|
| Styczeń, po Sylwestrze | |
|
+4altivia Laurana Almarien Savitur 8 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 19, 2018 5:42 pm | |
| Wziąłem jeden głęboki wdech, zatrzymałem powietrze w płucach na kilka sekund, a następnie wypuściłem je bardzo powoli. Próbowałem w ten sposób powstrzymać swój niewyparzony język oraz komentarz, który cisnął się na moje usta tuż po jej wypowiedzi. Czy Ona ZAWSZE musi mieć jakieś „ale”? Nie mogła przestać na pierwszym zdaniu tylko MUSIAŁA dodać coś więcej! Odwróciłem się w stronę blatu po czym zacząłem chować umyte wcześniej naczynia i wykorzystane półprodukty do szafek próbując skierować swój tok myślenia na coś innego niż sposób w jaki po raz kolejny potraktowała mnie wampirzyca. - Aha… - mruknąłem cicho. – Czyli jakby mój dzisiejszy lot został na przykład odwołany przez śnieżycę albo gdybym się na niego spóźnił co jest nawet bardzo prawdopodobne biorąc pod uwagę fakt, że mojego brata wciąż tutaj nie ma.– zacząłem mówić w miarę spokojnym tonem jednocześnie odpowiadając na wcześniej zadane przez dziewczynę pytanie. - Gdybym musiał wrócić tu jeszcze na kilka dni albo na cały tydzień, to jak Ty to sobie wyobrażasz? Mam Cię unikać? Wychodzić z pomieszczenia, w chwili gdy do niego wejdziesz? Nie odzywać się? Hmm? – pytałem robiąc kilka kroków w stronę długowłosej. Zatrzymałem się tuż przed nią. - To bez sensu… Zdecyduj się… Najpierw mówisz jedno, a minutę później twierdzisz coś całkiem innego… Sądzisz, że to zabawne? Nie dla mnie Junko… - cofnąłem się do poprzedniego miejsca po drodze wyciągnąłem głęboką miskę by przykryć gotowe pancakes oraz polewę czekoladową, którą postawiłem obok. Spojrzałem na wypełniony naleśnikami talerz, a następnie na obecną w pomieszczeniu wampirzycę. - Może masz ochotę na jednego? – zapytałem bez entuzjazmu raczej nie oczekując pozytywnej odpowiedzi.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 19, 2018 7:11 pm | |
| - Nie! Jeja, Shane... - jęknęłam, odstawiając świeżo przygotowany syntetyk na kuchenny blat. Podniosłam rękę, próbując podkreślić wydźwięk swoich słów. - To nie tak. Ale właśnie o tym mówię. Zupełnie zignorowałam pytanie o naleśniki. Podeszłam bliżej, z impetem zajęłam miejsce na jednym z krzeseł. - Ja nie mam bladego pojęcia jak to wszystko powinno wyglądać. Nigdy nie musiałam się nad niczym zastanawiać, ani z niczego tłumaczyć, a i tak każdy tańczył tak, jak mu zagrałam, a ty i ta cała akademia... to wszystko jest tak bardzo odmienne, od tego, czego zostałam nauczona! Pokręciłam głową, potem podniosłam wzrok i spojrzałam na niego, lekko zaciskając usta. - Masz pojęcie, że nie licząc mojej rodziny byłeś pierwszą osobą, która w jakikolwiek sposób mi się sprzeciwiła? Tamtego dnia, kiedy się tu zjawiłam. Co więcej, pierwszą osobą w całym moim życiu, która za taki sprzeciw nie poniosła żadnych konsekwencji. Wyobrażasz sobie jak bardzo surrealistyczna była dla mnie tamta chwila? Było gorąco. Ja byłam rozemocjonowana, przez okno wlewały się promienie zimowego słońca, a powietrze w kuchni było ciężkie od zapachu naleśników. Było gorąco, rozwiązałam zatem sznur szlafroka i rozluźniłam poły obejmującej mnie tkaniny. - Wszystko co się tu dzieje, wszystko co robisz, takie dla mnie jest. Kiedyś sądziłam, że znam się na ludziach i potrafię przewidzieć pewne zachowania i w wielu przypadkach faktycznie tak jest. Większość z nich wystarczy po prostu zakrzyczeć. Ale ty raz po raz udowadniasz mi, że tak naprawdę nie wiem zupełnie nic. Nie mam pojęcia, co zrobisz, ani jakiej reakcji się po tobie spodziewać. I nie wiem jak sama powinnam się w takich sytuacjach zachować, nie mówiąc już o tym, że w ogóle ciężko mi przy tobie zebrać myśli. Wstałam i podeszłam bliżej. Wcześniej mówiłam głośno i szybko, ale teraz mój głos stał się cichszy, choć nadal pełno w nim było... wszystkiego. - Nie chcę, żebyś mnie unikał, nie proszę cię o to. Ale sam powiedziałeś, że tobie też jest czasem ciężko mówić szczerze o tym, co się dzieje - wzruszyłam ramionami i rozłożyłam szeroko ręce. - Mnie nikt nawet nie powiedział, że tak można. Na powrót je opuściłam. - Albo, że to takie trudne. Przerwałam na chwilę, by złapać oddech. - Napisałam ci list, bo nie mam w sobie tyle odwagi, by mówić wprost. I dlatego, że inaczej nie umiałam uporządkować myśli. O granicy wytrzymałości wspomniałam, bo naprawdę tylko tak wiele jestem w stanie znieść na raz. Ale to nie znaczyło, że mam dość i nie mam ochoty dłużej przebywać w twoim towarzystwie. Jeszcze jedna, krótka pauza. - I tak, to miało być zabawne, do jasnej cholery! - jęknęłam, dosłownie czując, jak tracę siły i motywację. Miałam dość. Miałam kompletnie dość. - Gdzie jest bita śmietana? - zapytałam, zupełnie bez skrupułów uciekając wzrokiem. Nie miałam ochoty ulatniać się stąd bez słowa, ale nie miałam też odwagi dłużej na niego patrzeć. Podeszłam do lodówki i przeszukałam jej zawartość, której poza workami z krwią nie było tak znowu wiele. Śmietanę znalazłam w jednej z szuflad. Bez ceregieli podeszłam do talerza pełnego naleśników i zabrałam jednego. Czy byłam zaskoczona, że akurat teraz, akurat w tej chwili, dyfuzor zdecydował, że sie zbuntuje? Może trochę. Potrząsnęłam mocno puszką, zajrzałam do wlotu, nacisnęłam przycisk. Wylatującej śmietany zdążyłam uniknąć tylko połowicznie, nie trafiła mnie więc w twarz, ale za to prześlicznie przyozdobiła włosy. Już nawet nie miałam siły na wzburzenie. Wolną dłonią zakryłam twarz, po prostu akceptując rzeczywistość. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 19, 2018 8:28 pm | |
| Ciekawe… Spodziewałem się, że po moich słowach Junko chwyci jednego z oferowanych przeze mnie naleśników, a następnie rzuci mi go prosto w twarz. To jednak nie nastąpiło… Zamiast tego po raz kolejny uświadomiła mi, że po prostu niewłaściwie zinterpretowałem wypowiedziane przez wampirzycę słowa. Heh… Przynajmniej teraz miałem niezaprzeczalny dowód, iż naprawdę jest rozkapryszoną panną, która do tej pory tylko wydawała rozkazy oczekując, że każdy bezwarunkowo będzie robił wszystko czego Ona chciała. To, że jestem pierwszą osobą, która nie miała zamiaru postępować według jej widzimisię i postanowiła przeciwstawić się czystokrwistej wiedziałem od samego początku… Wiedziałem już w chwili naszego pierwszego spotkania, a dokładnie w momencie gdy wywaliła mnie z wspólnej sypialni na korytarz. Aczkolwiek w przeciwieństwie do niej byłem świadomy tego czego mogę się spodziewać ze względu na to, że wcześniej poznałem dwie starsze siostry długowłosej. Powoli wszystkie elementy układanki zaczęły składać się w jedną całość… Całe to jej postępowanie, stosunek jaki miała do innych uczniów, ciągłe wywyższanie się i zadzieranie nosa… Ona po prostu nie umiała zachowywać się inaczej… - Junko…- powiedziałem łagodnie próbując wtrącić słowo do jej wypowiedzi ale wtedy wampirzyca odwróciła wzrok i zaczęła intensywne poszukiwania bitej śmietany. Co jak co ale z kobietą, której nagle spadł poziom cukru nie miałem zamiaru zadzierać. - W szufladzie… - podpowiedziałem, a ona wyciągnęła ze wskazanego miejsca podłużną puszkę i zaczęła nią energicznie potrząsać. Finału jaki nastąpił nie przewidziałby nawet wróżbita Maciej. Zawartość opakowania niemal eksplodowała w dłoniach Junko znacząc słodkim puchem jej długie włosy. W milczeniu, niemalże celebrując każdą sekundę obserwowałem jak pod wpływem grawitacji resztka śmietany powoli spływała z nasady głowy dziewczyny zostawiając biały ślad na policzku by następnie opaść na wcześniej ukrytą pod puchowym antygwałtem nocną koszulkę. Przełknąłem ślinę i szybko potrząsnąłem głową aby się otrząsnąć. Gwałtownie odwróciłem wzrok i sięgnąłem po zawieszoną na piekarniku szarą ścierkę i bez słowa podałem ją wampirzycy.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 19, 2018 8:54 pm | |
| Czułam, jak część bitej śmietany spada z moich włosów na czoło, policzek i dekolt, ale nawet nie miałam siły reagować. To był jakiś chory absurd po prostu, nie miałam na to innego wyjaśnienia. Odjęłam rękę od twarzy, otworzyłam oczy i z bolesnym grymasem spojrzałam na cały bałagan, bo okazało się, że ofiarą nieplanowanego wystrzału padłam nie tylko ja, ale także podłoga i kawałek blatu. Zupełnie wyzutym z emocji spojrzeniem powiodłam w kierunku Shane'a i przyjęłam oferowaną przez niego ścierkę. Z głośnym westchnieniem podeszłam do zlewu i przewiesiłam ją przez metalowy brzeg, ostrożnie starając się zdjąć z włosów nadmiar śmietany. Wrzuciłam ją do zlewu, oblizałam brudne palce. W końcu nikt mi nie odmówi chwili przyjemności w tej żałosnej chwili, prawda? Potem zamoczyłam ścierkę i powoli starłam wszystko, co spadło na dekolt, jedwabną koszulkę i szlafrok, pytając siebie, po co w ogóle rozchylałam go chwilę wcześniej. Nachyliłam się nad zlewem i opłuknęłam resztki z włosów pod strumieniem ciepłej wody. Wzięłam ścierkę, starłam wszystko z blatu. Potem pochyliłam się i to samo zrobiłam z podłogą. Brudną szmatkę wrzuciłam do zlewu, po czym wróciłam na zajmowane uprzednio miejsce, zabierając ze sobą nieszczęsnego naleśnika. Tym razem śmietany nawet nie dotknęłam.
Wgryzłam się w puszyste ciasto, zjadłam kęsa, potem drugiego, czując jak zimna woda skapuje z włosów na skórę, a wilgotna koszulka przykleja się do skóry tuż nad środkiem prawej piersi. Nie było to przyjemne, ale zupełnie nie miałam ochoty ani siły, by coś z tym zrobić. - Dobre - powiedziałam, chwaląc talent kulinarny blondyna. - Podasz sos? | |
| | | Momoko Admin
Liczba postów : 110 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 19, 2018 11:17 pm | |
| Odetchnąłem z ulgą czując uspokajający uścisk jej dłoni na swojej własnej, a następnie słysząc wypowiadane przez nią słowa. Nawet nie wiedziała ile każde z nich dla mnie znaczyło. Wciąż nie potrafiłem zrozumieć dlaczego, pomimo tego, że wyraźnie była zawiedziona i rozczarowana zdecydowała się zgodzić na moją prośbę. Była niesamowita. — Jesteś dla mnie za dobra. — wyszeptałem cicho, patrząc na nią z lekkim niedowierzaniem. — Chciałem… chciałem Ci to powiedzieć już jakiś czas temu, ale chyba bałem się tego, co postanowisz. Nie chciałem Cię stracić, ale jednocześnie nie miałem zamiaru na siłę Cię przy sobie trzymać, bo na to nie zasługujesz. Zasługujesz na o wiele, wiele więcej. — w tym miejscu przerwałem, aby znów się do niej przysunąć, tym razem po to, aby móc swobodnie ująć w dłonie jej twarz. — Cieszę się, że udało nam się dojść do… porozumienia, zanim wyjechałem. Dziękuję Ci za wszystko. — powiedziałem, ledwie zauważalnie podnosząc kąciki ust. Zbliżyłem swoją twarz na moment do jej własnej, aby z chwilowym wahaniem złożyć delikatny pocałunek na jej czole. Trwałem tak przez dłuższy moment, napawając się jej bliskością, nie wiedząc kiedy znów nadarzy się kolejna okazja. — Ach, byłbym zapomniał… — mruknąłem, przerywając tą chwilę ciszy, która jednakże wcale nie była nieprzyjemna. Wyciągnąłem z tylnej kieszeni spodni niewielkie zawiniątko, które to drapnąłem tuż przed wyjściem ze swojego pokoju, rozwijając aksamitny, biały materiał, który to zaraz odsłonił czarną, matową kulkę. — Może to głupie, ale pomyślałem, że kupowanie Ci czegoś pokroju biżuterii będzie zbyt oklepane, więc… postanowiłem zainwestować w coś, dzięki czemu chociaż popracujesz nad swoją mocą. — delikatnie ująłem jej dłonie, umiejscawiając na ich środku niewielką kulę. — Kiedy odpowiednio się skupisz, fale elektromagnetyczne powinny przeniknąć do środka przedmiotu i wywołać pewną reakcję. Koleś, który nad tym pracował powiedział, że ma zmienić kolor i zacząć świecić, rozwijając się na kształt kwiatu. — wyjaśniłem zwięźle, opuszczając swoje dłonie. Podniosłem się z łóżka i ruszyłem do wyjścia, zatrzymując się na chwilę przy drzwiach. — Daj mi znać, czy gość mnie nie zrobił w bambuko… bo jeśli tak to znam jego adres. — uśmiechnąłem się półgębkiem. — Wszystkiego najlepszego, Nina. — spojrzałem na nią raz jeszcze nim zniknąłem za drzwiami. Obudziło mnie walenie w perkusję i rozdzierający bębenki ryk Marilyna Mansona. — NIEEEEEEEEEEEEE — jęknąłem przeciągle w poduszkę, czując, że nie podołam, nie podniosę się, nie dam rady, to zbyt duży wysiłek. Dlaczego lot musiał być o tak wczesnej porze? I czemu te zgredy w radzie nie mogły iść na kompromis i organizować tych spotkanek gdzieś wieczorem? Ale nie, na co, lepiej zignorować fakt, że i my będziemy brać w tym udział i zmuszać nas do otwierania ślepi, wtedy kiedy słońce jebie najmocniej. Zacisnąłem zęby z bólem serca podnosząc się z posłania i zerkając na ekran telefonu, na którym pojawił się esemes. Oczywiście nie od kogo innego, jak od Shane’a. — Ty mała, blond — poczułem jak trzęsę się w sobie… wiedziałem, że nie ustawiłem budzika. Ech, teraz to już pozamiatane, wstałem, równie dobrze mogę się chociaż ogarnąć. Poza tym nie chciałem słuchać wyrzutów tego niewyrozumiałego paszczura. To, że on był takim punktualnym kmiotem nie znaczyło, że wszyscy inni są tacy sami. Kiedy wziąłem prysznic i upewniłem się, że spakowałem wszystko, co mi potrzebne – narzuciłem na siebie wreszcie coś więcej niż tylko slipy, wciskając się w bluzkę z długim rękawem i ciemne spodnie. Po tym z ociąganiem podreptałem do wspomnianego w esemesie miejsca spotkania. Przystanąwszy w progu moim oczom ukazało się wielkie, puchate coś… — Awh, chodząca poduszka~~ — jęknąłem z iskierkami w oczach, podchodząc do siedzącej na krześle Junko i – nakładając na jej mokrą (oookej?) czuprynę swobodnie spoczywający na ramionach kaptur, położyłem głowę na jej karku, jednocześnie lekko oplatając dłonie wokół puchowego szlafroka. — Co za miękkość… oddasz mi go? — spytałem, nagle wydając się bardziej świadomy faktu, że za puchatym czymś znajduje się żywa osoba. — Sprzedam Ci w zamian kilka haków na Shane’a. — wyszczerzyłem kły w uśmiechu, jednocześnie spoglądając spode łba na blondwłosego rannego ptaszka. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Pon Sie 20, 2018 9:05 pm | |
| Shane nie zdążył jeszcze zareagować na moją prośbę, gdy do kuchni wpadł Eiichi, tym samym udzielając odpowiedzi na pytanie, które zadałam wcześniej, a mianowicie - dla kogo przeznaczona była wiadomość, która omyłkowo została wysłana do mnie. Omiotłam go spojrzeniem. On także patrzył na mnie... i w cale nie podobało mi się to, co widziałam w jego oczach. Entuzjazm.
Szczebiocząc, założył mi kaptur na głowę, a chwilę potem poczułam, jak tuli się do moich pleców. Zesztywniałam cała, zaciskając usta, niezadowolona z takiego rozwoju sytuacji. - Nie - mruknęłam tonem o całą oktawę niższym niż zwykle. Tak jak przy poprzednim spotkaniu z czarnowłosym pozwoliłam, by moja postać rozmyła się... tym razem jednak przybrałam formę dorosłego mężczyzny o srebrzystych włosach opadajacych lekko na oczy, ubranego w trochę znoszony, ciemny garnitur i szary płaszcz podróżny. Jego oczy lekko połyskiwały czerwienią. Zero Kiryu, taki, jakim dane było mi go widzieć ostatnim razem, jakiś rok temu. - Uwierz mi, nie chcesz tego - odezwałam się głosem ojca chłopaków, a potem dodałam jeszcze - Niezbyt wesoło zaczęłam dzień, nie dokładaj się do tego, proszę - zupełnie nie dbając o formę wypowiedzi właściwą dla płci. W tej chwili nie zależało mi na dokładności, a na przygaszeniu jego temperamentu. Podtrzymałam formę jeszcze przez chwilę, a potem po prostu wróciłam do własnej - zmęczonej psychicznie, mokrej i upapranej śmietaną szatynki - i znów wgryzłam się w swojego naleśnika. | |
| | | Momoko Admin
Liczba postów : 110 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Pon Sie 20, 2018 10:30 pm | |
| Junko cała zesztywniała i już wiedziałem, że chyba nie wybrałem najlepszego momentu na tego typu zagrywki. Ale cóż, czy mnie to obchodziło? No, niekoniecznie. — No daj spokój, to okazja życia! — prychnąłem, z wciąż utrzymującym się na twarzy uśmieszkiem. Czekałem tak chwilę, licząc na to, że być może zmieni zdanie, lecz szatynka postanowiła wyrazić się nieco dosadniej… naraz poczułem, że moje ramiona samoistnie się rozszerzają, chcąc pomieścić ciało dziewczyny, które zaczynało się zmieniać… Nie mówcie mi, że znowu zdecydowała się wykręcić mi taki sam numer. Well, kogóż to tym razem zobaczę? — Ojczulek? — spytałem, widząc ten charakterystyczny, znoszony płaszcz i rozpoznawalną z daleka czuprynę srebrnych włosów. — Ha, dziewczyno, jesteś jednoosobowym klanem Kiryuu! — zaśmiałem się, klepiąc ją w plecy jak kumpla. — Może reflektujesz na wyjazd do Watykanu za mnie, co? Mogłabyś nieźle namieszać w głowach tym dziadkom. Przy okazji wypędzą z Ciebie tego demona, wiesz, papież jest tylko kilka uliczek dalej. Chociaż ja na Twoim miejscu bym to zachował, w końcu co tam małe opętanko w obliczu takiej rozrywki? — skrzywiłem się złośliwie, odstępując wreszcie nieco dalej od wyjątkowo nabzdyczonej ciemnowłosej. Podszedłem do lodówki i po chwilowym szperaniu wewnątrz, wyciągnąłem wreszcie jedną z torebek wypełnionych po brzegi czerwoną cieczą, której to zdecydowanie potrzebowałem, aby ostatecznie stanąć na nogi. — Ten dzień należy do AB Rh -, moi drodzy, wampirzy wegetarianie.— mruknąłem, rozrywając zębami końcówkę woreczka i pociągając sporego łyka, jednocześnie patrząc z nieukrywaną kpiną na braciszka i zmiennokształtną. — Swoją drogą… — podjąłem kolejny temat, przerzucając spojrzenie na śliskie kafelki i wiodąc nim do mokrych włosów dziewczyny. — Bawiłaś się w mopa? — parsknąłem krótko, ciągnąc kolejnego łyka. | |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 26, 2018 2:53 pm | |
| K e i r a P e n t a g r a m Do pokoju wpadało odrobinę światła księżyca, które przedzierało się dzielnie przez szary mur chmur i wnikało przez niezasłonięte kotarami okna do wnętrza pokoju, by ostatecznie skupić się na rogu obrazu. Arcydzieło przedstawiało morze w niebanalny sposób. Nieco za bardzo poskręcane zawijasy, wytwarzające jaskrawą pianę tworzyły fale, sięgające ponad połowę obrazu. Normalnie dany widok kojarzyłby się ze sztormem, kiedy to woda zachowywała się w nieokiełzany sposób, jakby ukazując w ten sposób swój gniew i zawód. Jednak kiedy spojrzało się na umieszczony na płótnie krajobraz, wykonany w ciepłych barwach, można było stwierdzić, że bardziej kojarzył się ze spokojnym morzem, w czasie zachodu słońca. Malowidło zwróciło moją uwagę w czasie luźnej podróży do Borgundii, gdzie za namową matki miałam osobiście nabyć parę butelek wina Domaine de la Romanée-Conti, nim trafią na aukcję do HongKongu. Towarzyszyła mi przy tym służka, jako że miałam wtedy około jedenastu lat. Miałam poznać wiernego, wampirzego przyjaciela rodziny, który znał głównych producentów wina i dzięki któremu mieliśmy stały dostęp do najlepszych trunków. Jak się później okazało, był kimś więcej w świecie interesów, jednak na tamte czasy nie miałam o tym pojęcia. Choć w portfelu miałam wystarczająco dużo, by zakupić daną butelkę, otrzymałam ją w prezencie. Tylko jedną, przez co matka pokręciła później nosem. W drodze powrotnej zastanawiałam się, czy zostałam wystarczająco polubiona, czy upominek był aktem szacunku dla mojej rodziny. W każdym razie w drodze powrotnej uprosiłam służkę byśmy przeszły się po okolicach, a jako że nie dostała zbyt rygorystycznych rozkazów, nie odważyła się odmówić. Podziwiałam i pożerałam wzrokiem życie zwykłych ludzi i rozwijającego się targu. Przystanęłam przy wystawie obrazów starszego ode mnie młodzieńca. Mimo młodego wieku, morze dane mi było widzieć już wiele razy, jednak to ukazane na płótnie kompletnie nie przypominało mi żadnego z nich. Malarz przyznał się, że nigdy prawdziwego nie widział, jednak nie mógł powstrzymać się od malowania po wysłuchaniu fascynujących opowieści. Zakupiłam go za gotówkę, znajdującą się w portfeliku i to była jedna z niewielu rzeczy, które wybrałam przy przypływie niewinnych jak powiew wiatru, uczuć. Wróciłam myślami do pokoju w akademiku, spoglądając na wyczekującą Nymerię. Wino, które wyciągnęłam nie było tym, które zakupiłam jakieś osiem lat temu, jednak również pochodziło z Borgundii i miałam gwarancję dobrego smaku. Nalałam do połowy kieliszków, by następnie podejść do czarnowłosej i usiąść koło niej. Podałam jej naczynie, przypatrując się jej pogrążonym w lekkim zamyśleniu zielonym oczom, udekorowanym przez wachlarz gęstych rzęs. - Na zdrowie... Psychiczne. Myślałaś już nad uroczystością u Aarona? Zdecydowałaś już czym przysłonisz swoje nienaganne ciało, Nymerio?- spytałam, unosząc nieznacznie kąciki ust i przybliżając kieliszek do warg. Na języku poczułam smak półsłodkiego, czerwonego wina. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 26, 2018 5:58 pm | |
| Atmosfera w pomieszczeniu momentalnie zgęstniała… Powietrze stało się ciężkie jak przed burzą. Stałem w absolutnej ciszy oczekując kolejnego wybuchu ze strony wampirzycy lecz nic takiego nie nastąpiło. Zamiast tego Junko zrezygnowanym wzrokiem rozejrzała się po całym pomieszczeniu oceniając wielkość wyrządzonych szkód po czym chwyciła ścierkę, którą jej podałem. Brązowooka podeszła do zlewu, a następnie zaczęła ściągać palcami słodką śmietanę ze swoich długich włosów. W chwili gdy ujrzałem jak dziewczyna zlizuje z opuszków pozostałą na nich resztkę słodkiej masy poczułem jak coś ściska mnie w środku, a uczucie to pogłębiało się z każdą kolejną sekundą… Z każdym kolejnym jej ruchem. Woda, której użyła do tego by oczyścić swoją nocną koszulę oraz włosy spływała wzdłuż ciała wampirzycy sprawiając, że delikatny jedwab zaczął ściślej przywierać do jej sylwetki, a wilgotne kosmyki przykleiły się do policzków. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo pobudza to moją wyobraźnie i było już zdecydowanie za późno bym mógł skierować swoje myśli na inny tor. Otrząsnąłem się dopiero w chwili gdy czystokrwista usiadła przy stole i poprosiła bym podał sos. Odwróciłem się by chwycić opakowanie, a wtedy w mojej głowie pojawiła się wizja Junko oblewającej się słodką polewą po całym ciele… Opuściłem głowę i zacząłem pocierać palcami moje oczy jakby to miało mi w czymkolwiek pomóc. -Przestań… - mruknąłem bezgłośnie do siebie samego i niemalże w tym samym momencie do pomieszczenia wparował Eiichi. Czarnowłosy podszedł do dziewczyny, a następnie się do niej przytulił. Słysząc jego słowa prychnąłem drwiąco całkowicie powracając do otaczającej mnie rzeczywistości. - Żadnego nie masz.. – odpowiedziałem, a wtedy Junko zmieniła swoją postać. W miejsce siedzącej na krześle wampirzycy pojawił się nasz ojciec co sprawiło, że moje wyobrażenia o skąpanej w czekoladowej polewie długowłosej rozmyły się dosłownie w jednej sekundzie. Widząc jak mój brat tuli się do Zero zacząłem się śmiać.. Najpierw spokojnie, a potem coraz głośniej. Zgiąłem się lekko w pół próbując się powtrzymać lecz nie było to łatwe. - To było genialne Księżniczko… Widok wart każdych pieniędzy. Aż mam ochotę Cię ucałować. - pochwaliłem dziewczynę z szerokim uśmiechem gdy odzyskałem względny spokój, a następnie zwróciłem się do Eiichiego gdy zasugerował by Junko zajęła jego miejsce. - Nawet o tym nie myśl… Jedziesz ze mną chociażbym miał zawieść Twojego trupa… A propo… Jeżeli nie chcemy się spóźnić na samolot to powinniśmy zaraz wyjeżdżać.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 26, 2018 6:13 pm | |
| W ciszy obserwowałam jak Keira napełnia mój kieliszek, a gdy podeszła do mnie, przyjęłam go z ledwie widocznym uśmiechem i krótkim "dziękuję" wypowiedzianym, gdy tylko moje palce dotknęły szkła. Zbliżyłam jego brzeg do ust i powoli upiłam łyczek ciemnoczerwonego trunku o niezwykle bogatym aromacie. Pozwoliłam by płyn rozlał się leniwie po wnętrzu ust, pieszcząc swoim smakiem moje kubki smakowe. - Do tego toastu zdecydowanie się przyłączę - wtrąciłam, pociągając z kieliszka jeszcze łyk, ale jej kolejne słowa sprawiły, że zmarszczyłam brwi. O czym mówiła? - Dziękuję za komplement i na pewno znajdę coś ładnego, o ile powiesz mi, o jaką uroczystość chodzi. Chyba jestem trochę nie w temacie - powiedziałam, oplatając kieliszek obiema rękami i opierając jego chłodną powierzchnię o nagie udo. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 26, 2018 8:27 pm | |
| Dopiero gdy moje ciało uległo przemianie wpadło mi do głowy, że może nie był to najlepszy pomysł w obecności Shane'a. W końcu akurat ta z moich zdolności stała się źródłem naszego ostatniego konfliktu i istniała możliwość, że poruszy to strunę, której dotykać nie chciałam, szczególnie teraz, gdy atmosfera między nami ledwie się oczyściła. Jednak ciszę, jaka zapanowała po moich słowach, przerwał śmiech. Dopiero po chwili zorientowałam się, że śmiał się właśnie on. Zamrugałam szybko i zamarłam w bezruchu, przypatrując mu się i próbując zrozumieć skąd to rozbawienie i czy aby nie czai się tam drwina, ale to, co powiedział potem sprawiło, że nie mogłam poskromić zadowolenia, które się we mnie obudziło. Odpowiedziałam nieśmiałym uśmiechem, czując ekscytację. Rozbawiłam go. Może nie celowo, ale w nieszkodliwy, całkiem przyzwoity sposób, którego z pewnością nie musiałam się wstydzić... I ten śmiech... nie potrafiłam sobie przypomnieć, bym wcześniej słyszała, jak się śmiał. Nie w ten sposób, nie tak gromko, ani tak lekko. Podobał mi się ten dźwięk. Ciepły, przyjemnie wibrujący w uszach. To, właśnie to - och, to zdecydowanie było warte całego stresu, który męczył mnie od wczoraj. Teraz i ja czułam się lekka i niezwykle wręcz usatysfakcjonowana. A potem także zmieszana, gdy wspomniał o całusach. Uśmiech na mojej twarzy zmniejszył się, choć nie zniknął zupełnie, a na policzkach poczułam nieznośne gorąco. Skromnie spuściłam wzrok, czując, jak Eiichi klepie mnie po ramieniu.
W tej jednej kwestii przemiana w Zero przyniosła oczekiwany efekt - czarnowłosy odsunął się ode mnie, dzięki czemu odzyskałam swobodę ruchu i komfort przestrzeni osobistej. A choć uścisk, którym mnie obdarzył, nie przypadł mi do gustu, to to poklepanie po ramieniu, sprawiło, że myśli wróciły na właściwy tor. Zrobiło mi się też całkiem miło. Coś we mnie napuszyło się lekko z dumy, a kąciki ust na powrót uniosły nieco wyżej. Nawet komentarz odnośnie mojego faktycznego wyglądu nie zepsuł mi humoru. Worek krwi, który rozerwał zębami, również tego nie uczynił, ale nie mogłam się powstrzymać, by nie skrzywić się lekko na ten widok. Naprawdę, zero poszanowania dla tego, co próbowano w tej placówce osiągnąć. Postanowiłam jednak pozostawić to bez komentarza. - Poniekąd owszem. Ale nie tak, jak myślisz - odparłam na przytyk odnośnie mojego stanu, po raz kolejny wgryzając się w naleśnika. Chwyciłam sos czekoladowy, który Shane postawił na brzegu stołu, polałam kawałek puszystego ciasta, po czym oderwałam go i wsadziłam sobie do ust. Znów ścisnęłam buteleczkę i powtórzyłam cały proces. Za trzecim razem nie poszło tak dobrze. Byłam za mało delikatna. - Ugh! - stęknęłam w pierwszej chwili, czując złość na widok nowej plamy na białym jedwabiu, ale prawie natychmiast uczucie to przyćmiła fala niedowierzania i... rozbawienia. Zaśmiałam się, najpierw cicho, potem trochę głośniej, kręcąc głową. Raz jeszcze ścisnęłam butelkę i, zupełnie nie dbając o to co się stanie, polałam ostatni kawałek solidną porcją czekolady. Wstając, wsadziłam go sobie do ust. - Mam dosyć tego dnia. Wracam do łóżka - powiedziałam, oblizując palce umazane ciemnobrązową polewą, a potem na chwilę przerwałam. Nie przypadkowo, ale też nie do końca świadomie, odnalazłam spojrzenie Shane'a. - Spokojnej podróży - powiedziałam, nieśmiało skubiąc paznokciami dolną wargę. Na moment odwróciłam wzrok, po czym rzuciłam mu jeszcze jedno szybkie spojrzenie. Jeden uśmiech. Potem odwróciłam się i, znów oblizując opuszki palców, opuściłam kuchnię.
W zaciszu swojego pokoju zmyłam z siebie cały ten bałagan i wrzuciłam brudne ubrania do kosza na pranie. Przebrałam się w czystą pidżamę i wpełzłam pod kołdrę... odkrywajac pozostawiony na poduszce telefon. Chwyciłam go niepewnie i odblokowałam. Moim oczom ukazała się zabłąkana wiadomość. Wpatrywałam się w nią przez chwile, z wahaniem skubiąc lekko dolną wargę. A potem znów poczułam w środku coś przyjemnego, ciepłego. Uśmiechnęłam się do siebie, kilka razy dotykając ekranu. Wpisałam szybko litery. S.H.A.N.E.
Na ekranie pojawiło się okienko dialogowe. "Utworzyć kontakt?" Wahałam się jeszcze przez chwilkę. Potem przygryzłam wargę i kliknęłam "Tak". | |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Pon Sie 27, 2018 4:26 pm | |
| K e i r a P e n t a g r a m Nie wiedziałam, czy rodzina Martell została już poinformowana o nadchodzącym wydarzeniu, jednak zgodnie z moim przypuszczeniem jeszcze nie miała o tym pojęcia. Otworzyłam trochę bardziej oczy, by zrozumiała to jako nieznaczne zaskoczenie, a następnie upiłam kolejny łyk wina. - Ups. Chyba w takim razie będę musiała podzielić się z Tobą tą tajemnicą. Z tego co mi wiadomo, wkrótce odbędzie się wielkie przyjęcie z okazji urodzin starszego brata Marou, będącego zarówno zastępcą władcy rodu. Z kolei Vincent będzie się starał wszystkim pokazać, że jego syn jest już praktycznie gotowy na przejęcie wielu obowiązków i wtajemniczenia go w dotychczasowe zakazane aspekty... Przynajmniej tak tłumaczył mi ojciec- wyjaśniłam czarnowłosej, starając się utrzymywać z nią kontakt wzrokowy i nie kierować spojrzenia w bardziej prywatne rejony jej ciała. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że może to wcale nie byłby głupi pomysł i takie ograniczenie siebie nie jest w tej sytuacji potrzebne... Chciałam, by poczuła się przy mnie swobodnie... By nie zwracała tak bardzo uwagi na czystość mej krwi. - W zasadzie zdziwiło mnie tylko jedno, lecz nie odezwałam się ani słowem, gdy poinformowano mnie, że ma się to odbywać w posiadłości Marou. Może mnie nie zrozumiesz Nymerio, tym bardziej że to nie jest nic dziwnego urządzać przyjęcia we własnych progach jednak...- zastopowałam, robiąc zamyśloną minę, jakbym zastanawiała się, jak przekazać to, co mam na myśli. Palcem wolnej dłoni strąciłam niewidoczny paproszek na kolanie wampirzycy. Moja dłoń jednak nie powróciła na swoje miejsce. - Zapraszając większość rodzin, ze względu na pewny obowiązek, mogą sprowadzić też kogoś, kto nie jest czysto przyjacielski we własne progi... Jestem z jednej strony ciekawa, czy ktoś, kto ma na pieńku choć z jednym z braci Marou nie będzie chętny do tego, by coś przeskrobać. To będzie rzeczywiście okazja, by dowiedzieć się o nich czegoś nowego- dokończyłam własną myśl, dalej delikatnie głaszcząc jej nogę jednym palcem. Spojrzałam na miękki dywan ustawiony mniej więcej po środku pokoju, by w milczeniu upić ostatnie krople trunku. - Pewnie wygaduję same niedorzeczności... Wybacz Nymerio, że Cię nimi obarczyłam. Może doradzisz mi pomiędzy dwoma sukniami? | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Pon Sie 27, 2018 7:53 pm | |
| Z uwagą przysłuchiwałam się temu, co miała do powiedzenia niebieskowłosa, jednocześnie analizując zawarty w jej słowach przekaz.
Nie miałam pojęcia, że zbliżają się urodziny Aarona. Była jakaś część mnie, która zastanawiała się, czy dało się to jakoś wykorzystać na moją korzyść w związku z nadal tlącym się zainteresowaniem jego niespokojną duszą, jednak została szybko przyćmiona przez inną - tę, która nadal opłakiwała stratę brata. Rozważania te pochłonęły mnie do tego stopnia, że wzdrygnęłam się, czując na kolanie dotyk chłodnych palców Keiry. Jednak właśnie ten gest pomógł mi się otrząsnąć z zamyślenia. Jej słowa nadal dźwięczały mi w uszach, jednak uwaga coraz bardziej skupiała się na delikatnych muśnięciach skóry o skórę. - Nie powiedziałabym, że twoim słowom brak sensu - zaczęłam, wpatrując się w jej poruszającą się dłoń. - Ale w tej chwili faktycznie wybór sukni wydaje się sprawą dużo bardziej... istotną. Podniosłam wzrok i uniosłam jeden kącik ust w uśmiechu, który zaraz skryłam za brzegiem kieliszka. Wpatrując się w nią nieprzerwanie, czekałam. | |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Czw Sie 30, 2018 1:02 pm | |
| K e i r a P e n t a g r a m Kiwnęłam nieznacznie głową, by następnie odstawić naczynie na bok i wstałam, podchodząc do skromnie wyglądającej szafy. Nie widziałam większych zauważalnych śladów na to, iż Nymeria rzeczywiście zainteresowała się moimi dochodzeniami i przemyśleniami. Popatrzyłam na czarnowłosą, widząc jak obserwuje mnie uważnie, oczekując prezentacji strojów. - Są one w kompletnie odmiennym stylu, ale obie zwróciły moją uwagę- powiedziałem, biorąc w jedną rękę wieszak z czarną, błyszczącą suknią dającą wrażenie lejącego się materiału. Przyłożyłam ją do siebie, by następnie wyciągnąć kolejny wieszak tym razem z czerwonym strojem. Suknia wyglądała szlachetnie, a kolor kojarzył mi się ze szkarłatem pysznej, zdrowej krwi. Dekolt, choć długi, nie dodawał takiego seksapilu, jaki miała ta czarna. - Zapewne trudno Ci ocenić... Więc może którąś mam założyć? | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Czw Sie 30, 2018 9:32 pm | |
| Suknie niebieskowłosej przykuwały uwagę. Czerwona z pewnością, bo prezentowała się doskonale nawet na wieszaku - klasycznie balowa, elegancka - i nie miałam wątpliwości, że na Keirze wyglądałaby olśniewająco, a także bardzo adekwatnie do sytuacji, zupełnie nie umniejszając jej urodzie... ale to błyszczący, nieco bezkształtny kawałek materiału zwisający nieco smętnie z drugiego wieszaka bardziej przykuwał moją uwagę. W tej formie, bez "wypełnienia" nie prezentowała się zachwycająco, nawet mimo pięknej, wysokiej jakości tkaniny, ale właśnie faktura i zachowanie materiału powiedziało mi, że będzie doskonale leżeć na bujnych krągłościach Keiry... a skoro sama zaproponowała przymiarkę, nie mogłam przestać myśleć o tym, jak będzie w niej wyglądać. - Czerwona jest piękna, trzeba przyznać - zaczęłam powoli - ale trochę ciężko wyłapać mi formę tej czarnej, a pewnie oczekujesz żetelnej opinii. Raz jeszcze uniosłam ku górze kącik ust. - Przymiarka chyba okaże się konieczna - mruknęłam, odstawiając kieliszek na nocny stolik. Odchyliłam się nieco do tyłu i podparłam rękami o materac. | |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Pią Sie 31, 2018 11:01 pm | |
| K e i r a P e n t a g r a m Czarnowłosa pochwaliła długą, iście czerwoną suknię, lecz większe zainteresowanie wykazała tą czarną. Posłałam jej znaczące spojrzenie, zwracając uwagę na jej opanowanie przy jednoczesnym zachowaniu naturalności w jej zachowaniu... Podobało mi się to, lecz jeszcze większą przyjemność sprawiłaby mi zamiana ról. Zdecydowanie wolałabym zajmować aktualne miejsce Nymerii i sącząc wino, wolno oglądać, jak jej małe, krągłe ciało zostaje okryte przez olśniewający materiał. Odłożyłam do szafy niepotrzebny na dany moment strój, by całkowicie zając się czarną kreacją. Tą jednak odstawiłam na wewnętrznej stronie szafy, by następnie sięgnąć do umiejscowionego z boku suwaka. Ujęłam go delikatnie w dwa palce, uważając by nie porwać materiału i pociągnęłam go w dół. Ciepła, długa suknia zsunęła się z mojego ciała tak łatwo, iż poczułam jedynie nieznaczny, ulatniający się dotyk przytulnego materiału po zimnej, jak lód, skórze. Nie zwracając przez chwilkę uwagi na obecność gościa w moim pokoju, poprawiłam zsuwające się ramiączko koronkowego biustonosza, by następnie odszukać suwak wyczekującej kreacji. Przez chwilę przypatrywałam się jej, nadal będąc równie zadowolona z jej zakupu, jak pierwszego dnia... Wsunęłam ją od góry, napotykając delikatny upór w okolicy bioder, lecz niespełna kilka sekund później suknia leżała na mnie tak, jakby została uszyta wyłącznie dla mnie. I choć rzeczywiście w mojej garderobie znajdowało się wiele takich strojów, ten należał po prostu do szczęśliwych nabytków mojej kolekcji... Spojrzałam na Nymerię, z zadowoleniem wyłapując pewnego rodzaju zachwyt. - Zanim ostatecznie ocenisz, dopięłabyś mnie z tyłu do końca?- spytałam, odwracając się do niej tyłem i odgarniając z pleców wszelkie, luźne kosmyki włosów. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Sob Wrz 01, 2018 4:04 pm | |
| Przygryając wargę obserwowałam, jak Keira się rozbiera. Nie to, żebym nie zdążyła przyjrzeć jej się w salonie, gdy pech sprawił, że przegrała swoją suknię, ale teraz, w zaciszu jej pokoju nabierało to nieco innego charakteru. Jasna satyna, jak na zwolnionym filmie, zsunęła się na podłogę, ukazując jej gładkie ciało w pełnej krasie. Była wysoka, pełna kuszących krągłości, na które przyjemnie było patrzeć. Zwłaszcza, gdy sama tak hojnie ów widok oferowała. Potem obserwowałam proces poniekąd odwrotny, gdy czarna tkanina łagodnie brała jej ciało w swoje objęcia... i przyznać należało, że był to widok niezwykle seksowny. Pochłaniałam wzrokiem całą jej sylwetkę, której kształty podkreślała gra świateł na połyskliwym materiale. Przez myśl przemknęło mi, że to był chyba właściwy moment na jakże klasyczne zagranie z zapinaniem sukni i szybko okazało się, że nie ja jedna o tym myślałam. - Jasne - rzuciłam, podnosząc się ze swojego miejsca i podchodząc do niej powoli. Odsunęłam końcówki jej włosów, muskając przy tym jej skórę, potem złapałam niewielki suwaczek i poprawiłam materiał, by następnie pociągnąć maszynkę lekko w górę. - Gotowe - mruknęłam, kładąc dłoń na jej talii i okrążając ją, by obejrzeć i zapamiętać każdy fragment tego cudownego widoku. Kciukiem musnęłam skórę tuż nad krawędzią materiału sukni, pod miseczką biustonosza. - Stanik trochę psuje efekt... ale i tak wyglądasz nieziemsko - powiedziałam, powoli sunąc wzrokiem od pośladków, po brzuch i piersi, by na końcu spojrzeć nieco w górę, na jej twarz. - To udo aż się prosi, by go dotknąć - dodałam, ostrożnie muskając krawędź sukni w tamtej okolicy. - Mogę? - zapytałam cicho, czując jak krew szumi mi w uszach. | |
| | | CoolCookie
Liczba postów : 7 Join date : 19/04/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Wrz 02, 2018 1:09 am | |
| JuliettaNałożyłam dziewczynom jajek, po czym sama zabrałam swój talerz i usiadłam na jednym z wolnych miejsc pozwalając blondynce zadawać niezlicznoą ilość pytań, przy okazji zalewając mnie potokiem słów. Może to i lepej, od zawsze byłam lepszą słuchaczką niż rozmóczynią, tak mi się wydaje. Nabrałam kawałek dania na widelec, po czym włożyłam do buzi pozwalając jajkom rozpłynąć się w ustach. Zaśmiałam się cicho, zakrywając usta dłonią. - Nie jestem na tyle zdolna i zmotywowana do otwarcia własnego biznesu, ale staram się dostać do ASCII Media Works, a z tego co ptaszki świerkają to są mną zainteresowani. - Włożyłam kolejny kawałek do buzi omijając kwestie rodzinne. Mimo tylu lat chyba powinnam się przyzwyczaić do faktu iż rodzina sie mnie wypiera, a ojciec nie chcę znać tylko dla tego że się urodziłam. - Nie wiedziałam że Nina miała urodziny... - Mruknęłam przełykając myśli wraz z pomidorkiem. - Chyba będę musiała jej to wynagrodzić zakupami co o tym myślicie? - Spytałam wstając po szklankę do której wrzuciam dwie tabletki syntetyku który rozpuściłam w wodzie. - Właściwie to co TYM razem Ninan zrobiła? - Zaśmiałam się przypominając sobie chyba każdą możliwą sytuację z szatynką w roli głównej. Wróciłam na miejsce po czym spojrzałam na Aye. - Marvolo?? Mam nadzieję że wszystko z nim w porządku? - Spytałam, kompletnie zapominając o istnieniu tej małej czarnej kulki. Upiłam łyk czerwonego płynu. - A mi się wydaję, że może być zazdrosny, iż ktoś inny podnbija serca jego fanek. - Dodałam, mrugając do Ashley, po czym zabrałam się za dokończenie jedzenia. Upiłam łyk syntetyka po czym wstałam i zaczęłam pomywać ubrudzone naczynia. - Poza tym trzeba powiedzieć Shane'owi że jego płatki się skończyły.. | |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Wrz 02, 2018 2:44 pm | |
| K e i r a P e n t a g r a m Już wkrótce wyczułam jak wolna przestrzeń pomiędzy moim ciałem, a materiałem zanika sprawiając, że suknia zaczęła leżeć wprost idealnie. Pogładziłam dłonią jej wierzch na brzuchu i biodrze, jakby chcąc wyrównać niewidoczne zagniecenia. - Dziękuję- odpowiedziałam, by następnie spojrzeć w lustro. Bardziej, od widoku wysokiej czystokrwistej w długiej, lśniącej sukni zwróciłam uwagę na Nymerię, stojącej w samej, czarnej bieliźnie. Jej ciemne, jedwabiste włosy porozrzucane były po plecach, tworząc wraz z hebanowym strojem i krągłym ciałem seksowną kompozycję. - Hmm, masz rację...- przyznałam, sięgając rękoma rozpięcia stanika, by wkrótce zsunąć ramiączka i pozbyć się biustonosza. Rzuciłam go gdzieś w bok, nie przejmując się jego dalszym losem. Czułam nienachalny dotyk wampirzycy, której oczy już delikatnie przysłoniły się wachlarzem pewnego stanu upojenia, doprawionej pożądaniem. Pragnęłam kiedyś zobaczyć, jak ta soczysta zieleń kiedyś zabarwia się na szkarłat, niczym piękna łąka, na którą spada deszcz soczystej krwi. - Hmm...- przybliżyłam się do niej, ujmując w rękę pewny kosmyk jej włosów i wyciągając nogę do przodu. Wewnętrzna część uda otarła się o jej własne, jednocześnie czując na nim dotyk jej dłoni, co pośrednio mogłam uznać za spełnienie jej prośby. Pochyliłam się nad nią, przekrzywiając głowę i zatrzymując usta przy jej uchu. - Dolać Ci jeszcze trochę wina?- szepnęłam, z szerszym niż dotychczas uśmiechem, odsłaniając parę ostrych kłów. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Wrz 02, 2018 3:15 pm | |
| Kiedy zdjęła stanik, jej ciężkie, pełne piersi opadły odrobinkę niżej, układając się w swój naturalny sposób i doskonale wypełniając dekolt sukienki. Materiał nie obejmował ich jednak tak zupełnie - na boku, tam gdzie jeszcze przed chwilą można było zobaczyć krawędź miseczki biustonosza, dało się dostrzec krągłość nagich piersi. Fragment zaledwie, ale wystarczał, by pobudzić wyobraźnię, by kusić obietnicą ukrytej nieco dalej rozkoszy. Rozchyliłam lekko usta, wpatrując się w ten punkt jak zaczarowana, z dłonią nadal wyczekująco zawieszoną tuż nad jej udem. Westchnęłam, gdy Keira się poruszyła, a jej skóra zetknęła się z moją. Potem pochyliła się i poczułam ciepły oddech omiatający moje ucho. - Chętnie - odparłam, choć odnalezienie własnego głosu przyszło mi teraz z niewielkim trudem. Szybko, dyskretnie zwilżyłam usta językiem, po czym odezwałam się raz jeszcze. - Choć nie ukrywam, że wolałabym posmakować teraz czegoś innego. Nieznacznie odwróciłam się w jej stronę, tyle tylko, by kątem oka móc widzieć jej twarz. Moja dłoń ostrożnie wspięła się po jej udzie nieco wyżej, zostawiając na skórze ledwie widoczny ślad paznokci. | |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Pon Wrz 03, 2018 3:23 pm | |
| K e i r a P e n t a g r a m Mocniejszy dotyk na moim udzie doskonale poinformował mnie, do czego zmierza Nymeria. Odsunęłam się od niej na krok, wbijając swój lodowaty wzrok w jej egzotyczną twarz. Jej uroda nie pasowała mi kompletnie do typowego wyglądu Rosjanek, a jej korzenie z pewnością były bardziej skomplikowane niż powiadano. Mój uśmiech zszedł z twarzy, widząc w oczach czarnowłosej, iż skonsumowanie poprzedniego wina w salonie wraz z moim dało efekt widocznego upojenia i rozluźnienia. Nie była w złym stanie, lecz wystarczyło to, by stała się nieco bardziej odważna. Choć nie mogłam przekreślić możliwości, że mogłaby równie otwarcie zaproponować pewnego rodzaju rozkosz, bez jakiegokolwiek alkoholu. W ciszy poszłam po butelkę, lecz w połowie drogi zatrzymałam się, kierując wzrok na lustro. Marne były szanse, by choć kropla napoju spadła na lśniącą, czarną suknię, jednak i tak nie miałam ochoty dłużej w niej paradować. Poprosiłam cicho wampirzycę o ponowne rozpięcie sukni, co wykonała w zaradny sposób. Ubrałam na siebie jedwabną, białą podkoszulkę, leżącą na oparciu krzesła, by kilka sekund później napełnić jej kieliszek, choć nawet nie do połowy. Usiadłam w miejscu, gdzie wcześniej obie rozmawiałyśmy i wskazałam jej miejsce obok siebie, cierpliwie czekając aż do mnie podejdzie. W pokoju słychać było jedynie powiew wiatru, który wprawiał w ruch małe gałązki drzew, znajdujących się na zewnątrz akademika. Powietrze w sypialni jednak niemalże jakby ustało. - Różnych rzeczy pragniemy... Za niektórymi jesteśmy nawet gotowi stanąć na krawędzi w wierze, że damy rady po nie sięgnąć i jednocześnie nie spaść...- powiedziałam, podając jej naczynie i odgarniając jej kosmyk włosów za ucho. - Posmakuj tego, czego pragniesz, Nymerio...- zasugerowałam, patrząc w jej zielone oczy, prawą ręką gładząc swój kieliszek. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Pon Wrz 03, 2018 4:52 pm | |
| O i tak, siup! Cały nastrój zniknął. A mogłam siedzieć cicho... Czując na sobie jej wzrok, widząc maskę niezadowolenia, która zastąpiła uwodzicielski uśmiech, miałam ochotę krzyczeć z frustracji. Wewnątrz faktycznie krzyczałam, ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Ta nutka... wstrzemięźliwości, czy respektu, z braku lepszego słowa, jaka czaiła się gdzieś w podświadomości ilekroć obcowało się z czystym zaczęła pulsować strachem, jak lampka ostrzegawcza, podsycana ciszą, jaka zapanowała w pokoju po moich słowach. I chłodem jej spojrzenia. Wszystko się posypało. Stan upojenia, zarówno alkoholem, jak i atmosferą, zaczął znikać. Jakby za karę poprosiła mnie o pomoc w zdjęciu sukni, która wprawiła mnie w taki zachwyt. W białej, bieliźnianej halce też wyglądała bosko, ale to było jak zły omen. Czułam jak się wycofuje, choć jeszcze przed chwilą sama chętnie oferowała kokieteryjne spojrzenia i dotyk ciepłej skóry. Teraz otrzymałam od niej tylko kieliszek. Z bijącym szybko sercem przysiadłam na krawędzi, by zaraz potem usłyszeć jej głos. Słowa skłaniały do zastanowienia, ale dotyk rozpraszał. I jeszcze to ostatnie zdanie... Wyzwanie, od którego zależał ciąg dalszy. Posmakuj czego pragniesz... Bez słowa powiodłam wzrokiem w górę jej uda i do krawędzi jedwabnej koszulki. Żaden mięsień mojej twarzy nie drgnął, ale w duchu uśmiechnęłam się do siebie. Ona pewnie myślała, że chodziło mi o usta... Mimo niepewności co do ciągu dalszego postarałam się odnaleźć w sobie nutkę odwagi, która popchnęła mnie do wypowiedzenia na głos tamtych słów. Nadal milcząc sięgnęłam po jej dłoń i wpatrując się z uwielbieniem w jasną skórę zbliżyłam ją do swojej twarzy, do ust. Przymknęłam powieki, powoli, z oddaniem, całując opuszek każdego palca. Gdy dotarłam do wskazującego, spojrzałam na nią, jakby prosząc o pozwolenie na kontynuację. Znów czułam w sobie to ciepło, ten żar, który napędzał mnie wcześniej. Spojrzałam na nią i byłam pewna, że ona też mogła to zobaczyć - w moich oczach, których odbicie widziałam w lustrze, a których kolor zmienił się z zieleni w czerwień krwi. | |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Sro Wrz 05, 2018 1:31 am | |
| K e i r a P e n t a g r a m Obserwowałam każdy jej ruch w oczekiwaniu, że zrobi dokładnie to, czego chciała. Nie mogłam jej obiecać akceptacji na każdą ewentualność, jednak... Jej postępowanie wprawiło mnie w pewien rodzaj dezorientacji. Każdy składany pocałunek na mej skórze pozostawiał chłodny, niewidoczny ślad. Jej ruchy były wręcz przemyślane, skromne i nie apodyktyczne. Jej skrucha zrobiła na mnie wrażenie, bowiem wiedziałam, że nie należy do kobiet uległych. Wpatrywałam się z przyjemnością w jej oczy, które zalewały się soczystą czerwienią. Oczy, które rzeczywiście odzwierciedlały duszę. W naszym przypadku ujawniała jej ciemną stronę i skrywane żądze... Z jej ust widziałam wystające kły, które stawały się bardziej wrażliwe w tej samej chwili, gdy tęczówki zmieniały swą barwę. Moja dłoń w ułamku sekundy oddaliła się od trzymanego wcześniej kieliszka i wylądowała na ramieniu wampirzycy. Popchnęłam ją gwałtownie i agresywnie, iż ostatecznie jej plecy spotkały się z miękką powierzchnią łóżka, choć nawet nie zdążyły się odbić, gdyż przytrzymałam twardo ciało ciemnowłosej. Przejechałam lodowatym spojrzeniem od góry do dołu, by ostatecznie zatrzymać się na jej twarzy. Czułam własne kły na dziąsłach, jak za każdym razem gdy zbierał się we mnie gniew, pragnienie, bądź pożądanie. Słabe światło księżyca padało na jej szyję, podbródek i usta, które po chwili stały się moim parkietem do tańca. Nie było momentu bym przybliżała ostrzegawczo usta, wpoiłam się w nie, wcześniej nieznacznie unosząc jej podbródek ku górze. W smaku była słodka. Nie chodziło tylko o wino, które niedawno piła, lecz również o miękkość jej warg. Kobiece były z reguły bardziej delikatne i zapraszały w podróż przyjemną niczym materiał aksamitu. Odgarnęłam jej włosy z twarzy, nie przerywając pocałunku. Dłonią zjechałam z ramienia na jej krągłe biodro, ścisnęłam bezboleśnie, lecz na tyle, by szerzej rozwarła swe nogi. Nie miałam czasu, by spojrzeć w lustro, lecz moje oczy z pewnością oddawały mój nastrój. Zjechałam ustami w dół, zahaczając nosem o jej gładką skórę, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu. Wkrótce pocałunkom padła jej szyja i dekolt. - Pięknie pachniesz... | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Sro Wrz 05, 2018 6:21 pm | |
| Jej reakcja była gwałtowna... przez chwilę nawet wystraszyłam się, że jednak zrobiłam coś źle i nie tego chciała, ale sposób w jaki na mnie potem patrzyła rozwiał moje wątpliwości. Owszem, przypominała nieco człowieka wpatrującego się w przepyszną ucztę, ale ja sama przecież ją traktowałam w tej chwili poniekąd tak samo, nawet jeśli nie aż tak dosłownie. Gdy nasze usta się spotkały rozchyliłam lekko wargi, wydając z siebie westchnięcie pełne niecierpliwości i pożądania. Z entuzjazmem oddałam pocałunek. Moje dłonie ruszyły w podróż po krągłościach jej ciała. ~*~ Obudził mnie znajomy sygnał przychodzącego połączenia. Otworzyłam oczy - powitał mnie widok bordowych ścian mojego pokoju - i sięgnęłam po leżący przy łóżku telefon. - Słucham? - odezwałam się do słuchawki. Po drugiej stronie usłyszałam głos mojej matki. - Mmm, cześć - powitałam ją. Rozmawiałyśmy przez chwilę, cicho. Mówiła głównie ona. - Wszystko u ciebie w porządku? - Tak - odparłam. - Tęsknimy za tobą. Tym razem nie powiedziałam nic. Również tęskniłam. Za domem. Za nią. Ale od śmierci Nicka ciężko było nam się porozumieć. W pokojach naszej posiadłości zapadła chłodna, posępna cisza. No i sprawy nie ułatwiał żal, który w sobie miałam. - Tata chce z tobą porozmawiać. O właśnie. - Nie, mamo. Czekaj - powiedziałam, ale zaraz potem usłyszałam w słuchawce głos ojca. Poczułam, jak po moim wnętrzu rozlewa się chłód. Mówił coś. Że tęskni, że muszę na siebie uważać... słów było dużo, ale tylko tyle przebiło się przez uporczywe buczenie, które rozbrzmiewało teraz w mojej głowie. Miałam ochotę warknąć za każdym razem, gdy mówił coś równie ckliwego. - Nymeria? Słuchasz mnie? Tss. Oczywiście, że nie. Ale tego już się chyba domyśliłeś. Poczułam jak słowa same cisną mi się na usta. - Nymeria? - Czy to prawda? W słuchawce po drugiej stronie zapadła cisza. - Czy naprawdę przysiągłeś wierność rodzinie Marou? - Kochanie... Prychnęłam. Albo westchnęłam. W sumie sama nie wiem, ten dźwięk ciężko było przypisać do jakiejś kategorii. Nie wierzyłam. Nie chciałam uwierzyć. - Nymerio... Rozłączyłam się. Przez chwilę nie czułam nic... a potem telefon uderzył w ścianę, roztrzaskując się i robiąc w niej małe wgłębienie. Krzyknęłam. ~*~ Jakiś czas później wygrzebałam ze sterty elektronicznych części swoją kartę sim. Gdzieś w walizce znalazłam stary telefon i włożyłam ją do środka. Z listy wybrałam numer Aarona i zaczęłam pisać. Wiem, że dzisiaj zaczynają się zajęcia, ale wyskoczyła mi pewna sprawa rodzinna, którą muszę załatwić. Potrzebuję przepustki i zgody na wyjazd. Trzy, może cztery dni. Wysłałam wiadomość i przysiadłam na brzegu łóżka, czekając na odpowiedź. Ciemność pokoju rozświetlał tylko wpadający przez okno blask księżyca. Niebo było dzisiaj wyjątkowo czyste. | |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Pon Wrz 10, 2018 7:58 pm | |
| K e i r a P e n t a g r a m Oddychałam głęboko i równomiernie, próbując zasnąć jakąś godzinę po tym, kiedy Nymeria opuściła pokój. Kotary zostały całkowicie zasunięte, by żaden promień słońca nie przeszkadzał mi w spaniu. Chodziłam na boso po soczyście zielonej trawie, która kołysała się za namową delikatnego wiatru. Długo nie było nic innego prócz roślinnego podłoża, lecz w końcu doszłam do klifu. Wokół niego można było zauważyć pojedyncze drzewa, jakby robiły za strażników wykreowanej przestrzeni. Odgarnęłam włosy na jeden bok, by następnie je przytrzymać wskutek zbierającego się wiatru. Będąc w beżowej halce patrzyłam właśnie na rozprzestrzeniające się przede mną jezioro. Zerknęłam w dół, na płachtę koron liściastych drzew, ogradzających klif od wielkiego zbiornika wody. Była to jedna z pierwszych charakteryzacji snów, która pojawiła się w moim życiu, jednak nie dzięki umiejętności kontrolowania mocy- wręcz przeciwnie. Za czasów, kiedy moc nie była pod moją kontrolą, pożerała mnie każdej nocy, ukazując coś pod wpływem własnych emocji i wcześniejszych przemyśleń. Po raz kolejny czekałam na odpowiedni moment, na przepływający prąd z okolic potylicy aż po płat czołowy, który nie kwalifikował się do tych przyjemnych odczuć. A mimo to uniosłam nieznacznie kącik ust, wiedząc, że zasnął. Spojrzałam na siebie, na swój skąpy strój, by już po chwili umieścić swoje ciało w długiej, czarnej sukni z długimi rękawami. Na dużym kamieniu, utkwionym w ziemi, pojawiła się niewyraźna, trójwymiarowa plama, która z każdą sekundą przybierała coraz bardziej szczegółowych kształtów, by już po chwili przybrać postać blondyna. - Witaj Shane... - przywitałam się, wychwytując jego zdziwione spojrzenie. - To sen? – zapytał przejeżdżając dłonią po chropowatej powierzchni kamienia, a następnie schylił się by dotknąć trawy. – To wszystko zdaje się być tak bardzo… realne… Niesamowite… Naprawdę ze sobą rozmawiamy?- usłyszałam, dopiero zdając sobie sprawę, że blondyn nie wiedział o mojej mocy, mimo że wcześniej padł już jej ofiarą. Nie zamierzałam mu jednak odpowiadać i rozchwiać jego wszelkie wątpliwości. - Widzę, że poczułeś się znużony podczas lotu. Ciekawe wyjeżdżać tak na wakacje w czasie okresu edukacyjnego- powiedziałam, jakbym wcale nie wiedziała o zbliżającym się zebraniu. Podeszłam do łowcy i usiadłam obok, na skraju kamienia. - W Twoim towarzystwie na pewno bym nie zasnął - powiedział uśmiechając się lekko ale nie było w tym żadnej złośliwości - I to wyjazd służbowy, a nie wakacje… - Wiem, że między nami nie jest najlepiej i nie mogę liczyć na zwykłą życzliwość w stronę Pentagramów, która, zapewniam, przyniosłaby sporą korzyść, jednak... Nie mogę Ci odpuścić tej księgi, Shane. Potrzebuję jej... Ty nie aż tak bardzo. To, że masz ją Ty nie jest jeszcze niczym złym, jednak... Jeśli oddasz ją w ręce najwyższych łowców, zrobi się bardzo... Bardzo skomplikowanie- odparłam, kładąc rękę na jego udzie i przyglądając się jego twarzy. - Widzę, że komuś znudziły się szkolne lektury... Wiedziałam, że nawet najskromniejszy przypadek, szturchnięcie Shane'a będzie oznaczało zerwaniem połączenia, więc nie mogłam pozwolić sobie na długie konwersacje. Jednak zamiast tłumaczyć mu pewne zależności, postanowiłam mu je ukazać. Postać białowłosej wampirzycy pojawiła się na polanie zdecydowanie szybciej niż sam Shane. Stworzenie iluzji było czymś znaczenie prostszym niż przeniesienie istniejącej świadomości. Aya krążyła z uśmiechem na ustach, przypatrując się widokom, będąc wprost zachwycona. Dopiero po chwili spojrzała na nas i pomachała. Wstałam, otrzepując swój pośladek z niewidocznego kurzu, by następnie podejść do dziewczyny i pogładzić ją po gładkim policzku. - Posiadanie młodszego rodzeństwa to nie lada utrapienie, ale gdyby nie one... Czulibyśmy pewną, rozprzestrzeniającą się pustkę... Ani ty ani ja nie chcielibyśmy, by coś im się stało- powiedziałam, by następnie przenieść spojrzenie z Shane'a na niższą ode mnie dziewczynę. Kobaltowe tęczówki były wpatrzone we mnie z wyraźnym zdziwieniem. Uśmiechałam się do niej delikatnie, widząc jak jej mina zmienia się w bolesny grymas, jak cofa się ode mnie i łapie za klatkę piersiową. Białowłosa zaczęła nieustępliwie kasłać, aż łzy nadeszły jej do oczu. Cały czas się cofała aż trafiła na krawędź klifu, z którego sekundę później spadła. Oglądałam, jak Shane automatycznie podnosi się z kamienia, będąc nie lada w szoku. Widziałam jak wściekłość oplata jego lico i płonie krwiożerczo w oczach. - Tam- wskazałam mu drzewo, do którego wbita była postać jasnowłosej dziewczyny. Ręce i głowa zwisały jej bezwładnie, a białe kosmyki zasłaniały całą twarz. - Nie waż się jej tknąć... Jeżeli spadnie jej chociażby jeden włos z głowy to obiecuję, że nie znajdziesz na tym świecie nory, w której uda ci się przede mną ukryć.... Wykorzystam całą zawarta w tej księdze wiedzę... Wiedzę, której tak bardzo się obawiasz... Uśmiechnęłam się, lodowatym spojrzeniem badając każdy jego ruch. Powoli się opanowywał, rozumiejąc, że to nie rzeczywistość, a zwykła groźba. - Nigdy nie preferowałam nor, Shane. Prędzej mnie znajdziesz w apartamentach...- odparłam. - Nie wciągaj do naszego konfliktu niewinnych istnień… Moja siostra nic Ci nie zrobiła, a jeżeli w jakikolwiek sposób ją skrzywdzisz nie tylko we mnie będziesz miała wroga. Zaręczam Ci, że opowie się za mną cała społeczność łowców, a wtedy to Ty i cała Twoja rodzina może ucierpieć…- mówił, przejęty i wiedziałam, że naprawdę wierzył w to co mówił. Odwrócił się na pięcie, lecz po chwili wrócił do poprzedniej pozycji. - Zastanów się czy kilka kartek papieru jest warte takiej ceny… - Nie rozumiesz- przerwałam, mówiąc z wyraźną irytacją w głosie, który niósł się jeszcze głośnym echem wbrew praw natury. W ułamku sekundy zrobiło się pochmurnie, w powietrzu zmagał się wiatr. - Nie obawiam się wiedzy, która tam jest... Ja jej pożądam. Nigdy nie miałam nic osobistego do łowców, jednak nie dadzą rady sami zrobić tego, co jest w niej zawarte. Są za słabi- mówiłam, co jakiś czas akcentując niektóre słowa, jednocześnie przybliżając się do niego. - Tak naprawdę przy okazji mogłabym Wam pomóc, ale jesteście zbyt dumni, by na to pozwolić... I macie w nas za mało wiary... - Jesteś inteligentny, Shane... Kiedy jutro będę jej pomagała z wyborem fryzury, Ty, jak mniemam, pozostawisz księgę w ukryciu i jej nie wydasz- powiedziałam, by następnie urwać połączenie i pogrążyć się w odpoczynku przepełnionym ciemnością. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze | |
| |
| | | | Styczeń, po Sylwestrze | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |