|
| Styczeń, na pokładzie Adaxii | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Nie Sty 05, 2020 3:35 pm | |
| Gdy wynurzyliśmy się spod powierzchni tuż przy jachcie poczułem, jak spada ze mnie olbrzymi ciężar, tak metaforycznie, jak i dosłownie, bo walka z żywiołem dała mi solidnie do wiwatu. Widząc Pandorę, bezpieczną w objęciach Cesare, pozwoliłem sobie na półsekundowy odpoczynek, starając się w pełni docenić ogarniające mnie uczucie ulgi. Potem ruszyłem w stronę Sybilli. - Pod pokład. Tylko ostrożnie. I zamknij za sobą drzwi - poleciłem jej i przejąłem ster.
Kiedy wszyscy byli już bezpieczni dokończyłem zabezpieczanie wyposażenia i zająłem się wyprowadzaniem nas z tego kotła. Smagany wiatrem i falami rozbijającymi się raz po raz o burty stale zmieniałem kurs dbając, by ten największe przyjąć na dziób, co pozwalało uniknąć wywrócenia, czy poważnych uszkodzeń i czyniło samą przeprawę trochę łagodniejszą. Trwało to... chyba około godziny. Może krócej. W końcu wszystko zaczęło się trochę uspokajać. Fale zmalały, niebo zrobiło się jakby ciut jaśniejsze, a najgorsze grzmoty zostały gdzieś za nami. Widząc przed sobą jasny horyzont puściłem ster i osunąłem się na pokład, gdzie leżałem przez chwilę, dysząc ciężko ze zmęczenia. Woda miotała nami w najlepsze, ale już znacznie łagodniej, niż wcześniej.
Leżąc tak, nie wiedzieć kiedy dopadła mnie senność. Wstałem, choć nie bez trudu, bo wiedziałem, że w tej chwili kluczowe było utrzymanie kursu, jeśli chcieliśmy wydostać się na spokojniejsze wody. Nie mogłem sobie pozwolić na sen. Jeszcze nie teraz. Rozejrzałem się, oceniłem sytuację i zakręciłem sterem. Gdy wiatr zmalał jeszcze bardziej, rozwinąłem żagiel. Ostatecznie ustaliłem kurs według kompasu - może nie aż tak dokładny, ale przybliżony - a następnie zablokowałem ster i sam również udałem się pod pokład. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Nie Sty 05, 2020 7:07 pm | |
| Czułam, jak moje ciało z każdą kolejną sekundą zanurza się coraz głębiej. Lodowata woda wypełniała moje usta, żołądek i płuca. Huk sztormu i ryk wiatru, które jeszcze przed momentem rozbrzmiewały w moich uszach stopniowo się oddalały aż w końcu zniknęły zupełnie. Zapadła głucha cisza… Próbowałam otworzyć oczy, poruszyć się, podjąć walkę z otaczającym mnie żywiołem ale nic nie byłam w stanie zrobić. Jedyne co mi pozostało to pogrążyć się całkowicie w otaczającej mnie ciemności.
Powoli otworzyłam oczy. Nie wiedziałam gdzie jestem ani w jaki sposób się tutaj znalazłam. Próbowałam podnieść się do pozycji siedzącej ale przerwał mi nagły atak kaszlu. Przechyliłam się na bok aby wypluć słoną wodę i kaszlałam tak długo aż z wysiłku zaczęła boleć mnie cała klatka piersiowa. Uniosłam prawą dłoń by zetrzeć z brody oraz ust resztkę śliny i wtedy jęknęłam z bólu. Zerknęłam na pogruchotany nadgarstek wokół którego wciąż widoczny był wyraźny ślad palców. Pomału zaczynało do mnie docierać to co się wydarzyło… Jacht… Sztorm… Sybilla… Gwałtownie rozejrzałam się po pomieszczeniu dopiero teraz zauważając siedzącą przy posłaniu siostrę. Szatynka zbliżyła się do mnie i przytuliła się mocno, po jej policzkach płynęły łzy. - Myślałam, że cię straciłam. Nigdy więcej mi tego nie rób! – Powiedziała w przerwie między łkaniem. Dotknęłam delikatnie jej włosów. - Niepotrzebnie się martwiłaś… Nic mi nie jest. - Odpowiedziałam cicho. - Ty byś się nie martwiła na moim miejscu? Dopiero co matkę straciłyśmy... Ja bym nie mogła... Gdybyś ty też... - zamilkła, próbując się uspokoić. Westchnęłam cicho odsuwając się nieznacznie by móc na nią spojrzeć. - Martwiłam się. Tylko dlatego wyszłam na pokład… Aby Cię szukać. Dlaczego nie wróciłaś do kajuty gdy zaczął się sztorm? - Nie mogłam się ruszyć, przepraszam – Sybilla spuściła wzrok wyraźnie speszona, a mi zapaliła się ostrzegawcza lampka w głowie. - Co to ma znaczyć? – Zapytałam nieco ostrzej niż pierwotnie zamierzałam. - Miałam wizję, wtedy się nie kontroluję… Widziałam, jak... toniesz... – Zamilkłam na krótką chwilę, nie wiedząc co powinnam powiedzieć. - Coś takiego nie zabije wampira… To nie trucizna, która odebrała życie naszej matce ale zwykła woda. Odnalazłabym Cię prędzej czy później. Wyjaśnij mi lepiej jakim sposobem znalazłam się na łodzi? Co się wydarzyło? - Mads cię wyciągnął z wody, chociaż sama nie wiem jak - Sybilla zamyśliła się nad tym. - Mads? – Zdziwiłam się. – I to on mnie tu przyniósł? - Nie, przyniósł cię tutaj Cesare, bo Mads złapał za stery. – Słysząc to zmrużyłam oczy. - Wybornie… - Syknęłam przez zaciśnięte zęby wyobrażając sobie jak ten impertynent dotyka mojego ciała. – A co z Tobą? Jesteś ranna? - No... Trochę mnie poturbowało, ale żebra już mi się niemal zrosły. - To dobrze. – Odetchnęłam z ulgą. – Powinnaś odpocząć, połóż się i spróbuj zasnąć. – Powiedziałam do siostry jednocześnie wstając z łóżka aby zrobić jej miejsce. Rozpięłam suwak i zrzuciłam na podłogę przemoczoną sukienkę. - Nie trzeba, naprawdę. Ale dziękuję za troskę. - Jesteś pewna? Wciąż nie wyglądasz najlepiej Zajączku. – Stwierdziłam zakładając biały szlafrok i obwiązując się pasem w talii. – Idę po krew do kuchni. I lód. Potrzebujesz czegoś? - Krwi, jeśli mogę prosić - uśmiechnęła się. - Oczywiście. – Odpowiedziałam również się uśmiechając po czym opuściłam kajutę.
Bezszelestnie przeszłam przez salon starając się nie obudzić śpiącego na kanapie bruneta, otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej woreczek wypełniony lodem oraz kilka torebek krwi. Pierwsze opakowanie zachłannie rozerwałam zębami nawet nie zadając sobie trudu by stwarzać pozory dobrze wychowanej panny. Spijałam łapczywie każdą kroplę chcąc jak najszybciej odzyskać swoje siły. Zanim skończyłam swój posiłek pod pokładem pojawił się Mads. - Pełna emocji podróż, co? – Mruknęłam wspominając toast, który wygłosił Cesare. Chwyciłam jedną torebkę wypełnioną krwią po czym zbliżyłam się do Madsa aby mu ją podać. - Proszę. I chyba powinnam Ci również podziękować. Wam obojgu… - Dodałam zerkając w kierunku kanapy i leżącego na niej mężczyzny.
Ostatnio zmieniony przez Laurana dnia Pon Sty 06, 2020 12:22 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Nie Sty 05, 2020 10:47 pm | |
| Otworzyłem drzwi i wszedłem do części kuchennej, w której zastałem Pandorę. Zmęczony, nie dbałem szczególnie o dyskrecję, moje poruszanie się zdecydowanie nie było bezszelestne, a mimo to zastałem ją gdy łapczywie opróżniała jedną z torebek z moich zapasów. Słysząc jej słowa prychnąłem cicho pod nosem. - Wygląda na to, że wykrakał - mruknąłem, gdy ruszyła ku mnie, po czym wyrazem uprzejmego zaskoczenia na twarzy przyjąłem oferowaną mi krew. - Dziękuję - odparłem, przez chwilę obserwując ją, gdy ona odwróciła spojrzenie w kierunku Pellegriniego. Miała na sobie biały szlafrok. - Nie trzeba. Jesteś moim gościem, nie mógłbym... - powiedziałem, przerywając jednak w pół zdania, by zastanowić się jak to sformułować. - Nie pozwoliłbym, żeby coś wam się stało - dokończyłem. - A skoro już o tym mowa, to jak się czujesz? Pytając, wyminąłem ją i podszedłem do jednej z szafek, z której wyciągnąłem dwa kieliszki do wina. Sięgnąłem do lodówki po jeszcze jeden woreczek krwi i rozlałem ją do obu naczyń, dotykiem podgrzewając do nieco wyższej temperatury, by nieco poprawić jej smak. Potem podałem kieliszek kobiecie. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Pon Sty 06, 2020 12:48 am | |
| Uniosłam wysoko brwi słysząc prychnięcie ze strony Madsa. Tego się po nim nie spodziewałam. - A ponoć to obecność kobiety na pokładzie statku przynosi pecha. – Uśmiechnęłam się delikatnie wspominając rybackie porzekadła próbując w ten sposób wprowadzić w naszą konwersację nieco lżejszy ton ale następne wypowiedziane przez szatyna słowa sprawiły, że zagryzłam zębami wewnętrzną część wargi. Momentalnie spoważniałam. - Wiem, Mads… - Nieznacznie opuściłam głowę. – Wybacz, nie miałam zamiaru narażać Ciebie ani Cezare. Postąpiłam nierozważnie wychodząc na górny pokład ale… - W tym momencie wyprostowałam się aby móc spojrzeć prosto w jego oczy. - Zrozum proszę, szukałam siostry… - Ujęłam w dłoń oferowany przez Madsa kieliszek z krwią. Zamieszałam zawartą w naczyniu ciepłą ciecz nim ją skosztowałam. - Co zaś tyczy się mojego samopoczucia… - Powiedziałam odrywając swe usta od szkła. - Zregenerowałam większość swoich sił więc moje rany wkrótce się zaleczą. Mógłbyś odpocząć… Jeżeli pokażesz mi kierunek, w którym mamy płynąć utrzymam kurs czy jak wy to nazywacie. – Zaproponowałam z lekkim wzruszeniem ramion.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Pon Sty 06, 2020 1:37 am | |
| Wysłuchując jej usprawiedliwienia przytaknąłem krótko. Nie zamierzałem jej winić, nie o to chodziło. Powiedziałbym wręcz, że bardzo dobrze ją rozumiałem, bo w nowej, nieznanej sytuacji, która potencjalnie mogła zagrażać zdrowiu i życiu moich bliskich pewnie postąpiłbym tak samo. Chodziło mi po prostu o zaprezentowanie mojej perspektywy.
Potem kobieta zasugerowała, że może mnie zastąpić przy obsłudze jachtu, przez co spojrzałem na nią, mocno zaskoczony. - Nie, żebym nie doceniał intencji, ale dasz radę to ogarnąć? Tak bez żadnego przeszkolenia? - zapytałem, unosząc lekko jeden kącik ust w zaczepnym, acz powątpiewającym uśmiechu. Potem przysunąłem do ust kieliszek z krwią. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Pon Sty 06, 2020 1:57 am | |
| Odłożyłam opróżniony z krwi kieliszek na kuchenny blat po czym spojrzałam na Madsa. - A wiele to potrzeba finezji by prowadzić taką łódkę? – Zapytałam odpowiadając w równie zaczepnym tonie co szatyn. – Nie twierdzę, że od razu pojmę wszelkie aspekty czy niuanse ale trzymać ster we właściwym kierunku chyba będę potrafiła. Poza tym… Ledwo trzymasz się na nogach więc jaki masz wybór? Leżącego na kanapie trupa albo mnie…
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Pon Sty 06, 2020 1:27 pm | |
| Po jej słowach zawiesiłem wzrok na nieruchomej sylwetce Cesare spoczywającej na kanapie. - Nie, on też musi odpocząć. Porządnie - mruknąłem i spojrzałem na Pandorę. - Chyba masz rację. Ale w takim razie muszę ogarnąć jeszcze kilka rzeczy.
Opróżniłem do końca trzymany w dłoni kieliszek i umyłem go porządnie pod kranem. Potem podszedłem do kącika nawigatora. Spojrzałem na ekrany, na mapę, przeanalizowałem nasze położenie i prędkość. Na koniec ruszyłem w stronę schodów, ale nim wyszedłem na pokład, zatrzymałem się, zerkając jeszcze na Pandorę. - Cieszę się, że jesteś cała - powiedziałem tylko. Potem wspiąłem się na górę z zamiarem skorygowania kursu. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Pon Sty 06, 2020 2:07 pm | |
| Skinęłam głową zgadzając się w ten sposób z jego decyzją. Obserwowałam jak Mads sprawdza nasze położenie na mapie, a potem jak idzie w kierunku schodów. Zanim jednak młody mężczyzna opuścił dolny pokład powiedział coś, co mimowolnie wprawiło mnie w zawstydzenie. - Tylko dzięki Tobie… - Mruknęłam cicho wypuszczając powietrze z płuc. – Zaraz do Ciebie dołączę tylko pójdę się przebrać. – Powiedziałam. Chwyciłam w dłoń dwa woreczki krwi, które obiecałam przynieść siostrze i wróciłam do swojej kajuty. Położyłam zabrane z kuchni opakowania na nocnym stoliku, a następnie wyciągnęłam z torby czarne legginsy i bluzkę w tym samym kolorze. Zdjęłam szlafrok i przebrałam się szybko, związałam włosy w koński ogon po czym ruszyłam na górę. Madsa odnalazłam w kokpicie. - Jestem gotowa na moją pierwszą lekcję żeglarstwa. – Stwierdziłam podchodząc do szatyna uśmiechając się niemal przyjaźnie. | |
| | | Valeriane
Liczba postów : 26 Join date : 08/12/2019
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Pon Sty 06, 2020 9:54 pm | |
| Leżał tak chwilę bez ruchu, jak bezwładnie rzucone ciało. Spływające wodą ubrania szybko przemoczyły materiał kanapy, ale nie zwracał na to uwagi. Niedługo później ktoś jeszcze zszedł pod pokład i Cesare, mimo że był na granicy świadomości, przyjrzał się Sybilli spod półprzymkniętych powiek. Te odruchy szpiega miał pod skórą, nie potrafił się ich wyzbyć nawet w takim stanie. A może szczególnie wtedy, gdy był najbardziej bezbronny. W każdym razie nie zamierzał teraz, w takim stanie, rozmawiać z Sybillą; w ogóle nie chciał poruszać tego tematu. Na szczęście dziewczyna wzięła tylko krew z lodówki i szybko zniknęła w kajucie siostry. Nieco później sam opróżnił łapczywie kilka takich torebek, półleżąc na kanapie, po czym zapadł w sen.
Obudziły go strzępki urywanej rozmowy. Dobrze wiedział, że najważniejsze informacje przekazywane są w ten sposób; bez szumu, za zamkniętymi drzwiami, stłumionym głosem. Cesare nieraz przekonał się o tej prostej prawdzie: ci, którzy krzyczeli najgłośniej, zazwyczaj nie mieli nic ważnego do powiedzenia. Dlatego wytężył słuch, nawet nie drgnąwszy na kanapie, chociaż z oddali ktoś spokojnie mógłby pomylić go ze zwłokami. Nawet, jeśli w poleceniu nie było mowy o rodzinie Grimmoire. Ale o nich chciał się dowiedzieć z własnej, czasem wręcz chorobliwej ciekawości. W końcu nie miał o nich nic do powiedzenia, kiedy Mads pytał. Poza tym, zawsze lubił wiedzieć więcej o innych, niż im się wydawało, że wie, zwłaszcza o tych, którzy szczególnie mu grali na nerwach. Niestety, tym razem musiał obejść się smakiem. Nie usłyszał zbyt wiele, zaledwie kilka słów wyrwanych z kontekstu. Martwiłam się. To tylko kolejne żałosne przywiązanie przysparzające problemów. Mimo że w swojej opinii nie robił nic złego, nie poruszył się nawet kiedy któraś z nich opuściła kajutę i nie zrobił tego tym bardziej gdy przekonał się, że to Pandora. Miał cholerną ochotę na posłanie spojrzenia pełnego wyższości w jej stronę, nawet jeśli byłoby ono wyłącznie po to, żeby zamaskować zaskoczenie jej podziękowaniami. Choć Cesare wątpił, że porządny wampir dziękowałby w ten sposób, to nie zamierzał ukrywać przed sobą, że nie spodziewał się od niej dostać nawet tak słabych. Nie pozwolił sobie na sentymentalizm. Nie poruszył się i udawał, że śpi aż do momentu, w którym oboje zniknęli na górnym pokładzie. Było mu zimno, ubranie wciąż mokre lepiło się do skóry, ale przynajmniej nie czuł się już tak gównianie, jak przed posiłkiem i krótką drzemką. Wreszcie podniósł się, wziął prysznic i przebrał, a to wszystko wciąż zabrało zbyt mało czasu. W końcu i tak stanął w drzwiach kajuty Pandory z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej, nie mogąc się zmusić do zrobienia choć jednego kroku do przodu. Jak się spodziewał, Sybilla wciąż tam była. Dziękuję? — Po co chciałaś wskoczyć do oceanu? — zapytał sucho zamiast tego.
| |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Pon Sty 06, 2020 10:23 pm | |
| Cesare opuścił górny pokład, pozostawiając Sybillę na chwilę samą, dopóki nie pojawił się Mads. Od razu zauważyła też Pandorę, co prawda nieprzytomną, ale żywą i poczuła ogromną ulgę. Nagle, niemal cały ciężar, jaki pojawił się na jej barkach zniknął, a ona na chwilę straciła siły. Ból, przygłuszony do tej pory strachem o siostrę, zaatakował jej brzuch, dając jej do zrozumienia, że miała połamane żebra. Nic dziwnego, uderzenie bomu było cholernie mocne, ale dopiero teraz wszystko stało się bardziej wyraziste. Opadając na chwilę na kanapy, jęknęła cicho. Oddychanie tylko zwiększało ból, więc przestała, bo i tak jako wampir tego nie potrzebowała.
Po chwilowym odpoczynku zeszła na dół i udała się do swojego pokoju, żeby się przebrać w czarne leginsy i bluzkę. Następnie poszła do pokoju Pandory. Po drodze tylko na chwilę zahaczyła o kuchnię, żeby wziąć worek z krwią i podpierając się drżącą dłonią o ścianę, dotarła do celu. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła na fotelu w pobliżu łóżka siostry, czekając aż ta się obudzi. Dopóki nie otworzyła oczu nadal była trochę zaniepokojona i zestresowana, ale potem wszystko poszło z górki. Krótka rozmowa z Pandorą ją uspokoiła, odetchnęła i jej myśli zbiegły na nią samą. Dokładnie sprawdziła, ile żeber jej jeszcze musiało się zrosnąć, zagryzając przy tym wargę, a następnie pozwoliła sobie się położyć na łóżku siostry i trochę odsapnąć. Kiedy wyczuła zbliżającą się Pandorę wstała i z wdzięcznością wzięła od niej krew, którą od razu wypiła. Uczyła się, że przy królu trzeba było stać, nawet jeśli on leżał i przekładała tę zasadę również na głowę rodu. Wcześniej na swoją matkę, teraz na Pandorę.
Krew pomogła jej się do końca zregenerować. Wstając ułożyła posłanie siostrze, żeby nie było na nim śladów zajmowania przez nią miejsca i zamierzała wyjść, ale na drodze stanął jej Cesare. Spoglądając na niego od razu przypomniała sobie sytuację z górnego pokładu i zamierzała podziękować, ale to on pierwszy się odezwał.
- Moja siostra była zagrożona – odpowiedziała odsuwając się od drzwi i wpuszczając do środka wampira. Co prawda to nie był jej pokój, ale nie wypadało kazać mu się wynosić kiedy sam do niej przyszedł. – Zrobiłabym wszystko, żeby ją uratować – dodała nie dokańczając, bo uważała mężczyznę za inteligentnego człowieka, który zrozumie, że dalsza część mówiła o tym, że nawet oddałaby za nią własne życie. – Ale mimo to, jestem ci winna podziękowanie – kontynuowała, uśmiechając się do niego. – Nie musiałeś ryzykować swoim życiem, żeby uratować moje, a mimo wszystko powstrzymałeś mnie przed skokiem. Dziękuję – lekko skłoniła przed nim głowę na wyraz szacunku i szczerej wdzięczności. | |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Wto Sty 07, 2020 9:39 am | |
| Czułem się jak ściera. Nie wyglądałem koszmarnie, bo ubrania, choć mocno sfatygowane nurkowaniem, nadal prezentowały się dość przyzwoicie, jeśli nie liczyć kilku brakujących guzików koszuli i plam od soli pojawiających się w suchych miejscach, ale w kwestii samopoczucia miałem wrażenie, że ktoś dosłownie wytarł mną przed chwilą podłogę. Taką usmarowaną błotem. I gównem.
Pocieszenia dostarczał fakt, że żadne z nas nie ucierpiało jakoś poważnie, a jacht wyszedł cało ze sztormu. Gdybym jeszcze musiał coś teraz naprawiać prawdopodobnie padłbym na twarz. Na szczęście nie musiałem. I wyglądało też na to, że - przynajmniej przez krótką chwilę - nie będę musiał przejmować się zupełnie niczym.
Pandora dołączyła do mnie, gdy na nowo wiązałem linę mocującą bom. Słysząc jej słowa uśmiechnąłem się lekko. - Cóż za entuzjazm - odparłem, wstając, ale zanim skupiłem na niej uwagę, odsunąłem się trochę, by ocenić prawidłowość położenia. Stosunkowo zadowolony, zwróciłem się do niej. - Na początek musisz wiedzieć, że nie polega to tylko na trzymaniu steru. Chodzi o obserwację wiatru, dostosowanie pozycji do kierunku, korekcję ustawienia żagli.
Prowadząc ją w stronę steru przeczesałem palcami opadające na czoło włosy. Zatrzymując się przy nim wskazałem na zamontowane obok podstawowe przyrządy pomiarowe. - Burza zniosła nas trochę na zachód, więc przez jakiś czas powinniśmy utrzymywać kurs bezpośrednio na południe, bez żadnych odchyleń. Szczegółami będziemy się martwić, gdy wrócę... A teraz chodź - powiedziałem, robiąc jej trochę miejsca i dając znak, by złapała za ster. Gdy tak zrobiła, stanąłem za nią i wskazałem przed siebie. - Spójrz na żagiel. Złapał trochę wiatru, ale to jeszcze nie to. Chcąc wykrzesać z niego więcej musisz właściwie się ustawić. Ta mała flaga na szczycie masztu podpowie ci jak. Mówiąc to złapałem za ster razem z nią i przekręciłem trochę bardziej w lewo. Żagiel zareagował niemal natychmiast, wypełniający go podmuch pchnął nas mocniej do przodu, a ja uśmiechnąłem się lekko na ten widok. Potem spojrzałem na Pandorę. - Jak do tej pory wszystko zrozumiałe? - zapytałem, chcąc się upewnić, że nadąża, nim przejdę dalej. | |
| | | Valeriane
Liczba postów : 26 Join date : 08/12/2019
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Wto Sty 07, 2020 5:21 pm | |
| Co za dziwne stworzenie było z tej wampirzycy, której zastąpił w drzwiach drogę. Cesare nie mógł sobie przypomnieć żadnego podobnego do niej czystokrwistego – nie umiał tylko do końca powiedzieć, na czym owa różnica polegała. Poza tym, że mu się usunęła z przejścia w kajucie należącej do jej siostry, jakby to on był tutaj ważniejszy. I tym, że mu dziękowała, a on nie potrafił doszukać się w tym drugiego dna, jej interesu w takim zagraniu. Bo nie dopuszczał do siebie myśli, że mogłaby zrobić to bezinteresownie, rzecz jasna. Nie w tym świecie. Może ta niewiadoma w jej postaci sama z siebie go irytowała, ale na pewno ziarno złości zasiały wypowiedziane przez nią słowa. No i jedziemy z tym pierdoleniem o oddawaniu życia za rodzinę. Cesare westchnął i pokręcił wolno głową, nie spuszczając spojrzenia z twarzy dziewczyny ani też nie przesuwając się z przejścia i nie rozluźniając rąk. Na pewno nie zamierzał wchodzić do kajuty; niosło to ze sobą niebezpieczeństwo tym większe, im bardziej na niewinną wyglądała Sybilla. — Nie jesteś mi nic winna, bo nie zrobiłem tego dla ciebie — wypalił natychmiast w odpowiedzi, choć w jego głosie nie słychać było rozdrażnienia, które w nim narastało. Sposób, w jaki skłoniła przed nim głowę napełnił go wręcz obrzydzeniem. Nie był w stanie uwierzyć w czystość jej słów, nieważne jak słodkie oczy robiła i jak przyjazne uśmiechy rozświetlały przy tym jej twarz. Prawdopodobnie dlatego, że sam potrafił ukrywać pod takimi gestami naprawdę paskudne intencje. — Wyobrażasz sobie jaki problem mielibyśmy z Madsem, jeśli obydwie znalazłybyście się za burtą przy rozszalałym sztormie? Albo co czekałoby mnie na lądzie, gdybyście z nami nie wróciły? — podjął, wciąż głosem spokojnym i wciąż nie ruszając się z miejsca. To było pytanie retoryczne; zdaje się, że oboje wiedzieli, jak mało kolorowy byłby to scenariusz. Wtedy poczuł, że sytuacja robi się odrobinę zbyt napięta, że jego sylwetka i odcięcie dziewczynie jedynej drogi ucieczki są zbyt sugestywne. Opuścił więc ręce i pozwolił, żeby opadły luźno wzdłuż tułowia. — Z twoimi żebrami w porządku? — zapytał obojętnie. Znał się na obrażeniach z własnego bogatego doświadczenia i wiedział, że takie uderzenie nie mogło przejść bez echa. | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Wto Sty 07, 2020 6:24 pm | |
| Jego słowa mogłyby urazić Sybillę, ale tego nie zrobiły. Nauczyła się już, że strata przez nią życia miałaby znaczenie tylko dla Pandory czy babki. Nie oczekiwała od innych interesowania się nią i jej samopoczuciem, jednak jak każda osoba, usłyszenie że Cesare uratował ją tylko ze strachu przed możliwymi konsekwencjami, jakie by zostały wyciągnięte na nim przez jej śmierć, wcale nie należało do przyjemnych doznań. Niemniej, spodziewając się czegoś takiego, dziewczyna nie została zaskoczona.
- Nie obchodzi mnie z jakiego powodu to zrobiłeś – odpowiedziała spokojnie, wcale nie będąc zirytowaną jego wyznaniem. – Zrobiłeś to, uratowałeś mi życie i żeby okazać należny tobie szacunek, dziękuję. Możesz mi uwierzyć, albo całkowicie to zignorować, decyzja należy do ciebie. Niemniej nie jestem niewdzięczna, nawet jeśli zrobiłeś to ze względu na strach przed możliwymi konsekwencjami – wyjaśniła, spoglądając na niego z takim samym uśmiechem jak do tej pory. – Jeśli będziesz czegoś potrzebował, to poproś. W miarę możliwości postaram ci się pomóc i nie będę oczekiwała niczego w zamian, nawet podziękowania – dodała, nie odwracając od niego spojrzenia. Wiadomo, że byłoby jej miło, gdyby podziękował za ratunek, ale ona nie dlatego to zrobiła, i też nie dlatego, że on chwilę wcześniej uratował jej życie. Zwłaszcza wtedy, kiedy chwilę później zapytał o jej żebra. Nie była pewna, czy zrobił to, bo faktycznie się tym interesował, czy po prostu tak wypadało w zaistniałej sytuacji, ale odniosła wrażenie, że pomimo tego, na jakiego się kreuje, wcale nie był aż tak chamski. Może nawet sam nie chciał zaakceptować tego, że jednak tak bardzo zły to nie był. Gdyby był, to dlaczego Mads by się z nim zadawał?
- Już tak, zdążyły się zrosnąć – odpowiedziała. – Ty też wyglądasz dużo lepiej niż na pokładzie. Widziałam krew na twojej twarzy w trakcie sztormu. Już wszystko w porządku? Tyle odpoczynku na pewno ci wystarcza? | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Sro Sty 08, 2020 2:56 am | |
|
Dyskretnie rozejrzałam się po pomieszczeniu sprawdzając czy prócz nas znajduje się tu ktoś jeszcze, bo z całą pewnością jego słowa nie mogły odnosić się do mnie. Entuzjazm to bowiem ostatnie co w tym momencie byłam w stanie odczuwać. Tak naprawdę najchętniej zaszyłabym się w kajucie na dolnym pokładzie aby pozbierać w jedną całość moja urażoną dumę oraz poczucie godności, których poziom oscylował gdzieś na poziomie Rowu Mariańskiego. To był już drugi raz gdy zostałam przez kogoś uratowana w tak krótkim odstępie czasu... Najpierw zrobiła to sybilla podczas urodzinowego przyjęcia Aarona wytracając mi z dłoni kieliszek z zatrutym winem, a teraz uczynił to Mads.
Widząc zaangażowanie szatyna próbowałam wykrzesać z siebie odrobinę więcej motywacji. Przysunęłam do chłopaka i z uwagą słuchałam tego co mówił. Merytoryczny ton głosu oraz bliskość jego ciała w chwili gdy pokazywał mi jak odpowiednio trzymać ster odrobinę poprawiły moje samopoczucie. Problem w tym, że równie dobrze mógłby mówić do mnie po chińsku... Albo napisać mi instrukcję obsługi tej łodzi w jakimkolwiek języku gdzie zamiast normalnych liter używano krzaczków. Kompletnie NIC nie pojmowałam z jego wyjaśnień, a z każdą kolejną sekunda było coraz gorzej. Moje wyobrażenia odnośnie sterowania żaglówką znacząco różniły się od rzeczywistości. W końcu zaczęłam szczerze żałować, że stojący obok młody mężczyzna wyciągnął mnie z wody zamiast zostawić na dnie oceanu. - Tak, oczywiście. – powiedziałam odwracając głowę by zerknąć na Madsa gdy zapytał czy wszystko jest dla mnie zrozumiałe. – Łapać wiatr w żagle i płynąć na południe. Nic prostszego...
| |
| | | Valeriane
Liczba postów : 26 Join date : 08/12/2019
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Sro Sty 08, 2020 5:44 pm | |
| Kiedy dziewczyna znów zabrała głos, Cesare nie miał już żadnych wątpliwości, że brakuje jej piątej klepki. Bo pozostawały mu tylko dwie możliwości: to albo fakt, że Sybilla miała umiejętność czytania w myślach. Z oczywistych względów wolałby mieć rację z pierwszym założeniem. Z resztą nawet jeśli był paranoikiem, to nie aż do tego stopnia, żeby snuć tak idiotyczne teorie spiskowe. Jeśli wcześniej po jego głowie błąkały się niemrawo myśli o podziękowaniu jej w jakiś sposób za osłonięcie go przed uderzeniem bomem w potylicę, to w jednej chwili się ulotniły. Coś w jej zachowaniu powodowało, że wszystko w nim się burzyło i jak dziecko miał ochotę przeciągać strunę tak daleko, aż wreszcie jej maska opanowania pęknie. Z jej siostrą było to takie proste. Wystarczyło kilka niewybitnie ostrych słów żeby zaczęła warczeć i rzucać wściekłe spojrzenia. Tamto zachowanie rozumiał; tego nie. Prychnął tylko w odpowiedzi, a skoro tak wspaniałomyślnie pozostawiła mu wybór, postanowił zignorować powtarzające się podziękowania Sybilli. Nie chciał dać się wciągnąć w dyskusję, na której polu nie czułby się zbyt pewnie. — Tak — odpowiedział mimochodem na jej następne pytanie. Gdyby czuł się źle, odpowiedź brzmiałaby dokładnie tak samo, poza tym kiełkowała w nim przemożna chęć zagrania w inną grę... Odepchnął się od framugi i wyprostował, stanął na obydwu stopach. — Właściwie — zaczął mocno obniżonym tonem głosu tak, żeby tylko Sybilla mogła usłyszeć następujące słowa, a w jego oczach błysnęło coś groźnego — nie rozumiem dlaczego tak bardzo pragniesz ratować siostrę. Stąpał po bardzo cienkim lodzie i uwielbiał to uczucie. Sytuacja rodziny Grimmoire nie była ostatnio stabilna, zwłaszcza po otruciu Valerii. Jej śmierć musiała być ciosem. I mogła wywołać chaos w szeregach rodziny; nie tylko żałobę, ale też bardziej pierwotne instynkty. Żądza władzy i chciwość w niejednym przypadku były potężniejsze niż smutek. Sybilla tak żarliwie mówiła o obronie Pandory za wszelką cenę, że nie potrafił i nie zamierzał się powstrzymywać od wypowiedzenia tych kilku z pozoru tylko niegroźnych słów. — Uważasz, że nie nadawałabyś się na głowę rodziny? Może zauważyła jeszcze drapieżny uśmiech rozciągający jego wargi, kiedy odwracał się na pięcie, a który nie zniknął nawet wtedy, gdy za mężczyzną zamknęły się drzwi na górny pokład. Nie czekał na odpowiedź Sybilli; nie chodziło mu o dyskusję, to miała być tylko luźna uwaga oparta na ciekawości. O ile ten temat jeszcze kiedykolwiek wróci w ich rozmowie, Cesare wiedział, że w przyszłości będzie więcej wart niż obecnie. Na górze zastał Pandorę i Madsa tuż obok siebie przy sterze i przez chwilę rozważał cofnięcie się z powrotem do bezpiecznych czeluści jachtu, ale ostatecznie zrezygnował. Nie chciał ciągnąć tematu z Sybillą. Szkoda tylko, że nie chciał też przeszkadzać tej dwójce.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Sro Sty 08, 2020 11:08 pm | |
| Słysząc jej słowa, uśmiechnąłem się szeroko. - Nic prostszego - powtórzyłem po niej, podziwiając niejako jej pewność siebie. Potem przystąpiłem do dalszych objaśnień. - Ta chorągiewka na górze to wiatrowskaz, pokaże ci, z której strony wieje, a dzięki temu będziesz wiedziała, jak się ustawić. Ale chciałbym zaangażować w to także Sybillę, jeśli nie masz nic przeciwko. Spojrzałem na nią. - Spodziewam się, że przy tak niestabilnej pogodzie nawigowanie nie będzie proste. Nie sądzę, żebyśmy mieli znów napotkać poważne trudności, ale wiatr może się często zmieniać, a to będzie wymagało trochę więcej pracy i będzie łatwiej, jeśli zajmiecie się tym we dwie - wyjaśniłem, po czym zdjąłem z szyi łańcuszek z kluczem i podałem jej go. - W ostateczności - powiedziałem. - Jeśli nie będziecie się czuły zbyt pewnie, zwińcie żagle i odpalcie silnik. Potem kucnąłem obok niej i pokazałem jak wszystko poprawnie uruchomić. - Samo sterowanie stanie się wtedy nieporównywalnie prostsze, bo nie będziecie uzależnione od wiatru, ale błagam, pilnujcie czasu. Nie płyńcie na silniku dłużej, niż trzy godziny. Będzie problem z wpłynięciem do portu, jeśli osuszycie zbiornik.
Posłałem jej poważne spojrzenie i wstałem. Odruchowo zerknąłem w górę, by sprawdzić wiatr i, raz jeszcze sięgając naookoło niej, przekręciłem lekko ster. - I przede wszystkim nie przejmuj się. Z czasem wszystko nabierze sensu. A teraz potrenuj trochę. Ja załatwię ci wsparcie - odezwałem się. Potem omiotłem ją wzrokiem, na chwilę położyłem rękę na ramieniu w wyrazie mentalnego wsparcia, po czym udałem się po pokład, mijając po drodze Cesare. - Sybillo? - odezwałem się, poszukując młodszej z sióstr. | |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Czw Sty 09, 2020 11:28 pm | |
| - Wspaniały pomysł. – Odpowiedziałam obdarzając chłopaka długim spojrzeniem w momencie gdy zaproponował, że zaangażuje moją młodszą siostrę aby mi pomóc. Nie wiedziałam czy spostrzegł kryjące się za moimi słowami kłamstwo czy też po prostu chciał ułatwić mi zadanie, którego tak pochopnie się podjęłam ale tak naprawdę nie miało to dla mnie większego znaczenia… Jedyne czego żałowałam to tego, że sama nie wpadłam wcześniej na ten koncept. Powinnam od razu ściągnąć tutaj Sybilę i niejako zmusić ją do zmierzenia się z konsekwencjami swojego absurdalnego pomysłu jakim był cały ten rejs. W przeciwieństwie do mnie zapewne byłaby zachwycona oferowaną jej możliwością złapania za ster i nauczenia się czegoś nowego.
Zwracałam uwagę na każdy, nawet najdrobniejszy szczegół próbując zapamiętać jak najwięcej z wyjaśnień, których udzielał mi ciemnowłosy. Obserwowałam sposób w jaki trzymał ster oraz śledziłam jego spojrzenie gdy przesuwało się po znajdujących się w pomieszczeniu przyrządach. Tylko w jednej chwili nie udało mi się powstrzymać głośnego parsknięcia, które mimowolnie wyrwało się z moich ust. - No cóż, miejmy nadzieję, że to nie będzie konieczne. – Mruknęłam sceptycznie kiedy wspomniał o konieczności zwinięcia żagli gdy pokazywał mi jak w razie potrzeby powinnam odpalić silnik. Odebrałam z jego ręki klucz i zawiesiłam go na swojej szyi po czym odprowadziłam wzrokiem młodego mężczyznę gdy ten ruszył do wyjścia. Wtedy też zauważyłam stojącego tam Cezare. - No proszę, któż to zaszczycił mnie swoją obecnością… - Skrzyżowałam ręce na piersi jednocześnie chowając obie dłonie pod ramionami. Nie spodziewałam się ponownie go ujrzeć przed nadejściem świtu. - Czyżbyś kolejny raz chciał uratować damę w opresji? - Zapytałam lekkim tonem patrząc na niego z uśmiechem.
| |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Pią Sty 10, 2020 8:19 pm | |
| - To dobrze – uśmiechnęła się i pomimo zachowania chłopaka, Sybilla szczerze cieszyła się, że nic mu nie było. Trochę było jej przykro, że nie czuł potrzeby podziękowania za ratunek, ale rozumiała, bo pomimo czystej krwi była tylko poboczną gałęzią. Wampiry w stosunku do niej nie były tak sztucznie uczciwe jak w relacjach z Aaronem czy nawet Aleciem. Uważała to za coś dobrego, wolała brutalną rzeczywistość, niż idealne kłamstwo. Dzięki temu mogła znaleźć z nimi wspólny język i ich poznać od każdej strony.
Do tej pory, pomimo zachowania Cesare, dziewczyna miała wrażenie, że coś dobrego tam w nim było. Nawet jeśli bardzo, bardzo głęboko zakopane. Inaczej nie zajrzałby do niej, wiedząc że jest wszystko w porządku. W końcu w naturze wampirów była przyspieszona regeneracja, więc po co miałby tutaj przyjść? Być może była naiwna i próbowała dopatrzeć się w nim czegoś, czego tam nie było, ale dopóki naprawdę nie uzna go za takiego, jakim się prezentuje, nie będzie oceniała jego działań. Zamierzała go więc zapytać o powód pojawienia się przez nią i tej krótkiej rozmowy, ale skutecznie odwrócił jej uwagę. Wzbudził u niej zmieszanie. Nie zdołała mu też odpowiedzieć na pytanie, bo się oddalił, ale też nie wiedziała, co miałaby powiedzieć. Czy się nie nadawała na głowę rodu? Nie miała pojęcia, bo nigdy się nad tym nie zastanawiała. Od początku było wiadome, że nawet jeśli żadna z nich nie wyjdzie za któregoś kuzyna, czy innego czystej krwi wampira, głową rodu Grimmoire będzie Pandora. Była pierworodną córką, więc miała to tak jakby w spadku po ojcu, a potem po matce. Sybilla nie brała pod uwagę innej możliwości, bo dlaczego by miała? Nigdy nie interesowała się władzą, ani obowiązkami, jakie były na barkach jej siostry. Niemniej pytanie Cesare nie przeszło przez nią bez echa.
Niepewność… Nagle w jej słowniku pojawiło się pojęcia, o którym do tej pory nie myślała. Nie wiedziała jak sobie z tym poradzić. Nerwowo ściągnęła koszulkę za jej krańce w dół i przymknęła drzwi, siadając na łóżko, chcąc ukryć przed wszystkimi zimne poty. Co jest? Przymknęła oczy i uspokoiła oddech, skupiając się na szumie fal i trzepocie żagla na górnym pokładzie. Trwała tak kilka minut, odzyskując swój trzeźwy osąd aż do czasu, kiedy usłyszała zza drzwi znajomy głos. Mads. Pojawił się idealnie, kiedy tego potrzebowała, odwracając uwagę od wątpliwości. Poprawiła ubranie i podeszła do drzwi, lekko je uchylając.
- Wszystko w porządku? – zapytała, spoglądając na chłopaka. – Wyglądasz na wykończonego. – Była trochę zestresowana tym, że usłyszał jej myśli. Nie miał takiej mocy, prawda? | |
| | | Valeriane
Liczba postów : 26 Join date : 08/12/2019
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Pią Sty 10, 2020 11:04 pm | |
| Pojawiło się też kilka nieprzyjemnych wątpliwości, kiedy tak stał tuż za drzwiami i dosłownie przez kilka sekund na nich patrzył. Nie tylko to, że nie chciał przeszkadzać Madsowi – bóg jeden wie co miał w planach – ale też chroniczne zmęczenie, które Cesare czuł odkąd opuścili kanał Panamski. I oczywiście najważniejsze: dlaczego Mads zostawił ją samą przy sterze? Ledwo wylizali się z jednej katastrofy, nie musieli od razu pchać się w drugą. Nie zdążył nic powiedzieć, chociaż otworzył nawet usta, bo Mads wyminął go bez słowa i zniknął pod pokładem. Cesare pierwotnie zamierzał wycofać się do środka zaraz za przyjacielem, ale uwaga wypowiedziana niespodziewanie przez Pandorę zatrzymała go w miejscu skuteczniej niż mogłoby cokolwiek innego w tym momencie. Wcześniej powiódł spojrzeniem na mężczyzną, więc teraz wolno odwrócił głowę w stronę stojącej przy sterze Pandory. Miał dzięki temu chwilę czasu do namysłu, żeby wybrać najodpowiedniejszą strategię do rozmowy. Dosłownie kilka sekund, ale tyle wystarczyło. — Nie przypominam sobie, żebym ratował jakąkolwiek damę — odpowiedział, dokładnie wymawiając każde ze słów i zawieszając spojrzenie na kobiecie. Jej uśmiech i coś wesołego w tonie głosu sugerowały żart. Skrzyżowane na piersiach ręce były natomiast dla Cesare wyraźnym znakiem, żeby trzymał się od niej z daleka, jej odgrodzeniem się od otoczenia. Zachowanie Pandory było niespójne i przez moment zastanawiał się, czy warto ryzykować rozmowę, która może skończyć się kolejną kłótnią, zwłaszcza jeśli mógł wrócić na dół i przespać nieprzerwanie dwanaście godzin. W końcu jednak potrzeba rozrywki wzięła górę nad zmęczeniem. Zrobił kilka niespiesznych kroków w jej stronę, ale zatrzymał się dalej niż na wyciągnięcie ręki. — Aczkolwiek wyrażenie „kolejny raz” sugeruje, że chcesz mi coś powiedzieć. — Na jego twarzy pojawił się podstępny półuśmiech na skutek uniesienia jednego kącika ust. — Zamieniam się w słuch — dodał ponaglająco, nachylając się nieznacznie w przód.
| |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Sob Sty 11, 2020 11:44 am | |
| Jeżeli swoim zachowaniem próbował mnie zirytować to musiałam przyznać, że prawie mu się udało. W sumie… Sama jego obecność działała na mnie jak płachta na byka. Miałam ochotę zetrzeć z jego twarzy ten cyniczny uśmiech, zachwiać tą cholerną pewność siebie… Uświadomić mu, że gdyby nie okoliczności w jakich aktualnie się znajduję to ta konwersacja miałaby całkiem inny przebieg. No cóż, na razie musiało wystarczyć mi jedynie wyobrażenie jak powoli odcinam dłonie, którymi ośmielił się mnie dotykać. - Nie przypominasz sobie? – Zapytałam robiąc pół kroku w jego kierunku. Podniosłam głowę aby móc spojrzeć mu prosto w oczy. – Niestety sama mam mgliste pojęcie o tym co tak naprawdę się wydarzyło, wiem tylko to co przekazała mi moja młodsza siostra… Aczkolwiek skoro, jak sam twierdzisz, nie uratowałeś żadnej damy to wyjaśnij mi proszę jakich słów oczekujesz? – Rozłożyłam ręce i lekko wzruszyłam ramionami. Skoro spodziewał się jakiegokolwiek podziękowania z mojej strony to musiał bardziej się wysilić.
| |
| | | Laurana Admin
Liczba postów : 233 Join date : 28/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Sob Sty 11, 2020 3:41 pm | |
| Coś w jej spojrzeniu spowodowało, że miał ochotę się cofnąć, kiedy ona też – choć nieznacznie – skróciła dzielący ich dystans. Nie zrobił tego; był zbyt dumny i zdecydowanie za bardzo uparty. Zmrużył oczy na dźwięk jej słów, ale jego uśmiech stał się jeszcze odrobinę szerszy. — Jak powiedziałem: żadnej damy. Ewentualnie jedną czy dwie rozpieszczone księżniczki. Co nie zmienia istoty poruszonej przez ciebie kwestii.
Dziewczyna zacisnęła zęby próbując ukryć w ten sposób zaskoczenie jakie spowodowała jego wypowiedź. Uśmiech, który jeszcze przed sekundą można było zobaczyć na twarzy Pandory momentalnie zniknął. - Dwie? O czym Ty mówisz? – Zapytała ostro żądając dodatkowych informacji. Czyżby Cesare znów pomylił się w rachunkach?
Nie spodobało mu się, że tak jawnie uniknęła odpowiedzi na jego zawoalowane żądanie. Co prawda nie zależało mu na tych podziękowaniach. Więcej nawet, w swojej opinii nie zrobił nic, co by na nie zasługiwało; chciał tylko zobaczyć, jak ta pyszna czystokrwista mu dziękuje. Dopieścić swoje ego, napawać się i nasycić tym drobnym uniżeniem.
Mimo to samo jej pytanie go zaintrygowało. Tak jak nagła zmiana kierunku, w którym toczyła się ta jałowa dyskusja na coś bardziej ciekawego, głębszego niż tylko idiotyczna sprzeczka i kwestia jego dumy. Niespodziewanie dla siebie dostał szansę na kontynuowanie tej dziwnej gierki, którą rozpoczął z Sybillą. Po jego uśmiechu również nie został już nawet ślad. — Może powinnaś zapytać swojej młodszej siostry — odpowiedział. — Chociaż przy tym jej całym podziwu godnym oddaniu aż dziw, że pominęła ten szczegół.
- Oh, bądź pewien, że zapytam. – Wycedziła przez zaciśnięte zęby. Nie rozumiała dlaczego szatynka postanowiła zataić przed nią tak istotną informację. Zazwyczaj to ona ograniczała ilość przekazywanych siostrze faktów, a nie na odwrót. Odetchnęła głęboko próbując trochę się uspokoić. Nie było to łatwe gdyż krew płynąca w jej żyłach zbliżała się do temperatury wrzenia. – Niemniej jednak, zanim poznam wersję Sybilli, wpierw chcę usłyszeć Twoją. – Powiedziała mając nadzieję, że prawdopodobnie zbyt pochopnie przypisuje sobie zasługi, za które powinna być mu wdzięczna.
—Zakładasz, że nasze wersje będę się różnić? — zapytał i uniósł brwi. Co było z nimi nie tak? Im dłużej rozmawiał z siostrami, tym bardziej intrygowała go ta relacja i zawiłe rodzinne więzi. Cesare uwielbiał tajemnice; zwłaszcza jeśli mógł własnoręcznie wydrzeć je na światło dziennie.
Zrobił jeszcze jeden długi krok w jej stronę, drastycznie skracając dzielący ich bezpieczny dystans. — Chciała skoczyć za tobą do oceanu — powiedział jej prosto w twarz, a potem wyminął ją i złapał ster, który tak swobodnie puściła. Lekko skorygował kurs na zachód, dzięki czemu wiatr wypełnił i wybrzuszył żagle.
- Bezmyślna dziewucha. – Pandora warknęła cicho. Odwróciła się w stronę chłopaka, który przejął ster i przez chwilę obserwowała jak to robi. - Teraz rozumiem co miałeś na myśli mówiąc o „godnym podziwu oddaniu”. Rozumiem także dlaczego Sybilla mi o tym nie chciała powiedzieć. Nie pochwaliłabym tego… Nie było potrzeby by się dla mnie narażała, to samo tyczy się Madsa… Dałabym sobie radę. Prychnął pod nosem.
— Zawsze sobie sama dajesz radę? — wyrwało mu się zanim zdążył zastanowić się jak może to zostać odebrane. I jak sentymentalnie mogło zabrzmieć. Zacisnął zęby i dodał szybko: — Bo na to nie wygląda. Do wniesienia trzech walizek na podkład potrzebowałaś tuzina służących.
Pandora niebezpiecznie zmrużyła oczy, a na jej obliczu ponownie pojawił się cień uśmiechu. - To co robię dla wygody, a co z konieczności to dwie różne kwestie… - Odpowiedziała. - Poza tym… Sądziłam, że mamy płynąć na południe. Nie na zachód. - Dodała zerkając w kierunku kompasu.
— I płyniemy na południe. — Cesare posłał jej spojrzenie z tych w stylu „kto ci dał ster do ręki”. — Nie jesteśmy w aucie, nasza trasa jest uzależniona od panujących warunków pogodowych. To się nazywa halsowanie.
Pandora skrzywiła się nieznacznie słysząc żeglarski żargon. - Dobrze się na tym znasz. - Stwierdziła upatrując w tym swoją szansę aby wywinąć się od konieczności sterowania jachtem. – Wygląda na to, że moja obecność tutaj jest całkowicie zbędna. Nie będę Ci przeszkadzać. – Powiedziała odwracając się na pięcie z zamiarem opuszczenia kokpitu.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Sob Sty 11, 2020 7:39 pm | |
| Pytanie Sybilli nieco zbiło mnie z tropu, przynajmniej dopóki nie usłyszałem drugiej części jej wypowiedzi. Wyginając usta w bladym uśmiechu, pokręciłem głową. - Wszystko dobrze, ale ja właśnie w tej sprawie - powiedziałem, podchodząc bliżej. - Twoja siostra uświadomiła mi, że ja i Cesare zdecydowanie powinniśmy odpocząć. Zaoferowała też, że na ten czas zajmie się obsługą jachtu, ale sądzę, że przydałaby jej się pomoc, a ty wydawałaś się zainteresowana tematem.
Zakłopotany, przejechałem dłonią po karku. - Wiem, że jakakolwiek nauka powinna przebiegać spokojniej, a i warunki też nie są w tej chwili najlepsze, ale bardzo by nam to pomogło. Spojrzałem na dziewczynę. - Co o tym myślisz? - zapytałem, a by zachęcić ją trochę bardziej dodałem od razu - Mogłabyś w ten sposób sprawdzić, czy w ogóle ci to odpowiada. Bo jeśli tak, to moglibyśmy poświęcić temu trochę czasu w tym tygodniu. | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Pon Sty 13, 2020 12:03 pm | |
| Jej brew nieznacznie drgnęła do góry, gdy dostrzegła nikły uśmiech. Szczerość w jego zachowaniu była dla niej oczywistym sygnałem słabego samopoczucia. Zakłopotane drapanie po karku wystarczyło by ją przekonać, niemniej treść wypowiedzi wzbudziła w Sybilli poczucie winy. Mads nie musiałby się angażować, gdyby Pandora nie wpadła do wody. A Pandora nie wpadałby do oceanu, gdyby nie wyszła na górny pokład w poszukiwaniu siostry. - Przepraszam, narobiłam wam kłopotów – wyszła z kajuty, zamykając drzwi za sobą. – Oczywiście, że jestem chętna – uśmiechnęła się do chłopaka. Naprawdę chciała się tego nauczyć, chociażby dla samej siebie. Dawało jej to poczucie sprawstwa i nieznacznej kontroli nad do tej pory zaplanowanym przez jej matkę życiem. – Przy okazji chciałam ci podziękować za uratowanie mojej siostry. Serce by mi pękło gdyby coś jej się stało – co prawda nie widziała całej akcji, ale widziała jak Mads wnosi jej siostrę na pokład, a dopiero potem Cesare zaniósł ją do kajuty. Mads zapewne w jakiś sposób wyciągnął ją z wody, kiedy drugi wampir ratował tyłek młodszej. Na pokład wyszli akurat w momencie, w którym Pandora się wycofywała, a za sterem stał Cesare. To Sybilli przypomniało, co powiedział przed zniknięciem i poczuła dyskomfort, zerkając niepostrzeżenie na siostrę. Miała wyrzuty sumienia, że w ogóle zastanawiała się nad tym, jak sprawdziłaby się w roli, która była przeznaczona dla Pandory.
| |
| | | Almarien Admin
Liczba postów : 280 Join date : 25/01/2017 Age : 33
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Pon Sty 13, 2020 11:16 pm | |
| Wysłuchałem dziewczyny i przytaknąłem, a potem wyszliśmy na pokład. Widząc Cesare stojącego za sterem, zmarszczyłem brwi i uśmiechnąłem się lekko. - Albo pamięć mi szwankuje, albo to nie ty powinieneś stać na tym miejscu - powiedziałem, przenosząc pytające spojrzenie na Pandorę. - Mam nadzieję, że jednak nie zmieniłaś zdania - dodałem tylko, po czym ruszyłem z Sybillą w stronę środka pokładu.
Najdokładniej jak umiałem streściłem jej najważniejsze informacje na temat operowania żaglami w przypadku zmiany kierunku wiatru, objaśniłem sposoby mocowania. - Musisz pamiętać, że tak naprawdę będzie to konieczne tylko, gdyby zaczęło wiać w zupełnie innym kierunku, niż dotychczas - mówiłem. - Prądy zbliżone do oczekiwanych można okiełznać przy odrobinie wprawy.
Poprowadziłem ją dalej i kucnąłem, by odwiązać linę mocującą bom. - Dość ważna jest tu... delikatność. Przynajmniej według naszych standardów - powiedziałem. - Może się nie wydawać, ale jacht to wbrew pozorom nadal dość krucha rzecz, łatwa do zepsucia. Naciągając liny nieuważnie, zbyt mocno, można je łatwo zerwać. Albo, co gorsza, połamać maszt. Musisz być ostrożna, ale zachować pewność ruchów.
Naciągnąłem linę we właściwy sposób, ale nie wiązałem jej jeszcze. - Chodź, zobacz sama. Tak to powinno wyglądać - dodałem, wołając ją do siebie gestem ręki. | |
| | | Raika
Liczba postów : 168 Join date : 27/01/2017
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii Pią Sty 17, 2020 9:45 pm | |
| Nie dziwiło ją to, że Pandora nie odmówiła oddania steru Cesare, kiedy ten o to poprosił, albo ją przepchnął, żeby się do niego dostać. Wątpiła, żeby tak to rozegrał, ale z drugiej strony nie wiedziała, czego się po nim spodziewać, skoro zadał jej pytanie tego rodzaju. Był dla niej zagadką, a ona nie znosiła tajemnic. Zmuszały ją do myślenia, a jeśli sobie nie radziła z rozwiązaniem tylko się denerwowała. Zerknęła więc tylko na dwójkę wampirów i podążyła za Ivarsenem.
Uważnie słuchała wszystkiego, co mówił Mads. Im więcej informacji jej podał, tym większą presję czuła, ale nie zamierzała rezygnować, zanim zaczęła. Zdusiła w sobie obawy o niesprostanie wyzwaniu i skupiła się na wskazówkach wampira. Wszystko starała się zapamiętać, jednocześnie rozumiejąc, chociaż na początku miała wrażenie, że ta wiedza odbija się od niej jak od ściany. Była osobą, która uczyła się poprzez doświadczenie. Bez tego nawet zgłębienie teorii nie gwarantowało jej sprostania zadaniu. Mrużąc oczy podeszła do niego i chwyciła linę, starając się wyczuć jak mocno napięta była. Z bardziej wrażliwym dotykiem była w stanie mniej więcej oszacować, do jakiego stopnia należało naciągnąć te liny.
- Czy ta lina ma zawsze być związana tak samo, czy to też zależy od siły wiatru? – zapytała, co mogło wydawać się trochę głupie, ale wolała mieć wszystko wyłożone jak na jakimś wykładzie.
| |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Styczeń, na pokładzie Adaxii | |
| |
| | | | Styczeń, na pokładzie Adaxii | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |