeriane
Liczba postów : 26 Join date : 08/12/2019
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Maj 20, 2020 8:06 pm | |
| Skupiony na Roxanne wszystkimi zmysłami, Cesare stracił czujność. Nie zauważył że mają bliskie towarzystwo, że facet w spódniczce zdążył tak szybko wrócić. Jego krzyk dotarł do niego późno, zaledwie na milisekundy przed przytrzymaniem za ramiona. Zdezorientowany i zaskoczony, gwałtownie wyszarpał się uścisku krępującego ruchy i obrócił w stronę napastnika, powstrzymując oddech i siłą woli zwalniając chaotyczne, zbyt mocne bicie własnego serca. Powstrzymał się od ataku, kiedy tylko jego spojrzenie zatrzymało się na twarzy ingerującego w ich walkę wampira. Nagle znów znalazł w eleganckim korytarzu, w domu na wodach oceanu Spokojnego. W domu pełnym wampirów, którzy mogli ich zobaczyć i którzy z pewnością usłyszeli. Nie byli z Roxanne sami; jak mógł tak łatwo dać się sprowokować? Przecież nie przyjechał tu na jebane wakacje ani na osobistą wendettę. Jego wściekłość i żądza krwi nie zniknęła; ukrył ją tylko głębiej. Bo była przeznaczona tylko dla czekoladowych oczu kobiety. Zerknął złym spojrzeniem w bok, w stronę Roxanne, która odezwała się jako pierwsza, po czym nerwowym ruchem zaczesał do tyłu włosy opadające mu na twarz. — Rzeczywiście — prychnął, wsączając w to jedno słowo tyle sarkazmu, ile tylko się dało. Zawsze przecież rzucał się na inne wampiry, kiedy starały się ingerować mu we fryzurę. — Szkoda, że przerwałeś. Właśnie staraliśmy się ustalić, kto z nas jest lepszym stylistą — z tymi słowami i krzywym, ironicznym uśmiechem przeniósł wzrok na mężczyznę, który im przerwał. Nie zamierzał tłumaczyć się z niczego obcemu wampirowi, którego w ogóle to nie dotyczyło. — Cesare Pellegrini, dopiero co przypłynąłem na wsypę. A ty jesteś?... — zawiesił to pytanie, unosząc nieznacznie brwi. Chociaż na twarzy nie został ślad po morderczych zapędach, na samym dnie jego żołądka wciąż gotowała się wściekłość i coś jeszcze, co obudziła w nim Roxanne Ayton.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Wto Lip 14, 2020 9:07 pm | |
| Cokolwiek działo się na korytarzu ucichło mniej więcej w momencie, w którym Xanthia otworzyła usta, więc Nymeria po prostu wyrzuciła to z głowy. Tymczasem kobieta zapytana o tatuatora odpowiedziała, że pewnie dałoby się coś zorganizować. — Dziękuję ci — odparła Nym, posyłając jej delikatny uśmiech i kiwając lekko głową w wyrazie wdzięczności. — Dopilnuję, by wysiłek im się opłacił.
Zerknęła w stronę wychodzącej Junko, nim odezwała się do Ashley. — Nie sądzę, żeby wampirza regeneracja miała jakikolwiek wpływ na wykonanie tatuażu. Jakby nie było nie jesteśmy jednak odporni na urazy. Jeden po drugim pochłonęła trzymane w dłoni koreczki i popiła resztką margarity z kieliszka. —Po prostu szybciej się leczymy, więc jeśli miało by to mieć jakikolwiek wpływ, to powinno raczej przyspieszyć cały proces. Szczególnie ten fragment z gojeniem, już po wykonaniu. Opłukała naczynie pod kranem, by po chwili ponownie je napełnić, tym razem krwią wyciągniętą z lodówki. —Od razu będzie widać końcowy efekt. I na pewno dłużej pozostanie wyraźny, nie to, co u ludzi. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Lip 15, 2020 1:01 pm | |
| Tymczasem w korytarzu Max próbował zrozumieć, co tu się odpierdala. Słowa Roxanne... zaskoczyły go odrobinę. Dziewczyna zdecydowanie nie wydawał się być w tej chwili damą w opresji. A może w ogóle nią nie była? Może wczorajszy incydent z Aleciem był tylko odosobnionym przypadkiem? Nie mógł tego wykluczyć, w końcu aż TAK dobrze się nie znali. Dodatkowo gdy nieznajomy typ wyrwał się z jego uścisku nie wyglądał, jakby od razy znów chciał rzucić jej się do gardła, więc cała ta sytuacja zostawiła go w dziwnym zawieszeniu. Irytacja, chwilowo zagłuszona przez przypływ adrenaliny, teraz wróciła z nową siłą. Chwilowo zdusił ją jednak w sobie, by jakoś pozbierać to wszystko do kupy. — Maxwell. Donovan — odparł na pytanie typa, marszcząc brwi.
Spojrzał na Roxanne, która w tej chwili wydawała się być o wiele bardziej ożywiona, niż gdy natknął się na nią po raz pierwszy. Wydarzenia wczorajszego wieczora chyba chwilowo straciły na znaczeniu. — Zorganizujcie sobie pokój, jak chcecie się tak bawić. Chyba, że lubicie, jak ktoś wam się wpieprza na trzeciego — rzucił do obojga, odwracając wzrok i przez chwilę palcami masując skroń. Pamiętając, co chciał zrobić, nim ruszył Roxanne "na pomoc", zacisnął zęby, by potem odezwać się do niej. — Polowanie nadal aktualne, czy zmieniłaś plany? — zapytał, rzucając znaczące spojrzenie w stronę Cesare, ewidentnie sugerując, że to właśnie mężczyzna jest tym nowym planem. Sam nie wiedział, co w tej chwili powinien zrobić najpierw, ale jej odpowiedź zdecydowanie miała znaczenie dla ustalenia ewentualnej kolejności. | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pon Lis 09, 2020 8:31 pm | |
| Słowa i wyjaśnienia Nymerii dały Ashley coś, nad czym musiała się dłużej zastanowić. Należało przyznać, że było wiele racji w tym, co mówiła wampirzyca, jednak blondynka nigdy specjalnie nad tym nie myślała. Urodziła się jako wampir szlachetnej krwi i nigdy nie czuła potrzeby rozważania na temat swojej rasy, brała co dawał los i wcielała w swoje życie. Niemniej, teraz to podejście wydawało jej się błędne, bo mogło się okazać, że niczego nie wiedziała na swój temat. Chyba za dużo razy przekładała to, co odgrywała w serialach czy filmach na normalne życie. Jeśli normalnym można było nazwać życie krwiożerczego potwora, o którym w średniowieczu krążyły koszmarne legendy. - Wiesz, że nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób? – podpytała, obserwując dziewczynę, sięgającą po woreczek krwi. Zapach posoki, która powoli wypełniała szklankę, przypomniał dziewczynie o tym, że dawno nie zaspokajała swojego pragnienia. Tknięta tą myślą sama sięgnęła po woreczek, ale nie czuła potrzeby przelewania zawartości do naczynie, więc po prostu zaczęła pić z niego. Jednocześnie uważanie słuchała rozmowy, nie rozważając zrobienia samej sobie tatuażu. Niemniej, chętnie zobaczyłaby wzór wybrany przez Nymerię. – Wydaje mi się, że masz w tym rację. Chyba zbyt szybko daję się zwieść filmom czy serialom. W którymś, z tego co pamiętam, był motyw, że tatuaż nie wypalony na skórze istoty nadnaturalnej szybko zniknął. Nie pamiętam tylko, w którym, ale to chyba ma o wiele mniejsze znaczenie. Wiesz może jaki wzór byś chciała? Zaintrygowana reakcją Cesare na jej słowa, kobieta wręcz przewiercała go wzrokiem. Czuła coraz bardziej narastającą ekscytację i ciekawość wywołaną tym, co wampir zrobi. Szybko przekonała się, że również on nie zamierzał wciągać w ich prywatny konflikt trzeciej osoby. Nie mogła zaprzeczyć temu, że cholernie jej się to podobało i zamierzała smakować tej możliwości, którą miała. Te kilka lat temu wcale nie musiała spędzać z Cesare upojnej nocy, ale nie była w stanie ukryć tego, że tak samo wtedy, jak i teraz, ten mężczyzna wywoływał w niej pragnienie. Póki co, jeszcze je w sobie dusiła, przekonana o tym, że im dłużej będzie to robiła, tym intensywniej w końcu wybuchnie, na co już teraz liczyła. Czerpała nie dającą się opisać przyjemność z tej relacji, mimo że w tej chwili, na pierwszy rzut oka, wydawała się raczej wroga. - Im więcej tym lepiej – zażartowała, czując jak jej emocje opadają coraz bardziej, bo uwagę ponownie skierowała także na Maxwella. Nadal pamiętała o tym, co planowali zrobić i wcale nie zamierzała sobie tego odpuszczać. Po wczorajszym, zbyt bliskim spotkaniu z Aleciem, nadal czuła się osłabiona. To, że była w stanie zmierzyć się chwilę z Cesare było tylko i wyłącznie efektem adrenaliny, która nagle uderzyła jej do głowy. – Nie zmieniłam planów – odpowiedziała długowłosemu, posłała Pellegriniemu jeszcze jedno spojrzenie przymrużonych oczu i podeszła do wcześniejszego towarzysza. – Gdzie planujemy się udać? – zapytała, dając mu znać, że była gotowa się z nim udać w wybranym przez niego kierunku. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Wto Gru 08, 2020 6:28 pm | |
| Czarnowłosa cofnęła się nieznacznie gdy Mads poniósł się do pozycji siedzącej. Wypowiedziany przez mężczyznę komplement sprawił jej ogromną przyjemność, znacznie większą niż miała zamiar przyznać. - Dziękuję. - Odpowiedziała odwzajemniając uśmiech.
Mads wstał z łóżka, a następnie ruszył w kierunku drzwi wejściowych aby ponownie zaprosić do pomieszczenia pracownice hotelu. Prawdę powiedziawszy Pandora nie miałaby nic przeciwko gdyby z ust młodego Ivarsena padła propozycja aby zrezygnować z towarzystwa postronnych osób i kontynuować spotkanie tylko we dwoje aczkolwiek mimo dość krótkiej znajomości zdawała sobie sprawę, iż nie jest to typ faceta, który na pierwszej randce posuwa się do czegoś więcej niż pocałunek w rękę lub w policzek przy pożegnaniu. Na ten moment musiało wystarczyć jej kilka sekund, w czasie których zawiesiła spojrzenie na ukrytych pod białym, puszystym ręcznikiem pośladkach szatyna mile pobudzając swoją wyobraźnię.
Brunetka położyła się na stole do masażu, a chwilę potem młoda Azjatka rozpoczęła zabieg od wmasowania delikatnymi, okrężnymi ruchami wygładzającego peelingu w skórę. Miało to oczyścić skórę z niedoskonałości, a także uelastycznić oraz ujędrnić całe ciało. Co prawda tego typu zabiegi nie były wampirom niezbędne lecz nie dało się zaprzeczyć, iż były niezwykle relaksujące i przynosiły odpowiednie rozluźnienie. - Magiczne dłonie… - powtórzyła zdanie, które zaledwie kilka minut wcześniej wypowiedział Mads w odniesieniu do zaprezentowanych przez ciemnowłosą umiejętności. Leżący na łóżku obok chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak trafne, przynajmniej w przypadku Pandory, było to sformułowanie. - Tak się zastanawiam… Wierzysz w coś takiego jak magia? Sztukę przepowiadania przyszłości za pomocą kart tarota bądź run? Przyszłość zapisaną w gwiazdach? – Zapytała.
| |
| | | Momoko Admin
Liczba postów : 110 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sob Gru 12, 2020 12:06 am | |
| Przez pewien czas stałem jeszcze ze wszystkimi w kuchni, chcąc nie chcąc słuchając poszczególnych rozmów, chociaż sam już w nich nie uczestniczyłem. Kolejne parędziesiąt minut spędziłem w towarzystwie Niny i paru innych osób pozostających na zewnętrznej części stojącej na wodzie posiadłości, głównie leżąc na leżaku i popijając coraz to dziwniejsze drinki zarekomendowane przez stojącą wówczas za barem barmankę. Niektóre były pozytywnie interesujące, a w niektórych po raz drugi już nie umoczyłbym swoich ust. W pewnym momencie przyszedł też esemes od Ayi, w którym obwieściła swoją gotowość na trening dokładnie w ciągu następnych 30 minut. Co prawda w trakcie podróży na wyspę umówiliśmy się, że wciąż będę pomagał jej przy treningach, ale po wczorajszej sytuacji z Aaronem brałem pod uwagę, że wciąż może być na tyle rozdygotana, że postanowi przełożyć to na czas, gdy poczuje się nieco lepiej… z drugiej strony to jednak Kiryuu… Kiryuu nie siedzi bezczynnie w jednym miejscu, jeśli może działać, jeśli swój gniew może w jakiś sposób spożytkować… istniała spora szansa na to, że trening pomógłby jej oczyścić umysł i przynieść poczucie kontroli, że to co robi ma faktycznie jakiś efekt, może się bronić i odnosi to jakiś skutek. „serce? fuj. to na pewno do mnie, czy pomyliłaś kontakty?” – odpisałem, jednakże nie czekając już na informację zwrotną. Wykorzystałem ostatnie chwile względnego spokoju na wylegiwanie się, aż prawie ogarnęło mnie coś na kształt senności. Tuż przed zmyciem się do pokoju, który dzieliłem z Nymerią, nachyliłem się nad leżakiem, który zajmowała Nina. Promienie słońca zatrzymały się na moich szerokich ramionach i plecach, a jej sylwetkę przykrył powstały cień. Przemknąłem wzrokiem po jej zamkniętych oczach i rozluźnionej, spokojnej twarzy. Miałem nadzieję, że w istocie nie byłem dla niej taką przeszkodą… pasożytem ucztującym na tych smugach światła, które zawsze ją otaczały. I że nie pożałuje tego, co wczoraj mi powiedziała. Przejechałem delikatnie opuszkami palców po jej nagim ramieniu, czekając aż otworzy powieki, a kiedy to nastąpiło schyliłem się jeszcze bardziej, aby móc złożyć na jej ustach łagodny pocałunek. Miał takim pozostać, ale jej lekko rozchylone wargi skusiły mnie do skorzystania z zaproszenia i pozwoliłem sobie na coś głodniejszego i bardziej drapieżnego, niż oryginalnie zamierzałem. Tęsknota. To pierwsze co przyszło mi na myśl, gdy złapałem jej usta swoimi. Zdałem sobie sprawę, że zanim to uczucie ucichnie, zdąży minąć trochę czasu… — Zgaduję, że… wczoraj się tobą nie nasyciłem. — mruknąłem chrapliwie, milimetr od jej skóry. — Planuję to naprawić. — uśmiechnąłem się lekko, jednakże tym razem bez widocznej w tym standardowej zaczepki i złośliwości. Ciepło. Dla niej. Tylko dla niej. Wyprostowałem się wówczas, ścierając kciukiem jakikolwiek błyszczyk dziewczyna mogła na mnie pozostawić i żegnając ją krótkim „do później” zniknąłem we wnętrzu budynku. Zabrawszy ze sobą broń i amunicję ćwiczebną ruszyłem w kierunku łódek i w niedługim czasie znalazłem się ponownie na brzegu wyspy. Z pomocą funkcji lokalizacyjnej na telefonie znalezienie Ayi nie było dla mnie większym problemem, chociaż po drodze zastanawiałem się czemu zwyczajnie nie wybraliśmy się razem. Może chciała mieć jeszcze chwilę dla siebie? Przemyśleć to i owo? Tego się już raczej nie dowiem, bo nie zamierzałem jej o to pytać. Przechodząc między drzewami i wszelkiej maści bujnymi krzaczorami wreszcie dotarłem do miejsca przeznaczenia, które o dziwo wyglądało niczym wyspiarska polana (o ile można było to tak nazwać). Zewsząd otaczał nas busz, ale tutaj było nieco wolnej przestrzeni, w sam raz na niczym niezmącone „przepychanki”, jednocześnie z daleka od oczu niepożądanych gapiów. W końcu teoretycznie to miał być dalej sekret, o którym Shane miał się nie dowiedzieć. Nie miałem pojęcia jak długo jeszcze uda się utrzymać to w tajemnicy, ale na ten moment to nie było moje największe zmartwienie. Miałem tylko nadzieję, że gdy się dowie to Aya zdąży zrobić w miarę widoczny progres, abym na swoją obronę miał chociaż argument, że moje wysiłki przyniosły jakiś owoc i nawet jak ojciec nie pozwoli jej wstąpić w nasze szeregi to nabyta wiedza i umiejętności przydadzą się jej w defensywie, na wypadek jakiejś niespodziewanej sytuacji, których w naszym świecie niemało… miałem wręcz wrażenie, że ta spirala szaleństwa z biegiem czasu nakręcała się coraz bardziej, a nieprzewidziane i niebezpieczne sytuacje wyskakiwały jak grzyby po deszczu, czy zmartwieni samopoczuciem randomowego przechodnia dresi, wychodzący z ciemnej alejki i pytający „masz problem?”. Po otaksowaniu wzrokiem terenu moje oczy wreszcie spoczęły na istocie, która mnie tu przywiodła i dopiero wtedy zorientowałem się, że coś jest nie tak. — Niebieskie włosy, serio? — uniosłem jedną brew w drwiącym geście, jednocześnie podchodząc nieco bliżej, aby móc złapać między palce ten charakterystyczny dla niej warkocz. Nie umknął mojej uwadze nierównomiernie rozprowadzony barwnik, który gdzieniegdzie wyraźnie odznaczał się na jej super jasnych włosach, a miejscami był ledwo widoczny. — Kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one, hm? — rzuciłem, lekko ją za niego ciągnąc. — Ale żeby aż tak? Nie sądziłem, że Pentagramówny tak bardzo zawróciły Ci w głowie. — prychnąłem, wypuszczając z uchwytu ten, pożal się boże, niewypał. — Mogłaś chociaż spytać znawcę z czym to się je. — tutaj dumnie zaczesałem do tyłu swą bujną, pofarbowaną grzywę. Mógłbym z nią reklamować jakąś farbę. No mur beton. Po chwili jednak spoważniałem, a z mej twarzy zniknęło typowe szyderstwo. Przejechałem wzrokiem po dziewczynie od stóp do głów, tym razem nie skupiając się typowo na wyglądzie, a spoglądając w taki sposób, jakbym próbował ocenić jej wewnętrzny stan. — Jak się czujesz? Wiesz… po „tym”. — spytałem, robiąc krótką pauzę przed ostatnimi dwoma słowami, zastanawiając się w trakcie jak to ująć. Nie wiedziałem czy lepiej było nazywać rzeczy po imieniu, czy określić to bardziej ogólnie, więc wolałem poprzestać na czymś brzmiącym bardziej neutralnie. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Nie Gru 13, 2020 12:33 pm | |
| Gdy masażystki weszły do pokoju rozłożył się na stole i pozwolił im przystąpić do pracy i musiał przyznać, że peeling, który zafundowała mu zajmująca się nim kobieta, był niezwykle przyjemny. Wprawne ruchy dłoni w połączeniu z masującymi drobinkami sprawiały, że czuł się bardzo rozluźniony. Co prawda różniło się to znacznie od tego, co robiła mu Pandora — brakowało atmosfery intymności i tej sennej błogości, która go wtedy ogarniała — ale i tak było niezwykle przyjemnie. Miał tylko nadzieję, że sama wampirzyca również czuje się dzięki zabiegowi odrobinę lepiej.
Kiedy się odezwała, odwrócił głowę w jej stronę i przez chwilę przyglądał się uważnie, zastanawiając nad odpowiedzią. — W przyszłość zapisaną w gwiazdach nie wierzę. Albo może raczej wolałbym nie wierzyć. Ale przepowiadanie przyszłości nie wykracza bardzo poza wszystko, co znamy, więc nie mógłbym tego z czystym sumieniem skreślić. Dyskretnie zerknął w stronę kobiety masującej Pandorę. Z jednej strony wyspa należała do Pentagramów i istniała szansa, że pracujący tu ludzie wiedzieli to i owo na temat wampirów, ale z drugiej zdawał sobie sprawę, że jeśli się mylił, to mówienie otwarcie na temat pewnych aspektów ich życia byłoby co najmniej nietaktowne. Z tego właśnie powodu nie wspomniał o mocach, choć chciał, bo wiedział przecież, że niektóre wampiry mają dar przewidywania przyszłości. Domyślał się jednak, że ona także to wiedziała. Oraz, że nie o to jej chodziło.
— Uważam jednak, że zazwyczaj to, co szumnie nazywamy przepowiadaniem przyszłości, to po prostu obserwacja otoczenia, wyciąganie wniosków i rozumienie konsekwencji pewnych działań. Jeśli zaś idzie o karty, czy runy, to sądzę, że za dużo w tym losowości, by traktować to stuprocentowo poważnie. Choć nie przeczę, że czasami faktycznie takie wróżby bywają trafne. Spojrzał na nią. — Domyślam się jednak, że ty wierzysz dużo bardziej, tak? — uśmiechnął się. — W końcu to pytanie nie wzięło się znikąd. | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Nie Gru 13, 2020 3:27 pm | |
| Powtarza się, że spacer na świeżym powietrzu pomaga się uspokoić i wybrać właściwy kierunek. Aaron tego nie czuł. Po ciężkiej rozmowie z bratem i chwili samotności na jednej z plaż, ruszył powoli w kierunku pokoju. Nie spieszył się, jakby chcąc, żeby piesza wędrówka rzeczywiście pomogła mu z chaosem w głowie. Starał się, łapał oddech, czasami się zatrzymywał, żeby czemuś się przyjrzeć, ale wcale nie czuł się lepiej. W zasadzie nic się nie zmieniło. Wciąż był zagubiony w tym wszystkim, co się wydarzyło i jeśli miał być szczery, nie wiedział co należało teraz z tym zrobić. Głowa go bolała od zastanawiania się nad tym, jak na to wszystko zareagować. Kilkakrotnie przyłapał się na tym, że rozważał całkowite zrezygnowanie z robienia czegokolwiek. Musiał zająć się tyloma relacjami i błędami, że nie wiedział, czy staczy mu na to sił i pomysłów. Poza tym też nie miał pewności, czy było warto. Pomimo tego, że był w szkole już kilka miesięcy, jak do tej pory nie udało mu się zyskać zbyt wielu pozytywnych relacji. Nawet miał obawy, czy jego znajomość z Nymerią wciąż była na dobrym poziomie. Prawdopodobnie o tę jedną bał się najbardziej, ale nie miał odwagi o to zapytać. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będzie miał problem z działaniem. Wchodząc do hotelu chciał się udać do kuchni i napić czegokolwiek normalnego, bo przez ostatnie godziny wlewał w siebie głównie alkohol, ale po paru krokach w tym kierunku, wyczuł że to pomieszczenie było pełne wampirów. A nie był gotowy na spotkanie z którymkolwiek z nich. Był w tym momencie tak rozwalony psychicznie, tak… zmęczony ciężkimi rozmowami, że naprawdę nie chciał stawać przed kolejną tego rodzaju. Nie chciał po raz kolejny siedzieć samotnie, ale z drugiej strony, jeśli miał znosić oceniające i nieprzychylne spojrzenia, które uczniowie kierowaliby w jego stronę, zastanawiał się czy samotność nie była w tym momencie o wiele lepszym rozwiązaniem. Jednocześnie cisza, w której miałby wtedy siedzieć, nieznośnie by go kuła i to też nie było dobre. Wtedy by się dosłownie bił z myślami, a chciał je zagłuszyć. Zastanawiał się, w jaki sposób miałby je z siebie wyrzucić i przyszedł mu do głowy tylko jeden. Potrzebował do tego gitary i notatnika, które znajdowały się w jego pokoju. Tam się udał, mijając po drodze wejście do kuchni.
| |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pon Gru 14, 2020 8:34 pm | |
| Udzielona przez ciemnowłosego odpowiedź wywołała we mnie lekką konsternację… Uniosłam głowę i obróciłam ją aby spojrzeć na mojego towarzysza zastanawiając się jak powinnam odebrać jego słowa. Czy powinnam doszukiwać się w nich jakiegoś ukrytego przekazu? A może nawiązanie do umiejętności przepowiadania przyszłości jaką posiada Sybilla było z jego strony zupełnie przypadkowe? Jakby tak odrobinę dłużej się nad tym zastanowić to prawdopodobieństwo, że Mads posiada wiedzę o mocach mojej młodszej siostry było naprawdę bardzo znikome, z drugiej strony zaś nie mogłam niczego wykluczyć. - Każdy z nas ma jakieś pasje, swoje małe obsesje… Dla ciebie, jak sądzę, jest to szkutnictwo i globtroterstwo… Dla mnie taką samą rolę odgrywa tarot i to czego się mogę z niego dowiedzieć. – Odpowiedziałam nie odrywając wzroku od jego ciemnobrązowych tęczówek.
- Ymm… - Mruknęłam cicho wyrażając swoje niezadowolenie gdy masująca moje ciało pracownica hotelu zakończyła pierwszą część naszej relaksującej przygody. Młoda kobieta o azjatyckich rysach twarzy podała mi śnieżnobiały biały ręcznik, a następnie gestem dłoni zaprosiła na kolejny etap rytuału jaki stanowić miała wspólna, aromatyczna kąpiel w ogromnej wannie. Bez zbędnego wahania zanurzyłam się w wypełnionej wodą bali. Unoszące się na powierzchni wody płatki kwiatów skutecznie zakrywały nasze ciała*, a dodatkowo wypełniały pomieszczenie słodkim aromatem. Ujęłam w dłoń kieliszek z krwią, o który poprosiłam wcześniej i zamoczyłam usta. - Wyborna… – Pochwaliłam z uśmiechem doceniając smak oraz odpowiednią temperaturę w jakiej została podana. Dzierlatka, której upuszczono tą życiodajną ciecz z pewnością nie miała więcej jak dwadzieścia wiosen. Dopiero teraz ponownie zwróciłam całą swoją uwagę na szatyna. - Trudno jednak nie przyznać Ci racji. Większość wróżek korzysta z tego rodzaju sztuczek… Zanim rozpoczną czytać z kart, szklanej kuli, run czy horoskopu zaczynają od „czytania” klienta. Wykorzystuje się wskazówki pochodzące z mowy ciała, wyrazu twarzy, zachowania, sposobu mówienia, wyglądu cery czy nawet elementów ubioru. Częstym zabiegiem jest również rozpoczęcie luźnej rozmowy, przy okazji której druga osoba ujawnia wiele interesujących informacji o sobie. – Rzekłam dość aluzyjnie uśmiechając się do chłopaka. - Karty pozwalają mi spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy, dzięki nim mogę zwrócić szczególną uwagę na kwestie, które normalnie mi umykają lub pozornie wydają się mało istotne… To bardziej ocena naszych zamiarów, planów i celów niż to, co faktycznie wydarzy się w przyszłości.
* Z tego co pamiętam Panda ma na sobie tylko jakieś takie pseudo flizelinowe stringi jakie dają w tego typu obiektach
| |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Wto Gru 15, 2020 5:39 pm | |
| Po wysłaniu wiadomości do Eiichiego, że już za pół godziny będę gotowa, ruszyłam w wyznaczonym kierunku. Z tego co zdążyłam zauważyć, sama mapa Google nie do końca trafnie wskazuje wszystkie punkty wyspy, a tam, gdzie w rzeczywistości powinna być puszcza, albo jakiś wodospad, zauważyłam na mapie jedną, szarą plamę, jakby strona co najmniej dostała pewnego rodzaju laga. Przez ostatni czas zdążyłam się zorientować, gdzie jest otwarty teren, dosyć duży i raczej nieodwiedzany, więc wybór miejsca nie stanowiło aż tak dużego kłopotu… Jednakże nie umknęło mojej uwadze to, że na tej wyspie muszą być miejsca i zakątki, o pojęciu których wie raczej niewiele osób. Żeby już nie uszczegóławiać, że sami Pentagram… Zdecydowałam się przebiec aż do samej polany i choć nie zdążyłam się jakoś zmęczyć, zaczęłam już czuć odprężający wpływ aktywności na moje ciało. A jak to ktoś, kiedyś mądry powiedział: psyche i soma istnieją jako dwie sfery połączone w jedność i bezpośrednio na siebie wpływają. Ale już nie wiedziałam, czy to Arystoteles, czy jakiś Faraon. Zdjęłam słuchawki, stojąc na trawie, których barwa zaczynała przypominać butelkową zieleń. Do moich uszu zamiast znajomych melodii rock’a, zaczęły docierać skromne odgłosy ptaków i poruszających się liści. A potem poczułam specyficzny zapach mojego brata jeszcze zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Odwróciłam się, by móc zobaczyć Eiichiego, nieoryginalnie odzianego w czerń. Szybko przypomniał mi, że moje włosy zasadniczo uległy metamorfozie, ale nie poczułam się z tego powodu jakoś wzruszona. - Nie, na niby- odparłam tuż po jego pierwszym zdaniu, zastanawiając się po chwili nad postawioną przez niego tezą. Pentagramówny? - Wiesz, jakbym chciała się do nich upodobnić to zawartość albo Twojej, albo Shane’a karty kredytowej niezaprzeczalnie poszłaby na operację plastyczną biustu. Mam wrażenie, że to pierwsze, na co się u nich zwraca uwagę… Potem bym przeszła jakiś kurs sukowatości. A potem może faktycznie, pomyślałabym o fryzjerze…- odpowiedziałam, marszcząc brwi w momencie, kiedy pociągnął mnie za warkocz. Ludzie, ludzie, to nie jest smycz. - To po prostu efekt tego, że mojemu tymczasowemu współlokatorowi się coś odkleiło w mózgu. Przypomniał mi się moment, kiedy Keira zaprosiła mnie na krótką rozmowę i, o dziwo, stwierdziła że w jej szafie jest to, co leżałoby na mnie po prostu perfekcyjnie. W zasadzie, zachowywała się wtedy normalnie, nie byłam tylko przyzwyczajona, że rozmawiała ze mną tak przyjaźnie, jakbyśmy co najmniej kolegowały się od kilku miesięcy. Spojrzałam na Eiichiego, gdy zadał mi dosyć nieprecyzyjne pytanie, przez które musiałam się dobrze zastanowić, o co mu chodzi. Ostatnia doba była pełna wrażeń, lecz zdążyłam się domyślić, że mojemu bratu chodziło o ten niespodziewany pocałunek. Zamrugałam parę razy, sama ujmując swój warkocz w ręce. To było poniekąd słodkie, że się tak pytał. I troszczył? Ile on już miał przygód z kobietami? A to w klubie, a to poza. Ile zdążył ugryźć, ile kobiet same pukały do niego w celu niewiążących relacji? Czy może faktycznie chodziło mu o to, że to był Aaron. Bo co innego sam czyn, a co innego to, kim jest oprawca. Tylko że moi bracia nadal nie do końca wiedzieli, na czym opierała się moja wcześniejsza relacja z Marou i- gdyby wiedzieli- to w sumie nie chciałam myśleć o konsekwencjach i ich dalszych decyzjach. Mimo goryczy, mimo złości i dziwnych zwrotów akcji pomiędzy mną, a Aaronem, nie chciałabym, by to, co pomiędzy nami zaszło miało aż taki duży wpływ na relacje Kiryuu-Marou. I Eiichi, i Shane będą kiedyś stanowili część rządu łowców, mimo wszystko byłam tego pewna. A Aaron, mimo jego jęków i uciekania od odpowiedzialności, zapewne też stanie się głową swojej nad-ważnej rodziny. I jeśli coś między nimi miałoby pójść nie tak, to tylko ze względu czysto logicznych, poważnych, czy że się tak ośmielę- politycznych. W relacjach bliższych i sytuacjach, gdzie nie okazują mi szacunku, miałam zamiar poradzić sobie sama. Bo kurna, nie znalazłam się tu dzisiaj, z Eiichim na treningu, bez powodu. - W porządku. To był tylko pocałunek, Eiichi. A to, że moje oczy zdążyły uronić parę łez to może bardziej kwestia zaskoczenia, a nie wielkiego smutku… Chociaż… Przyznaję, że w tamtym momencie lepiej mi było, kiedy sama nie musiałam go od siebie odsuwać…- mruknęłam, dziwnie zawstydzona, patrząc na trawisko… - Powiem Ci dziękuję teraz, bo po treningu nie wyjdą mi te słowa z ust… Jak sądzę- dokończyłam, wzdychając i cofając się trochę do tyłu. - No więc? Co będziemy robić? Karate z drzewami, czy każesz mi robić pompki? Ostrzegam, że umiem tylko pięćdziesiąt*. ______________ * jako że wampir, przeliczając na człowieka to by było pewnie 5 pompek X D | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sro Gru 23, 2020 7:17 pm | |
| Opinia Pandory na temat "wróżb" okazała się być dużo bardziej rzeczowa, niż się pierwotnie spodziewał. Nie to, żeby posądzał ją w tej kwestii o fanatyzm — znał ją zdecydowanie zbyt krótko, by wysnuwać takie wnioski — ale dobrze zdawał sobie sprawę, że osoby... uduchowione? Mają tendencję do zaciekłej obrony swoich przekonań, a wszelkie argumenty nic dla nich nie znaczą. Wyglądało jednak na to, że ona patrzyła na to dużo bardziej praktycznie.
— Cóż, jeśli tak do tego podejść, to tarot faktycznie wydaje się pomocny. W końcu żadne z nas nie jest idealne, nawet jeśli niektórzy zdają się tak sądzić. Każdemu czasem coś umyka w natłoku codziennych obowiązków. I każdy ma jakiś sposób, by wrócić na właściwe tory. Ten jest równie dobry, jak inne... — powiedział i chwycił szklankę, w której znajdowała się jeszcze resztka whisky, by do końca ją opróżnić.
— Woda faktycznie jest fantastyczna — rzucił, jednocześnie zwracając ku kobiecie swoje spojrzenie. Jej długie, ciemne włosy okalały szlachetną twarz, a na pełnych ustach tańczył jeszcze cień uśmiechu, którym go przed chwilą obdarzyła. Wydawało się, że wizyta odnosiła zamierzony skutek, ale nie wolał nie zakładać niczego z góry. — Jak się czujesz? — zapytał zatem. — Co prawda niedługo kończymy, ale możemy zamówić coś ekstra, jeśli chciałabyś jeszcze trochę... pouciekać od rzeczywistości. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Nie Gru 27, 2020 6:47 pm | |
| Nie sposób było zaprzeczyć słowom szatyna… Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia potrzebować będzie kogoś lub czegoś co odpowiednio nas nakieruje i wyznaczy właściwy cel. Tym właśnie był dla mnie tarot… Zaczęłam nawet się zastanawiać czy właściwie zinterpretowałam rozkład kart, który rozłożyłam tuż przed podjęciem decyzji o tym czy powinnam wraz z siostrą przyjąć zaproszenie od rodu Pentagram i przybyć na wyspę. Być może Głupiec sygnalizował nie tylko zbliżającą się podróż lecz także „otwarcie” się na nową, całkiem obiecującą znajomość. - To co wydarzy się w przyszłości zależy w głównej mierze od nas samych... Od naszych decyzji, naszych działań. – Powiedziałam bezwiednie wpatrując się w puste naczynie, który trzymałam w swojej prawej dłoni. Sybilla dobitnie udowodniła mi, że przyszłość MOŻNA zmienić… Zrobiła to wytrącając z mojej ręki kieliszek podczas urodzinowego przyjęcia Aarona uniemożliwiając mi wypicie zawartej w niej trucizny. I chociaż moja młodsza siostra wciąż nie była w stanie w pełni zapanować nad tą umiejętnością przez co ujawniała się ona w najmniej oczekiwanych chwilach tak trzeba było przyznać, że wtedy uratowała nas obie. Ale czy na pewno? Nie wiedziałam jakie plany odnośnie nas miał Vincent, wuj niezbyt chętnie dzielił się swoimi przemyśleniami lecz na wyspie znajdowała się jedna osoba, która może byłaby w stanie powiedzieć mi coś więcej. Z chwilowego zamyślenia wyrwał mnie głos młodego Ivarsena. - Czuję się cudownie… To był naprawdę wspaniały pomysł. – Odpowiedziałam na zadane przez chłopaka pytanie uśmiechając się delikatnie. – Z wielką przyjemnością spędziłabym resztę wieczoru w Twoim towarzystwie ale… muszę załatwić jedną, dość niecierpiącą zwłoki sprawę. – Stwierdziłam powoli podnosząc się z wanny dając tym samym czas jednej z masażystek by w porę okryła moje ciało białym, puszystym ręcznikiem. Wyszłam z wanny, a następnie ruszyłam w kierunku wyjścia. - Wynagrodzę Ci to, obiecuję. – Powiedziałam cicho zanim opuściłam pomieszczenie. Pół godziny później byłam już w swojej sypialni, po przekroczeniu progu od razu poszłam do przylegającej do pokoju łazienki i weszłam pod prysznic aby spłukać, ze swojego ciała resztę specyfiku, który pracownica SPA użyła w trakcie wykonywania peelingu i masażu. Strumień gorącej wody przyjemnie rozgrzewał moje nagie ciało. W pewnym momencie zaczęłam przesuwać swoje palce po wilgotnej, nagrzanej skórze... Zaczęłam od szyi, potem zaczęłam delikatnie pieścić moje piersi, a chwili gdy moja dłoń dotarła do miejsca pomiędzy udami zamknęłam oczy by w pełni oddać się doznaniom. Po zakończonej kąpieli wysuszyłam włosy, a następnie zaczesałam do tyłu, tak by odsłaniały twarz i zrobiłam niskiego, eleganckiego kucyka. Nałożyłam na powieki ciemny cień oraz podkreśliłam spojrzenie czarnym tuszem do rzęs. Ubrałam ażurową bluzkę z długim rękawem oraz czarną, dopasowaną spódnicę sięgającą łydek… ażurową bluzkę z długim rękawem oraz czarną, dopasowaną spódnicę sięgającą łydek. Na stopy wsunęłam wysokie sandały w tym samym kolorze. Gdy uznałam, że jestem gotowa opuściłam sypialnie i ruszyłam korytarzem w kierunku pokoju Aarona, byłam już niemal na miejscu gdy zauważyłam zbliżającą się z naprzeciwka znajomą postać… Zatrzymałam się przed wejściem do sypialni mojego kuzyna, na drzwiach wisiała tabliczka z nazwą „Oaza” - Cóż za niespodzianka… - Powiedziałam uśmiechając się do Xanthii – Skończyłaś już przeglądać najnowsze wydania czasopism dla panów? – Zapytałam lekko ironicznym tonem nawiązując do powitania jakim „zaszczyciła” mnie kilka godzin temu. | |
| | | Momoko Admin
Liczba postów : 110 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Nie Gru 27, 2020 6:50 pm | |
| Przez kolejne godziny starałam się raczej unikać towarzystwa, chcąc niejako odsapnąć od wczorajszego natłoku wrażeń. Sytuacji nie pomagało też to, że tego poranka nie miałam już pokoju na własność, a musiałam dzielić się nim z przybyszem, którego nie mogłabym nazwać pożądanym. Tak właściwie był tego kompletnym przeciwieństwem i gdybym tylko mogła wykopałabym go na taras. Albo i poziom niżej, żeby popływał sobie z rybkami. Najlepiej takimi z dużą paszczą i rzędami zębów. Czas ten spędziłam na intensywnym pływaniu, aby rozruszać mięśnie, przebieżce wzdłuż brzegu wyspy oraz krótkiej drzemce w cieniu palmy. Spanie w takich warunkach okazało się bardzo przyjemne. Zwłaszcza, że tu faktycznie mogłam sobie pozwolić na relaks, a nie zastanawiać się czy dziwak z łóżka obok przypadkiem nie wwierca mi się spojrzeniem w plecy, monitorując każdy mój bezwiedny ruch, czy byle oddech. Dlaczego Marou musieli być tacy pochrzanieni? A właśnie. W kwestii tych nieszczęsnych braci… przypominając sobie wczorajszą rozmowę z Aaronem zaczęłam się zastanawiać jak zniósł pomniejszenie do rozmiarów niewielkiej figurki. Ciekawe jak bardzo teraz chce mnie zabić… a może serio wykorzystał ten czas na głęboką kontemplację i zdał sobie sprawę z rzeczy, które wcześniej były dla niego niejasne? Będąc tak małym zrozumiał jak niewiele znaczy w obliczu ogromu świata, który będzie istniał jeszcze długo po jego śmierci? Ekhem, bądźmy szczerzy, tak daleko pewnie w przemyśleniach nie zawędrował, ale może faktycznie COŚ do niego dotarło. Zresztą… sama mogłam się przekonać. Wróciłam do posiadłości na wodzie z zamiarem zaproponowania Aaronowi wyskoczenia razem na jakiś trening. Chłopaczyna się pogimnastykuje, być może wyrzuci z siebie te negatywne emocje, a jak pomyślnie uderzy tu i ówdzie to może i mu się humor polepszy. W końcu będzie miał okazję, żeby dowalić lasce, która zdążyła zagrać mu na nerwach. Przebywając tutaj przez poprzedni tydzień byłam „skazana” na treningi jedynie z tutejszym trenerem, chociaż i on przestał stanowić dla mnie większe wyzwanie. Po kilku sparingach miałam okazję dobrze przyjrzeć się jego systemowi działania i każda kolejna walka była coraz krótsza niż poprzednia. Potrzebowałam świeżego kąska, jakiejś nieprzewidywalności i dreszczyku emocji, towarzyszącego przy zmierzaniu się z nowym oponentem. Trudno było nie zauważyć, że Aarona cechowała porządna muskulatura, która z kolei nie mogła wziąć się znikąd. Liczyłam na to, że nawet jeśli nie miał wcześniej do czynienia z kickboxingiem będzie potrafił używać swojego ciała w odpowiedni sposób, aby zablokować moje ruchy, czy też wyprowadzić czysty cios. Może nawet dam mu jakieś fory… Zanim jednak wyruszyłam złożyć mu ową propozycję, zdecydowałam przejść się do swojego pokoju i przebrać. Ciuchy, które miałam na sobie wciąż były trochę wilgotne, a poza tym kompletnie nie nadawały się do sparingów. Ostrożnie wślizgując się do swojego pokoju i rozglądając czujnie na boki zauważyłam, że Alec musiał gdzieś wypełznąć i teren był czysty. Przyjęłam to z westchnięciem ulgi. Jak szczęście będzie mi sprzyjać to może nie zobaczę go aż niebo nie pokryją różowe smugi zwiastujące wschód słońca. Zbliżając się do komody, wyciągnęłam z niej jakże uroczy, pastelowo fioletowy komplecik sportowy, składający się z topu i legginsów. Tym razem przebrałam się za zamkniętymi na suwak drzwiami łazienki, aby nie kusić losu i związawszy kaskadę niebieskich włosów w wysoką kitę, opuściłam swój pokój. Planowałam się co prawda wrócić po dwie pary rękawic jeśli by się zgodził, ale na tą chwilę nie nastawiałam się jakoś specjalnie. Prawdę mówiąc kompletnie nie miałam pojęcia jaka będzie jego reakcja. Mógł mnie powitać jak gdyby nigdy nic albo równie dobrze nazwać wariatką i zamknąć mi drzwi przed nosem. Cóż, wkrótce się przekonam. Zbliżając się do właściwego lokum dostrzegłam idącą z naprzeciwka Pandorę. Jej ciało opinał mocno obcisły materiał, a spódnica wyglądała na tak ciasną, że zrobienie lekkiego rozkroku zdawało się niemożliwe do wykonania. Ewentualnie ryzykowało się rozpruciem tkaniny na dupsku. Chciałam jeszcze pomyśleć coś złośliwego, ale tak podkreślone krągłości wyglądały naprawdę godnie pochwa– zamknij się, mózgu. Tak czy owak wychodziłam z założenia, że kobieta za chwilę mnie minie, aby pójść gdzieś… gdzieś indziej: przydzielony jej pokój, kuchnia, taras, bar… Jednak brunetka zatrzymała się tuż przed drzwiami Aarona, jednocześnie zwracając się do mnie z dozą uszczypliwości. Przystanęłam wpół kroku. Pandora minimalnie mnie ubiegła, a i powód mojej wizyty nie był szczególnie niecierpiący zwłoki, abym nie mogła jej ustąpić i zrezygnować z pomysłu. Ale z drugiej strony… czy ja byłam jakąś organizacją charytatywną? Szczerze mówiąc nawet byłam ciekawa z kim Aaron zdecyduje się spędzić czas… nie żebym nie miała podejrzeń, że dużo chętniej wybierze kobietę, która wczoraj nie wytrąciła go z równowagi, ale jak już tu jestem to chociaż zobaczę jego reakcję na mój widok pod jego drzwiami. Z owym zamiarem pokonałam pozostały dystans jednocześnie zwracając spojrzenie ku przebiegle skrzącym tęczówkom Pandory. — Tak właściwie to regularnie przeglądam tylko PfVC*, więc tak, dość szybko poszło. — uśmiechnęłam się półgębkiem. — Przejrzałam ponownie numer, w którym myślałam, że Cię widziałam, ale faktycznie to nie byłaś Ty… Shane jednak zdawał się mieć jakieś pojęcie w tej kwestii… może spytam go przy następnej okazji. — rzuciłam to ni jak groźbę ni jak obietnicę, przypominając sobie ich dziwnie brzmiącą wymianę zdań w kuchni, następnie pukając kilkukrotnie do drzwi. * Playboy for Vampire Community- aktualny strój:
| |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Pią Sty 01, 2021 5:32 pm | |
| Przez kilka krótkich sekund wpatrywałam się w niebieskowłosą dziewczynę zastanawiając się jaka to sprawa sprowadza ją do mojego kuzyna… Sportowy styl ubrań, które miała na sobie sugerowałyby bardziej jakiś trening aniżeli frywolne spotkanie we dwoje ale w tym przypadku nie mogłam niczego być pewna… Wszak nie raz słyszałam, że zapasy w pościeli to ponoć ulubiona dyscyplina sportu starszego z braci Marou. - Wiele tracisz ograniczając się tylko do jednego tytułu… - Powiedziałam uśmiechając się delikatnie. Celowo zignorowałam wzmiankę Xanthii o pewnym jasnowłosym łowcy i nakierowałam naszą konwersację na inny tor. – W moim przypadku, jeżeli już miałabym wybrać czasopismo tego typu, to byłby to zdecydowanie CKM. – W tym momencie wyciągnęłam swoją dłoń w kierunku drzwi i ponowiłam pukanie. Zrobiłam to głośniej i z większym zaangażowaniem niż moja poprzedniczka. - W ostatnim numerze był jeden bardzo interesujący artykuł, który jak sądzę, mógłby Cię zainteresować… „Na ostrzu maczety”, naprawdę polecam. – Rzekłam taksując wzrokiem jej ciało odziane w obcisły, fioletowy sportowy dres.
- Okładka CKM:
| |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Sob Sty 02, 2021 4:34 pm | |
| Chociaż w pokoju sprzyjało mu szczęście. Nie było w nim ani śladu jego współlokatorki, co tym razem przyjął z ogromną ulgą. Nie wiedział czy Junko podjęłaby temat wczorajszego wieczoru i czy zadawałaby mu miliony pytań na ten temat. Nie wiedział też czy dziewczyna będzie próbowała go zrozumieć, czy wręcz potępi i za szybko nie chciał się o tym przekonywać. Korzystając więc z chwili spokoju i nie mając zbyt wielu planów na ten dzień, zdecydował się wziąć kąpiel. Zalał wannę wodą i ukrył się w niej, relaksując jak tylko mógł. Nadal miał miliony myśli w głowie, ale w tej chwili już nie bombardowały go tak destrukcyjnie. Pomyśleć, że wcześniej nie doceniał magii kąpieli w ciszy i spokoju. Chciał tak zostać jeszcze trochę, ale usłyszał pukanie do drzwi od pokoju. Początkowo zamierzał to zignorować i udawać, że go nie było, ale kiedy ponownie to usłyszał musiał wstać. Wywracając przy tym oczami, wyciągnął kurek i szybko wsunął na siebie gacie i spodnie dresowe. Włosów nie wycierał, bo wyczuwał zniecierpliwienie za tymi drzwiami, a i bluzki tutaj nie wziął. Wzruszył tylko ramionami, opuścił łazienkę z małym ręcznikiem przewieszonym przez szyję i otworzył drzwi. - Wchodź… - spojrzał na gości przekonany, że były tylko jeden i uniósł pytająco brew zauważając Pandorę w towarzystwie Xanthii. Szczerze mówiąc zapewne ten widok by go poważnie zastanowił, ale jego uwagę skutecznie odwróciło to jak dobrze każda z nich wyglądała. Jego kuzynka jak zwykle pełna elegancji, która podkreślała wszystko co trzeba było. Z kolei jedna z sióstr Pentagram w stroju sportowym, który też bardzo dobrze leżał. Mężczyzna przełknął ślinę z trudem odwracając od nich wzrok. - … cie… – zostawił otwarte drzwi, a sam udał się do walizki, z której wyciągnął białą bluzkę na ramiączka. Rzucił ją na fotel i zdjął ręcznik, który w następnej chwili leżał na miejscu ubrania. Po szybkiej wymianie bluzkę założył, a włosy zaczął przecierać ponownie złapanym ręcznikiem. – Co was do mnie sprowadza? - tatuaż na łopatkach:
| |
| | | Momoko Admin
Liczba postów : 110 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 Nie Sty 03, 2021 11:39 pm | |
| A więc ona również przeglądała podobne pisma… Początkowo myślałam, że jej pierwszy, odnoszący się do tego tematu komentarz miał na celu ze mnie zadrwić i sprowokować u mnie jakąś konkretną reakcję, ale wychodziło na to, że było to dużo bardziej „niewinne” niż uprzednio założyłam. Zwyczajowe czytanie między wierszami w rozmowach z wampirami o wysokim statusie sprawiło, że prosta, nienaznaczona ukrytymi motywami konwersacja wydawała się mi wręcz dziwna i podchodziłam do niej ostrożnie, jak pies do jeża. Wciąż nie byłam całkiem wyluzowana, ale pozwoliłam sobie na niedoszukiwanie się drugiego dna. Przynajmniej na razie. Aczkolwiek nie umknęło mojej uwadze to, że w żaden sposób nie odniosła się do części z Shane’em. Jednak dopóki nie przekroczyła u mnie pewnej granicy nie miałam ani chęci ani powodu, aby szukać na nią brudów… Chociaż w razie czego miałam już pewną poszlakę, w którym miejscu zacząć. Albo raczej od kogo. — Nie sądzę, abym wiele traciła. — odezwałam się w końcu, gdy kobieta już powiedziała to, co miała do powiedzenia, w międzyczasie także sama pukając do drzwi. — Pisemko przeglądam w wolnej chwili, zresztą głównie dla artykułów o nowych… akcesoriach. Ładnych pań mam pod dostatkiem na żywo. I nie muszę się ograniczać jedynie do patrzenia. — uśmiechnęłam się szeroko, waląc prosto z mostu. Zresztą czemu by nie, skoro rozmowa i tak zeszła już na taki, a nie inny tor? — Ale dzięki za polecenie, może kiedyś rzucę okiem. — dodałam, chociaż „może kiedyś” mogłoby równie dobrze zostać zastąpione przez „raczej nigdy”, bo szczerze mówiąc miałam ciekawsze rzeczy do roboty niż powiększać swoją kolekcję magazynów ze znaczkiem „+18”. Nie chciałam jednak dawać kobiecie powodu do myślenia, że jestem nieprzyjemna w obyciu (jeszcze nie), więc po ponownym rzuceniu okiem na jej aparycję zdecydowałam się podjąć inny temat, nawiązujący jednak do rozpoczętej przez nią rozmowy. — Swoją drogą wyczytałam, że Victoria’s Secret wypuszcza na rynek ekskluzywną kolekcję bielizny wysadzanej diamentami. Po jednej sztuce z każdego rodzaju wzoru, których w sumie jest tylko dziesięć. — zaczęłam, jednocześnie wwiercając się wzrokiem w drzwi z tabliczką „Oaza” i rozważając, czy za chwilę nie zapukać nogą z półobrotu. Czy on w ogóle był w środku? — Wydajesz się osobą lubiącą drogie błyskotki… — zwróciłam spojrzenie w jej kierunku, jednocześnie zatrzymując go na długich, kosztownych kolczykach. — i myślę, że byłoby Ci w takiej do twarzy. — rzekłam całkiem szczerze. Nim jednak zdążyłam dodać coś jeszcze albo też wcielić w życie plan wykopania drzwi, te otworzyły się, a w nich pojawił się półnagi i ociekający wodą Aaron. Czyżby słodka drzemka w wannie? Jego twarz zdradzała niemałe zaskoczenie. Pozostało mi tylko się domyślać, czy ze względu na mnie, Pandorę, a może nas obie. W końcu nie każdorazowo pukają do „twych bram” aż dwie kobiety jednocześnie. Chociaż… nie, pomyłka, to Aaron. Pukanie kilku panien naraz to pewnie dla niego żadna nowość. I tak, to zdanie ma dwa znaczenia, o które chodzi mi w równym stopniu. Nie umknęło mi także, że mężczyzna dobrze się nam przyjrzał… sama w tym czasie otaksowałam jego tors, który musiałam przyznać, że do nieprzyjemnych widoków nie należał, a gdy się odsunął, wchodząc z powrotem do środka, moim oczom nie umknął jego umiejscowiony na plecach tatuaż przedstawiający… smoka? Ptaka? Kobiecy biust? W każdym razie fajnie podkreślał łopatki. Skorzystałam z zaproszenia niemal od razu, przechodząc przez próg i wkraczając do wnętrza pomieszczenia, jakby to było moje własne. Co w sumie nie mijało się tak bardzo z prawdą… Miałam zamiar stanąć i powiedzieć po co przyszłam, ale ostatecznie rozgościłam się wygodnie na skraju pojedynczego łóżka, zakładając nogę na nogę, zanim przeszłam do jakichkolwiek wyjaśnień. — Co powiesz na mały trening? — zapytałam, kładąc nacisk na przymiotnik, jednocześnie mrużąc oczy i rozciągając usta w pozornie niewinnym uśmieszku, będąc ciekawa czy to w jakimś stopniu rozbudzi wspomnienia mężczyzny z wczorajszej nocy. — Wyglądasz na kogoś kto trenuje, a ja potrzebuję świeżej krwi, żeby jakoś urozmaicić codzienną rutynę… oczywiście jeśli…. — przerwałam, odwracając głowę w kierunku Pandory. — nie przeszkadzam w czymś ważnym. — zaznaczyłam z udawaną troską. — Wtedy wybiorę się do Shane’a, w nadziei, że będzie miał kilka wolnych chwil… — dodałam, chcąc podkreślić, że być może to jedyna taka propozycja z mojej strony w jego kierunku i jeśli nie przyjmie jej teraz, to być może później nie będzie miał już okazji. Kogóż wybierzesz, Aaronie? | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 | |
| |
| | | | Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2 | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |