|
| Styczeń, po Sylwestrze | |
|
+4altivia Laurana Almarien Savitur 8 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Lip 29, 2018 9:37 pm | |
| Atmosfera panująca w pomieszczeniu momentalnie się zagęściła gdy tylko odtrąciłem dłoń, którą Junko położyła na moim ramieniu. Oho… Najwyraźniej tym drobnym, pozornie niewiele znaczącym gestem wyczerpałem wszelkie zasoby uprzejmości jakie posiadała długowłosa. Wampirzyca zdecydowała się jednak podjąć temat, który zaproponowałem lecz dość szybko pojąłem, że nie był to najlepszy z moim pomysłów… W sumie po raz kolejny w ciągu tego dnia. Na samym początku nie załapałem o jaką „pamiątkę” jej chodziło lecz widząc jak z każdą kolejną sekundą jej twarz przybiera odcień soczystego pomidora domyśliłem się, że chodzi o różowy wibrator, który wrzuciłem do jej torby po akcji z fankami. W pierwszym momencie, gdy tylko minął szok, miałem ochotę głośno parsknąć śmiechem lecz powstrzymałem się w chwili gdy zauważyłem jej minę. Dopiero teraz dotarło do mnie jak wielkie to musiało być dla niej wyzwanie aby przyjść do mojego pokoju zaraz po tym „incydencie”. Dziewczyna ruszyła w kierunku wyjścia, a ja niewiele myśląc podążyłem za nią. Dłoń Junko już znajdowała się na klamce otwierając drzwi ale zanim zdążyła wyjść położyłem swoją rękę na drzwiach ponownie je zatrzaskując. - Zaczekaj… - poprosiłem stojąc za plecami dziewczyny. - Przyznaję to była szczeniacka zagrywka z mojej strony… Chociaż wtedy wydawało mi się to całkiem zabawne… Sądziłem jednak, że jakiś czas temu postanowiliśmy zapomnieć o różnych „zdarzeniach” jakie miały między nami miejsce w przeszłości.
| |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Lip 29, 2018 10:07 pm | |
| Nie wiedziałam jak Eiichi zareaguje na moje przeprosiny. Nie miałam przygotowanego żadnego scenariusza chociaż niejednokrotnie wyobrażałam sobie całą tą sytuację w myślach. Podczas mojej przemowy chłopak stał nieruchomo nie wypowiadając ani jednego słowa. Zaczekał aż skończę, a potem podjął temat wpierw przypominając nasze pierwsze rozstanie co sprawiło, że odrobinę mocniej zacisnęłam dłoń, w której trzymałam jego koszulę. Nie chciałam mu przerywać zwłaszcza, że był to chyba pierwszy raz gdy mogłam dowiedzieć się o czym tak naprawdę myśli. Wcześniej sądziłam, że jestem przygotowana na tą rozmowę ale z każdym kolejnym zdaniem jakie wypowiadał Eiichi czułam opuszczającą mnie siłę… Nadzieja, która jeszcze tak niedawno miałam praktycznie znikła, a w jej miejsce pojawiało się coraz to więcej wątpliwości. Nie mogłam jednak odmówić mu racji… Wszystko co powiedział było prawdą co tylko bardziej potęgowało we mnie uczucie zwątpienia. Nie opierałam się gdy najpierw obrócił mnie w kierunku lustra, a następnie pociągnął w stronę sypialni. Poczułam jak moje plecy uderzają o materac łóżka i odruchowo zamknęłam oczy, a gdy ponownie je otworzyłam ujrzałam siedzącego na mnie okrakiem bruneta. Jego dłoń przesuwa się powoli wzdłuż mojej ręki, a kilka sekund później ciemnowłosy schylił się i delikatnie pocałował moje palce. Usłyszałam zdanie, które nigdy wcześniej nie potrafiło mu przejść przez gardło i chociaż kontekst w jakim go użył nie mogłam uznać za to długo wyczekiwanie wyznanie tak następne jego gesty znaczyły dla mnie więcej niż jakiekolwiek słowa. Wykorzystując wolną rękę podniosłam się na łokciu do pozycji siedzącej po czym spojrzałam chłopakowi w oczy. - Nic się nie zmieniło Eiichi… Nawet na chwilę nie przestałam Cię kochać i nie potrafiłam przestać o Tobie myśleć… Ale masz rację… Na tym etapie samo uczucie to za mało. - nieznacznie potrząsnęłam głową próbując zebrać wszystkie myśli. - Długo czekałam na moment, w którym zechcesz mi cokolwiek o sobie opowiedzieć… Na to aż w końcu zdecydujesz się przede mną otworzyć. Nigdy Cię do niczego nie zmuszałam, nie zadręczałam trudnymi pytaniami chociaż widziałam jak bardzo męczy Cię nawet najdrobniejsza wzmianka o Twojej przeszłości. Każdy ukrywa jakieś bolesne wspomnienia ale mam wrażenie, że Twoje są wyjątkowo drastyczne. – przerwałam na chwilę by uspokoić oddech. - W tej szkole jest tylko jedna osoba, którą można nazwać emocjonalnym wrakiem i zapewniam Cię, że nie jesteś nią Ty. Myślę, że boisz się zaangażować dlatego, bo sądzisz, że znów ktoś Cię skrzywdzi… I chyba ja również się w pewnym stopniu tego obawiam. Boję się tego, że mogę Cię zranić… Boję się tego co mogę się o Tobie dowiedzieć… Ale chcę abyś wiedział, że gdy uznasz iż nadeszła odpowiednia pora to ja również będą gotowa. I, że zawsze możesz liczyć na moje wsparcie.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Lip 29, 2018 10:31 pm | |
| Podskoczyłam jak oparzona, gdy jego ręka wystrzeliła zza moich pleców i zatrzasnęła drzwi, które właśnie otwierałam. Nie miałam odwagi się odwrócić, kiedy wiedziałam, że stoi tuż za mną. - Nie, to nie tak - powiedziałam jednak, przybierając przepraszający ton. - Nie próbuję ci tego wypominać. Przepraszam - i nagle zdałam sobie sprawę, że był to pierwszy raz, gdy faktycznie przyznał się, że to zrobił. Poczułam, że zamieram na chwilę pod wpływem tego odkrycia... przyjęłam to jednak zaskakująco spokojnie. Przez chwilkę nawet uśmiechnęłam się pod nosem, ale potem zdenerwowanie znów zaczęło we mnie narastać. - Nie mam ci tego za złe i zdaję sobie sprawę, że trochę na to zasłużyłam - zaczęłam cichutko, ze spuszczoną głową wpatrując się w drewniane skrzydło drzwi. - Ale tamto zdarzenie było mocno krępujące i nie mogę powiedzieć, żebym miała do niego sentyment. Parsknęłam ledwie słyszalnym śmiechem delikatnie skubiąc drewno. Potem westchnęłam głęboko, próbując dodać sobie odwagi i - w końcu - odwróciłam się, by stanąć z nim twarzą w twarz. Odnalazłam spojrzenie niebieskich oczu... ale zdołałam je utrzymać tylko przez chwilkę. - A, że i ja mam dziś nie najlepszy dzień, to w-wibrator wracający do mnie jak bumerang też mi humoru nie poprawił - wydukałam nieśmiało i trochę drżąco, bo napłynęło do mnie wspomnienie uczuć, które ogarnęły mnie wtedy, w sali muzycznej. Teraz przybrały słodko-gorzki smak. Przygryzając wargę zamrugałam szybko, by powstrzymać łzy budzące się pod wpływem rozbrzmiewającej w głowie melodii, a potem uśmiechnęłam się lekko i podniosłam wzrok, by na niego spojrzeć. Przybrałam przepraszający wyraz twarzy i wzruszyłam ramionami. - Wybacz - szepnęłam jeszcze. - Naprawdę nie chciałam, żeby to brzmiało jak oskarżenie. Jestem dziś po prostu trochę... niepozbierana. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Pon Lip 30, 2018 9:38 pm | |
| Zaskoczyły mnie przeprosiny Junko… Ale chyba jeszcze bardziej zaskoczył mnie fakt, iż w żadnen sposób nie zareagowała na moje otwarte przyznanie się do winy. Do tej pory wciąż wypierałem się jawnego udziału w tym wydarzeniu, a teraz gdy potwierdziłem jej przypuszczenia stwierdziła tylko, że na to zasłużyła. Doskonale pamiętałem reakcję dziewczyny oraz to co zrobiła by się na mnie odegrać, a teraz… Praktycznie nie rozpoznawałem stojącej przede mną wampirzycy. Nie sądziłem również, że mogłaby być to jakaś forma „gry”, którą w tym momencie ze mną prowadziła tylko po to by wykorzystać to w jakiś sposób w niedalekiej przyszłości. W tej chwili wydawała się jeszcze bardziej zdezorientowana i zagubiona niż gdy zastałem ją przed drzwiami mojej sypialni, a pełnej pewności nabrałem wtedy gdy się odwróciła. Mimo, iż szybko odwróciła wzrok zdołałem zauważyć łzy gromadzące się w kącikach oczu wampirzycy. - Ej… Księżniczko… - mruknąłem ujmując palcami podbródek wampirzycy niejako zmuszając ją do tego by na mnie spojrzała. - Uwierz są znacznie gorsze sytuacje niż wibrator, który podrzuciłem do Twojej torby… - powiedziałem uśmiechając się lekko jednocześnie chwyciłem jeden z długich, brązowych kosmyków i założyłem go za jej ucho. Z mojej piersi wydobyło się głębokie westchnięcie. - Mogłabyś na przykład obudzić się rano z niezmywalną różową farbą na włosach… - dodałem uśmiechając się na wspomnienie, które zafundowała mi moje młodsza siostra.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Pon Lip 30, 2018 10:29 pm | |
| Moje niespokojne serce zgubiło rytm, kiedy usłyszałam miękkie brzmienie jego głosu i gdy delikatnie uniósł mój podbródek. Przez chwilę miałam wrażenie, że to tylko pogorszy sytuację, bo czułam, że oczy zapiekły mnie mocniej, zacisnęłam więc usta, by to powstrzymać, ale potem wszystko minęło tak, szybko jak się pojawiło, poddałam się zatem i odnalazłam jego wzrok. Miło było widzieć i czuć, że nie jest na mnie zły, nawet jeśli to, że był tak blisko, sprawiało, że ciężko mi było myśleć, czy złapać oddech. Mówić też nie byłam w stanie, przytaknęłam więc tylko jego słowom, dając znak, że rozumiem. Podejrzewałam, że jeszcze długo nie będę mogła myśleć o tamtej sytuacji nie czując przytłaczającego zażenowania, ale rozumiałam, co chciał przekazać. I byłam wdzięczna. Za gesty, za słowa. Za to, jak na mnie teraz patrzył. Uniosłam nieznacznie kąciki ust, ale próba uśmiechu przygasła nagle, gdy poprawił zabłąkany kosmyk moich włosów. Przez rozchylone leciutko wargi wciągnęłam maleńki haust powietrza w krótkim, szybkim wdechu. Ledwie zauważalnie drgnęłam, gdy ciało zareagowało nietypowo, z jednej strony chcąc uciec przed jego dotykiem, z drugiej niemalże go szukając. To było dziwne uczucie, ale sprawiło, że przez jedną, krótką chwilę zupełnie nie byłam w stanie oderwać od niego oczu. Na moment utonęłam w błękitnych tęczówkach, by potem, niespodziewanie, zawędrować spojrzeniem nieco niżej, gdzie miękkie wargi delikatnie wyginały się w uśmiechu. Chciałam... Chciałam, ale mimo mętliku w głowie, a może właśnie dzięki niemu jego kolejne słowa dotarły do mnie wyraźniej niż wcześniej. Pomogło mi to wyrwać się z wiru dziwnych uczuć. Prychnełam cicho. - Jeju, Shane - mruknęłam, wywracając oczami. - Ty i te twoje pomysły. Brzmiałam trochę, jakbym była poirytowana i może nawet w jakiś sposób byłam, bo perspektywa różowych włosów zdążyła już zagnieździć się gdzieś z tyłu głowy, ale czułam głównie rozbawienie pomieszane z dziwnego rodzaju ulgą. Blondynowi udało się rozładować panujące napięcie, zarówno to w pokoju, jak i we mnie. Na chwilę spuściłam wzrok, by potem znów go podnieść i uśmiechnąć się nieśmiało. - Mmm... - zaczęłam, gdy sytuacja znów zaczęła robić się niezręczna i na chwilkę zerknęłam za niego, w stronę częściowo spakowanej torby. - Chyba powinnam już iść. Nie chcę ci przeszkadzać. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Sro Sie 01, 2018 10:06 pm | |
| Mój uśmiech pogłębił się jeszcze bardziej gdy tylko usłyszałem znajomy ton w głosie Junko. Świadczyło to bowiem o tym, że przynajmniej w pewnym stopniu stojąca przeze mną wampirzyca odzyskała swoją dawną pewność siebie. I szczerze mówiąc wolałem ja w takim, a nie innym wydaniu. - Chyba nie sądzisz, że to był MÓJ pomysł… - powiedziałem nieznacznie kręcąc głową. – Uroki posiadania młodszego rodzeństwa. – dodałem po krótkiej chwili. Słysząc kolejne zdanie jakie wypowiedziała brązowowłosa odruchowo podążyłem wzrokiem za jej spojrzeniem w kierunku leżącej na posłaniu torby. No tak… Miałem taki piękny plan… Chciałem się spakować… Następnie wykąpać i iść spać aby porządnie wypocząć przed podróżą do Rzymu. Dopiero teraz też zaczęło do mnie powoli docierać, że mogła uznać moje zachowanie za dość… natarczywe. Co więcej pozwoliłem sobie na coś takiego po raz drugi w ciągu tego dnia i tak samo jak podczas naszego spotkania w sali muzycznej nie miałem pojęcia jakie licho podkusiło mnie do takiego postępowania. Przecież nigdy wcześniej nie zależało mi na tym co ona o mnie myśli… - Nie przeszkadzasz… - odpowiedziałem szybko jednocześnie robiąc krok w tył oddając Junko pełną swobodę ruchu. Nerwowym ruchem odgarnąłem jasne kosmyki, które opadły na moje czoło. - Jak wolisz… - powiedziałem odwracając wzrok w drugą stronę. – Może w ten sposób zachowasz o mnie chociaż jedno pozytywne wspomnienie… - powiedziałem siląc się na żartobliwy ton.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Sro Sie 01, 2018 10:32 pm | |
| Nie przeszkadzasz. Niby tak niewiele, jednak te dwa słowa sprawiły, że spojrzałam na niego z nadzieją, jakiej nie zdarzyło mi się czuć od czasu feralnej nocy nad jeziorem. Słowa proste, ale takie, których nie spodziewałabym się usłyszeć po wszystkim, co się wydarzyło. Przygryzłam wargę, by choć trochę stłumić wypływający na usta uśmiech. Na chwilę nieśmiało zerknęłam w dół, jednocześnie odgarniając za ucho kosmyk włosów - chyba ten sam, a na pewno w tym samym miejscu, w którym zrobił to on. Nadal czułam ten dotyk... Ucieszyłam się, gdy się odsunął, odkrywając jednak tym samym, że gdy nerwowość zeszła na dalszy plan czułam się całkiem swobodnie, gdy był tak blisko. To było nowe i bardzo miłe uczucie. Przytaknęłam lekko, godząc się na pozostanie jeszcze przez jakiś czas, po czym wyminęłam go ostrożnie i podeszłam do łóżka, by przycupnąć na jego brzegu. Odwróciłam się tak, by móc obserwować, jak szykuje się do wyjazdu, lekko podciągnęłam nogę pod siebie, zdjęłam płaszcz, wygładziłam sukienkę... i zastanowiłam się nad tym, co powiedział potem. Musiałam przyznać, że w naszej relacji więcej było interakcji zgoła nieprzyjemnych, ale mimo wszystko zdarzyło się też kilka miłych chwil. Albo słodko-gorzkich, jak dziś. Z pewnością więcej, niż jedna warta zapamiętania, ale prędzej umarłabym, niż bym mu o tym powiedziała. No i choć jego słowa były na swój sposób miłe, to ich wydźwięk bardzo mi się nie podobał, podobnie zresztą jak nagła zmiana w jego głosie i zachowaniu. - Mówisz tak, jakbyś nie zamierzał tu wracać - powiedziałam cicho, uważnie go obserwując i czując, jak serce drży mi w piersi. - Shane, co się dzieje? - ponowiłam zadane wcześniej pytanie, tym razem jednak nie ukrywając troski ani chęci poznania odpowiedzi. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 05, 2018 1:19 pm | |
| Z trudnym do ukrycia zaskoczeniem przyjąłem decyzję Junko o tym, że jednak zostaje. Spodziewałem się raczej, że w tym momencie czystokrwista pożegna się ze mną, a następnie opuści moją sypialnię. Zważając na naszą dotychczasową relację było by to całkowicie zrozumiałe. Na palcach jednej dłoni mógłbym policzyć sytuacje, w których powstrzymałem się przed rzucaniem chamskich i złośliwych komentarzy pod jej adresem. Być może moje podejście było by zupełnie inne gdyby nie wcześniejsze doświadczenia jakie zafundowały mi Yuki i Cynthia albo to jak przebiegło nasze pierwsze spotkanie gdy przekroczyłem próg naszej wspólnej sypialni. Długowłosa wyminęła mnie zmierzając w kierunku mojego łóżka, a zanim usiadła na jego brzegu ściągnęła zimowy płaszcz odkrywając białą sukienkę zakończoną czarną koronką. Przez dobrą chwilę siedziała w milczeniu podczas gdy ja zająłem się dalszym pakowaniem torby przed planowaną podróżą. Na minutę zniknąłem w łazience aby wrzucić do kosmetyczki kilka najpotrzebniejszych przedmiotów, a gdy znów pojawiłem się w sypialni brązowooka postanowiła przerwać ciszę zadając mi pytanie, które siedziało w mojej głowie już od dłuższego czasu. - Bo nie zamierzam… - odpowiedziałem w miarę spokojnym tonem jednocześnie rozglądając się po pomieszczeniu by sprawdzić czy nie zostawiłem w nim czegoś co jeszcze może mi się przydać. Mój wzrok padł na komodę do której podszedłem. Otworzyłem pierwszą szufladę wyciągając z niej jeden z wielu moich zapasowych telefonów, włożyłem do niego duplikat swojej karty SIM i uruchomiłem urządzenie. Dopiero teraz ponownie spojrzałem na Junko jednak dość szybko odwróciłem wzrok. Uniosłem rękę i położyłem ją na karku po czym westchnąłem ciężko… Każdy Kuran jakiego znałem był niezwykle uparty i doskonale zdawałem sobie sprawę, że wampirzyca nie odpuści póki nie udzielę odpowiedzi na wcześniej zadane pytanie. - Jestem tu najdłużej ze wszystkich… – zacząłem trochę niepewnie – Minęły już ponad trzy lata odkąd po raz pierwszy zjawiłem się w Akademii. Wiele się zmieniło w tym miejscu… Wiele z tego co uległo zmianie mi się nie podoba i nie potrafię tego zaakceptować. Na większość z tych rzeczy i sytuacji nie miałem praktycznie żadnego wpływu ale i tak kilka z nich zdarzyło się z powodu mojej bezsilności i niekompetencji. – przerwałem na moment. - Chcę zająć się czymś pożytecznym… Czymś co odciągnie mnie od czarnych myśli i pozwoli nie rozpamiętywać wydarzeń z przeszłości. Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli to nie będę musiał wracać do tego miejsca ale najpierw Rada Łowców musi zaakceptować złożony przeze mnie wniosek.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 05, 2018 2:47 pm | |
| Przyznaję, że pytając o jego ewentualny powrót nie spodziewałam się otrzymać odpowiedzi potwierdzającej moje obawy. Sądziłam, że nawet jeśli faktycznie planował opuścić mury akademii, to zwyczajnie skłamie bym nie drążyła tematu, ale on wybrał szczerość, a mnie serce po raz kolejny na chwilę zamarło w piersi. Chciałam zapytać co go skłoniło do takiej decyzji, jednak to on sam pospieszył z wyjaśnieniem, odpowiadając jednocześnie na drugie z moich pytań. Ja w tym czasie nawet na chwilę nie spuściłam go z oka, czując, jak coś we mnie buntuje się i szuka argumentów. I być może nawet trochę za bardzo się w to wszystko wczułam... - Nie możesz! - rzuciłam głośno, prawie krzycząc, przestraszona, oburzona i wstrząśnięta jednocześnie, orientując się jak koszmarnie to brzmiało w tej samej chwili, gdy te słowa opuszczały moje usta. Było jednak za późno, by je powstrzymać, więc natychmiast zamilkłam na chwilę, w panice szukając takich, które właściwie oddałyby... wszystko. I złagodziły jakoś zły wydźwięk tych poprzednich. - Shane, to... - zaczęłam znów, dużo łagodniej i ciszej, jednak absolutnie nie bez emocji. Powiedziałabym nawet, że w moim głosie czaiło się ich teraz więcej niż przed chwilą, podobnie jak w zdezorientowanym spojrzeniu błądzącym w panice po wszystkim, co znajdowało się najbliżej mnie. - Wiem, że sytuacja w szkole nie wygląda ostatnio najlepiej i mnie także się to nie podoba, ale to... Znów zamilkłam, zastanawiając się jak powinnam wyjaśnić mu to wszystko. O dziwo moje własne uczucia, choć pozostały siłą napędową cisnącego się na usta monologu, zeszły na nieco dalszy plan. - Mówisz tak, jakgdyby to, co się tu dzieje, nie miało w ogóle znaczenia - powiedziałam, podnosząc wzrok i patrząc mu w twarz. - Jak myślisz, dlaczego tak wiele osób wróciło tu po tym, co się stało w październiku? Dałam mu chwilę, by to pytanie zagnieździło się w jego głowie, po czym kontynuowałam. Złożone na kolanach dłonie zwinęłam lekko w pięści. - Ta szkoła, to wszystko... My nigdy nie... - zmarszczyłam brwi, desperacko szukając jego spojrzenia. - To nigdy nie była tylko szkoła. Myślisz, że niby dlaczego nadal tu jestem, skoro moja rodzina straciła tu wpływy? Albo Nymeria? Po co wróciła, skoro jej brat tu zginął? To część czegoś większego, nie rozumiesz? Poderwałam się z krawędzi łóżka i, wzburzona, zrobiłam kilka kroków w stronę drzwi. - To jest gra, Shane. I zawsze nią była - mówiłam nadal. - Polityczna gra, do której zostaliśmy wszyscy wrzuceni. Poletko doświadczalne, które niespodziewanie stało się istotniejsze, niż pierwotnie przypuszczano. Odwróciłam się i gdy moje spojrzenie padło na niego zorientowałam się, że... być może nie powinnam tego mówić. Ale nie znaczyło to, że zamierzałam przestać. - Na poczatku chodziło głównie o koegzystencję z ludźmi, ale wiesz przecież, że szybko... - zawahałam sie. - Znasz historię naszych rodzin, wiesz, co tu się zdarzyło. I wiesz, że już wtedy chodziło o politykę, o wpływy. I nic się nie zmieniło. Tyle tylko, że tutaj i teraz to my możemy coś zmienić. Czułam, jak moja pierś unosi się i opada miarowo w szybkim, pełnym ekscytacji tempie. Podeszłam bliżej. - Jesteśmy uwikłani w machinacje naszych rodziców i wiele rzeczy jest poza naszym zasięgiem, ale ich domena jest tam - skinełam głową w stronę okna, dając do zrozumienia, że chodzi mi o świat poza akademią - i dopiero zaczynają się orientować, że przysyłając nas tutaj sprowokowali coś znacznie poważniejszego, niż zamierzali. Podeszłam jeszcze bliżej, tak, że teraz dzielił nas już tylko krok czy dwa. - Nie mogę powiedzieć, że wiem, jak się czujesz - zaczęłam cicho, na chwilę spuszczając wzrok, potem jednak patrząc mu w twarz odważniej niż do tej pory. - Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji. Ale jeśli faktycznie chcesz coś zmienić, zrobić coś pożytecznego, zostań. Przełknęłam ciężko i zamrugałam szybko. - Przed myślami i przeszłością nie uciekniesz, choćbyś nie wiem, gdzie się schował. Wiem. Próbowałam. I wiem też, że tam, w ich świecie, będziesz czuł się jeszcze bardziej bezsilny, niż kiedykolwiek do tej pory. Bo nie będziesz miał wpływu zupełnie na nic. A tu go masz - poczułam, jak zaschło mi w ustach. - Na mnie. Na nas wszystkich. Nawet, jeśli sądzisz, że jest inaczej.
Ostatnio zmieniony przez Almarien dnia Nie Sie 05, 2018 2:50 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 05, 2018 2:50 pm | |
| Nieznacznie przymknęłam powieki, a kąciki moich ust lekko się uniosły. Co prawda nie znaliśmy się zbyt długo ale powinien już wiedzieć, że zawsze mam jakiś dodatkowy plan i gdyby nie skorzystał z mojego zaproszenia znalazłam bym w tym tłumie kogoś innego kto umiliłby mi resztę dzisiejszego wieczoru. Aczkolwiek zapewne nie było by to tak bardzo fascynujące niż to co miał mi do zaoferowania Aaron. Było w nim coś co mnie niesamowicie przyciągało… Coś co potrafiło zagłuszyć w mojej głowie głos mówiący jak bardzo jest to niewłaściwe. Widziałam jak na mnie patrzy… Jak uważnie śledzi każdy mój nawet najdrobniejszy ruch czy gest. Cofnęłam się kilka kroków czekając na kolejną decyzję ciemnowłosego ale zupełnie nie spodziewałam się tego, że momentalnie zmniejszy dzielący nas dystans całkowicie ignorując wyciągniętą w jego kierunku dłoń. Zamiast tego obie jego ręce wylądowały na moich pośladkach sprawiając, że z mojej piersi wydobyło się głośne westchnięcie gdy mocniej je ścisnął… Odruchowo położyłam prawą dłoń na ramieniu mężczyzny zaś druga powędrowała w okolice jego biodra. Słysząc jego „prośbę” zaczęłam poruszać się zgodnie z rytmem płynącej z głośników muzyki ani na sekundę nie spuszczając wzroku z jego oczu. Jakakolwiek przestrzeń pomiędzy nami praktycznie nie istniała, a fakt, że byłam w stanie poczuć znajdujące się pod koszulą mięśnie jeszcze bardziej rozpalało moje zmysły. Nawet nie podjęłam próby aby się oswobodzić… Może dlatego, że wiedziałam, iż nawet jakbym pod wpływem jakiegoś nieoczekiwanego impulsu zmieniła swoje zdanie to nie pozwoliłby mi odejść… Był typem mężczyzny, który zawsze otrzymywał to czego chce. Reagowałam na każdą zmianę tempa i rytmu w pełni dostosowując się do tego w jaki sposób poruszało się jego ciało. Pozwoliłam by prowadził całkowicie zatracając się w tym wyjątkowym tańcu aż do mementu, w którym to moje plecy uderzyły o ścianę. Dodatkowy bodziec sprawił, że jęknęłam głośno prezentując w ten sposób zaskoczenie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że dążył do tego miejsca od samego początku. W ten sposób praktycznie do zera ograniczył obszar, w którym mogłam swobodnie się poruszać. Ciemnowłosy odsunął się odrobinę wciąż wpatrując się we mnie zachłannym, wyzywającym wzrokiem, a następnie bez żadnych skrupułów wsunął swoją dłoń pod moją sukienkę. Czułam na skórze palący dotyk jego palców, które powoli przesuwały się wzdłuż uda do góry. Zahaczył lekko o moją bieliznę lecz wbrew moim przypuszczeniom powstrzymał się przed jej ściągnięciem ale nie miałam żadnych wątpliwości, że postanowił zostawić sobie tą przyjemność na później. Uśmiechnęłam się lekko jednocześnie zagryzając zębami wargę. Jego dłoń zaczęła błądzić po moim ciele. Ledwo słyszałam wypowiadane przez mężczyzna słowa bardziej skupiając się na wrażeniach jakie we mnie wywoływał jego dotyk aż do mementu, w którym chwycił mój podbródek i uniósł go do góry… Odwzajemniłam pocałunek z równą żarliwością pozwalając na to by nasze języki tańczyły wokół siebie. - Uznam to za komplement… - mruknęłam cicho zbliżając się do jego ucha by po chwili zacząć całować go po szyi. Moja ręka wsunęła się pod materiał koszuli jaką Aaron miał na sobie. Najpierw delikatnie muskałam palcami jego brzuch, tors i bark, a następnie bez żadnego wcześniejszego ostrzeżenia przejechałam dłonią wzdłuż jego pleców zapewne zostawiając ślad po moich długich paznokciach na skórze wampira. Drugą rękę włożyłam pod swoją sukienkę, chwyciłam materiał czarnych stringów i przesunęłam je wzdłuż ud pozwalając by opadły na podłogę. Powoli uniosłam swoją nogę lecz zanim oplotłam nią udo mężczyzny najpierw sięgnęłam po swoje koronkowe matki, by następnie włożyć je do tylnej kieszeni jeansów ciemnowłosego. - Raczej nie będą mi już dziś potrzebne… - bardziej stwierdziłam niż zapytałam obdarzając go zuchwałym spojrzeniem.
| |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 05, 2018 4:39 pm | |
| Zamurowało mnie… Dosłownie… Przez kilka sekund stałem jak oniemiały jedynie wpatrując się w siedzącą na moim łóżku dziewczynę. Nie wiedziałem jak powinienem zareagować na ten nagły, emocjonalny „wybuch” jaki zaprezentowała mi Junko. W pierwszym momencie pomyślałem, że zapewne się przesłyszałem… W drugim, że akcja z wibratorem musiała kompletnie namieszać pannie w głowie, bo zamiast cieszyć się z tego, iż być może niebawem na zawsze opuszczę to miejsce zaczęła się drzeć na cały głos, że nie MOGĘ TEGO ZROBIĆ. Dopiero po dłuższej chwili pojawiła się irytacja i złość. - Chyba sobie kpisz… - rzuciłem ostro czując jak trzęsą mi się dłonie. – Nie jesteś w swoim zamku Księżniczko aby mi rozkazywać. – dodałem przez zaciśnięte zęby wciąż patrząc na długowłosą, która dość prędko zmieniła swój ton. Dziewczyna podniosła się z miejsca i podeszła do mnie zachowując jednak bezpieczną odległość. Mówiła dużo i szybko często przeskakując z jednej myśli na inną co sprawiało, że niezwykle trudno było mi zrozumieć to co chciała mi przekazać. Nie musiała przypominać mi o tym co wydarzyło się w październiku gdyż wydarzenia te wciąż były dla mnie tak żywe jakby wszystko stało się wczoraj, a nie kilka miesięcy temu. Nie musiała również uświadamiać mi, że cały ten cyrk to jedynie polityczna gra gdzie tak naprawdę jesteśmy jedynie pionkami, za których działania i ruchy odpowiedzialny jest ktoś inny. - Owszem rozumiem… - powiedziałem w miarę odzyskując dawny spokój. - Junko… To czy zostanę tutaj czy odejdę niczego nie zmieni. Każdy z bardziej liczących się wampirzych rodów wciąż będzie przysyłać do Akademii swoje dzieciaki by nawiązywały znajomości, poprawiały wizerunek czy tworzyły różnego rodzaju porozumienia i układy. – zawahałem się na chwilę przed kontynuacją mojej wypowiedzi. - Wiem dlaczego tu jesteś… Po akcji, w której Cynthia wskoczyła do łóżka Aaronowi Twój Ojciec wysłał do Akademii swoją ulubienicę, która jest niemalże idealnym przykładem praworządnego wampira jaki chciał stworzyć. Albo raczej jaki chciał by widzieli inni przedstawiciele naszej rasy… - przerwałem pozwalając sobie na złapanie oddechu. - Ja również zostałem umieszczony tu w konkretnym celu. Mój Ojciec jest realistą i wiedział, że wizja Crossa to jedynie marzenie, na które jeszcze nie jesteśmy gotowi. Moim zadaniem było pilnowanie by Aya i Eiichi w nic się nie wpakowali oraz obserwowanie poczynań wszystkich przebywających na terenie szkoły czystokrwistych… - uśmiechnąłem się lekko. - Chyba nie sądziłaś, że zostaliśmy współlokatorami przez zwykły przypadek. - W tym momencie spojrzałem na okno. - Wiem, że nie zdołam uciec od tego wszystkiego… Ale nikt nie zabroni mi spróbować.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 05, 2018 7:05 pm | |
| - I o to właśnie mi chodzi! - rzuciłam, kładąc na te słowa ogromny nacisk. - Żadne z nas nie znalazło się tu przypadkowo i każde ma narzucony cel, ale nikt nie wziął pod uwagę, że życie nie toczy się tu w próżni. Nie zostajemy obojętni na to, co się dzieje, choćby nie wiem jak bardzo chcieliby tego nasi rodzice. Bo nie jesteśmy i nigdy nie będziemy tylko bezstronnymi obserwatorami. To nas zmienia, kształtuje... Spuściłam głowę, czując, że przegrywam tę dyskusję. Shane zdawał sobie sprawę z tego wszystkiego i rozumiał, co chciałam przekazać. Wydawało się nawet, że nasze opinie w pewnym stopniu się pokrywają, ale każde wysnuwało inne wnioski. Ja widziałam w zaistniałej sytuacji ogrom możliwości. On... on chyba już nawet przestał ich szukać. A ja nie wiedziałam, jak pokazać mu, że nie wszystko zostało z góry zaplanowane. Co powinnam zrobić w takiej sytuacji? Wiedziałam tylko, że mam ochotę krzyczeć. Zabronić mu, wbrew temu, co właśnie powiedział, ale wiedziałam, że akurat tego zrobić nie mogę. Zobaczyłam jego dłoń i poczułam chęć, by ją ująć. Złapać ją i prosić, by jeszcze to przemyślał. Na usta cisnęły mi się różne słowa, o wszystkim, co siedziało mi w głowie. - Proszę, zostań - usłyszałam w myślach własny głos, ale z ust nie wydobył się żaden dźwięk. Moja dłoń powędrowała ostrożnie w kierunku jego... - Nigdy nie sądziłam... - mruknęłam, by zaraz potem uśmiechnąć się smutno pod nosem. Cofnęłam rękę nim skóra dotknęła skóry. Chwilę potem już mnie nie było.
W zaciszu własnego pokoju oparłam się o wewnętrzną stronę drzwi i bezsilnie spojrzałam w sufit. Wewnątrz czułam... drżenie i pustkę jednocześnie. I ciężar zagmatwanych myśli, niewypowiedzianych słów. A gdyby tak...? Powoli, jakgdybym zastanawiała się nad każdym ruchem, rzuciłam na łóżko zabrany szybko płaszcz, podeszłam do swojego biurka. Z zamkniętej na kluczyk szafki wyciągnęłam czysty, śnieżnobiały arkusik papieru. Chwyciłam czarne, zdobione złotem pióro. Eleganckie, ciemnogranatowe znaki zaczęły spływać z jego końca. Przed przybyciem tutaj nigdy nie sądziłam, że kontakt z innymi - czy raczej właściwymi - osobami potrafi tak bardzo wpłynąć na postrzeganie świata. Byłam przyzwyczajona, że wszystko idzie po mojej myśli, ale ta Akademia raz za razem udowadniała mi, doprowadzając mnie tym samym do szewskiej pasji, że w świecie mniej idealnym niż mój własny nigdy tak nie będzie. Liczne konfrontacje sprawiały, że się buntowałam, ale zmuszały też do przemyślenia wielu spraw i rewaloryzacji pewnych wartości, a choć nie mogę powiedzieć, że był to proces przyjemny i bezbolesny, cieszę się, że w ogóle miał miejsce. I że nadal trwa. Chyba to właśnie chciałam ubrać w słowa w Twoim pokoju - że nawet jeśli przybyliśmy tu jako narzędzia w rękach naszych ojców, nie znaczy to, że zawsze tak będzie, bo żyjąc tak blisko siebie zmieniamy się, często niezależnie albo wręcz wbrew naszej woli. Wiem to po sobie. I, w dużej mierze, właśnie dzięki Tobie.
Zdaję sobie sprawę, że minione miesiące nie były dla Ciebie łatwe i, że masz pełne prawo być tym wszystkim zmęczony. Wiem, też, że nie jestem w stanie zmienić Twojej decyzji o opuszczeniu Akademii. Ale nie myśl proszę, że to czy zostaniesz, czy odejdziesz niczego nie zmieni. Bo zmieni. Dla mnie na pewno. Starając się zignorować drżące dłonie raz jeszcze spojrzałam na zapełniony słowami kartonik. Nie wiedziałam ile mi to zajęło, ale miałam poczucie, że nie minęło wiele czasu. Wiedziałam tylko, że nie powinnam wahać się zbyt długo, bo jeszcze zdążę się rozmyślić. Nie podpisywałam się nawet - notatka nie pozostawiała raczej wątpliwości co do tożsamości autora. Odłożyłam pióro, wstałam. Na korytarzu zgięłam arkusik na pół i wsunęłam go pod drzwi Shane'a, gdy tylko przed nimi stanęłam. Potem równie szybko zniknęłam na powrót we własnym pokoju, pozwalając, by trzymana na wodzy panika zupełnie przejęła ster. | |
| | | Savitur
Liczba postów : 13 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Wto Sie 07, 2018 10:46 pm | |
| Powrót z Niną... To było coś. Mimo świadomości tego, że wypadek mnie tak łatwo nie zabije, po raz pierwszy od bardzo dawna coś poczułam. Miałam wrażenie, że nic nie było takie samo od momentu, gdy zostałam wampirem. Z jednej strony odczuwałam wieczne pragnienie, silniejsze od każdego wcześniej mi znanego odczucia, a z drugiej wszystkie efekty moich działań, substancji, które znalazły się w moim krwioobiegu, czy po prostu kontaktów z ludźmi były przytłumione. Miałam wrażenie, że całe moje życie pokrywała mgła, rozmywając kontury i barwy, zaburzając każde doświadczenie. Nina a kółkiem potrafiła jednak trochę mną wstrząsnąć. Powiedziałabym, że w negatywny sposób, ale teraz wszystko, co sprawiało, że czułam się żywa, było pożądane. Mimo to, odetchnęłam z ulgą, gdy zatrzymała nas policja. Kokieteryjne, niezbyt subtelne zachowanie dziewczyn budziło we mnie pewnego rodzaju zażenowanie. Po krótkiej obserwacji, przyłożyłam po prostu dłoń do twarzy, tylko słuchając tej zdecydowanie niepoprawnej wymiany zdań. Z drugiej strony, jeśli tylko wyciągnie nas to z kłopotów, nie mogę narzekać. Rozmowa nie skończyła źle. Gdy u policjantów pojawiło się drobne zawahanie, przedstawiłam swoją propozycję zmiany kierowcy i mogliśmy wrócić już bezpiecznie do akademii. Ruszyłyśmy w drogę, a w tym czasie Ashley zaczęła rozmyślać na temat kajdanek i innych ciekawych rzeczy, jakie może zafundować jej policjant, jeśli wejdzie w konflikt z prawem. Rozbawiło mnie to lekko, ale też sprawiło, że ja również zaczęłam się zastanawiać nad tym czy panowie używają kajdanek także w sytuacjach cywilnych. - Byłoby stratą, gdyby tego nie robili.- odpowiedziałam dziewczynie z niewielkim uśmiechem.- A ciebie każdy bardzo chętnie poddałby dokładnej rewizji osobistej.Zaparkowałam samochód szatynki, zakryłam swoją sukienkę czarnym płaszczem i wysiadłam z pojazdu. Jakimś cudem dojechaliśmy tu cało, mimo nieumyślnych prób Niny, żeby wykonać crash test jej nowego samochodu. Osoba, która dała jej prawo jazdy chyba po prostu bała się, że ponownie zostanie zmuszona, żeby wsiąść z nią za kółko, jeśli tego nie zrobi. - Dziękuję za podwiezienie, Nina.- powiedziałam jeszcze do koleżanki, gdy przekazywałam jej kluczyki. Później po protu każda z nas poszła w swoją stronę. Weszłam do budynku. Powrót tutaj nie był łatwy. Nigdy tak naprawdę nie czułam się tu zaaklimatyzowana, więc znikanie i ponowne przyjazdy sprawiały, że czułam się tu jeszcze bardziej obca.Odgarnęłam na bok swoje długie włosy i sięgnęłam po torbę, zmuszając się, by przekroczyć próg budynku. Na początek postanowiłam pójść po prostu do swojego pokoju, żeby zmyć z siebie dzisiejsze przeżycia za pomocą prysznica, a następnie znaleźć wygodniejsze odzienie. | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Sro Sie 08, 2018 9:29 pm | |
| W kuchni roznosił się zapach jajecznicy z bekonem. To było proste danie, ale u nas w domu dosyć często obecne. Jedliśmy głównie po to, aby zachować pozory. Poza tym jedzenie było dobre, a mając wampirzą przemianę materii mogłam jeść ile i co chciałam. Nie musiałam się obawiać o figurę tak jak większość ludzi. Plus bycia wampirem od pokoleń. Co prawda zmysły miałam bardziej wyczulone niż ludzie, ale miałam podzielność uwagi i chociaż bardzo wyraźnie czułam zapach posiłku, jednocześnie dokładnie słyszałam słowa Julietty. Jeszcze nie miałyśmy okazji dłużej porozmawiać i miałam zamiar to nadrobić. - Co masz na myśli mówiąc o biznesie? – Zapytałam wyraźnie zaciekawiona, nakładając sobie część pozostałej jajecznicy. Postawiłam swój talerz na stole, razem z sokiem pomarańczowym w jednej szklance, a syntetykiem w drugiej. Dopiero wtedy usiadłam naprzeciw rudowłosej. – Założyłaś jakąś firmę? Albo może przejęłaś po rodzicach? To brzmi jak duża odpowiedzialność. Jak sobie radzisz? U mnie nawet dobrze. Ostatnio brałam udział w sesji zdjęciowej, która osiągnęła duży sukces i pewnie ściągnie do mnie wiele propozycji ról filmowych. Kto wie? Może znowu uda mi się gdzieś zagrać z Leo? Całkiem dobrze mi się z nim współpracowało. Poza tym ostatnio zorganizowałam Ninie przyjęcie urodzinowej, bo miała urodziny, a była przygaszona przez rozstanie z Eiichim. A potem nas nieomal nie zamknęła a kratkami, chociaż przez takiego policjanta, który nas zatrzymał mogłabym i być w lochu zamknięta. To co to za biznes? | |
| | | altivia
Liczba postów : 128 Join date : 07/03/2017 Skąd : Z lasu
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Sro Sie 08, 2018 11:39 pm | |
| Dźwięk smażonych jajek na patelni sprawił, że nie mogłam się oprzeć propozycji rudowłosej. Wyciągnęłam mały talerzyk, by następnie podać Julietcie naczynie i ponownie udać się na swoje miejsce na parapecie. Sama byłam dość ciekawa poruszonego tematu, jakim był biznes wampirzycy, tym bardziej, że zawsze wydawała się dobrą kumpelą do różnych rozmów, zakupów, czy wspólnych przyjęć. Wizja, iż rudowłosa tak nagle zaczęła się zajmować czymś dużo poważniejszym uświadomiła mi, że od czasu naszego zapoznania minęło sporych parę lat i rzeczywiście większość osób ma już chociaż zarys swojej przyszłości i planów. Nah. Wpakowałam swoją porcję jajek do ust, kiedy to Ashley postanowiła się rozgadać i sama dopytać o szczegóły interesu. Natomiast co ja miałam jej opowiedzieć nowego? O wyproszonym treningu z bratem, po którym oboje wróciliśmy z niemałymi obrażeniami? Czy o fajfusie bez uczuć, który się postanowił zabawić moimi? - Cóż, Marvolo miał parę dni temu problemy z insektami, więc po raz pierwszy zabrałam go do weterynarza. Do tamtej pory nie byłam świadoma, jak bardzo ten leniwy kot potrafi być agresywny w stosunku do człowieka z igłą...- mruknęłam, poprawiając swoje ułożenie i delikatnie uśmiechając się w kierunku dziewczyn. - Leo masz w sumie pod nosem. Jakbyś z nim pogadała to on również może mieć wpływ na to, czy gdzieś razem zagracie, czy nie... A przynajmniej tak myślę, nie znam się za bardzo na aktorstwie. | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Czw Sie 09, 2018 12:39 pm | |
| W uszach mi szumiało. Alkohol z dodatkiem omamiał, ale w połączeniu z oszałamiającym zapachem Varyi i jej reakcjami, omamiał jeszcze bardziej. Krew wręcz buzowała w moich żyłach. Z trudem przychodziło mi kontrolowanie pragnień, ale nie miałem zamiaru pozwolić wszystkim w klubie oglądać tego, co mogła mi pokazać wampirzyca. Cholernie mnie podkręciła, chowając bieliznę do kieszeni moich spodni. Jej dotyk był niesamowity, niemal uzależniający. Miałem gęsią skórkę w miejscach, w których zostawiała swoje pocałunki na szyi. Wsuwając kolano pomiędzy jej nogi, przybliżyłem się jeszcze bardziej, nachylając nad uchem. - Nie masz pojęcia na co się piszesz… - szepnąłem, by w następnej chwili delikatnie przejechać jej kłami po szyi, nie raniąc w żaden sposób. Ręką objąłem ją za biodro i gwałtownym ruchem pociągnąłem w bok, kierując się do najbliższych drzwi, prowadzących do pokoju VIP. Zamykając za nami zamek, już składałem pocałunki na jej szyi, za którą złapała druga dłoń. Lekko zacisnął na niej palce, odcinając częściowy dopływ tlenu, ale pilnując, aby jej nie zranić. Jeszcze nie. Ta ręka, która wcześniej tkwiła na jej talii, zawędrowała pod sukienkę. Przejechałem po pośladku w stronę ud, następnie tam, gdzie najbardziej chciała się znaleźć. Nasze języki po raz kolejny się splątały, kiedy palce wsunęły się do celu. Przerwałem pocałunek tylko po to, żeby słuchać jej westchnień i jęków. Ustami zacząłem błądzić po jej szyi, przebijając kłami skórę w niektórych miejscach i zbierając językiem krew, która się z nich sączyła. Nie pozwoliłem jej jednak dojść, było na to zdecydowanie zbyt wcześnie.
Ostatnio zmieniony przez Raika dnia Nie Sie 26, 2018 11:33 am, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Momoko Admin
Liczba postów : 110 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Sob Sie 11, 2018 2:13 am | |
| Kiedy skończyłem mówić Nina zdecydowała się zmienić wymuszoną na niej pozycję, wysuwając się spod mojego ciała, ale nie zabierając ręki, którą trzymałem na wysokości serca. Postanowiłem jej to ułatwić i samemu wypuścić jej dłoń z uścisku, który i tak trwał stanowczo za długo… zresztą, w pierwszej kolejności nie powinienem w ogóle dawać się tak ponosić i mącić jej w głowie jeszcze bardziej. Przez moją nieroztropność to będzie jeszcze trudniejsze niż musiałoby być. Z cichym przełknięciem śliny przerwałem kontakt fizyczny, lekko się cofając, aby usiąść na brzegu łóżka, ale w taki sposób, aby wciąż widzieć szatynkę i wszystko, co robi. Słuchałem jej słów i czułem wręcz jak coś wewnątrz mnie zaczyna boleć bólem dotąd nieznanym, docierać do zakamarków, które zawsze były pogrążone w cierpieniu i mroku zła, którego doświadczałem przez te wszystkie lata. Coś, gdzieś tam w środku zaczynało się rozgrzewać i piec tak cudownie kojącą przyjemnością zrozumienia mnie i wszystkiego co mnie gnębi, że aż, Chryste, chciałem wierzyć, że to takie proste… Z mojej piersi wydobyło się zbolałe westchnienie, a sam drżącymi palcami złapałem się za materiał koszulki, przylegający do mojej klatki piersiowej, nie wiedząc co się ze mną dzieje. — Proszę, przestań — wydusiłem w końcu, opuszczając skołowane spojrzenie. Musiała przestać torturować mnie wizją przyszłości, która była zbyt idealna, żeby mogła się spełnić. — To wszystko… mnie przerasta, Nina. Nie jestem gotowy na ruszenie naprzód i nie wiem kiedy będę, a jeżeli nie ruszymy naprzód to utkniemy w miejscu, gdzie przez brak rozmowy historia będzie się powtarzać w kółko i w kółko… Każdy po jakimś czasie zmęczy się takim stanem rzeczy, nawet Ty. — powiedziałem, starając się jednocześnie unikać kontaktu wzrokowego. Nie chciałem wiedzieć co czai się w tych oczach, nie chciałem również pokazywać jej co czai się w moich i jak wiele kosztuje mnie powiedzenie tego wszystkiego na głos. — Czuję presję, Nina, a ta presja mnie wykańcza. Chcę... chciałem być dla Ciebie kimś, kogo chciałabyś we mnie widzieć, ale nawalałem, raz za razem… A wiesz dlaczego? Bo się do tego nie nadaję, nie w tym stanie i nie z tak ograniczoną wiedzą. Dopiero się uczę, ja dopiero… staram się rozumieć. Jestem daleko, daleko w tyle i zanim Cię dogonię to minie bardzo dużo czasu. Na pewno nie każę Ci tyle czekać, nawet ja nie jestem taki podły. — pokręciłem głową, jednocześnie puszczając wreszcie materiał bluzki i zwijając dłoń w pięść, aby dalej maskować drżenie palców. — Nie zrozum mnie źle… nie chcę się od Ciebie całkowicie odcinać, nie chcę udawać, że Cię nie znam i mijać na korytarzu bez słowa, to nie… to nie o to mi chodzi. Jedyne czego chcę to skończyć z byciem razem, bo nie jestem na coś takiego gotowy, nigdy nie byłem. — zrozumiałem to w chwili, w której odeszła, mówiąc, że musi to wszystko przemyśleć. Ja wtedy zrobiłem to samo i doszedłem do wniosku, że miała rację. Że zmierzaliśmy donikąd. Nie miałem pojęcia czy zgodzi się na moje warunki, czy zrozumie co chciałem jej przekazać i czy będzie w stanie zaakceptować moją decyzję, ale miałem cholerną nadzieję, że tak właśnie się stanie. Nie zniósłbym, gdyby szatynka zdecydowała się całkowicie urwać kontakt, nie potrafiłbym się z tym pogodzić. Potrzebowałem jej, nikt nie był mi tak drogi jak ona. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Wto Sie 14, 2018 9:30 pm | |
| Nigdy nie przypuszczałam, że jakikolwiek mężczyzna będzie w stanie doprowadzić mnie do takiego stanu… Za każdym razem gdy czułam na swojej skórze dotyk Aarona wzdłuż mojego kręgosłupa rozchodził się dreszcz. Rozkoszowałam się zapachem jego ciała, które stanowiło teraz nad wyraz specyficzną mieszankę perfum, potu i feromonów. Pobudzały moje zmysły i jeszcze mocniej rozpalały pożądanie… W tym momencie myślałam już tylko o tym by zedrzeć z niego każdy skrawek ubrania jaki miał na sobie gdyż utrudniały mi one pełne obcowanie z jego idealnym ciałem. Ciemnowłosy pochylił się nade mną mówiąc, iż nie mam pojęcia na co się zgodziłam. Nie odpowiedziałam… Przynajmniej nie werbalnie… Zamiast tego podniosłam wysoko głowę i zaśmiałam się krótko… Wiedziałam doskonale co teraz nastąpi i tego właśnie chciałam. Wiedziałam również, że jeżeli teraz się na to nie zdecyduję nigdy nie będę mieć podobnej okazji. Zostało mi zaledwie kilka dni… Kilkadziesiąt godzin, które zdecydują o wszystkim… O moim dalszym życiu lub rychłej śmierci… Na to również byłam przygotowana… Na każdą możliwą opcję jaka czekała na mnie w przyszłości. Czystokrwisty położył dłoń na moim biodrze po czym dość gwałtownym ruchem pociągnął w kierunku drzwi prowadzących na zaplecze gdzie po przejściu kilku metrów korytarzem oboje znaleźliśmy się w pokoju dla VIPów. Aaron zatrzasnął drzwi jednocześnie przekręcając klucz w zamku zapewniając nam tym samym pełną prywatność. Nie minęła sekunda gdy znów był obok mnie składając na mojej szyi kolejne pełne namiętności pocałunki… Ręka, która do tej pory spoczywała na moim biodrze śmiało zawędrowała pod materiał sukienki i w żaden sposób nie potrafiłam powstrzymać głośnego jęku w chwili gdy jego palce wsunęły się do środka… Uczucie, jakie się we mnie pojawiło mogłam porównać tylko do ekstazy jaką odczuwałam podczas jazdy na moim ścigaczu. Chociaż to było jeszcze bardziej intensywne. Czułam jak z miejsc, w których mężczyzna przebił kłami moją skórę powoli sączy się krew, a w znajdującym się nad buro-beżową kanapą lustrze dostrzegłam jak jedna ciemnobordowa strużka spływa pomiędzy moim biustem. Odsunęłam Aarona lekko od siebie po czym zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli. Delikatnie przejechałam palcami po jego torsie wyczuwając wypełniające skórę mięśnie po czym mocno pchnęłam mężczyznę w kierunku kanapy. Usiadłam na nim okrakiem czując na udach szorstki materiał jeansów gdy krótka sukienka podwinęła się do góry niemal w całości odkrywając pośladki. Ujęłam jego prawą dłoń i ułożyłam ją na swojej piersi po czym chwyciłam lewą rękę i wsunęłam jeden z palców do swoich ust przejeżdżając po nim językiem… - Dalej sądzisz, że nie wiem czego chcę? – zapytałam patrząc mu prosto w oczy.
| |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Pią Sie 17, 2018 9:12 pm | |
| Niewątpliwie była to najtrudniejsza konwersacja w moim życiu… Przestałam mówić gdy o to poprosił ale nie dlatego, że nie miałam nic więcej do powiedzenia. Moment, w którym chwycił swoją koszulkę i zacisnął dłoń w pięść skutecznie zasznurował moje usta. Słowa ugrzęzły mi w gardle i nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku… Mogłam tylko słuchać tego co On chciał mi przekazać. Nie było to jednak proste… Najgorsze było zaakceptowanie faktu, że pomimo tego co do mnie czuje to nie chciał ze mną być… Czułam rozczarowanie i bezsilność… W pewnym stopniu czułam się również zdradzona… Porzucona… Po raz kolejny… Zdawałam sobie sprawę z tego, że już nigdy nasza relacja nie będzie taka jak kiedyś. Minęło zbyt wiele czasu i zbyt wiele rzeczy się zatarło pomiędzy nami. Wzięłam głęboki wdech i opuściłam głowę po czym przez kilka sekund wpatrywałam się w biało-fioletową pościel próbując zebrać wszystkie myśli w coś sensownego. - Nie było dnia, w którym bym nie myślała o Tobie… O nas… To nie jest nasze pierwsze rozstanie chociaż to chyba nie do końca prawidłowe słowo… - z trudem podniosłam głowę i spojrzałam na siedzącego obok chłopaka. - Doszłam do wniosku, że tak naprawdę nigdy nie byliśmy razem… Pochodzimy z dwóch całkowicie różnych światów… Nigdy nie staraliśmy się siebie nawzajem poznać czy zrozumieć. Może to było zbyt trudne? Może nawet niemożliwe? – pytałam nie oczekując jednak odpowiedzi. - Tym co nas łączyło… Miejscem, gdzie całkowicie ginęły dzielące nas bariery, znajdowało się w sypialni… W jednym łóżku… Były to cudowne chwile. Niezapomniane… Ale potem… Każde z nas wracało do swojej rzeczywistości. – podniosłam swoją dłoń i dotknęłam jego ramienia po czym powoli przejechałam dłonią wzdłuż ramienia do dłoni czarnowłosego. Zacisnęłam swoje palce wokół jego. - Rozumiem… Rozumiem to co chcesz mi powiedzieć… Że powinniśmy się rozstać w chwili gdy jeszcze oboje możemy zachować resztki godności.. Wina nie leży ani po mojej czy tym bardziej po Twojej stronie… Może za jakiś czas będę Ci wdzięczna ale teraz.. Nie wiń mnie za to, że nie potrafię sobie tego wyobrazić… Że nie potrafię „zahamować” tego co czuję gdy znajduję się obok Ciebie… Chcę być częścią Twojego życia… W większym lub mniejszym stopniu.. w tej kwestii swojego zdania nie zmienię… Chcę Cię wspierać Eiichi… Nie ważne czy jako Twoja dziewczyna czy przyjaciólka… Chcę abyś w końcu był szczęśliwy… Tylko na tym mi zależy.
| |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Sob Sie 18, 2018 7:24 pm | |
| - To jakiś kiepski żart… - mruknąłem do siebie wpatrując się w drzwi za którymi przed sekundą zniknęła Junko. Jednocześnie zastanawiałem się nad tym co przed chwilą się wydarzyło. Czy powiedziałem coś co mogło sprowokować takie zachowanie? A może po prostu miała dość naszej rozmowy i stwierdziła, że to jedyny sposób by zakończyć wymianę zdań pomiędzy nami? W pierwszym odruchu miałem ochotę wyjść za dziewczyną na korytarz i zażądać wyjaśnień ale im dłużej stałem w miejscu tym bardziej skłaniałem się do myśli by po prostu odpuścić. Nie miałem ani chęci ani sił użerać się z tą rozpieszczoną panną. Dlaczego zamiast cieszyć się z powodu wiadomości o moim wyjeździe próbowała namówić mnie abym tu został? I dlatego starając się mnie przekonać do pozostania użyła takich, a nie innych argumentów? Nie rozumiałem co tak naprawdę starała mi się przekazać… Że nie niby nie mogę odejść bo co? Bo jestem częścią jakiegoś większego zamysłu i powinienem siedzieć grzecznie na dupie i robić wszystko czego ktoś ode mnie zażąda… Nawiązywać kontakty, które zostaną wykorzystane w przyszłości i równocześnie udawać, że nie przeszkadza mi towarzystwo niektórych przebywających w tym miejscu osób. A może chodziło o coś całkiem innego… Może Junko oprócz utrzymania pozorów o byciu idealną córką Kaname Kurana miała wyznaczone jeszcze jakieś „zadnie”? Nie… To raczej mało prawdopodobne… Dokończyłem pakowanie torby po czym postawiłem ja w pobliżu wyjścia i ruszyłem w kierunku łazienki aby wziąć szybki prysznic. Po kilkunastu minutach wróciłem do sypialni. Wychodząc z pomieszczenia zauważyłem leżącą na podłodze kartkę papieru. Schyliłem się aby ją podnieść, a następnie przeczytałem zostawioną wiadomość szybko docierając do jej końca. Zmrużyłem oczy, potrząsnąłem głową nie bardzo wiedząc czy aby wszystko prawidłowo zrozumiałem po czym jeszcze raz przeczytałem cały list… Ciekawe… Osobiście, wbrew temu co pisała, nie zauważyłem jakiejś spektakularnej zmiany w zachowaniu wampirzycy zwłaszcza po tym jak wybiega bez słowa z mojego pokoju. W tym momencie mogłem być pewien tylko jednego, a mianowicie, że nigdy nie zrozumiem kobiet… Położyłem się na łóżku i po kilkunastu minutach zasnąłem. Obudziłem się późnym popołudniem, wstałem z łóżka, ubrałem się, zabrałem z szafy skórzaną kurtkę. Chwyciłem stojącą przy drzwiach torbę i wyszedłem na korytarz po czym udałem się w stronę kuchni. Wyciągnąłem z szafki jedną plastikową miskę oraz inne niezbędne składniki potrzebne do zrobienia naleśników. Zanim jednak zacząłem przygotowywać amerykańskie pancakes dla Ayi najpierw wysłałem* smsa do Eiichiego o treści: Przyjdź do kuchni. * I teraz wymyśliłam to tak że zamiast o Eiichiego jakimś dziwnym trafem wysłał wiadomość do Junko… Ta dam… Ale jak coś to może być że do Eiichiego też. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Sob Sie 18, 2018 8:45 pm | |
| Czy liczyłam na odzew? Pewnie skłamałabym, mówiąc, że nie, ale bardzo chciałam w to wierzyć. Chciałabym móc powiedzieć, że ten list był wyłącznie po to, by łatwiej wyrazić myśli i, że po powrocie do pokoju nie drżałam, podświadomie czekając na reakcję. Było jednak inaczej... Na początku stałam przy oknie, przytupując nerwowo i nasłuchując, choć wiedziałam, że dzięki dźwiękoszczelnemu wykończeniu nie miałam szansy nic usłyszeć. Potem przez jakiś czas siedziałam na łóżku, z rękami splecionymi na podołku, przygryzając wargę. Na koniec, gdy już przygotowałam się do snu, leżałam w ciemności, w ciszy własnych czterech ścian, lekko skubiąc zębami krawędź paznokcia. W końcu jednak zasnęłam. Obudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Otworzyłam oczy i syknęłam głośno, gdy oślepiły mnie promienie słońca, nadal wiszącego wysoko na niebie. - Kto? Jeśli to Cynthia... - warknęłam, wiedząc, że chyba tylko ona była w stanie wysyłać wiadomości o tej porze i to wyłącznie z zamiarem doprowadzenia mnie na skraj wytrzymałości psychicznej, więc gdy sięgałam po telefon, byłam już w dość bojowym nastroju. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że numer nadawcy wiadomości jest mi zupełnie nieznany. By uciec przed światłem słońca wciągnęłam telefon pod kołdrę i przetarłam zaspane oczy, wpatrując się w cyfrowy wyświetlacz. Przyjdź do kuchni... Kto? Zaczęłam się nad tym zastanawiać i rozważać, czy nie uznać tego za pomyłkę, bo przecież i takie sytuacje się zdarzały. Na chwilę przymknęłam powieki, prawie pozwalając na powrót porwać się senności, ale w mojej głowie zdążyło odezwać się uporczywe brzęczenie. Chyba nie zaszkodzi sprawdzić, prawda? A może faktycznie coś się dzieje? Wydając z siebie niski pomruk odrzuciłam kołdrę i powoli - powolutku - podniosłam się do siadu. Wsunęłam stopy w miękkie kapcie, wstałam. Podeszłam do krzesła, chwyciłam długi, puchaty szlafrok w białe i bladoróżowe pasy i ciasno się nim otuliłam, ukrywając pod spodem jedwabną, biało-różową koszulę nocną. Potem wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach. Zdecydowanie nie spodziewałam się, że kogoś w tej kuchni faktycznie zastanę. A już na pewno nie sądziłam, że będzie to akurat Shane. Senność minęła, jak ręką odjął. No, prawie... - Umm - mruknęłam, zanim nierozpoczęty jeszcze dialog przerwało głośne ziewanie. Przetarłam wierzchem dłoni prawe oko, drugim, otwartym, przypatrując się blondynowi. - Cześć - powiedziałam potem, tak cicho i miękko, że nawet dla mnie dziwnie to zabrzmiało. Dopiero lekkie chrząknięcie zdołało trochę rozbudzić moje struny głosowe. - Co chciałeś? | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Sob Sie 18, 2018 11:58 pm | |
| Od czasu do czasu zerkałem na zawieszony na ścianie zegar sprawdzając godzinę… Miałem nadzieję, że ten leniwy młotek nie oleje mojej wiadomości, podniesie swoje cztery litery z łóżka i zaraz się tutaj zjawi. Założę się, że jeżeli byśmy spóźnili się na samolot Ojciec zmusiłby nas do wysłuchania długiego kazania na temat odpowiedzialności i innych tego rodzaju bzdur. Westchnąłem cicho wracając do smażenia naleśników. Gotowe pancakes układałem na płaskim talerzu jeden na drugim dzięki czemu na dłużej zachowywały odpowiednią wilgotność i nie wysychały. Byłem na tyle zaabsorbowany tym zajęciem, że moment w którym w progu pojawiła się Junko wychwyciłem dopiero wtedy gdy usłyszałem głośne ziewnięcie. - Cześć… - opowiedziałem. Chciałem zapytać co robi tu o takiej porze lecz długowłosa ubiegła mnie pierwsza zadając pytanie.. - Co?– zdziwiłem się nie wiedząc o co jej tym razem chodzi. – Co chciałem? – zapytałem patrząc na dziewczynę kątem oka. Po chwili mój wzrok padł na leżący obok kuchenki telefon. Przerwałem smażenie i sięgnąłem po urządzenie po czym szybko sprawdziłem do kogo tak naprawdę wysłałem ostatniego sms’a. - Aah…Sorry. Wybrałem zły numer. – powiedziałem naprawiając swój błąd ponownie wysyłając wiadomość tym razem do właściwego odbiorcy. - Swoją drogą dziwne, że w ogóle przyszłaś… Zabrakło atramentu na kolejny list? – zapytałem uśmiechając się lekko.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 19, 2018 12:34 am | |
| Nie pomyślałam, żeby zacząć rozmowę inaczej. Wszak los różne figle płata i to, że dostałam takiego, a nie innego SMSa i, że natknęłam się w kuchni akurat na Shane'a mogło być czystym przypadkiem. Nie pomyślałam, a jednak okazało się, że przyjęłam właściwe założenia... tyle że efekt był zgoła inny od oczekiwanego. Jego uwaga odnośnie mojego listu ubodła mnie i to całkiem boleśnie. Słysząc drwiące słowa okraszone subtelnym uśmiechem przygryzłam wargę i spuściłam głowe, lekko kręcąc nią na boki. - W porządku. Skoro tak chcesz rozmawiać, to chyba faktycznie niepotrzebnie się zjawiłam - rzuciłam i odwróciłam się na pięcie, by zaraz potem zniknąć za drzwiami. Ale moje ciało protestowało. Drżałam cała, serce dudniło mi w piersi, a do oczu cisnęły się łzy. A na usta kolejne słowa. Po senności odczuwanej przed chwilą nie zostało nawet wspomnienie. Trzy kroki dalej zawróciłam i na powrót wpadłam do kuchni. - Nie. Wiesz co? - zaczęłam tuż za progiem. Drzwi jeszcze nie zdążyły dotknąć framugi. - Starałam się. To nie jest dla mnie łatwe. Relacje z ludźmi i rozmowy, trywialne, czy poważne. Nie ważne. To dla mnie całkiem nowa rzecz i nie wiem, jak się zachować, albo jak ubrać myśli w słowa. Ale się starałam. U ciebie w pokoju, potem w tym liście. Jeśli jednak tak zamierzasz do tego podchodzić, to kontynuacja faktycznie nie ma sensu. Wpatrywałam się w niego intesnywnie. Trochę wściekła. Z pewnością rozemocjonowana. Mając nadzieję, że być może na chwilę - na chwilę - przystopuje z idiotycznymi żartami i chowaniem się za dziwnym poczuciem humoru. Ja byłam szczera. Może nie twarzą w twarz, ale jednak. - Naprawdę... to co napisałam - zaczęłam, znów napotykając trudności w doborze właściwych słów. - Wiem, że nie jestem osobą, z którą łatwo się dogadać. Sama mam z tym trudności. Ale czuję, że ten czas, który tu spędziłam, coś w tej kwestii zmienia. Chcę, żeby tak było, w porządku? Nie wiedzieć kiedy, zaczęłam intesywnie gestykulować. Teraz, gdy zdałam sobie z tego sprawę, ostentacyjnie wsadziłam ręce do kieszeni szlafroka. - I naprawdę uważam, że twoje odejście nie przejdzie niezauważone - przygryzłam wargę. - I nie sądzę też, że jestem jedyną, która miałaby co do tego obiekcje. Z trudem panowałam nad przyspieszonym oddechem. I, co prawdopodobnie było dość dziwne w zaistniałej sytuacji, rozpraszało mnie, jak bardzo kolor jego koszulki podkreśla błękit tęczówek. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 19, 2018 11:31 am | |
| Przewróciłem oczami i potrząsnąłem głową gdy Junko odwróciła się na pięcie i wkurzona wybiegła z pomieszczenia. Jeżeli od teraz każda nasza rozmowa ma wyglądać w ten sposób to chyba najlepszą opcją będzie całkowite unikanie towarzystwa wampirzycy. Każde moje słowo, komentarz, głupi żart przyjmowała jako atak i reagowała niczym nieuzasadnioną agresją, a przecież w tym momencie nie miałem na myśli niczego złego. Dlatego zdziwiłem się gdy po kilku sekundach długowłosa ponownie pojawiła się w kuchni, przekroczyła próg i zbliżyła się do mnie. Słowa dziewczyny w pewnym stopniu wyjaśniły mi o jakiej zmianie swojego zachowania chodziło jej w liście jaki do mnie napisała i nic dziwnego, że tego nie zauważyłem. Odwróciłem się by przerwać łączący nas wzrokowy kontakt. - W porządku. – mruknąłem cicho jednocześnie wyłączając palnik i odstawiając patelnie do zlewu aby ją umyć. - Księżniczko... Jestem prostym facetem, któremu jak nie powiesz czegoś wprost to niczego nie zrozumie. Mówię co myślę nie zastanawiając się nad tym jakie są konsekwencje. Tak jak przed chwilą… Mogłem się powstrzymać od komentarza na temat Twojego listu… Mogłem ale nie zrobiłem tego, bo moim zdaniem najlepiej od razu rozwiać wszystkie wątpliwości zamiast zadręczać się potem pytaniami w stylu: Dlaczego znowu to zrobiła? Co zrobiłem źle? - wzruszyłem lekko ramionami po czym ponownie spojrzałem na stojącą obok wampirzycę. - Teraz przynajmniej mogę przyznać, że w pewnym stopniu Cię rozumiem. Nauczyłem się ukrywać swoje prawdziwe uczucia za chamskimi odzywkami i złośliwymi tekstami. Udawać, że wszystko jest w porządku gdy tak naprawdę z wieloma sprawami sobie nie radzę. Tak jest łatwiej… - westchnąłem ciężko milknąc na kilka sekund. - To całkiem miłe… - powiedziałem po krótkiej chwili. – Że pomimo tego jak wyglądają nasze relacje to nie chcesz abym opuścił akademię. Dziękuję Junko… Może okazuję to w marny sposób ale wiele to dla mnie znaczy.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze Nie Sie 19, 2018 1:39 pm | |
| To było dziwne i niekomfortowe, mówić o tym wszystkim tak wprost, bez kręcenia, bez plątania się w słowach. Chociaż może nie chodziło o sam fakt, nie o wyrzucenie z siebie wszystkiego, co o ten posmak, który potem pozostawał. Nagle poczułam się dziwnie naga, bezbronna, zdana na cudzą łaskę i ani trochę mi się to nie podobało. Nie było jednak tak koszmarnie, jak mogłoby być. Tym razem Shane wykazał się odrobiną taktu i zrozumienia i to sprawiło, że gdzieś pośród sterty kamieni, które - mogłabym przysiąc - ciążyły mi na dnie żołądka, wyrosło nieśmiało coś nowego. Coś jak kwiatek o delikatnych płatkach. Ot, iskierka czegoś pozytywnego i miłego, kojarzącego się z ciepłem i słodkim zpachem miodu. Całkiem przyjemne uczucie. Spuściłam głowę, wpatrując się w swoje puchate kapcie i ledwie zauważalnie uśmiechnęłam się pod nosem. - Nie ma za co - mruknęłam cicho. Zamrugałam szybko i podniosłam wzrok, by na niego spojrzeć. - Ale nie przyzwyczajaj się - dodałam nieśmiało. - Czuję, że wykorzystałam limit bezpośredniości na najbliższe dwa tygodnie. Conajmniej. Uśmiechnęłam się lekko, a czując, że zbliża się niezręczny moment, przerwałam kontakt wzrokowy i rozejrzałam się po kuchni. - To... dla czyich oczu była przeznaczona tamta wiadomość? - zapytałam, podchodząc do jednej z szafek. Kojarzyłam, że ostatnio to tutaj znajdowały się resztki syntetyku i nie pomyliłam się. Znalazłam kilka ostatnich pudełeczek, poczęstowałam się więc jedną tabletką. Wrzuciłam ją do szklanki i zalałam ciepłą wodą. Ostatecznie, skoro już podniosłam się z łóżka, mogłam właściwie ten czas wykorzystać. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Styczeń, po Sylwestrze | |
| |
| | | | Styczeń, po Sylwestrze | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |