Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1

Go down 
5 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyPon Sie 19, 2019 11:10 pm


Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Stingray.regular

Słuchając jego odpowiedzi otworzyłem jedno oko i przyjrzałem mu się, szukając w jego twarzy i posturze oznak napięcia, ale takowych nie znalazłem. Nie, żebym spodziewał się, że zacznie mi płakać w ramię, mówiąc, jak bardzo jest przerażony, czy coś, ale spodziewałem się nieznacznie innej odpowiedzi. "Prawdopodobnie", było dużo bliższe tego, czego oczekiwałem, ale to co powiedział później?

Oczywiście mógł być po prostu na tyle pewny siebie - ja byłem - ale czym innym było radzenie sobie w życiu będąc odpowiedzialnym tylko za siebie, a czym innym przejęcie wpływów całej, wielowiekowej rodziny. Miałem wątpliwości, czy ja sam postawiony w takiej sytuacji, podołałabym wyzwaniu, dlatego potraktowałem jego słowa z przymrużeniem oka.

Kolejne pytanie Aarona sprawiło, że ponownie skupiłem na nim całą uwagę, zamiast odpływać. Pokręciłem lekko głową.
- Zanim do tego doszło nie miałem pojęcia o istnieniu wampirów - zacząłem. - A czy miałem wybór? Chyba można tak powiedzieć.
Upiłem solidny łyk drinka, przez chwilę wpatrując się w horyzont, który bardzo powoli zmieniał barwę z czystego błękitu w mieszankę fioletu i pomarańczy.
- To było trochę ponad rok temu. W przerwie między tourne dorabiałem sobie w nocnych klubach na terenie Los Angeles. Kręciło się tam wiele interesujących osób i nie raz się zdarzało, że po występach nie wychodziło się samotnie. Zrządzeniem losu raz trafiło mi się towarzystwo wampirzycy.

Wzruszyłem ramionami, jakbym chciał powiedzieć, że to nic wielkiego, choć nie do końca tak było.
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyWto Sie 20, 2019 3:02 pm

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Murbia-demo.regular

    Próbowałem odwrócić rolę, wyobrażając sobie jakby to było, gdybym dostał propozycję zmiany w człowieka. To były co prawda słabe istoty, ale z drugiej strony nie było u nich wiekowych rodów kultywujących tradycję od milionów lat. Nie mieli takich obowiązków jak chociażby ja, będąc przyszłą głową rodu Marou. Nie musieli przygotowywać się na podejmowanie decyzji za całą rodzinę. Nie było ryzyka, żeby mieli podjąć niewłaściwą decyzję, ryzykując tym samym życiem członków rodziny i opinią publiczną. Mieli spokojną głowę, bez pragnienia krwi, bez tak niszczycielskich obowiązków. Nic tylko przyjemność i święty spokój, których mi brakowało. Tylko jak się czuli z tym, że mogli zginąć w każdej chwili? Na każdym rogu czyhało na nich niebezpieczeństwo. Jak sobie z tym radzili?
     - Powtórzyłbyś ten wybór? – zapytałem, ciekaw zdania Maxa na ten temat. – Czy podjąłbyś tę samą decyzję, wiedząc teraz z czym to się je? – pociągnąłem kilka łyków, dając mu czas na odpowiedź. To nie były jedyne pytania, które kotłowały mi się w głowie, ale wszystko po kolei. Mnie się nigdy nie spieszyło.
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyWto Sie 20, 2019 7:05 pm


Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Stingray.regular

W odpowiedzi na pytanie kilkukrotnie przytaknąłem.
- Bez dwóch zdań - powiedziałem, po czy na moich ustach pojawił się subtelny uśmiech.
- Nigdy nie wierzyłem w przeznaczenie czy bliżej nieokreśloną siłę wyższą sprawującą kontrolę nad naszym życiem. Nadal w to nie wierzę - zrobiłem krótką pauzę, - ale spotkanie Keiry zdecydowanie odczułem jako coś takiego.

Odwróciłem się ku niemu, ale zamyślony wzrok na chwilę skierowałem trochę w bok, nie przyglądając się tak naprawdę niczemu.
- Nie mogę powiedzieć, żeby moje wcześniejsze życie było złe. Wręcz przeciwnie, uwielbiałem je do tego stopnia, że stojąc na granicy śmierci, wiedząc, że ta oferta nie padnie po raz kolejny, nadal się wahałem... Ale dopiero po przemianie po raz pierwszy poczułem się naprawdę sobą.

Spojrzałem na niego.
- Wiem, że to głupie, ale miałem wtedy wrażenie, jakbym właśnie do tego się urodził. To co mam, to kim jestem... Nigdy nie było mi lepiej.
Zaśmiałem się cicho.
- Mam u niej ogromny dług wdzięczności.
Uniosłem kąciki ust, po czym uniosłem kokosa i upiłem solidny łyk z jego zawartości. Zerknąłem w tył na dziewczynę przy barze, a gdy nasze spojrzenia sie spotkały błysnąłem zębami i skinąłem, dając znak by przygotowała następną kolejkę.
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyWto Sie 20, 2019 8:40 pm

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Murbia-demo.regular

   Max zwrócił moją uwagę na pewną istotną rzecz. Zacząłem się zastanawiać, czy pojęcie przeznaczenia istniało w słowniku wampirów. Co najwyżej określało rolę, do której rodzili się pierworodni synowie bądź córki. Nie miało to szczególnego znaczenia dla pozostałych.
     - Ludzie przykładają wagę do czegoś takiego jak przeznaczenie? – zapytałem wyraźnie zaskoczony tą informacją, ale z drugiej strony nie miałem co się dziwić. Na pewno chcieli zrobić ze swoim życiem coś pożytecznego i istotnego zanim je tracili. Może gdyby wiedzieli, że potrzebujemy ich krwi do życia to uznaliby ten szczegół jako swoje przeznaczenie? Później moją uwagę ściągnęła osoba, która dała mu ten wybór. Mogłem sobie wyobrazić w jakiej sytuacji rzuciła mu tę sytuację doskonale pamiętając naszą… zabawę w altance przy szkole.
     - Ta kobieta ma wiele do zaoferowania – uśmiechnąłem się dwuznacznie, jednocześnie sugerując Maxowi, że również miałem z nią swoją przygodę. Keira zapoznała mnie z zupełnie nowym, cholernie intensywnym i uzależniającym smakiem krwi innego wampira. Wcześniej nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby spróbować – Rozumiem więc, że życie wampira jest o wiele ciekawsze. Zdradź mi jednak proszę jak wygląda życie człowieka. Zawsze mnie to zastanawiało, bo niestety nie mam żadnego porównania.
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyWto Sie 20, 2019 10:19 pm


Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Stingray.regular

Komentarz Aarona odnośnie Keiry w połączeniu z pewnym siebie uśmieszkiem powiedział mi wiele - być może nawet zbyt wiele. Zaskoczony, ze zmieszaną miną uniosłem brew, jakby pytając, czy serio ma na myśli to, co myślałem, że ma, ale nic nie powiedziałem, na koniec tylko wzruszając ramionami. W końcu jego sprawa kogo zalicza i jak komu się z tego zwierza. Inna sprawa, że ja nie do końca miałem ochotę tego słuchać.

Sączyłem drinka słuchając kolejnych pytań, jednak z każdym kolejnym czułem, że coś było nie tak. Może chodziło o ton, z jakim to mówił, a może o to, że nagle poczułem się jak niezwykle intrygujący obiekt doświadczalny.
- Nie powiedziałem, że jest ciekawsze - zaznaczyłem, odrywając kokosa od ust i prostując palec wskazujący, chcąc podkreślić wypowiedziane słowa. - Po prostu ja czuję się lepiej jako wampir. To mnie dopełnia. I rozumiem ciekawość, ale dlaczego myślisz, że ludzkie życie w jakikolwiek sposób różni się od wampirzego?

Wwiercałem w niego intensywne spojrzenie tym razem nie reagując zupełnie na przybycie barmanki. Kobieta postawiła drinki na stoliczkach obok naszych leżaków i szybciutko zniknęła.
- Pomijając picie krwi, moce i parę innych drobiazgów nasze światy wcale nie są bardzo odmienne. Owszem, życie człowieka bywa trudniejsze, bo ogranicza cię czas i własna fizyczność, ale można tak powiedzieć tylko, gdy porówna się jedno z drugim bezpośrednio bez żadnych czynników zewnętrznych. W każdej innej sytuacji?

Zawiesiłem głos i pokręciłem głową, jakbym nie miał nic więcej do dodania. Ale miałem. Zwilżyłem gardło i wymieniłem kokosa na nowego.
- Moje życie nie zmieniło się prawie wcale od czasu przemiany. To powinno ci wiele wyjaśnić - mówiłem dalej. - Jemy i śpimy tak jak ludzie, tak jak oni pijemy, rżniemy się i cieszymy życiem. Mamy w zasadzie te same problemy. I, jak się ostatnio boleśnie przekonałem, tak jak oni, możemy też umrzeć.

Oddychając szybciej niż dotychczas opadłem na oparcie leżanki. Nie wiedziałem, kiedy się podniosłem. Poczułem też, jak napięcie opuszcza moje ciało, chociaż nawet nie wiedziałem kiedy się pojawiło. Zupełnie nie zarejestrowałem tego faktu. Nie odrywając od niego wzroku na moment zacisnąłem usta.
- Owszem, pod względem fizycznym dominujemy nad ludźmi w sposób, jakiemu nigdy nie będą w stanie sprostać. Ale pomijając ten jeden mały szczegół, czy naprawdę wierzysz, że tak bardzo się różnimy?
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyCzw Sie 22, 2019 4:43 pm

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Murbia-demo.regular

  I na tym kończyła się moja umiejętność prowadzenia rozmowy. Zachowanie i ton, w jakim odpowiedział Max dały mi niepokojące sygnały. Z jakiegoś nieznanego mi powodu, mężczyzna zdał się być wkurzony. Co prawda nie okazywał tego tak jak ja, kiedy wybuchałem, ale miałem nieodparte wrażenie, że nieświadomie wyprowadziłem go z równowagi. Kalkulując wypowiedziane do niego pytanie nie zauważałem w nim żadnych złych objawów, ale jednocześnie nie byłem wiarygodnym źródłem informacji. Niejeden raz niepoprawnie zinterpretowałem czyjeś zachowanie.
     - Nie mam porównania Max – odezwałem się analizując wszystko, co powiedział. – Nie jestem w stanie powiedzieć, w jaki sposób żyją nieświadomi zagrożenia ludzie. Widziałem jedynie tę stronę ich życia, którą pokazywał mi ojciec, a na pewno łatwo ci się domyślić jak to wyglądało. Jak słusznie zwróciłeś uwagę, ludzi ogranicza czas i postępujące zmiany fizyczne – podjąłem temat, starając się go przekazać w jak najbardziej łagodny sposób. – Po ostatnich wydarzeniach mogę śmiało sobie wyobrazić życie ze świadomością, że czeka mnie niechybna śmierć. Zawsze wyobrażałem sobie to jako presję i strach, które popychają do szybszego, nieprzemyślanego działania, aby niczego nie żałować. Pojawia się też różnica w umiejętnościach. My, jako wampiry, przekraczamy granice rozsądku. W zależności od objawianych mocy, możemy zrobić naprawdę wszystko, zwłaszcza mając nieśmiertelne życie, bez starzejącego się ciała i otoczeni licznymi bogactwami, zbieranymi od pokoleń. Jeśli człowiek o nas nie wie, to na pewno jest w stanie wykorzystać swoje życie w taki sposób, aby niczego nie żałować, ale co w przypadku kiedy człowiek odkrywa istnienie wampirów? Ludzie z zazdrości robią wiele głupot, nawet względem innych ludzi. Co by było, gdyby wiedzieli, że istnieją wampiry, które nie dość, że są nieśmiertelne, nieliczne rzeczy mogą ich zabić to jeszcze często pływają w złocie? Mogę sobie wyobrazić tę frustrację i zżerającą od środka zazdrość. Stąd było moje pytanie i wybacz, jeśli ono cię w jakikolwiek sposób uraziło. I stąd przekonanie o dużej różnicy pomiędzy wampirami, a ludźmi – wyjaśniłem dopiero na koniec sięgając po kolejnego drinka.
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyCzw Sie 22, 2019 9:03 pm


Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Stingray.regular


Słysząc rezerwę w jego głosie i to, jak próbuje mi wyjaśnić nieco dokładniej o co mu właściwie chodziło poczułem, że zareagowałem trochę zbyt emocjonalnie.
- Wybacz - powiedziałem. - Niepotrzebnie się uniosłem. Po prostu...
Na chwilę zawieszając głos wzruszyłem ramionami.
- To nie jest tak, że nie są świadomi zagrożeń. I nie mówię tu tylko o naszej obecności, bo im zwyczajnie zagraża o wiele więcej. Każdy zdaje sobie z nich sprawę, ale po prostu o tym nie myśli, bo to zwyczajnie nie ma sensu. Człowiek rodzi się, żyje i umiera, więc próbuje wyciągnąć z tego życia jak najwięcej. Co nie znaczy, że jego decyzje są w jakimkolwiek stopniu mniej przemyślane. Powiem więcej, jeśli chodzi o ignoranckie podejście do śmiertelności wampiry są absolutnymi mistrzami w tej dziedzinie. Jesteśmy tak bardzo przekonani o swojej niezniszczalności, że w ogóle nie bierzemy śmierci pod uwagę. To my, nie ludzie, żyjemy tak, jakby miało nie być jutra, bo wydaje nam się, że nic nie może nam się stać.

Wypiłem trochę drinka i zastanawiając się nad kolejnymi sprawami lekko przechyliłem głowę na bok.
- Owszem, część ludzi prowadzi bardzo ryzykowny tryb życia. Mój też taki był, do pewnego stopnia i w tej kwestii nic się za bardzo nie zmieniło. Ale większość z nich jest ostrożna i zadowala się tym, co udaje im się osiągnąć w miarę własnych możliwości.
Ponownie spojrzałem na niego.

- A jeśli chodzi o życie wampira, wszystkie moce i cały ten dostatek... Wśród ludzi też są bogacze. A że nikt nie jest w stanie nic z tym zrobić, to większość z nich zwyczajnie o to nie dba. Owszem, gdyby wampiry się ujawniły jakaś część na pewno zapragnęłaby przemiany, by móc nacieszyć się choć namiastką tego wszystkiego. Ale nie każdy.
Ledwie widocznie uniosłem ku górze kącik ust. Nadal byłem trochę wkurzony, ale rozbawił mnie tok własnych myśli i to, że Aaronowi umykają pewne całkiem istotne szczegóły.

- Bo nawet mając górę złota i cały czas tego świata, wieczne życie z czasem po prostu robi się nudne.
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyCzw Sie 22, 2019 9:51 pm

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Murbia-demo.regular

 Sposób, w jaki Max przedstawiał mi punkt widzenia ludzi wskazał błąd, który popełniałem. Żyłem przekonany, że świadomość nieuniknionej śmierci oraz kruchości ich życia wywiera na nich taką presję, przez którą nie są w stanie trzeźwo myśleć. A czy ja myślałem trzeźwo? Moje działania były kierowane impulsami. Nie obawiając się konsekwencji, pozwalałem emocjom wybuchać i oddziaływać na innych. Byłem skupiony na tym, jak bardzo wkurwiony byłem na bliskie mi osoby za niespełnianie wymyślonych i oczekiwanych przeze mnie wymagań. Na tym się skupiałem, na tym, jak zawiedziony się czułem postępowaniem ojca czy Aleca. A jaki tak naprawdę miałem na to wpływ? Nie mogłem niczego wymusić, ale może rozwiązaniem było wskazanie właściwej drogi w swoim własnym postępowaniu?
     - Próbujesz powiedzieć, że ludzie mają zdrowsze podejście do życia od nas? – zapytałem zamyślony. Kierunek, w jakim zmierzała ta rozmowa dawał mi takie odczucie i nie byłem pewien, czy powinienem być tak tym zainteresowany. Nie mogłem się z tym nie zgodzić, ale to by znaczyło, że przed dwadzieścia jeden lat ja, a miliony lat kolejne pokolenia wampirów były zbyt naiwne, żeby zauważyć prawdę. Albo wręcz przeciwnie. Zauważyły i właśnie dlatego niektóre z nich, jak na przykład nasz ród, tak niewłaściwie traktowały ludzi, jako zwykłe pożywienie bądź zabawki. Dlaczego miałem wrażenie, że zamiast tego powinniśmy podziwiać ludzi? Mimo wielu niebezpieczeństw, dalej starali się wyciągnąć z życia jak najwięcej. W bardzo krótkim czasie potrafili dostrzec w nim o wiele więcej dobrego i o wiele więcej przyjemności niż my, mimo że mieliśmy go więcej. Nie do takich wniosków chciałem dojść w trakcie tej rozmowy. – Spodziewałem się bardziej tego, że przez strach i niebezpieczeństwa ludzie marnują swoje życie – dodałem, zerkając w końcu na chłopaka. – Byłem bliski śmierci i w tamtej chwili to doświadczenie wyssało ze mnie rozsądek. Nie chciałbym czuć tego… strachu na co dzień – nie chciałem się do tego przyznawać, ale w tej sytuacji nie było co temu zaprzeczać. – Nie mam pojęcia jak ludzie sobie z tym radzą jednocześnie ciesząc się każdym dniem.
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyCzw Sie 22, 2019 10:58 pm


Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Stingray.regular


- Nie mówię, że zdrowsze... Odrobinę inne. Ostrożniejsze - uniosłem lekko brwi. - Co jest logiczne, zważając na to, jak łatwo zrobić im krzywdę. Ale nie o to chodzi.

Upiłem łyka, jednocześnie przyciągając nogi do siebie i siadając po turecku. Złapałem kokosa w obie dłonie i pochyliłem się do przodu.
- Zapytałeś jak wygląda życie z perspektywy człowieka. Odpowiadam więc - tak samo. Różnice są, ale dotyczą one chyba wyłącznie tego co my potrafimy, a oni nie, ale nasze tryby życia nie są jakoś bardzo odmienne. I wśród każdego gatunku znajdą się paranoicy, którzy nie potrafią przestać myśleć o zbliżającym się końcu. Na szczęście większość wychodzi z założenia, że po prostu nie ma sensu przejmować się na zapas.

Spojrzałem na niego, uważnie omiotłem wzrokiem, zastanawiając się jak zareagować na słowa, które wypowiedział na końcu. Biorąc pod uwagę cały przebieg naszej rozmowy przyznanie się do tego, że się boi, nie mogło być łatwe. Rozumiałem to, ale nie miałem też kwalifikacji, by bawić się w psychologa. Zaczynałem też pojmować skąd w ogóle wzięły się jego pytania. Westchnąłem, przeczesałem włosy palcami, odgarniając je z twarzy.
- Moment, w którym wydaje nam się, że umrzemy, zawsze wygląda tak samo. Strach jest naturalny. Nikt nie chce umierać za wcześnie. Nikt nie chce umierać, nie będąc nawet w stanie się przed tym obronić. To zostawia ślad. Za każdym razem, nie ważne ile razy by się przez to przechodziło. Ale jak widać nawet wtedy można z tym żyć - nadal obejmując kokosa wyprostowałem kciuki, wskazując na siebie. Na chwilę zamilkłem, zaciskając usta.

- Nie powiem ci, jak zostawić to za sobą, bo nie ma uniwersalnego sposobu. Sam musisz to jakoś rozgryźć. Wiem tylko tyle, że się da.
Zamilkłem, z wahaniem zbliżając kokosa do ust. Napiłem się trochę, nagle czując wzrastające napięcie. Ta rozmowa przybrała bardzo intymny wydźwięk jak na osoby, które do tej pory zamieniły ze sobą ledwie parę słów.

Chrząknąłem.
- Dobra, zrobiło się ciężko - rzuciłem i uśmiechnąłem się, jakby trochę przepraszająco. Szybko omiotłem go wzrokiem, potem wstałem, dopiłem drinka i odstawiłem pustego kokosa na maleńki stoliczek trwale przytwierdzony do leżaka.
- Idę się przebrać. Przydałoby się trochę popływać - powiedziałem z nutą rozbawienia w głosie, po czym dodałem poważniejszym tonem. - Dzięki. I daj znać, gdybyś chciał to jeszcze kiedyś powtórzyć.
Powrót do góry Go down
Momoko
Admin
Momoko


Liczba postów : 110
Join date : 28/01/2017

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyPią Sie 23, 2019 1:07 am

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 The-black-festival-demo.regular

         Oczywiście, że moja zdawkowa odpowiedź jej nie usatysfakcjonowała, nawet nie liczyłem na to, że mogłoby być inaczej. Ale czy naprawdę pełna historia z tamtego zdarzenia była jej tak potrzebna? W końcu to nie tak jakby miała się martwić o moje bezpieczeństwo, swoje, czy kogokolwiek innego, nie wiedząc kto był za to wszystko odpowiedzialny i o co tak naprawdę chodziło. A więc co to mogło być? Czysta ciekawość? Najprawdopodobniej tak.
         — Niczego nie obiecuję. — mruknąłem cicho, kiedy zadeklarowała, że chce usłyszeć wszystko w bliżej nieokreślonej przyszłości. Tak czy owak na ten moment miałem milczeć… a chociaż Nym nie uznawałem za kogoś, kto mógłby w jakiś sposób chcieć dołożyć mi problemów, tak sam wolałem sobie ich nie ściągać na głowę… Już i tak wystarczyło mi wrażeń po przesłuchaniach w Watykanie i decyzji starszyzny, aby ponownie przejrzeć moje akta. Do tej pory nic z tego nie wynikło i miałem nadzieję, że tak zostanie, chociaż… tam nic nie działo się przypadkowo i miałem przeczucie, że to nie przejdzie bez echa.
         Na słowa o byciu szczerym, kiwnąłem jedynie głową. Należało jej się chociaż tyle. No i… nawet jakbym chciał ją ochujać to w sumie nici z tego by wyszły, więc nie miałem za bardzo wyboru, ale tego już nie musiałem jej mówić. Lepiej, żeby myślała, że to wszystko z mojej własnej woli bycia prawdomównym gościem, który pewne elementy musi zachować dla siebie.
         Odwróciłem się ponownie w kierunku komody, wykładając ostatki ze swoich bagaży, słysząc z tyłu głowy zniecierpliwione pośpieszanie brunetki.
         — Moment — odparłem, wywracając oczami,  kilka sekund później zamykając szufladę. — Widzisz? Już. — uniosłem dwie dłonie do góry, zaraz jednak opierając się o mebel i słuchając jej wyjaśnienia na temat przejęcia dowództwa. Czyli to było wtedy. Hmmm… nic dziwnego, że nie miałem jeszcze okazji o tym usłyszeć. Przed imprezą u Marou byliśmy już z Shane’em w Watykanie, doświadczając kilku dziwnych akcji… mieliśmy wystarczająco dużo na głowie, jeżeli chodziło o nasze zmartwienia, żeby jeszcze śledzić ostatnie polityczne nowinki. A po tym całym szaleństwie i akcji ratunkowej tydzień niemalże totalnego odcięcia się od świata zewnętrznego było tym, czego chyba wszyscy potrzebowaliśmy.
         Kiedy zakomunikowała, że resztę historii zdradzi przy innej okazji kiwnąłem porozumiewawczo głową, ale nie minęło wiele czasu, nim dziewczyna dorzuciła jeszcze kilka naprawdę istotnych informacji.
         — Chociaż okoliczności nie są do pogratulowania — zacząłem — to gratuluję, że zdecydowałaś się wziąć sprawy w swoje ręce. To… musiało od Ciebie wiele wymagać. — powiedziałem, spoglądając na Nymerię. Pomimo, że brunetka nie wydawała się szczególnie dotknięta przypominaniem sobie tych z pewnością przykrych doświadczeń, które popchnęły ją do takich a nie innych wyborów to i tak czułem jakąś chęć rozluźnienia atmosfery, która jakby się zagęściła. W sumie gdybym wiedział, że podłoże całego zdarzenia było głęboko emocjonalne i to w tym negatywnym sensie to wolałbym tego tematu nie poruszać… zwłaszcza teraz, kiedy dziewczyna przecież chciała się rozluźnić i pewnie zapomnieć o ostatnich nieprzyjemnościach. Z tego też względu potrząsnąłem głową, podchodząc do drobnej dziewczyny i sprzedając jej łokciem lekkiego kuksańca w ramię.
         — To jak powinienem teraz się do Ciebie zwracać, hę? „O można pani”? „Jej wampirza mość”? Nie znam się, poprowadź mnie w dobrym kierunku. — sarknąłem, uśmiechając się półgębkiem. — Ale to już w drodze, inaczej stąd nie wyjdziemy. — dodałem zaraz później, kiwając zachęcająco w kierunku drzwi, wkrótce sam przez nie przechodząc.

         Idąc tak idealnie zaprojektowanym korytarzem, zacząłem się zastanawiać co robi Nina i czy to nie byłby dobry moment, żeby dziewczyna także mogła się z nami zabrać. Nie chciałem zmuszać jej do swojego towarzystwa, patrząc na to jak skomplikowana i niezdefiniowana ostatnio była nasza relacja. Jednocześnie jednak w moim zamiarze nie leżało, aby przypadkiem pomyślała, że wolałbym, żeby trzymała się na dystans, bo tak wcale nie było. Wyciągnąłem trzymany w kieszeni telefon i przez chwilę biłem się z myślami, nerwowo obracając go w dłoni. Napiszę. Tak, napiszę. Najwyżej mnie zignoruje. Albo odpisze, że robi coś innego.

„Masz ochotę iść teraz na plażę? Jeżeli tak, to czekam w salonie.”

         Wysłane. Teraz tylko czekać, aż zdecyduje co… Uniosłem wzrok znad ekranu telefonu i moim oczom ukazał się niemalże goły zad mojej siostry.
         — Bogowie Olimpu — z mojego gardła wydobył się niemalże agonalny jęk — potrzebuję nowej pary oczu. — zajęczałem żałośnie, zasłaniając sobie wizję wolną ręką. — Zapieprzyłaś strój jakiemuś dzieciakowi i dupa Ci się już nie zmieściła czy po prostu nie mogłaś się zdecydować czy chcesz paradować nago, czy nie i stąd ten wybór? — zapytałem retorycznie, w końcu rezygnując z odcinania sobie obrazów z zewnątrz i decydując się jakoś zmierzyć z brutalną rzeczywistością.
         — Zabierasz się z nami na plażę, gołodupcu? — zapytałem w końcu, decydując się poratować dziewczynę w tym nieszczęściu. Tam chociaż woda zakryje ten gorszący widok. Po paru uwagach blondynka przystała na propozycję, a ja zadzwoniłem po motorówkę. Wkrótce dołączyła do nas Nina i jak się okazało jej nowa współlokatorka, Ashley. W takim składzie ruszyliśmy na zewnątrz domku, na niewielki most, skąd po paru minutach zabrała nas łódź.

         Dotarło do mnie, że siedzę tutaj otoczony samymi babami. Jak? Dlaczego? Skąd? Serio żaden facet nie był chętny, żeby ruszyć na plażę o zachodzie słońca? Czy byłem jakiś nienormalny, że nie cieszyłem się z takiego malowniczego obrazka, jakiego z pewnością zazdrościłby mi niejeden samiec? Jedni pewnie bez zastanowienia krzyknęliby „tak”, ale ci znający moją sytuację już by się wstrzymali. Moja siostra, dziewczyna, z którą swego czasu dzieliłem całkiem ognisty moment, jakaś nieznajoma i wreszcie… moja była dziewczyna, do której wciąż żywiłem uczucie. Ta zbieranina nie mogła być bardziej… niesprzyjająca. Fakt, że sam się w to wpakowałem bez większego pomyślunku dodatkowo sprawiał, że miałem przemożną chęć strzelenia sobie w twarz, byle mocno. Czemu tego wcześniej nie przemyślałem? Niebiosa, co ze mną nie tak?
         Gdy zaczęliśmy zbliżać się do brzegu, stwierdziłem, że trzeba jakoś… rozruszać posiedzenie. Prześlizgnąłem się bezszelestnie w kierunku Ayi, która głęboko wpatrzona w rysujący się przed nią jakże obiecujący widoczek, zupełnie nie przykuwała uwagi do tego, co się wokół niej działo. Z szatańskim uśmiechem wyciągnąłem przed siebie ręce i jednym, krótkim, zamaszystym ruchem posłałem blondynkę za burtę.
          — Od razu zrobiło się jakoś przyjemniej. — westchnąłem z zadowoleniem, przeczesując ręką swoją bujną grzywę i zasiadłem wygodnie na poprzednim miejscu.

         Kiedy postawiliśmy wreszcie stopy na piasku, rozejrzałem się po całym zgromadzeniu, zastanawiając się jednocześnie co teraz.
         — Skoro jest nas tyle… może w coś zagramy? — zaproponowałem.
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptySob Sie 24, 2019 3:28 pm

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Murbia-demo.regular

     Mógłbym powiedzieć, że moje życie wiele razy było zagrożone. Metody wychowawcze Vincenta nie należały do przyjemnych. Nigdy nie mogłem przewidzieć, kiedy zdecyduje się nas zabrać do piwnicy, wywołując atak paniki i strachu. Jednak nawet wtedy nie czułem prawdziwego zagrożenia życia, w przeciwieństwie do własnych urodzin. Wiedziałem, że ojciec nie zabije żadnego z nas, jeśli nie damy mu powodu, więc chociaż były to momenty pełne wrzasków, nie pokazały mi czym tak naprawdę był strach. A było to okropne, paraliżujące uczucie. Nigdy więcej nie chciałem się tak czuć, a fakt, że ludzie musieli z tym żyć na co dzień wywoływał u mnie współczucie.
     Zerkając na Maxa, wstającego z leżaka, uniosłem pytająco brew. Nie bardzo wiedziałem za co mi dziękował, skoro wyprowadziłem go z równowagi swoimi pytaniami, ale nie miałem już okazji go o to zapytać. Oddalił się, nie dając mi szansy na reakcję i zostawiając samego. Mogłem tylko kiwnąć głową, że przyjąłem to do wiadomości i zapewne jeszcze kiedyś z tego skorzystam. Wstając z leżaka, spojrzałem w stronę oceanu, zauważając łódkę wypełnioną uczniami w strojach kąpielowych i kąpielówkach. Dziewczyny miały takie stroje, że musiałem zamknąć buzię, żeby nie wyglądać jak idiota wgapiając się w nich z otwartą. Jednym haustem dopiłem drinka, niemal się nim krztusząc, starając się nie przyglądać za bardzo… Ayi. Nie mogło mi umknąć to jak wyglądała i nabrałem ochoty aby do nich dołączyć. Wyglądała naprawdę… świetnie. Szybko jednak odrzuciłem ten pomysł, nie mając za bardzo nastroju na takie zabawy po rozmowie z Maxem. Musiałem przeanalizować wszystko i oswoić się z myślą, że tak otwarcie przyznałem się do strachu przed osobą, której tak naprawdę nie znałem. Miałem jeszcze tydzień, żeby skorzystać z plaży, a teraz potrzebowałem spokoju. Jak desperacko szukałem pomocy, że zwróciłem się o nią do kogoś obcego?
     - Czy mogłabym coś jeszcze dla ciebie zrobić? – kelnerka, która nas obsługiwała wytrąciła mnie z rozmyślań. Spojrzałem na nią, zauważając rumieniec na twarzy. Wyglądała, jakby chciała coś jeszcze dodać, ale się powstrzymała.
     - Nie, dziękuję – odstawiłem pustą szklankę na tacę, którą trzymała i skinąłem głową, dając znak, że może się oddalić. Sam również odszedłem, wracając do pokoju.
Powrót do góry Go down
altivia

altivia


Liczba postów : 128
Join date : 07/03/2017
Skąd : Z lasu

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptySob Sie 24, 2019 4:26 pm

L e o    U t s u k u s h i i
 
  - Więc jesteś moim współlokatorem- odwróciłem się, usłyszawszy kobiecy głos. Roxanne stanęła przy drzwiach, wykrzywiając swoje powabne usta w uśmiechu, dołączając do powitania niecodzienny komentarz. Pobladłem?
  - Dokładnie, wygrałaś na loterii, to chyba Twój szczęśliwy dzień- odparłem, odkładając ostatnią rzecz na półkę. Sam byłem w szoku, jak mało rzeczy wziąłem na ten wyjazd, jednak pewna część mnie wiedziała, że większość czasu spędzę  tu bardziej rozebrany niż ubrany. Tak, tak, wszyscy się cieszą. Fanki, tubylcy, będącymi przyszłymi fanami, delfiny.
  - Porady… W porządku… Ja udzielę Ci profesjonalnej porady, a w zamian oczekuję całkowitej prywatności, słodziutka. Nie przerażaj się, będziesz mogła patrzeć na cokolwiek, chodzi mi bardziej o brak nagrywania i zdjęć- odparłem jej na sam początek, źle wspominając ostatnie dzielenie się wspólnym apartamentem z kobietą w sprawach nieseksualnych. Dzień później mogłem zobaczyć w mediach społecznościowych swój piękny ryj, jak drzemałem, niemal obśliniając poduszkę, lecz to co było naprawdę uciążliwe to pewne oskarżenia o lokowanie produktu. Wszystko dlatego, że na półce była otwarta puszka coca-coli i krem nivea. Niemal zostałem wtedy porównany do Roberta Lewandowskiego, Polskiego… Rapera? Cholera, już nie pamiętał, kim ten gościu był.

    Roxanne nie kazała mu czekać długo, najwyraźniej kobieta nie mogła doczekać się już ubrania stroju i polecenia na plażę. Pierwszy bardzo dobrze przytrzymywał jej okrągłe, dużych rozmiarów piersi, lecz obręcz, która prawdopodobnie miała dodawać elegancji, na niej wyglądała wręcz agresywnie. Może to przez jej długie, czarne włosy i znaczące spojrzenie, które sprawiało, że metalowy element stawał się raczej czymś do cięższych gierek erotycznych. Czemu w ogóle przyszło mi to na myśl? Równie dokładnie i uczciwie przyjrzałem się pozostałym dwóm strojom, nie wstydząc się oglądać lubieżnie poruszającym się pośladkom, gdy odchodziła przymierzać następny.
  - Drugi. Zdecydowanie. Chyba, że chcesz się dziś pobawić w kowboja to te sznurki fioletowego mogą być przydatne. Pozwól, ale pójdę się odświeżyć pod prysznic.
    A potem chyba na plażę? Yep. Dobry pomysł. Schwytałem brązowy, miękki ręcznik i skierowałem się do łazienki.
Powrót do góry Go down
Laurana
Admin
Laurana


Liczba postów : 233
Join date : 28/01/2017

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptySob Sie 24, 2019 10:27 pm

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Vampire-calligraphy.regular

Ostatni tydzień był dla mnie niezwykle wyczerpujący. Pragnęłam jak najszybciej pozbyć się z pamięci wspomnień dotyczących tego feralnego przyjęcia ale nie było to tak proste jak mogłoby się wydawać. Przed bramą prowadzącą do mojej rodzinnej rezydencji dzień i noc stali żądni sensacji dziennikarze i paparazzi wmieszani w tłum wspierających mnie fanów. Za każdym razem gdy tylko włączałam komputer czy telefon byłam zasypywana tysiącem nowych powiadomień oraz wiadomości. Moje konto na facebooku zostało całkowicie zablokowane przez administratora za „upowszechnianie niestosownych treści”, a wrzucone w czasie urodzin nagranie usunięte ze strony. Westchnęłam ciężko po czym oparłam się o balustradę i przez chwilę bezmyślnie wpatrywałam się w rosnącą przed moimi oczami wyspę. Nie spodziewałam się zaproszenia od Keiry, nie byłyśmy koleżankami. Tak naprawdę nie potrafiłam sobie przypomnieć ani jednego momentu, w którym to chociaż raz ze sobą rozmawiałyśmy. Aczkolwiek to zaproszenie było naprawdę miłe, a myśl o tym że spotkam tam naprawdę bliskie mi osoby sprawiała,  że czułam rozchodzące się po mym ciele przyjemne ciepło. Nie mogłam się doczekać chwili gdy będę mogła ponownie zobaczyć Eiichiego, spojrzeć prosto w jego oczy i szczerze podziękować za to co uczynił dla mojej rodziny. Za to co uczynił dla mnie… Po akcji ratunkowej nie mieliśmy czasu aby wszystko dokładnie sobie wyjaśnić. Uniosłam dłoń i przyłożyłam ją sobie do piersi. W sumie, wtedy w rezydencji rodu Marou myślałam że to tylko sen… Pragnienie serca by tuż przed śmiercią móc go znowu spotkać ale on rzeczywiście tam był. Przyszedł w momencie gdy najbardziej go potrzebowałam i uratował mnie. Moja przyjaciółka, z którą rozmawiałam tuż przed tą całą tragedią nie miała tyle szczęścia. Postanowiłam jednak dotrzymać danego jej słowa dlatego też dwa dni po całym tym zajściu zdecydowałam się wykonać pierwszy krok i zadzwoniłam do Eiichiego. Rozmawialiśmy dość długo i w trakcie kilka razy musiałam przyznawać, że wszystko u mnie w porządku i naprawdę dobrze się czuję. Dowiedziałam się, że to właśnie moje nagranie przyczyniło się do tego, że bliźniaki byli w stanie tak szybko zareagować i pojawić się na przyjęciu. Szczerze się ucieszyłam słysząc, iż spędza ten czas w gronie rodziny i co ciekawe mimo, iż wciąż nie mógł oprzeć się pokusie by wyliczać miliony ich wad podświadomie czułam, że w końcu odnalazł swoje miejsce na świecie. Zanim zeszłam na stały ląd wpierw poprawiłam materiał przylegającej do mojego ciała sukienki. Zgodnie z instrukcją przewodniczki weszłam na pokład niewielkiej motorówki, którą popłynęłam do domku na wodzie. Wraz z pozostałymi, obecnymi w salonie uczniami wysłuchałam przemówienia młodszej siostry Keiry, a następnie udałam się do przydzielonego dla mnie pokoju. Sypialnia była przepiękna i w pełni zasługiwała na nazwę jaką otrzymała. Cesarski Dotyk… Tak właśnie się czułam przechodząc przez wyścielonym miękkim dywanem pomieszczeniu w kierunku jednego z dwóch ustawionych obok siebie łóżek. Położyłam swoją torebkę na jednym z nich po czym udałam się do łazienki. Słysząc hałas w pokoju myślałam, że to tragarze, którzy przynieśli ze statku zabrane przeze mnie bagaże lecz jakież to było moje zaskoczenie gdy ujrzałam wchodzącą do łazienki moja przyjaciółkę Ash. W jej rękach dostrzegłam żółty kostium kąpielowy.
- Ashley  - Krzyknęłam głośno wielce rozradowana w momencie kiedy tylko ją ujrzałam. Doprawdy nie mogło być lepszego połączenia niż nasz dwójka gdyż doskonale się dogadywałyśmy.
- Już wychodzę. Widzę, że również masz ochotę przebrać się w swój strój kąpielowy – Powiedziałam przytulając się do jasnowłosej. – Śliczny kolor, będzie pasować do Twojej cery. – Dodałam mijając dziewczynę w przejściu.

Zaczęłam rozpakowywać swoje walizki i wtedy usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa. Początkowo miałam ochotę go totalnie zignorować. Ostatnio praktycznie w ogóle nie korzystałam ze swojego telefonu pragnąc odciąć się od niechcianych wiadomości lecz tym razem odruchowo podniosłam telefon i odczytałam smsa. Już sama informacja o tym kto był nadawcą sprawiła, że szybciej zabiło mi serce. Eiichi…  „Daj mi 5 minut” – Odpisałam szybko uśmiechając się do ekranu swojego telefonu. Rzuciłam się w stronę mojej walizki niemalże wywalając całą jej zawartość na jedno z łóżek. Wyciągnęłam jeden z wielu zabranych przeze mnie kąpielowych strojów i przebrałam się. Wyjęłam z kosmetyczki mgiełkę o zapachu cytrusów po czym spryskałam nią włosy i ciało. Przeczesałam palcami zwilżone kosmyki, narzuciłam na ramiona delikatną, powiewną narzutkę.  Wyszłam na korytarz i ruszyłam w stronę salonu. Zanim jednak znalazłam się w umówionym z Eiichim miejscu wpierw usłyszałam wymianę zdań pomiędzy nim, a Ayą. Przystanęłam, ukryta za ścianą… A więc to tak… Musiałam przyznać, że odbiegało to od tego co myślałam lecz jednocześnie dałam mu swoje słowo, że się pojawię. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Wycofać się? Czy zgodzić na wspólną wyprawę mimo, że liczyłam na cos innego… Kilka chwil tylko we dwoje. Z drugiej strony skoro on mógł zabrać swoją siostrę oraz Nym to ja również mogłam przyprowadzić kogoś ze sobą i oczywistym w tym momencie wyborem była moja współlokatorka. Wróciłam do sypialni zanim Ash ponownie się pojawiła w naszym wspólnym pokoju.
- Wybieramy się na plaże, chodź z nami. – Zasugerowałam jednocześnie chwytając blondynkę za ramie i ciągnąc ją w kierunku wyjścia. Po chwili już byłyśmy w salonie.  
- Cześć wszystkim - Przywitałam się z szerokim uśmiechem. Podeszłam do Nym oraz Ayi i przytuliłam się do nich. Na końcu zbliżyłam się do Eiichiego.  
- Cieszę się, że mnie zaprosiłeś… - Powiedziałam składając na jego policzku krótki pocałunek, uniosłam dłoń po czym przejechałam palcem po bliźnie jaka wiodła w poprzek jego ust. Odsunęłam się nieznacznie i spojrzałam na niego  z wyraźnym zaniepokojeniem w oczach. Miałam tak wiele pytań, na które wciąż nie chciał mi odpowiedzieć. Na niektóre z nich pewnie nigdy nie uzyskam odpowiedzi…  
- Zabrałam ze sobą Ash, mam nadzieję że nie macie nic przeciwko? – Zapytałam ruszając za innymi w kierunku pomostu. Podróż do brzegu trwała zaledwie kilka minut ale i tak był to na tyle wystarczający czas by Eiichi wepchnął do wody swoją siostrę. Zaśmiałam się głośno, a następnie podeszłam do burty i podałam Ayi dłoń pomagając tym samym wyciągnąć jasnowłosą z wody. Zbliżyłam się do chłopaka, zanurzyłam wilgotną dłoń w jego włosach.
- Wiesz że się zemści? – Zapytałam uśmiechając się do ciemnowłosego. Odwróciłam głowę i spojrzałam na malujący się przed nami brzeg. Gdy wysiedliśmy z łódki chłopak zaproponował abyśmy w coś wspólnie zagrali.
- Widziałam boisko do gry w siatkówkę. Co prawda sama nigdy nie grałam ale jak ktoś objaśni mi zasady to moglibyśmy spróbować. – Zaproponowałam.
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyPon Sie 26, 2019 5:53 pm

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Wolframia.regular

     Nie spodziewałam się Niny jako współlokatorki, ale była to wręcz świetna wiadomość. Ochoczo odwzajemniłam jej powitanie, ciesząc się równie mocno, co ona. Nie pamiętałam kiedy ostatni raz miałyśmy szansę porozmawiać czy po prostu coś razem zrobić, więc była to świetna okazja do nadrobienia zaległości. Zaczęłam się też zastanawiać, czy można było zamawiać drinki do pokoju, co mogłoby nam w tym pomóc, jednak zanim zdołałam się zapytać, czy może ona wiedziała, dziewczyna zniknęła z pokoju. Parsknęłam śmiechem wcale się temu nie dziwiąc. Była już gotowa, a plaża aż wzywała. Toteż jej powrót i wyciągnięcie mnie z pokoju tak szybko, że ledwo zdołałam zabrać potrzebne rzeczy było dla mnie dosyć niespodziewane.
     - Kobieto, na plażę nie musisz mnie ciągnąć – odezwałam się rozbawiona, zrównując z nią kroku, ale trzymając wciąż pod ramię. – Ja to na plażę zawsze pierwsza. Wyobrażasz sobie te wszystkie przystojniaki, na których można patrzeć ile wlezie? A najlepiej jak jeszcze wychodzą dopiero co z wody i zgarniają włosy z czoła do tyłu, napinając wszystkie mięśnie, na które widownia na pogląd. Swoją drogą w tym kostiumie z całą pewnością ściągniesz na siebie ich spojrzenia. Wyglądasz wprost re-we-la-cyjnie! – dotarłyśmy do salonu i niemal od razu przyjrzałam się strojowi każdej dziewczyny. – Rany, robicie mi zbyt dobrą konkurencję – uśmiechnęłam się do nich, witając z każdą, a przy Eiichim się zatrzymując. W zasadzie to nie miałam z nich żadnych bliższych relacji. – Hej, ktoś tu potrafi się nieźle ustawić – nawiązałam do tego, że jako jedyny mężczyzna był otoczony tyloma kobietami w seksownych strojach kąpielowych, choć i tak miałam wrażenie, że większość jego uwagi ściągała Nina. Jego zainteresowanie tą kobietą było naprawdę urocze. A patrząc jeszcze na jego zachowanie na łódce, kiedy tak bezceremonialnie wrzucił Ayę do wodę zapowiadało naprawdę udane wakacje. Chociaż w większości, bo wciąż nie mogłam sobie przestać pluć w brodę za taką głupotę jaką odwaliłam przy Maxie, a z całą pewnością i on się tutaj znajdzie. No nic, przeżyję. Może powinnam dla bezpieczeństwa nosić ze sobą bicz na bydło?
     - Siatkówka brzmi świetnie – chwała mojej podzielności uwagi, bo gdyby mi tego brakowało to tylko wgapiałabym się w ocean, rozciągający się za panem ratownikiem (kłamałam, wgapiałam się w ratownika, ale kto by ominął wzrokiem te mięśnie?). – Nie pamiętam kiedy ostatnio w to grałam. Ale czy nie mamy za mało osób? Brakuje chociaż jednej do dwóch drużyn – pociągnęłam temat, licząc czy wszystko się zgadzało.
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyPon Sie 26, 2019 8:36 pm

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Atyla.demo

    Przyznam szczerze, że sama obstawiałam granatowy. Wyglądałam w nim po prosto nieziemsko i z całą pewnością ściągnęłabym na siebie wzrok wielu plażowiczów. Z drugiej strony może faktycznie najlepiej go było zostawić na później? Miałam cały tydzień i nie planowałam spędzać większości czasu w pokoju. Zamierzałam w pełni skorzystać z tych wakacji, chociaż tak naprawdę wcale nie musiałam ograniczać swojego czasu do szkoły. Nauka nie była mi potrzebna i mogłam na spokojnie codziennie się tak relaksować. No, ale wtedy na kim bym mogła zawiesić oko tak jak w akademii?
     - Z resztą co ja się zastanawiam? I tak wyglądam świetnie – uśmiechnęłam się do własnego odbicia w lustrze dokładnie oglądając strój z każdej strony. Zapinany na szyi spływał dwoma paskami materiału przez biust, aż do bioder, by przekształcić się w majtki. Plecy całkowicie odkrywał, część biustu, który był za duży jak na taką ilość materiału i pośladki również. – Dzięki – przepuściłam Leo w drzwiach, a sama zgarnęłam kilka potrzebnych drobiazgów i udałam się na plażę. Zamiast jednak motorówką pokonałam ten dystans wpław. U celu dostrzegłam grupę znajomych i wyciskając wodę z włosów podeszłam do nich z szerokim uśmiechem, szczególnie dokładnie przyglądając się prezencji każdego z nich. Pośladki Ayi odwracały uwagę od wszystkiego innego, co na sobie miała. Jędrne, wyćwiczone, nie spodziewałam się tego po niej. Ash wybrała naprawdę świetny kostium, oryginalny i prezentujący jej ciało od jak najlepszej strony. Nina miała taką figurę, że nie dało się od niej oderwać wzroku, idealnie proporcjonalna. Eiichi… no co tu dużo mówić? Mężczyzna, dobrze zbudowany i wysoki, a Nymeria… Zerkając na tę kobietę cisnął mi się na usta tylko jeden komentarz. Ja pierdolę… - Miło was widzieć – przywitałam się, wcale nie ukrywając tego, że dokładnie przyjrzałam się każdemu z nich.
     - Teraz mamy komplet – Ashley klasnęła uradowana w dłonie. – Potrzeba tylko piłki i w drogę – dodała entuzjastycznie.
Powrót do góry Go down
altivia

altivia


Liczba postów : 128
Join date : 07/03/2017
Skąd : Z lasu

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyPon Sie 26, 2019 10:33 pm

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 2n0n8rm

  - Wystarczy Aya- mruknęłam do Eiichiego, któremu trochę te czerwone gały zatańczyły i nie wiedziałam, czy w pewnym momencie robi zeza, czy jakąś agonalną mimikę. Zdawałam sobie sprawę, że nie chodziło mu o to, że wyglądałam jak jedna z bogiń Olimpu, wręcz przeciwnie, zdążył przyzwyczaić się do posiadania siostrzyczki, bo mój widok w tym cudownym stroju nie zrobił na nim dobrego wrażenia. Lepiej tak, niż odwrotnie. Spojrzałam na niego od góry do dołu, marszcząc delikatnie brwi.
  - A może oba?- mruknęłam uśmiechając się delikatnie – Masz rację, następnym razem przyjdę nago zamiast maltretować biedne dziewczynki- odpowiedziałam mu z niezwykłą słodyczą w głosie, a mój uśmiech poszerzał się proporcjonalnie do jego grymasu i zwiększającego się przerażenia w spojrzeniu.
  - Dobrze, że w końcu ubrałeś coś bardziej letniego na te wysokie temperatury. Jak mniemam to najjaśniejszy odcień czarnego- skomentowałam i jego strój, choć tak naprawdę i tak byłam z niego dumna, że wybrał krótkie spodenki zamiast jakiś długich worów. Ah, brawo Eiichi!

  - Tak! Plaża!- odpowiedziałam mu na pytanie niemal sekundę po jego zadaniu, zaklinając się w myślach. Powinnam chociaż udawać, że się namyślam. Ale chuj, teraz się to nie liczyło. Wkrótce ujrzałam parę innych osób, które miały się z nami zabrać. Nina- ubrana jak zawsze pięknie i słodko w strój, który podkreślał jej długie do nieba nogi. Ucałowała mnie w policzek, dając mi przypomnieć, jak pachniały jej kobiece perfumy. Później również chciałam ucałować Nym, lecz zatrzymałam się, wbita normalnie w podłogę, widząc jej strój na jej krągłym ciele. Zawsze podziwiałam zalety swoich koleżanek, już od najmłodszych lat, czasami tylko w myślach, niekiedy na głos, lecz musiałam przyznać, że kiedy zaczęłam chodzić do Nocnej Klasy (ah, kiedy jeszcze w ogóle było takie rozróżnienie!) podziwianie nabrało nowego poziomu. Długo mi zajęło zaakceptowanie siebie przy wszystkich wampirzycach, długo nie zauważałam, że przemiana również wpłynęła na mnie, lecz kiedy widziałam Nymerię i jej outfit, podkreślający jej… Seksapil, niemal znowu poczułam się jak mała dziewczynka… Nie… Jak człowiek.
Uśmiechnęłam się do niej nieśmiało, nie dając jej jednak poznać powodu dla którego przez chwilę trwałam w milczeniu. To, czy zauważyła mój lekki podziw, czy też nie, nie było już w moim interesie…
Ashley, której strój kojarzył mi się z pięknymi ratowniczkami, tryskała energią, którą chyba powoli się zarażałam, czując, że już naprawdę chcę poczuć piasek pomiędzy palcami stóp i zamówić jeden z tutejszych, najlepszych drinków. Chciałam się już bawić i długo czekać nie musiałam.



  - Wohooooooo!- krzyknęłam, unosząc obie ręce do góry, czując jak wiatr smaga moje ciało, a jasne włosy powiewają tuż za mną, tylko co jakiś czas smyrgając mnie o wierzch pleców, kiedy z pewną prędkością przemieszczaliśmy się motorówką w kierunku plaży.
    I belive I can fly. Podekscytowanie rozpierało mnie od wewnątrz, jakbym miała zaraz przeżyć skok ze spadochronu, czy może bungee, czy jakikolwiek inny sport ekstremalny. Ale przecież właśnie spędzałam wolny czas z jednym z moich braci, próbując to robić w całkowitej zgodzie, harmonii… To się u nas zaliczało do ekstremalnego, wakacyjnego wyzwania, które… Zostało szybko spartaczone.
    Challange is not done.
    W momencie, kiedy tylko poczułam mocny, choć delikatny chwyt i zbyt szybki ruch, bym mogła się ratować, wiedziałam, że kroi się coś niedobrego. Zanurkowałam, krzycząc krótko i czując, jak zirytowanie budzi się w moim sercu.

  - DEBIL!- krzyknęłam, gdy wyplułam słoną wodę z ust i z morderczym spojrzeniem podpłynęłam do naszego transportu.
    Jeszcze nie wiedziałam, czy zemsta będzie słodka, czy też słona...
    Chwyciłam pomocną dłoń Niny, nawet się do niej nie uśmiechając, lecz dziękując i ostatnie minuty spędzając naszą podróż w większym skoncentrowaniu.
    Wkrótce wszyscy zaakceptowali pomysł Niny, uznając grę w siatkówkę jako dobre rozpoczęcie wypoczynku w formie delikatnej rywalizacji i sportu. Siatkóweczka? Haha, to było jak zesłanie daru, bo choć przez dwa lata już nie serwowałam, niegdyś był do stały element WF-u, na który, w przeciwieństwie do wampirów, musieliśmy chodzić i zaliczać. Musiałam też przyznać, że się wręcz stęskniłam za odbijaniem piłeczki.

  - Okey. To teraz drużyny. Jest nas sześć, więc każdy po kolei będzie rzucał monetą, orły do orłów, reszki z reszkami. Jeśli na przykład jedna strona medalu zostanie wylosowana trzy razy pod rząd to automatycznie pozostała trójka leci do drugiej drużyny. No to ciach.
    W ten sposób stałam w drużynie z dwójką czarnuchów- Eiichim i Roxanne.
    Biało-czarni kontra kolorowi.
  - Jak zjebiesz pierwszy serw to dostajesz w nagrodę piłką w łeb- mruknęłam do Eiichiego, zajmując jedną z pozycji.
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyPon Sie 26, 2019 11:39 pm


Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Gaby.demo

Eiichi zebrał dupkę w ekspresowym tempie. Wstając uśmiechnęłam się, ukazując rząd białych zębów.
- Przyznaję, że się nad tym nie zastanawiałam, ale "Pani" brzmi w twoich ustach całkiem nieźle - rzuciłam. Zerknęłam na niego z ukosa, po czym ruszyliśmy na plażę. Jak się jednak ostatecznie okazało, w całkiem sporym towarzystwie.

Najpierw spotkaliśmy Ayę.
- Wyglądasz rewelacyjnie - szepnęłam, gdy już skończyli sobie z Eiichim dogryzać, a ona dołączyła do naszego małego pochodu. Potem dołączyły do nas Nina i Ashley. Obie prezentowały się fantastycznie w swoich strojach, których kolor zdawał się odzwierciedlać ich osobowość, jednak obecność Niny sprawiła, że coś ścisnęło mnie w żołądku. Gdy podeszła nas przywitać, przytuliłam się, niezręcznie klepiąc ją po plecach, a poczucie dyskomfortu zwiększyło się jeszcze, gdy zobaczyłam i usłyszałam, jak wita się z Eiichim. Odruchowo odwróciłam wzrok.

Wspólnie udaliśmy się do motorówki, którą zabraliśmy w krótki rejs na plażę. Nieopodal brzegu Aya wylądowała za burtą, choć nie z własnej woli. Słysząc, jak przeklina brata, zaśmiałam się głośno i wstałam, by pomóc jej wrócić na łódź, jednak ubiegła mnie Nina. Bez słowa wróciłam na swoje miejsce, odgarniając z twarzy krótsze kosmyki mokrych włosów. Odwróciłam wzrok w kierunku odległego horyzontu.

Na stałym lądzie dołączyła do nas Roxanne, którą powitałam lekkim uśmiechem. Przywitała się z nami, jednak gdy padła propozycja gry w siatkówkę, dziewczyna odmówiła.
- Nie miejcie mi za złe, ale chyba spasuję - powiedziała. - Mogę za to... liczyć punkty - dodała, unosząc w uśmiechu kącik ust. Coś mówiło mi, że nie do końca o to jej chodziło, ale nikt nie oponował, więc dziewczyna odeszła, by przycupnąć nieopodal. Ja sama przez moment zastanawiałam się, czy nie lepiej będzie do niej dołączyć, ostatecznie uznałam jednak, że w tej chwili zajęcie się czymś będzie dużo lepsze, niż siedzenie na dupie i zadręczanie się mniej lub bardziej sprecyzowanym poczuciem winy. Zostałam więc na boisku, a gdy podzieliliśmy się na drużyny razem z Niną i Ashley rozstawiłyśmy się na pozycjach.
- Musisz po prostu przyjmować piłki - powiedziałam do Niny, po czym cicho zwróciłam się do Ashley. - Ja będę na rozegraniu. Niby nieźle skaczę, ale w tej sytuacji to i tak za mało na atak czy blok.

Potem zaczęła się gra.
Ze względu na mniejszą liczebność drużyny zgodziliśmy się, że Aya i Eiichi powinni mieć pierwszy serw i... to był chyba nasz błąd! Gdy Eiichi posłał piłkę w naszą stronę stało się jasne, że wygrana zdecydowanie nie będzie łatwa. Nina owszem, przyjęła, nie sądziłam jednak...
- Mój błąd - mruknęłam do siebie, po czym podeszłam do dziewczyny. - Złapanie piłki to utrata punktu. Przyjmując musisz ją odbić w stronę kogoś innego.
Szybko pokazałam jej właściwe pozycje.
- Tak jest najłatwiej, ale każde odbicie się liczy. Możesz to zrobić, jak chcesz. Tylko nie łap.


Ostatnio zmieniony przez Almarien dnia Wto Sie 27, 2019 6:22 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyWto Sie 27, 2019 5:27 pm

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Wolframia.regular

    No i mój plan się rypnął. Jęknęłam niezadowolona protestem Rox, która postawiła sobie obok jakiś leżak przodem do nas i zamierzała nas oglądać. Dziwiło mnie, czemu zamiast dobrej zabawy wolała siedzieć na swojej zgrabnej dupie, ale może z drugiej strony bała się paznokcie? Była zadbana, miała długie, czerwone pazurki i może nie chciała psuć tego ideału? Może to było rozsądne? Sama spojrzałam na swoje, ale w sumie szybko rosły to nawet jak się połamią, to urosną. Nie było czym się przejmować, dlatego wzruszyłam ramionami i spojrzałam na resztą. Nie mieli zamiaru jednak przez niepełny skład grać, toteż się nie wycofali.
     - Świetnie! – krzyknęłam zadowolona, kierując się w stronę przystojnego ratownika, dopytując go o miejsce, z którego mogłam wziąć piłkę. Wcale nie przedłużałam rozmowy, żeby móc dłużej przyglądać się jego niebieskim oczom i sylwetce, które on z kolei wcale nie ukrywał. No, ale w końcu podziękowałam i zdobyłam potrzebny sprzęt, żeby wrócić do znajomych. – Mam piłkę! – wspólnie ustaliliśmy, że zaczynają Aya i Eiichi ze względu na osłabiony skład, a ja w tym czasie związałam włosy w wysokiego kucyka. Wkrótce jednak z Nymerią przekonałyśmy się, że w sumie szanse były wyrównane. Nie mogłam nie parsknąć śmiechem, widząc grę Niny. – Czas zapoznać cię z normalnym życiem – odezwałam się, puszczając jej oczko i zerkając na kolejny serw Eiichiego. Moi bracia dość często zaciągali mnie do gier zespołowych, nigdy nie słuchając moich protestów, kiedy wolałam ćwiczyć różne sceny. No, ale nie miałam im tego za złe, wręcz przeciwnie. Uwielbiałam nasz wspólny czas i przyznam, że ostatnio mi trochę tego brakowało. – Moja! – dobiegłam do piłki, odbijając ją do czarnowłosej, która dała mi sygnał o wystawieniu. Uśmiechnęłam się szerzej, rozpędzając się, a kiedy wybijałam się z ziemi wyczułam pewną istotną rzecz. Kreeeeetyn. Wiedziałam, że w momencie lotu moje oczy zalśniły na niebiesko, a jednocześnie telefon w kieszeni czarnowłosego zawibrował, rozpraszając go. Wykorzystałam ten moment, żeby ściąć mu piłkę prosto pod nogi. Nie zdołał odbić, dzięki czemu punkt i serw przeszedł na naszą stronę.
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyWto Sie 27, 2019 7:33 pm


Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Stingray.regular

Zgodnie z tym, co powiedziałem Aaronowi, udałem się do swojego pokoju, by się przebrać. Ku mojej radości Aya nie zdecydowała się nieoczekiwanie wrócić do sypialni w czasie, w którym ja tam byłem, poświęciłem więc najpierw nieco czasu na końcowe ogarnięcie swoich rzeczy. Laptopa i całą elektronikę schowałem do szafki nocnej, kwiatowe lei powiesiłem na oparciu łóżka, postawiłem na komodzie niedużą, prostokątną szkatułkę z ciemnego drewna. Potem wyszperałem z szuflady ciemnoszare spodenki kąpielowe i poszedłem do łazienki. Po przebraniu się schowałem podróżne ciuchy, założyłem na nadgarstek gumkę do włosów i wyszedłem na dwór.

Woda była idealna - ciepła, ale zapewniająca ochłodę w porównaniu do temperatury powietrza. Cieszyłem się nią przez chwilę, pływając sobie leniwie na plecach, a gdy już się odprężyłem, zanurkowałem i popłynąłem przed siebie. Odpłynąłem od rezydencji, potem do niej wróciłem, by zaraz popłynąć w zupełnie innym kierunku. Sprawiało mi to frajdę. Musiałem przyznać, że miło było - po raz pierwszy od dawna - poużywać trochę pełnej siły wampirzego ciała. Pomijając okres spędzony w Akademii nieczęsto miałem okazję korzystać ze swoich atutów, a nawet odkąd zamieszkałem na terenie szkoły podobne sytuacje można pewnie było zliczyć na palcach dwóch rąk. Teraz jednak było inaczej. W okolicy nie było nikogo, kto mógłby uznać moje zachowanie za coś nietypowego, korzystałem więc, ile wlezie, powstrzymując się dopiero, gdy po kilku dystansach znalazłem się nieopodal plaży.

Nie była jakoś bardzo blisko - osoby, które tam widziałem nadal były rozmiaru mrówek - nie mogli mnie więc jeszcze zobaczyć, ale i tak zwolniłem, by w końcu zatrzymać się kilkadziesiąt metrów od nich. Rozpoznałem ich i utrzymując się w miejscu przez jakiś czas obserwowałem, jak grają. Choć może raczej należałoby powiedzieć, że patrzyłem, jak Eiichi i Jędza miażdżą drużynę przeciwną. Dziewczyny nie dawały za wygraną i musiałem przyznać, że kiedy już udawało im się odzyskać piłkę, szło im bardzo dobrze. Problem polegał głownie na tym, że niemal każda zagrywka posyłana w ich stronę, niemal każdy atak, kierowany był w Ninę. A tu... no tu już było gorzej.

Nymeria i Ashley wyłaziły ze skóry, by zbierać, co się dało, ale nie zawsze im się udawało, a wtedy była to istna tragedia. Widziałem, jak dziewczyna z przestrachem odbija piłkę w zupełnie przypadkowym kierunku, jak wyciąga rękę, próbując jej dosięgnąć, co pewnie dałoby jakiś efekt, gdyby podskoczyła wyżej niż centymetr nad ziemię. Raz, zawołana przez Białego Kłaka, chyba zupełnie straciła poczucie celu, bo ruszyła w stronę siatki, pozwalając, by piłka po prostu przefrunęła obok.

W końcu, gdy ogłosili koniec pierwszego seta wygranego z drastyczna przewagą, uznałem, że nie mogę z czystym sumieniem dalej się temu bezczynnie przyglądać. Podpłynąłem bliżej i wyszedłem z wody.
- Już dawno nie miałem okazji oglądać tak spektakularnej porażki - powiedziałem, zbliżając się do boiska. Potem uśmiechnąłem się do dziewczyn i dodałem - Chyba przydałby się wam ktoś do pomocy.
Podszedłem do nich, przyglądając się każdej, ale gdy tylko stanąłem obok Nymeria zerknęłam na drugą stronę i odezwała się.
- Czworo na dwoje? To raczej mało sprawiedliwe.
- To idź do nich - odpowiedziałem jej, skinąwszy głową w stronę drużyny przeciwnej. - Chłopak i dwie dziewczyny po każdej stronie. W sam raz.
Spojrzała na Ninę i na mnie, jakby chciała zapytać, czy mam pojęcie, co robię, ale ja tylko wzruszyłem ramionami. Nie oponowała dłużej i przeszła za siatkę.

- Nina, stań pod siatką - powiedziałem, zbierając drużynę do kupy. - Kiedy któreś z nich będzie atakować, skacz jak najwyżej i próbuj zatrzymać piłkę. Tylko jej nie łap i nie dotykaj siatki.
Zjechałem spojrzeniem po jej nogach.
- Ale na początek, słoneczko, zdejmij proszę te szpilki. Zniszczysz je tylko.
Potem odezwałem się do Ashley.
- Rozgrywaj w miarę możliwości. Wiem, że musimy wykonać większość roboty, ale przy odrobinie szczęścia może uda nam się trochę odegrać.
Spojrzałem na nią. Dziwnie się czułem po tym, co się wydarzyło u Marou, ale to nie był szczególnie dobry moment na rozmowę na ten temat. Musieliśmy na chwilę odłożyć to na bok i miałem nadzieję, że ona to potrafi. Klepnąłem ją w ramię i odwróciłem się w stronę drużyny przeciwnej.

- To co? Skoro sytuacja właśnie uległa zmianie, może coś na zachętę? Jakiś mały zakładzik? - zaproponowałem głośno, klaszcząc w dłonie i zajmując pozycję. Spojrzałem na nich, unosząc kącik ust w pewnym siebie uśmiechu.
Powrót do góry Go down
Raika

Raika


Liczba postów : 168
Join date : 27/01/2017

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyWto Sie 27, 2019 10:21 pm

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Wolframia.regular

   Dostawałyśmy w dupę, dosyć mocno. No, ale nie miałam się co dziwić, skoro grałyśmy w osłabionym składzie. Co prawda po przeciwnej stronie też grały dwie osoby, ale różnica polegała na tym, że tam był chłopak i dziewczyna, a tutaj byłyśmy dwie i pół dziewczyny. Chociaż przyznam, że oglądanie niektórych błędów Niny było naprawdę śmieszne. Zachowywała się jak we mgle, jakby nigdy nie grała w siatkówkę. Aż ciężko mi było w to uwierzyć, ale może nikt z jej rodziny nie zaciągał jej do takich zabaw? Albo zaciągał, ale ona odmawiała?  
     Już w połowie pierwszego seta zaczęłam godzić się z przegraną i jedynie dobrze bawić. Ostatnimi czasy byłam skupiona, albo na szkole, albo na pracy, a doba na czas wolny się nie wydłużała. Nawet śpiąc krócej niż ludzie brakowało nam czasu na relaks i to chciałam nadrobić na tym wyjeździe. Niemniej pojawienie się Maxa trochę burzyło ten plan. Jasne, przy zmianie składu pojawiło się nieco więcej szans na chociaż remis, ale z drugiej strony wciąż czułam się nieswojo myśląc o naszej interakcji na urodzinach Aarona. To było nader krępujące, a dla mnie to było bardzo rzadkie uczucie. Nie wiedziałam, więc, jak się przy nim zachowywać, bo w trakcie mojej ucieczki odniosłam wrażenie, że strasznie źle zaczęliśmy znajomość. Myślałam, że miał do mnie negatywne podejście, a zaraz potem uderzył mnie w ramię jak jakiegoś starego przyjaciela. Co do cholery? I jak ja mam to odebrać? Lubi czy nie lubi? Może powinnam zrobić wyliczankę na kwiatku?
     - Jasne… - tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusić przy tym skrępowaniu, ustawiając się do kolejnego seta. Skup się na grze, Ashley, dasz radę. Wcale nie grasz z Maxem. I wcale nie masz pojęcia, jaki ma do ciebie stosunek po tej gafie, którą palnęłaś przy bilardzie. Opanuj się i będzie dobrze, kobieto! Poza tym jesteś aktorką, tak czy nie? – Widzę, że komuś tutaj nie brakuje pewności siebie – skomentowałam jego propozycję, uśmiechając się szeroko od ucha do ucha. Wystarczyło potraktować to jako scenę z filmu, wczuj się. – Aż żałuję, że nie jestem w przeciwnej drużynie. Bardzo chętnie bym skopała ci tyłek i odebrała swoją nagrodę – tak, to było idealne rozwiązanie. Uznać to za rolę w całkowicie improwizowanej scenie. – A najlepiej, jakbym mogła przez cały dzień decydować o tym, co masz dla mnie robić – zamyśliłam się. – Co powiecie na to, aby przegrana drużyna przez cały dzień służyła wygranej?
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptySro Sie 28, 2019 10:52 pm


Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Stingray.regular

Słuchając Ashley zrobiłem wielkie oczy, ale na koniec uśmiechnąłem się szeroko. Wyglądało na to, że dziewczyna jakoś się otrząsnęła po naszej ostatniej rozmowie. Przyznaję, było to dla mnie zaskoczeniem, ale bardzo miłym, szczególnie, że miałem z tego powodu całkiem spore wyrzuty sumienia. I tak wiedziałem, że muszę zrobić swoje i przeprosić ją za to, jak ją potraktowałem, ale cieszyło mnie, że nie ucieka na mój widok.
Nina tymczasem, po dłuższej chwili zastanowienia przyznała mi ABSOLUTNĄ rację, dodając, że wcześniej o tym nie pomyślała. Wywróciłem tylko oczami, podczas gdy ona zdjęła je ostrożnie wypinając tyłek w stronę drugiej strony boiska, a potem odniosła je na bok i z namaszczeniem złożyła kawałek dalej na modnym pareo, które z siebie zdjęła.

Spojrzałem wyzywająco na drużynę przeciwną czekając na reakcję. Aya prychnęła i spojrzała na mnie, jakby chciała mnie zabić, na co machnąłem tylko ręką.
- Dobra, przyjmuję wyzwanie – powiedział w końcu Eiichi rzucając do mnie piłkę. Złapałem ją i ruszyłem za pole boiska, by wykonać pierwszą zagrywkę. Uderzyłem mocno, bo chociaż miałem już okazję widzieć ich grę, to wolałem własnoręcznie wybadać sytuację. Co robią, jak reagują, jak działają. Obronili, będąc już na tyle dobrze zgrani, że udało im się odbić piłkę, która już niemal dotykała piasku. Początek seta w ogóle był kiepski. Graliśmy ostrożnie, podczas gdy oni solidnie dawali czadu, w dalszym ciągu bezlitośnie wykorzystując Ninę, będącą naszą... cóż. Jedyną słabością. I to nawet po pozbyciu się szpilek - albo, jak się chwilę później okazało, może właśnie dlatego.

Raz podskoczyła do bloku, ale piłka wślizgnęła się pomiędzy nią a siatkę, w efekcie czego straciliśmy punkt. Potem nagle odpłynęła, stojąc tylko z ledwie uniesionymi rękami, gdy Łajza lekkim ruchem ręki przerzuciła piłkę przez siatkę, a ta wylądowała tuż za plecami szatynki.
- Nina, skacz! - krzyknąłem, podnosząc się i otrzepując piasku po nieudanej próbie przejęcia. Dziewczyna spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Wybacz! Po prostu bez szpilek czuję się zupełnie naga. Nigdy ich nie zdejmuję! No, prawie nigdy...

Zaczęliśmy odrabiać dopiero przy stanie 2:7. Kilka dobrych rozegrań i zdecydowane osłanianie Niny przyniosło efekty, pozwalając nam trochę wyrównać. Raz nawet udało mi się zdobyć punkt po trafieniu prosto w biały łeb Ayi, co przyniosło mi niezwykłą wręcz satysfakcję. Gdy piłka upadła na piach za boiskiem, śmiałem się jak głupi.
Później gra była bardziej emocjonująca. Jeszcze tylko w jednym momencie odskoczyli na więcej niż trzy punkty, ale ostatecznie, choć nie bez trudu, zakończyliśmy seta na naszą korzyść przy wyniku 26:24 po dwóch świetnych wrzutkach Ashley.
- Super - pochwaliłem ją, przybijając piątkę. Przechodząc na drugą stronę boiska zdjąłem gumkę z nadgarstka i związałem w supeł włosy, które w czasie trwania seta zdążyły już w większości wyschnąć.

Przechodząc na drugą stronę boiska minąłem świecącego pośladami Irytującego Farfocla. Prychnąłem cicho, w końcu mając okazję powiedzieć, co mi od dawna po głowie chodziło.
- Widzę, że ktoś próbuje udawać starszego, niż jest - rzuciłem. - Wiesz, że nie wystarczy pokazać dupę, żeby inni zaczęli cię poważnie traktować, nie?
Zerknąłem na nią, po czym spojrzałem na resztę.
- To co? Do dwóch wygranych setów? - zapytałem.
Powrót do góry Go down
altivia

altivia


Liczba postów : 128
Join date : 07/03/2017
Skąd : Z lasu

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyPią Sie 30, 2019 5:47 pm

A y a    K i r y u u

    Nadejście Maxa było niczym zesłanie na mnie fali wielkiego niezadowolenia, ale również chęci wygranej. Oczywiście nie miałam nic przeciwko pomocy drużynie przeciwnej- umówmy się, mimo umiejętności Nymerii jej wzrost stwarzał milisekundowe opóźnienie w wykonywanych blokach, a mimo wzrostu Niny, jej umiejętności sprawiły, ze stała się naszym punktem celnym. No i jeszcze Ash, która próbowała ratować sytuacje ale jednocześnie bardzo przejmowała się tym, jak pójdzie odbicie osobie obok... Popatrzyłam na Eiichiego, który przed serwem zaczął bawić się piłka. Tak... Mógł ktoś do nich dołączyć... Ale czemu akurat on? Ten potrzepany dzikus?
    Prychnęłam, słysząc ofertę Maxwella. Czy własnie odkrywałam jego nieznaczne zapędy masochistyczne wynikające z chęci upokorzenia, czy może jego ego już na tyle sięgnęło zenitu, ze brał pod uwagę, ze nas zmiażdży? A niech się zadławi tymi swoimi klakami.
  - A podobno im mniejszy piesek tym głośniej szczeka...- mruknęłam pod nosem, nie wiedząc, czy to usłyszał... Cóż, w tym przypadku po prostu mit został obalony. Posłałam mu mocne spojrzenie, gotowa na kolejny set.
    Z Eiichim musieliśmy nieco zmienić taktykę- którą zresztą wcześniej nie omawialiśmy. Wydawało nam się, że kierowanie piłek na Ninę było tak oczywistym faktem, ze nie musieliśmy tego wypowiadać na głos. Teraz jednak, było to nieco trudniejsze, bo potrzebowaliśmy być czujni o możliwość o wiele mocniejszego niż wcześniej ataku. W tej drużynie zdecydowanie częściej wyskakiwał Eiichi, a kiedy po połowie gry wyrzucił mi piłkę niewyobrażalnie wysoko, wyskoczyłam i uderzyłam- trafnie omijając blok Maxwella, poczułam się jak aniołek z nieba. Nie wiem w zasadzie, czemu aż tak bardzo poczułam radość, ale krzyknęłam uradowana i z uśmiechniętym ryjcem podbiegłam do Eiichego przybić mu piątkę.
    W czasie rozgrywki poczułam na sobie wzrok, dziwny, intensywny, taki ze odwróciłam się w stronę wyspy, a następnie lasu- poszukując źródła tego dziwnego uczucia, które przeszyło mnie od stop do głów. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, czy padło mi na mózg. I chyba padło, może dostałam udaru, who fukcing knows... Bo chociaż nie widziałam nikogo, kto by się patrzył w naszych w kierunku, ja dostrzegłam dwie znane mi doskonale sylwetki, spacerujące tuz obok siebie... Alec i Xanthia... Zajęci rozmową i w miarę w spokojnej atmosferze kierowali się w nieznaną mi kompletnie stronę... Podmuch wiatru przyniósł kolejna dawkę ciepłego powietrza, które otuliło moje ciało, lecz tym razem nie uznałam tego za przyjemne... Cóż, to przecież nic... Zachodzące słońce łuskało promieniami ich postacie- podkreślało jasną paletę barw w odcieniach niebieskiego na głowie czystokrwistej i brązowa czuprynę Marou, która w słońcu zdawała się odrobinę jaśniejsza niż zazwyczaj... Lecz nim do mojej głowy zdążyły zajść jakieś dziwne myśli, nim cokolwiek specyficznego poczułam, a przede wszystkim nim się otrząsnęłam- ktoś to musiał zrobić za mnie. Przypomniałam sobie, ze jestem w trakcie meczu przez dosłowne dostanie piłką w łeb, a następnie usłyszenie gromkiego śmiechu długowłosego, jak i pozostałych, a także prychnięcie swojego brata, jakoby przez sekundę był po ich stronie, a nie mojej.
    No żesz.
    Zacisnęłam szczękę, posyłając piłkę prosto na Maxa, która skierowała się gwałtownie na siatkę, zakręciła się, niemal zawisając w powietrzu, by następnie spaść, pozostawiając moja lekką groźbę w powietrzu...
  - Grajmy...- mruknęłam, ponownie wczuwając się w rozgrywkę. Nymeria i Eiichi współpracowali ze sobą, jakby znali się od zawsze, wiec nie sądziłam, że przeciwna drużyna będzie nas doganiać.
To, ze przegraliśmy ten set uznałam za totalna pomyłkę.  
    Zmieniając strony, nawet nie popatrzyłam na długowłosego, kiedy jakże delikatnie posłał mi uszczypliwą uwagę...
  - Aaah, rozumiem, ze wiesz to z autopsji... -odpowiedziałam mu, zajmując należne mi miejsce na boisku...
Dalsza gra była dosyć podobna. Czasami zapominałam, przeciw komu gram, rozluźniając się nieco. W końcu miała być to tylko zabawa. Zasugerowałam, by Eiichi wziął Nymerie na barana, kiedy wyskoczyła w tym samym czasie, co Maxwell- co było dla mnie nieco komicznym obrazem. Naburmuszyła się, na co wzruszyłam ramionami.
  - No co, małe jest do kochania, nie do skakania...- mruknęłam.
    Pół godziny później- bo nasze tempo było kilka razy szybsze od ludzkiego- gra się zakończyła, słońce prawie całkowicie schowało się za horyzontem, pozostawiając nam tak przepiękny widok i paletę barw na otwartym oceanie, ze nie wiedziałam, czym się cieszyłam i zachwycałam bardziej- zwycięstwem, czy krajobrazem.
    A potem...
    A potem...
    A potem uśmiechnęłam się do Maxwella tak szeroko i tak słodko, ze miałam nadzieje, ze doskonale rozumie swoją sytuację, pomimo tego ze kompletnie nic na ostateczny wynik nie powiedziałam.
    Szczęśliwa jak skowronek przeszliśmy z ekipą do baru, zamówiłam napój o nazwie "Vanillyen", słodki waniliowy drink na dobry początek tego wieczoru... Odebrałam naczynie, widząc jak barman puszcza mi oczko, najwyraźniej lubiący, gdy jego klienci maja tak dobry humor, jaki miałam ja w tymże momencie. Podeszłam niewinnym krokiem do Maxwella, chwytając rurkę zębami.
  - Za Twoje zdrowie, kolego- mruknęłam, pociągając sporego łyczka, omijając go i tańczącym krokiem przeszłam się parę metrów dalej, by zamoczyć stopy w chłodnej, morskiej wodzie.
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyNie Wrz 01, 2019 9:52 pm


Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Aurella.script

Znalazłam się w łazience nim jeszcze Aaron opuścił pokój, ale nie od razu przystąpiłam do zaplanowanych czynności. Teraz, gdy mnie nie widział, gdy byłam sama, znów poczułam tę dojmującą pustkę, którą wcześniej siłą od siebie odrzuciłam. W pewnej chwili zorientowałam się nawet, że siedzę na brzegu wanny, podczas gdy woda lejąca się z kranu szerokim strumieniem już prawie przelewa się przez jej krawędzie. Poderwałam się z miejsca, czując jak przemoczony materiał sukienki przykleja mi się do pośladków. Sycząc cicho szybko zakręciłam kurki.

Przez chwilę stałam tak, zastanawiając się co ja w ogóle robię. Poziom wody w tym czasie trochę opadł, schodząc poniżej awaryjnego odpływu. Dopiero wtedy zmobilizowałam się, by zdjąć ubrania i się zanurzyć, ale nie od razu przyniosło to oczekiwany, relaksacyjny efekt.
Leżąc tak starałam się też zrobić dwie zupełnie sprzeczne ze sobą rzeczy - zastanowić się nad tym, czego właściwie chcę i czego oczekuję, jednocześnie odcinając się od związanych z tym uczuć, by móc ocenić to wszystko na trzeźwo. Szybko okazało się, że nie potrafiłam tego zrobić. Jedna niewłaściwa myśl prowokowała kolejną, aż w końcu trafiałam w środek dezorientującej mieszanki, zażenowania, poczucia winy, zwątpienia i świadomości własnej głupoty, nadal nie będąc ani odrobinę bliżej rozwiązania tego supła.

W końcu poddałam się i wyszłam z wody, nie będąc nawet pewną ile czasu tak właściwie tu spędziłam. Jedyne, co kołatało mi się teraz po głowie, to to, że powinnam dojść do sedna aktualnej sprawy. Nie wiedziałam, co niby miało to zmienić, ale chciałam wiedzieć jak to dokładnie było z tym esemesem i czyją ofiarą tak właściwie się stałam. Wiedziałam, że dyskusja na ten temat nie będzie przyjemna, bo czułam się fatalnie nawet myśląc, że muszę do tego wrócić, ale... Nie wiem.
Powoli zaczynałam myśleć, że może po prostu lubię sprawiać sobie ból.

Owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki i wygrzebałam spośród swoich kolorowe bikini o asymetrycznym, bliżej nieokreślonym wzorze. Wróciłam do łazienki, by je na siebie założyć, ale widząc swoje odbicie poczułam się dziwnie naga, zwłaszcza w sytuacji, do której sama zamierzałam doprowadzić, wynalazłam więc jeszcze biały, luźny t-shirt z nadrukiem jakiejś eleganckiej, ludzkiej aktorki... z lat pięćdziesiątych? Sześćdziesiątych? Nie ważne.
Przez chwilę stałam przed lustrem, poprawiając bluzkę, próbując różnego rodzaju drapowania, przesuwając ją w tę i z powrotem, aż w końcu zdecydowałam się zawiązać ją w prosty supeł, tym samym odrobinę odsłaniając brzuch. Byłam średnio zadowolona z efektu, ale coś mnie choć trochę zasłaniało, wyszłam więc z pokoju w poszukiwaniu Shane'a.

Jego ślady odnalazłam bardzo szybko. Lśniły w czarno-białym otoczeniu, opalizując jak powierzchnia hematytu i prowadziły pod drzwi jednego z pokojów. Znalazłszy się przed nimi uniosłam dłoń, ale zawahałam się, nim zapukałam. Wyczuwałam, że w środku nie było nikogo, poza nim, a wiedziałam, że to na pewno on. Nie byłam pewna, czy chcę się na to ponownie narażać... Ale koniec końców zapukałam kilka razy w drzwi i czując, jak mój żołądek zawiązuje się w supeł, czekałam na odpowiedź. Ta jednak nie nadchodziła, a ja czułam, że coraz bardziej się denerwuję.

Kątem oka widziałam jak ostatnie promienie słońca malują horyzont złotem i czerwienią, ciężko mi było jednak docenić w tej chwili piękno tego obrazka. Po jednej lub dwóch bardzo długich minutach zapukałam jeszcze raz, trochę mocniej, a kiedy i tym razem nikt nie odpowiedział, nacisnęłam klamkę i ostrożnie otworzyłam drzwi.
- Shane? - odezwałam się cichutko, powoli wchodząc do środka. Wiedziałam, że skoro nie odpowiadał, to pewnie chodziło o to, że po prostu nie chciał tego zrobić, wątpiłam bowiem, że by mnie nie usłyszał. Coś jednak nie pozwalało mi przystać na zaniechanie tego w tej chwili.
Nie spodziewałam się jednak tego, że zastanę go... zwyczajnie pogrążonego we śnie.

Nagle zrobiło mi się głupio. To mogło przecież zaczekać, prawda? Jeszcze parę minut, godzin. Wiedziałam, że im dłużej będzie to trwało, tym trudniej mi będzie, ale nie miałam serca, by mu przeszkadzać. Patrząc na potargane blond włosy i twarz pełną spokoju uśmiechnęłam się do siebie smutno. Cofnęłam się ostrożnie o krok, potem drugi... i niechcący wpadłam na stolik kawowy.
- Uou - pisnęłam, próbując złapać równowagę, a tymczasem szklane wazony, kieliszki i misy ustawione na blacie obijały się od siebie wydając różnorakie, dźwięczne tony. Zrobił się straszny hałas.
Z przestrachem zerknęłam w stronę Shane'a. No ładnie. To nici ze znikania po cichu.
Powrót do góry Go down
Laurana
Admin
Laurana


Liczba postów : 233
Join date : 28/01/2017

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyPon Wrz 02, 2019 4:20 pm

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Merthy.merthy

Leniwie podniosłem obie powieki, a następnie spojrzałem na niebieskowłosą wampirzyce. Dziewczyna wstała z łóżka i zbliżyła do stojącej przy ścianie toaletki. Przez chwilę obserwowałem jak ujmuje swoimi palcami długie, opadające kaskada na plecy kosmyki po czym układa je na głowie w luźne upięcie, odsłaniając tym samym cała szyję co sprawiło, że mimowolnie przegryzłem zębami dolną wargę. W chwili gdy usłyszałem wypowiedziane  przez czystokrwista zdanie na mojej twarzy pojawił się niesforny, zawadiacki uśmiech.
- Nie należysz do kobiet, które tłumaczyły by się z popełnionych przez nie błędów – odpowiedziałem z pełnym przekonaniem o swojej racji – Poza tym na Twoim miejscu nie martwił bym się na zapas o twoja reputację. Prócz „ujmującego” charakteru i wybitnego wręcz poczucia humoru mam również szereg innych zalet. – stwierdziłem nieznacznie wzruszając ramionami. – Może  kiedyś je poznasz. – dodałem podnosząc się z posłania aby poprawić poduszkę na której leżałem i jednocześnie słuchałem dalszej wypowiedzi Keiry.
- Patrzę.. I z niechęcią przyznaje Ci rację.. Widok mam... Zachwycający – rzekłem nie zadając sobie trudu by odwrócić głowę w stronę obrazka opisywanego przez wampirzyce. Nawet na jedną sekundę nie spuściłem wzroku z jej postaci bacznie obserwując  kolejne poczynania mojej nowej współlokatorki. Celowo zignorowałem wzmiankę na temat ukrytej w mojej torbie księgi. Przypuszczałem, że to właśnie był główny argument który sprawił, iż zdecydowała się dzielić ze mną jedna sypialnie. Heh... Jeżeli naprawdę sądziła, że potulnie oddam jej tą książkę to była w błędzie... Wielkim błędzie... Lecz o tym miałem zamiar poinformować ją trochę później.
-Oh... Mademoselle ranisz moje uczucia twierdząc, że nie jestem wart Twojego wysiłku. – powiedziałem teatralne przykładają prawa dłoń do swojej piersi. – Obiecuję zrobić wszystko byś zmieniła swoją opinię. – niebieskowłosa podeszła do posłania na którym leżałem, a następnie położyła swoją rękę na moim udzie. Pozwoliłem na to uznając to za kolejną zaczepkę z jej strony i to był mój błąd... Nie spodziewałem się, że tak pozornie niewiele znaczący gest sprawi, iż znajdę się pod działaniem jej mocy. Nawet nie zdążyłem otworzyć ust by odpowiedzieć na wypowiedziane przez Keire słowa, gdyż nagle ogarnęło mnie ogromne zmęczenie , które sprawiło, że w przeciągu kilku sekund zapałem w głęboki sen.

Poderwałem się z posłania w momencie gdy usłyszałem dziwek rozbijanego szkła. Wciąż lekko nieprzytomnym wzrokiem rozejrzałem się po pomieszczeniu szukając źródła hałasu i wtedy zauważyłem stojąca pośrodku pokoju przedstawicielkę rodu Kuran.
- Junko?? – zapytałem zdezorientowanym głosem wciąż nie będąc do końca pewien czy jest to jawa czy tylko kolejny zesłany na mnie sen. Co dziwne czułem się... Dobrze... Byłem naprawdę wypoczęty, spokojny i zrelaksowany. Pierwszy raz od kilku tygodni nie spędziłem połowy dnia przewracając się z jednego boku na drugi co i rusz rozpamiętując ostatnie wydarzenia.  Odwróciłem głowę w kierunku drzwi prowadzących na balkon zauważając, że słońce zaczęło chylić się ku zachodowi co oznaczało iż spałem co najmniej dwie lub nawet trzy godziny.
-Gdzie... – zacząłem mówić ale przerwałem niemal na samym początku... Nie tęskniłem za obecnością Keiry aczkolwiek musiałem przyznać, że podarowany przez nią prezent przypadł mi do gustu. Zerknąłem na Junko.
- Co Ty tu robisz? Coś się wydarzyło... Znowu? – zapytałem spokojnym tonem jednocześnie czując narastający we mnie niepokój.
Powrót do góry Go down
Almarien
Admin
Almarien


Liczba postów : 280
Join date : 25/01/2017
Age : 33

Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 EmptyPon Wrz 02, 2019 7:20 pm


Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Aurella.script

Próbując prędko poprawić szklane ozdoby zakręciłam się jeszcze bardziej, niechcący strącając jedną z nich na podłogę, gdzie rozsypała się na drobne kawałeczki. Co gorsza Shane naprawdę się obudził. A jeszcze przez chwilę miałam nadzieję, że może nie wytrąci go to ze snu...
Brawo Junko. Po raz kolejny nagroda za najgłupszy pomysł w dziejach wędruje do ciebie! Nic, tylko się cieszyć.
- Wybacz, nie chciałam cię budzić - pospieszyłam z wyjaśnieniem. - Właściwie, to chciałam... miałam nadzieję, zamienić dwa słowa, ale nie wiedziałam, że śpisz. Nikt nie odpowiadał, kiedy pukałam. Przepraszam, nie miałam zamiaru przeszkadzać.

Zdenerwowana z co najmniej kilku powodów nie wiedzieć czemu zaczęłam zbierać drobinki szkła, kompletnie zapominając, że przecież są sposoby, by zrobić to inaczej.
- Teraz muszę zwrócić Keirze za wazon. Nie powinnam była tu wchodzić - mruknęłam jeszcze, bardziej do siebie, niż do niego. Coś w mojej głowie zaskoczyło, jakiś trybik lekko się przekręcił. Upuściłam trzymane w dłoni odłamki z powrotem na podłogę, otrzepałam ręce i poruszyłam dłonią, by przy pomocy powietrza skupić wszystkie razem w maleńkim, kontrolowanym tornadzie. Tak, to było dobre, logiczne posunięcie. Tak.

Z jakiegoś powodu ten mały pokaz ogarnięcia i racjonalności pomógł mi się trochę uspokoić, odzyskać punkt zaczepienia. Przyszłam tu w konkretnym celu i skoro już narobiłam takiego bałaganu, to należało przynajmniej tę jedną rzecz doprowadzić do końca.
- Nic się nie stało. Przynajmniej nic nowego, ale - spojrzałam na niego, szukając właściwych słów, jednak ciężko mi było je znaleźć.
- Nieszczególnie mam ochotę o tym rozmawiać, ale muszę zapytać - zaczęłam powoli, czując jak drobne kolce zawodu i rozczarowania znów zaczynają mnie dźgać. Uczucie to skojarzyło mi się z odłamkami szkła wirującymi pomiędzy wyciągniętymi przed siebie dłońmi.

- Jeśli nie ty, to kto... - zapytałam, nie potrafiąc jednak dokończyć tego zdania, bo niezależnie jak próbowałam sformułować pytanie, to jego brzmienie zwyczajnie za bardzo bolało. Mogłam mieć tylko nadzieję, że Shane sam domyśli się, o co mi teraz chodziło.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1   Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1 - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 1
Powrót do góry 
Strona 3 z 8Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
 Similar topics
-
» Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym DZIEŃ 2
» Styczeń, gdzieś na Oceanie Spokojnym KOLEJNE DNI
» Streszczenie części 3-ciej (Bal Debiutantek i dzień po)
» Styczeń, po Sylwestrze
» Styczeń, Posiadłość Marou

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Część główna :: Wątki-
Skocz do: